[15,0] - Money for my ************
2 lipca 201x
Kiedy Jiminowi, Hoseokowi i Jeonggukowi udało się w końcu dotrzeć do hotelu, a najstarszy z nich zarysował pokrótce sytuację, jaka spotkała ich po drodze, reszta nawet nie była zła, że wydali krocie na jedzenie, którego ostatecznie prawie nie ruszyli - było w takim stanie, że naprawdę się nie dało, chociaż Jung na początku uważał, że gorzej niż w restauracji wyglądać ono nie mogło. Zjedli tylko niektóre produkty, które nie rozleciały się doszczętnie, a potem położyli się spać, nie drążąc tematu. Postanowili, że najlepszym wyjściem z tej sytuacji będzie wyjazd z Horizon City z samego rana, żeby przypadkiem tutejszy gang nie zdążył ich dopaść w ramach zemsty.
Hoseok i Jeongguk zgodnie przemilczeli niemiły incydent, który przydarzył się Jiminowi, gdy się rozdzielili, za co sam Park był im mocno wdzięczny. Nie chciał, żeby reszta się o tym dowiedziała, a w szczególności Taehyung. Padnięcie ofiarą molestowania nie było czymś, czym chciał się chwalić, nawet jeśli wiedział, że o takich sprawach trzeba było mówić głośno - zboczeńcy powinni ponosić konsekwencje swoich czynów. W tym przypadku jednak miał świadomość, że szukając sprawiedliwości, wpakowaliby się tylko w większe kłopoty.
Koniec końców Jimin próbował przekonać sam siebie, że nic złego tak naprawdę mu się nie stało. Owszem, nie czuł się najlepiej z myślą, że był dotykany wbrew własnej woli, ale zanim gangster porządnie się rozkręcił, Hoseok i Jeongguk przybili Jiminowi na ratunek. Nie czuł się książkowo brudny, nie miał też zamiaru grać wielkiej ofiary. Doskonale wiedział, jak wiele osób nie miało w takich sytuacjach tyle szczęścia co on. Mimo to było mu nieco nieswojo i nawet jeśli nie powiedział niczego Taehyungowi, ten całą noc szczelnie przytulał go do siebie, gdy postanowili spać na jednym łóżku. Kim musiał w jakiś sposób wyczuć, że coś było nie tak, ale nie naciskał na Jimina i nie wymagał od niego żadnych tłumaczeń. Albo doszedł do wniosku, że Park wciąż był roztrzęsiony uciekaniem przed bandą wściekłych Meksykanów albo po prostu dawał mu przestrzeń, wychodząc z założenia, że jeżeli blondynek będzie chciał mu się zwierzyć, to zrobi to w swoim czasie. Jimin przyjął jego niemą otuchę z ulgą, bo naprawdę nie chciał go niepotrzebnie martwić, a i obecność Taehyunga pomagała mu zapomnieć o tym, co się wydarzyło. Każdy dotyk Kima wymazywał z jego pamięci brudne, spocone łapska Meksykanina, zastępując je delikatnym łaskotaniem czy zwyczajnym komfortem. Przez to Jimin tym bardziej starał się spędzać każdą chwilę z Taehyungem, z czego wokalista był niebywale zadowolony. On też uwielbiał być blisko swojego chłopaka.
Całą niedzielę, podobnie jak sobotę, spędzili w trasie, żeby dojechać do Phoenix, gdzie mieli dać kolejny koncert. Poniedziałek nastał, zanim się obejrzeli, a chociaż powoli zaczynali odczuwać chroniczne zmęczenie spowodowane ciągłym przemieszczaniem się pomiędzy miastami, to bez marudzenia pojechali do The Blooze jeszcze przed południem, by na spokojnie przygotować się do występu.
Jimin po raz kolejny został wyznaczony do pomalowania Taehyunga, więc zaraz po soundchecku zgarnął wokalistę do garderoby, gdzie zdążył już wcześniej rozłożyć wszystko, co miało być mu potrzebne.
- Jaki dzisiaj make-up dla mnie przewidujesz, Chim? - zagaił z uśmiechem Tae, posłusznie siadając na rozkładanym krzesełku obok toaletki, na której leżało kilka paletek z kolekcji Seokjina. Jimin dosłownie zaciągnął go tutaj za rękę, chyba nie do końca zdając sobie z tego sprawę do momentu, w którym Kim nie puścił jego dłoni, wygodnie ustytuowując się na przydzielonym mu miejscu.
- Taki, jak zwykle, żebym przypadkiem nie spieprzył sprawy - odparł prosto Park. Chciał sięgnąć po jeden z podkładów, który stał najdalej od niego, ale przez rękę Taehyunga nie był w stanie tego zrobić. - Tae, no, nie dosięgnę tak. Puść.
Jimin wydął usta, patrząc karcąco na wokalistę. Już chciał mu powiedzieć, że zachowywał się, jak malutkie dziecko, ale wtedy Kim uśmiechnął się kącikiem ust i przyciągnął blondyna do siebie. Druga z jego rąk złapała Jimina za udo, żeby uniemożliwić mu ucieczkę, a sam Taehyung patrzył z satysfakcją, jak Park niemal wywrócił się na niego, w końcu z powrotem będąc blisko niego.
- Zmuś mnie - mruknął zawadiacko, a potem parsknął cichym śmiechem, widząc ogniki zirytowania tańczące w oczach Jimina.
- Mam cię zmusić? - zapytał, unosząc jedną brew na co Tae odpowiedział mu pomrukiem aprobaty. - Okej, dobra.
Jimin nagle pochylił się nad Kimem, błyskawicznie łącząc ich usta w pocałunku. Agresywnie zaatakował swoimi wargami te Taehyunga, od razu wsuwając swój język do buzi wokalisty, co ten przyjął z jękiem zdziwienia, ale nie oponował, pozwalając Jiminowi robić ze sobą wszystko, na co tylko chłopak miał ochotę. Blondyn w międzyczasie, nie przerywając pocałunku, wepchnął się na kolana muzyka, siadając na nim okrakiem. Krzesełko zaprotestowało głośnym skrzypieniem na takie traktowanie, ale na szczęście dzielnie utrzymywało ich wspólny ciężar. Taehyung z zadowoleniem objął niższego tak, żeby przypadkiem nie spadł, przy tym oddając Parkowi pełną kontrolę nad pocałunkiem.
Do tej pory to zawsze Taehyung prowadził ich przez wspólne pieszczoty, narzucając tempo i intensywność pocałunków, jako ten zdecydowanie bardziej dominujący. Tym razem jednak pozwolił Jiminowi przejąć pałeczkę, z czym sam Park czuł się zaskakująco dobrze. Dziwne podekscytowanie zaczęło uciskać go w dole brzucha, sprawiając, że przysunął swoje biodra jeszcze bliżej Tae, przy okazji obejmując jego twarz swoimi dłońmi. Teraz to on był wyższy i mógł całować Kima z góry, unosząc jego głowę tak, jak mu się podobało.
W garderobie szybko zrobiło się zdecydowanie zbyt gorąco i duszno. Jimin miał coraz mniej powietrza w płucach, biorąc tylko szybkie, płytkie oddechy, kiedy ich usta nie przylegały ciasno do siebie nawzajem. Mlaskanie ich języków odbijało się Jiminowi w głowie głośnym echem, przebijając się przez szum emocji.
Mimo widocznej niechęci Park musiał się w końcu odsunąć od wokalisty, by nabrać głębszego wdechu. Jego serce biło jak oszalałe, krzycząc, że chciało więcej, ale Jimin wiedział, że nie mogli sobie pozwolić na chwilę zapomnienia, kiedy za niecałą godzinę Bulletproof Boys mieli wyjść na scenę.
- Tak chciałeś mnie zmusić do puszczenia cię? - spytał rozbawiony Taehyung. Jimin wciąż siedział w jego objęciach, teraz już kompletnie ograniczając zakres własnych ruchów, a na słowa swojego chłopaka ostentacyjnie przewrócił oczami.
- Zawsze mogę ci walnąć prostownicą przez łeb - powiedział Park, wskazując urządzenie leżące na blacie, które faktycznie znajdowało się w jego zasięgu. - Do niej na pewno sięgnę.
Taehyung próbował udawać przejęcie, kiedy podnosił ręce w górę, jak gdyby ktoś mierzył do niego z broni, ale mimo iż bardzo starał się zachować powagę, to i tak na usta wkradł mu się szeroki uśmiech. Nawet kiedy Jimin wstał i zaczął go malować, nie przestawał się uśmiechać.
- Jak się tak szczerzysz, to nie mogę pracować - burknął Park, starając się nie uśmiechać razem z Taehyungem. Próbował udawać obrażonego, nawet jeśli doskonale wiedział, że kiepsko mu szło.
- Wybacz, ale nie mogę przestać, gdy jesteś obok - mruknął cicho Taehyung, sprawiając, że na policzki Jimina znowu wpłynął ciemny rumieniec.
Chłopak fuknął coś pod nosem, ale nie odpowiedział.
Takie wyznania mógłby słyszeć codziennie. Wtedy czuł, że faktycznie życie miało jakiś sens.
***
Szybko okazało się, że od koncertu w Dallas, przybyło im sporo fanów. Staff The Blooze przed występem poinformował Seokjina, że jeszcze poprzedniego dnia wszystkie bilety na ich koncert zostały wyprzedane, a ludzie stojący pod klubem wciąż domagali się wejściówek. Wpuszczono kilka dodatkowych osób, ale niektórzy niestety i tak nie załapali się na koncert chłopaków.
Po głównej części występu, którą i tak przeciągnęli, zagrali dwa bisy, bo publiczność wciąż chciała więcej i więcej, co Jimin obserwował zza sceny z lekkim przerażeniem. Tym razem stał jednak nieco za Namjoonem, żeby przypadkiem nie powtórzyć wpadki z pocałunkiem z poprzedniego koncertu.
Chłopcy nie do końca rozumieli, dlaczego zrobił się wokół nich taki szum, ale faktycznie liczba obserwujących w mediach społecznościowych urosła na koncie każdego, nawet Jimina. Może było to spowodowane tym, co zaszło po koncercie, a może po prostu wiele osób poleciło ich swoim znajomym i tak oto znaleźli się chociaż troszeczkę bliżej celu w drodze do sławy?
Taehyung miał taką nadzieję, bo nie widział scenariusza, w którym się poddawali i przestawali tworzyć muzykę.
Po koncercie odpoczął chwilę, niestety nie mogąc mieć Jimina przy sobie. Jego chłopak dzielnie sprzedawał merch głośnemu tłumowi, który Taehyung doskonale słyszał siedząc za sceną i przeglądając Instagrama. Pierwsze posty ludzi, którzy uczestniczyli w ich koncercie, już się pojawiły, przedstawiając głównie nieco rozmazane zdjęcia sceny, członków zespołu, czy grupek przyjaciół. Gdzieś pod ich hashtagiem przewinął się Taehyungowi całkiem dobrej jakości filmik, którego głównym bohaterem był właśnie on, wykonujący bardzo sugestywne ruchy ręką podczas śpiewania refrenu Masturbation. Uśmiechnął się pod nosem, puszczając dźwięk z filmiku.
Please pay money for my masturbation yeah
Please pay money for my masturbation
I will make make make music for you everyday everyday
But we are singing singing for ourselves
Today is a such feeling*
Bardzo lubił wykonywać tę piosenkę na scenie. Mógł poszaleć, przez chwilę poudawać bardzo niegrzecznego, a do tego świetnie się bawić.
Bo koncerty i tworzenie muzyki były dla niego swego rodzaju sprawianiem przyjemności samemu sobie, a ludzie faktycznie byli gotowi mu zapłacić. Chciałby móc kiedyś przekuć tę masturbację w prawdziwy dochód, z którego mógłby się utrzymać i miał szczerą nadzieję, że kiedyś do tego dojdzie. Wiedział jednak, że przed Bulletproof Boys była jeszcze długa droga.
Nie oznaczało to jednak, że jej nie przebędą.
Po kilku kolejnych minutach, gdy w garderobie pojawili się również Yoongi i Jeongguk, wspólnie postanowili wyjść do fanów, żeby rozdać parę autografów i ewentualnie pomóc Jiminowi i Seokjinowi w sprzedaży merchu. Taehyung namierzył swojego chłopaka od razu po wejściu na dość szeroki korytarz, w którym wciąż kłębili się fani. Nawet kiedy kilkanaście osób otoczyło go niczym ciekawskie dzieci jakiegoś rzadkiego, pstrokatego robaka, to Kim dzielnie parł w stronę przetrzebionego stoiska, by zająć miejsce za stołem, jak najbliżej Jimina. Kiedy tylko Park na niego spojrzał, wymienili ze sobą ciepły uśmiech, a zaraz potem wrócili do swoich pierwotnych zajęć.
Taehyung rozdawał autografy i ucinał sobie krótkie pogawędki z każdym po kolei, nie chcąc nikogo urazić czy wyróżnić. Według niego wszyscy fani było tak samo ważni, bo wspierali jego twórczość, a przecież właśnie o to chodziło. Dawali mu satysfakcję, pokazując, że to, co robił, komuś się podobało. A raczej nie komuś, tylko całym setkom, a może już nawet tysiącom ludzi na całym świecie. Nawet jeśli nie mogli przyjechać na żaden z koncertów, bo mieszkali zbyt daleko, to Kim wciąż cenił ich tak samo, jak tych, których spotkał osobiście. Dlatego też tak często starał się odpisywać na komentarze pod swoimi postami.
- V! V! O matko - zapiszczała jedna z dziewczyn, na które właśnie przyszła kolei.
Podeszły do wokalisty we trzy, wszystkie ubrane niemal tak samo - w skąpe topy i krótkie, dżinsowe spodenki, nie pozostawiając wyobraźni postronnych osób zbyt dużego pola do popisu. Oczywiście, że poprosiły go o autografy na piersiach, a chociaż Taehyung nie był zwolennikiem takiej formy podpisów, to wykonał każdej z nich osobliwy tatuaż. Każda uśmiechała się do niego zalotnie i nawet jeśli w pierwszej chwili Kim wziął je za trójkę przyjaciółek, to widząc ich przepychanki, które starały się wykonywać, żeby być bliżej niego niż dwie pozostałe, zaczynał mieć zgoła inny pogląd na ich relację.
- V, a powiedz nam, bo słyszałam od koleżanek z Dallas, że ktoś miał na tyle szczęścia, że dostał od ciebie namiętnego buziaka po występie. Zdradziłbyś, kto to był? Może chociaż imię? - zagruchotała jedna, a jej koleżanki zaraz wydały z siebie kilka dźwięków, które chyba miały zachęcić go do odpowiedzi.
- Jimin - odparł bez wahania Taehyung, a chociaż w korytarzu wciąż było bardzo głośno, to Park doskonale usłyszał, że padło jego imię.
Blondyn zerknął w stronę wokalisty, który niewzruszony słuchał kolejnych pytań.
- Jimin? A cóż to za Jimin? Znamy ją?** - dopytywały dziewczyny jedna przez drugą.
- To mój chłopak.
Po słowach Taehyunga w holu zapadła dziwna cisza, jakby dosłownie każdy usłyszał wyznanie Tae. Jimin zachłysnął się powietrzem, zaraz obracając się w stronę Kima z niedowierzaniem. Chciał, żeby to wszystko okazało się jakimś głupim nieporozumieniem albo tym, że się przesłyszał, ale nie - Taehyung naprawdę przed wszystkimi przyznał się nie tylko do bycia gejem, ale też do tego, że byli parą. Patrzył nawet na niego, żeby nie pozostawić namolnym dziewczynom wątpliwości, że nie żartował, a jego chłopak dokładnie słyszał całą ich konwersację.
Dziewczyny zrobiły się czerwone, może z zawstydzenia, a może z zazdrości, a zaraz potem ulotniły się, w końcu dając podejść do Taehyunga innym fanom. Kim przyjmował resztę z uśmiechem, widocznie będąc zadowolonym z tego, że teraz każdy wiedział, że był zajęty.
I że Jimin był zajęty.
Jimin natomiast miał ochotę zapaść się pod ziemię, kiedy tylko padały na niego oceniające spojrzenia fanów. Czy był według nich wystarczająco ładny i dobry, żeby grzać miejsce u boku Taehyunga? Czy mu zazdrościli? Czy będą go hejtowali?
Blondynek z każdą chwilą czuł się coraz gorzej, ale na szczęście kolejka do jego stoiska dobiegała końca. Zanim się obejrzał, Taehyung również był już wolny i podchodził do niego z szerokim uśmiechem, by zgarnąć go w swoje ramiona. Jimin miał ochotę się rozpłakać, kiedy Kim beztrosko połączył ich usta, nie przejmując się niczym. Dla niego liczył się tylko Jimin, nic więcej.
A jego uczucia chyba powoli zaczynały przytłaczać Parka.
*tekst piosenki "Masturabation" od zespołu Dadaroma, którego wokalista jest moim głównym wzorem, jeśli chodzi o sceniczne zachowanie i głos Taehyunga w tym ff! (fun fact, zespół rozpadł się dwa lata temu, a ja nie ogarnęłam i czekałam na nową muzykę, bo praktycznie co roku coś wydawali ;-;)
**teoretycznie w ff, którego akcja ma miejsce w Stanach, bohaterowie mówią po angielsku, więc tym laskom ciężko było od razu domyślić się, jakiej płci jest Chim!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro