Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nightmare

- Dean... Nie mogę zasnąć.

Dean podniósł wzrok znad komiksu. W progu jego pokoju stał Sam - z rozczochranymi włosami, w krzywo zapiętej zielonej piżamie. Przyciskał do wątłej piersi pluszowego aniołka, jedyną pamiątkę po mamie. Był bosy.

- Sammy, ile razy ci mówiłem, żebyś nie chodził z gołymi nogami. Przeziębisz się. A ja nie mam zamiaru się tobą później opiekować! - Sam tylko niepewnie przestąpił z nogi na nogę, wbijając wzrok w podłogę. - Chodź tutaj.

Ośmiolatek uśmiechnął się nieznacznie i wślizgnął pod kołdrę brata. Dean objął go ramieniem, żeby było mu wygodniej.

- Co tym razem ci się śniło? - zapytał.

- On... Ten zły pan z filmu. - Chłopiec spuścił wzrok, lekko zawstydzony.

Zielonooki westchnął. Powinien przewidzieć, że oglądanie Batmana z młodszym bratem nie skończy się dobrze. Sam był wrażliwym dzieckiem, często miewał koszmary. Dean przyzwyczaił się już, że w takich sytuacjach przeprowadzali poważną rozmowę. Odchrząknął.

- Więc, jak wygląda ten twój sen? - zaczął.

- Leżę w łóżku. Jest ciemno. Nagle drzwi się otwierają i wchodzi... On. Podchodzi do mnie, pochyla się i zaczyna się śmiać... - urwał. Dean potarł zmęczone oczy dłonią.

- Ja myślisz, dlaczego on do ciebie przychodzi?

- On wie, że się boję. On to wykorzystuje i...

- Dlaczego się go boisz?

- On... Wygląda jak klaun. I on... - Sam zawahał się.

- Tak? - podchwycił Dean łagodniejszym tonem.

- On mówi... Że ciebie nie ma. Że odszedłeś.

Coś poruszyło się w piersi Deana. Ten maluch miał na niego dziwny wpływ. Po chwili milczenia starszy brat odparł:

- Nie odejdę, nigdy. Zawsze o tym pamiętaj.

Spuścił wzrok, unikając świdrującego spojrzenia. Po chwili odsunął od siebie brata, wstał i podszedł do biurka. Zaczął energicznie przeszukiwać szuflady. Rzucił przez ramię:

- A pamiętasz, kto jeszcze był w tym filmie?

Sam zmarszczył ciemne brwi. Nie odpowiedział.

Po chwili usłyszał okrzyk triumfu. Dean odwrócił się. Na twarzy miał czarną maskę.

- Batman! On pokonał Jokera! -  zawołał Sam.

- Od dzisiaj będę Batmanem, Sammy. Jeśli Joker znowu do ciebie przyjdzie, zawołaj mnie. Zrozumiano? - odezwał się Dean zmienionym, niższym głosem.

- Zrozumiano. Ale dzisiaj... Mogę spać z tobą?

Dean westchnął. Najwyraźniej nie było mu dane dokończyć komiksu.

Zasnął z bratem wtulonym w ramię. Nie żałował komiksu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro