Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Zakupy

Nad ranem kiedy byli już na miejscu czyli w motelu i wynajeli pokój, a Dean z wyczerpania po wejściu od razu rzucił się na łóżko. Leżał twarzą w poduszce i nie miał zamiaru się ruszać z tego miejsca. Castiel wpatrywal się w niego, ale jedank przerwał mu Sam który poprosił go o podanie laptopa z torby Deana. Anioł nie chciał grzebać z jego rzeczach więc tylko gdy znalazł sprzęt podał go młodszemu bratu. Kiedy miał już zapinać plecak zobaczył wystajacą z niej koszulkę z napisem ACDC. Sam był zajęty przeglądaniem stron, więc Cas skorzystał z tego. Nie mógł się powstrzymać i wyciągnął ją po czym usiadł na łóżku na którym spał Dean. Trzymał bluzkę w rękach i przyłożył sobie do twarzy, cała pachniała Deanem. Dla anioła było to jak najpiękniejszy zapach na świecie.
*SKRZYP*
Nagle łóżko skrzypnęło ponieważ łowca obrócił się na plecy. W tym momencie Cas schował koszulkę pod płaszcz, żeby nikt jej nie zauważył.
- Co robisz Cas?-spytał Dean przecierając oczy.
- Siedzę.
- Widzę. Ale czemu na moim łóżku. Obok masz drugie i krzesło przy stole.
- To miejsce wydawało mi się najwygodniejsze.
-Jak uważasz- powiedział starszy Winchester i poszedł do lodówki po drodze poklepując Castiela po ramieniu na co ten lekko się zarumienił.
Wyciągnął butelkę piwa i usiadł przy stoliku gdzie siedział Sam.
- Znalazłeś już coś na temat tych zabójstw Sammy?
- Na razie nie. Musimy jutro popytać się miejscowych i policji.
- No nic. Ja muszę rozwikłać sprawę mojego burczącego brzucha- powiedział Dean kładąc rękę na brzuchu.
- Trzeba było nie zjadać wszystkiego-warknął Sam.
- Na głodnego źle myślę. Tak samo teraz. Pojadę do najbliższego sklepu. Jakieś życzenia. Komuś coś kupić?
- Dla mnie sałatkę i jabłka.
- A tak. Żarcie dla królików raz! A ty Cas?
- Ja nie muszę jeść.
- W sklepie nie tylko jest jedzenie. Nie masz żadnych życzeń?
- To znaczy mam jedno...
- No piwedz.
- Chce jechać z tobą Dean.
- Ok. Żaden problem. Sama chyba nikt nie porwie bez nas.
- Nie martw się o mnie braciszku-odpowiedział Sam śmiejąc się.
Dean i Castiel wyszli z motelu i udali się do Impali. Z początku w aucie panowała cisza, którą później przerwał Dean.
- Coś Ty taki markotny?
- Rozmyślam.
- O czym?
Cas już miał coś powiedzieć jednak zamknął usta, ponieważ myślał o Deanie, o tym co czuje w jego obecności, że czuje jakby w jego brzuchu latały motyle, pocą mu się dłonie, głos drży, boi się powiedzieć coś nie tak. Zastanawiał się czy powiedzieć mu to wszystko, czy to jest dobra chwila. Jednak z jego ust wydobyło się tylko:
- O sprawie- był zły sam na siebie czemu nie powiedział prawdy. Jednak bał się, że zostanie wyśmiany.
-Nie myśl tylko o tym. Sammy nad tym pracuje. Pomęczymy się po powrocie. Chwila, widzę jakiś sklep. Nareszcie.

Weszli do sklepu i Dean od razu pobiegł po placek jabłkowy. Wziął rzeczy o które prosił go brat, 4 puszki piwa, 2 batony i chipsy.
- Cas Ty dalej nic nie chcesz?
- Nie chcę żebyś wydawał na mnie pieniądze.
- Jesteś moim przyjacielem. Z przyjemnością coś ci kupię.
"Przyjacielem". To słowo nie dawało Casowi spokoju. Chciał być kimś więcej dla Deana, nie widział do końca jak i co to znaczy być kimś więcej, ale czuł, że zwykła przyjaźń mu nie wystarcza.
- Zawsze chciałem spróbować naleśniki.
- Naleśniki? Czyli jednak jedzenie. Nie kupimy ich gotowych w sklepie, ale wiem jak je zrobić. W pokoju w motelu mamy piec. Damy radę.
-Ty umiesz gotować?-spytał Cas przekręcając głowę na bok.
- Coś tam umiem. A myślisz, że dzięki komu Sammy jak był mały nie umierał z głodu kiedy tata jechał na polowanie.
- Dobrze. Wierzę Ci.
Dean zabrał potrzebne składniki. Po wyjściu z kasy upadło mu jabłko. Kiedy po nie sięgał i już położył na nim dłoń Cas zrobił to samo. Zatrzymali się w tej pozycji na kilka sekund patrząc sobie w oczy, a ręka Castiela leżała na ręce Deana. Nagle anioł oderwał ją i powiedział:
- Przepraszam.
- Za co?- spytał łowca.
- Nie ważne. Chodźmy już. Sam pewnie na nas czeka- odpowiedział anioł.

Mam nadzieję, że się spodoba :)
Liczę na gwiazdki i komentarze, chcę wiedzieć komu się podoba i czy opłaca się ciągnąć tę historię (bo mam wymyślony już dalszy ciąg i tak będzie więcej Destiela).
Pozdrawiam.
+zdjęcie z ciastem (aż się głodna zrobiłam XD)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro