3. Jennifer
Po powrocie do motelu Sam oznajmił, że jutro wybierają obejrzeć ciała zamordowanych osób.
- Cas tylko ubierz się jakoś, tak aby wyglądać na agenta FBI- krzyknął Dean wchodząc do łazienki.
- Czyli jak?
- No może... eee po prostu zdejmij płaszcz. Resztę zostaw i będzie ok.
- Jak uważasz Dean.
Anioł zabrał się do rozpakowywania zakupów. Sam patrząc na produkty zapytał:
- Na co nam tyle cukru?
- Anielska księżniczka chce spróbować naleśników- zawołał starszy łowca dalej będąc w łazience.
- Dean, a kto je ma niby zrobić? Znasz jakiegoś kucharza?
- A co myślisz, że moje umiejętności kończą się na polowaniu i podrywaniu dziewczyn?- powiedział Dean wycierając twarz ręcznikiem.
Kiedy padły ostatnie słowa Cas niepostrzeżenie zacisnął dłonie w pięści.
- Jedyną rzeczą która kojarzy mi się z tobą i kuchnią to pochłanianie fast-foodów i ciast. To ile masz jeszcze tych sekretów?- zapytał Sam.
Dean zaśmiał się, ściągnął buty i runął na łóżko.
*************
Następnego dnia, tak jak mówił Sam udali się do szpitala gdzie mogli obejrzeć ciała.
Kiedy weszli do środka Dean zatrzymał się w drzwiach mówiąc:
- To nie możliwe.
Podszedł do dziewczyny rozmawiającej z pielęgniarką, złapał ją w pasie krzycząc: Jen!
Dziewczyna gwałtownie się odwróciła. Była dość niska, miała brązowe długie włosy, niebieskie oczy, ciemne grube brwi. Miała na sobie czarny płaszcz, czarne spodnie i buty na obcasie.
- Przepraszam Panią, później dokończymy rozmowę- powiedziała do pielęgniarki- Dean co ty tu robisz?
- To co Ty. Badam sprawę dziwnych trzech morderstw.
- Tak dawno Cię nie widziałam. Co robiłeś przez ten czas?
- Odwiedziłem parę miejsc, na górze na dole i tak dalej. Jak to łowca.
Sam i Cas stali jak słupy soli wpatrując się w tę dwójkę. Sam był w szoku, że Dean pamięta jakąś dziewczynę. Zazwyczaj ich imniona zapomina następnego dnia. Anioł zaciskał pięści i zęby ze złości ponieważ starszy łowca po raz kolejny (bo nie zliczę, ale na pewno jest to liczna trzycyfrowa) flirtuje z dziewczyną na jego oczach.
- Emm chłopaki to jest Jennifer. Jennifer Collins. Łowczyni- oznajmił Dean drapiąc się w tył głowy.
- Miło mi Cię poznać. Jestem Sam. Młodszy brat Deana. Dziwne Dean nigdy o tobie nie wspominał.
- Sammy nie muszę Ci się ze wszystkiego spowiadać. Pewnie gdybym już zaczął to nie pominąłbym pikantnych szczegółów. Chyba, że tak Ci zależy.
- Nie, dziękuję.
- Ty sobie pozwoliłeś na opowidanie mi o Ruby.
- Zapomnij o tym.
- Nie ważne. A to jest Castiel. Jest aniołem- powiedział Dean, Jennifer tylko otworzyła buzię wlepiając wzrok w Casa- Tak, to prawdziwy anioł, tylko bez puchatych skrzydeł, aureoli i harfy.
- Pierwszy raz widzę anioła. Wyobrażałam sobie je trochę inaczej. Mam tyle pytań do ciebie Castielu. Cieszę się, że mogę Cię poznać.
Na te słowa Cas rozluznił dłonie i spróbował wydobyć lekki uśmiech na twarzy.
- Ja również się cieszę- odpowiedział, choć w głębi duszy nie cieszyło go to spotkanie za bardzo. Bał się, że Dean wróci do Jennifer i o nim zapomni, ale nauczył się na ziemi, że czasem prawda rani ludzi i dlatego z jego ust wydobyło się tylko to zdanie.
- Dobra ludzie przyszliśmy tu w tym samym celu- powiedział Sam- więc możemy się tą sprawą zająć razem.
W tym momencie Cas poczuł jakby coś uderzyło go w brzuch. Jeszcze więcej wspólnie spędzonego czasu Deana z Jennifer.
Jej- pomyślał ironicznie.
Udali się w czwórkę do sali gdzie leżały trzy ciała. Tak jak wyczytali pierwsza ofiara miała 2 rany kłute na szyi. Przyjrzeli jej się dokładnie, nie było innych obrażeń. Druga trzy głębokie przecięcia na brzuchu. Trzecie ciało miało dziurę wielości ręki w głowie, jakby ktoś przebił się przez jego czaszkę i brakowało mózgu.
- To co wiemy?- zapytał Sam.
- Wszystkie ofiary zostały znalezione w swoich łóżkach. Pierwsza 20 maja, druga 21, a ostatnia 22. Rodziny nie słyszały, aby ktoś się obcy był w środku i nie było żadnych śladów włamania- powiedziała Jennifer.
- Hmm ciekawe co robili, że znaleziono ich w tym łóżku?- zaśmiał się Dean.
- To nie jest śmieszne. Ty myślisz tylko o jednym- powiedział młodszy brat.
- Kiedy patrzę na Jen to cały czas.
Cas czuł, że zaczyna się gotować ze złości. Musiał to jakoś zakończyć.
- To co? Pooglądaliśmy. Co dalej? Chłopaki może pójdziemy do pokoju motelowego i spróbujemy wymyśleć o co w tej sprawie chodzi?
- Do pokoju motelowego?- zapytała Jennifer- Po co macie wydawać pieniądze. Mieszkam niedaleko. Mam wolny pokój. Zajęłam się tą sprawą tylko dlatego, że dotyczy obszaru w którym mieszkam. Nie poluje już od 4 lat.
- Eeem chętnie przyjmiemy zaproszenie- powiedział Sam.
- Tylko pojedziemy po rzeczy. Czekaj na nas na zewnątrz. Potem nas pokierujesz gdzie jechać.
Biedny anioł. Jego próba odciągnięcia Deana od Jennifer pogorszyła sprawę.
***********
Kiedy byli w pokoju motelowym, Cas dalej próbował wybić łowcom pomysł nocowania u dziewczyny.
Na początek schował jeden z pistoletów Deana na górę szafy. Zapomniał jednak, że Sam został obdarzony wzrostem. Z łatwością wypatrzył przedmiot i zdjął go.
Potem spróbował udawać ból głowy, ale zapomniał, że nie jest człowiekiem i bracia uznali to za żart.
Na koniec po prostu zapytał:
- Myślicie, że to dobry pomysł spać u osoby którą zna się jeden dzień?
- Dean zna Jen.
- Nie widział jej parę lat. Skąd wiesz, że się nie zmieniła albo czegoś nie ukrywa?- zadał pytanie do Deana.
- Nawet jeśli to nie mogła się aż tak zmienić. Bez przesady. Jak ją poznasz to zmienisz zdanie.
Castiel poddał się. Pojechał z łowcami, najpierw pod szpital. Jennifer jechała pirwsza aby pokazać którędy mają jechać. Po paru minutach jazdy dotarli na miejsce.
Ciąg dalszy nastąpi :)
Wiem, wiem biedny Cassie. Może jego los się odmieni.
Gwiazdki i pozytywne komentarze mile widziane. Chcę wiedzieć czy się podoba. (Czytajcie do końca) :)
Jeszcze jedna ważna rzecz. Jensen robi tatuaż! 😍
Czy ja tam widzę skrzydła?! 😊😄😍😘 :)
I jeszcze czy ktoś już ogarnął (pewnie tak XD ) skąd Jennifer Collins? :D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro