2. Zakupy
Nad ranem kiedy byli już na miejscu czyli w motelu i wynajeli pokój, a Dean z wyczerpania po wejściu od razu rzucił się na łóżko. Leżał twarzą w poduszce i nie miał zamiaru się ruszać z tego miejsca. Castiel wpatrywal się w niego, ale jedank przerwał mu Sam który poprosił go o podanie laptopa z torby Deana. Anioł nie chciał grzebać z jego rzeczach więc tylko gdy znalazł sprzęt podał go młodszemu bratu. Kiedy miał już zapinać plecak zobaczył wystajacą z niej koszulkę z napisem ACDC. Sam był zajęty przeglądaniem stron, więc Cas skorzystał z tego. Nie mógł się powstrzymać i wyciągnął ją po czym usiadł na łóżku na którym spał Dean. Trzymał bluzkę w rękach i przyłożył sobie do twarzy, cała pachniała Deanem. Dla anioła było to jak najpiękniejszy zapach na świecie.
*SKRZYP*
Nagle łóżko skrzypnęło ponieważ łowca obrócił się na plecy. W tym momencie Cas schował koszulkę pod płaszcz, żeby nikt jej nie zauważył.
- Co robisz Cas?-spytał Dean przecierając oczy.
- Siedzę.
- Widzę. Ale czemu na moim łóżku. Obok masz drugie i krzesło przy stole.
- To miejsce wydawało mi się najwygodniejsze.
-Jak uważasz- powiedział starszy Winchester i poszedł do lodówki po drodze poklepując Castiela po ramieniu na co ten lekko się zarumienił.
Wyciągnął butelkę piwa i usiadł przy stoliku gdzie siedział Sam.
- Znalazłeś już coś na temat tych zabójstw Sammy?
- Na razie nie. Musimy jutro popytać się miejscowych i policji.
- No nic. Ja muszę rozwikłać sprawę mojego burczącego brzucha- powiedział Dean kładąc rękę na brzuchu.
- Trzeba było nie zjadać wszystkiego-warknął Sam.
- Na głodnego źle myślę. Tak samo teraz. Pojadę do najbliższego sklepu. Jakieś życzenia. Komuś coś kupić?
- Dla mnie sałatkę i jabłka.
- A tak. Żarcie dla królików raz! A ty Cas?
- Ja nie muszę jeść.
- W sklepie nie tylko jest jedzenie. Nie masz żadnych życzeń?
- To znaczy mam jedno...
- No piwedz.
- Chce jechać z tobą Dean.
- Ok. Żaden problem. Sama chyba nikt nie porwie bez nas.
- Nie martw się o mnie braciszku-odpowiedział Sam śmiejąc się.
Dean i Castiel wyszli z motelu i udali się do Impali. Z początku w aucie panowała cisza, którą później przerwał Dean.
- Coś Ty taki markotny?
- Rozmyślam.
- O czym?
Cas już miał coś powiedzieć jednak zamknął usta, ponieważ myślał o Deanie, o tym co czuje w jego obecności, że czuje jakby w jego brzuchu latały motyle, pocą mu się dłonie, głos drży, boi się powiedzieć coś nie tak. Zastanawiał się czy powiedzieć mu to wszystko, czy to jest dobra chwila. Jednak z jego ust wydobyło się tylko:
- O sprawie- był zły sam na siebie czemu nie powiedział prawdy. Jednak bał się, że zostanie wyśmiany.
-Nie myśl tylko o tym. Sammy nad tym pracuje. Pomęczymy się po powrocie. Chwila, widzę jakiś sklep. Nareszcie.
Weszli do sklepu i Dean od razu pobiegł po placek jabłkowy. Wziął rzeczy o które prosił go brat, 4 puszki piwa, 2 batony i chipsy.
- Cas Ty dalej nic nie chcesz?
- Nie chcę żebyś wydawał na mnie pieniądze.
- Jesteś moim przyjacielem. Z przyjemnością coś ci kupię.
"Przyjacielem". To słowo nie dawało Casowi spokoju. Chciał być kimś więcej dla Deana, nie widział do końca jak i co to znaczy być kimś więcej, ale czuł, że zwykła przyjaźń mu nie wystarcza.
- Zawsze chciałem spróbować naleśniki.
- Naleśniki? Czyli jednak jedzenie. Nie kupimy ich gotowych w sklepie, ale wiem jak je zrobić. W pokoju w motelu mamy piec. Damy radę.
-Ty umiesz gotować?-spytał Cas przekręcając głowę na bok.
- Coś tam umiem. A myślisz, że dzięki komu Sammy jak był mały nie umierał z głodu kiedy tata jechał na polowanie.
- Dobrze. Wierzę Ci.
Dean zabrał potrzebne składniki. Po wyjściu z kasy upadło mu jabłko. Kiedy po nie sięgał i już położył na nim dłoń Cas zrobił to samo. Zatrzymali się w tej pozycji na kilka sekund patrząc sobie w oczy, a ręka Castiela leżała na ręce Deana. Nagle anioł oderwał ją i powiedział:
- Przepraszam.
- Za co?- spytał łowca.
- Nie ważne. Chodźmy już. Sam pewnie na nas czeka- odpowiedział anioł.
Mam nadzieję, że się spodoba :)
Liczę na gwiazdki i komentarze, chcę wiedzieć komu się podoba i czy opłaca się ciągnąć tę historię (bo mam wymyślony już dalszy ciąg i tak będzie więcej Destiela).
Pozdrawiam.
+zdjęcie z ciastem (aż się głodna zrobiłam XD)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro