5. Dziecięcy strach cz. 1
Stacja benzynowa
Siedzę z Samem przy stoliku obok sklepu. On czyta gazetę, a ja przeglądam wiadomości na telefonie. W tym czasie Dean poszedł zatankować samochód, a później zaczął rozmawiać z kimś przez telefon o lewiatanach. Szczerze, nie mogę się skupić, co chwila zerkam na brązowowłosego. Jest dość wcześnie, słońce oświetla w pełni jego twarz dzięki temu mogę zobaczyć każdy szczegół jego twarzy, rysy które idealnie współgrają z jego dość długimi jak na mężczyznę włosami. Jest skupiony na tym co czyta bo gdyby tak nie było zauważyłby że się na niego patrzę. Ah, jego piękne szaro-zielone oczy śledzą czytany tekst, choć wolałabym aby patrzyły na mnie bym chociaż na chwilę mogła w nich utonąć. Tą przyjemną chwilę przerwał Dean.
-Macie coś ciekawego?
O mało co nie upuściłam telefonu, czułam się jakby ktoś przyłapał mnie na czymś niewłaściwym. Dean spojrzał na mnie pytająco, ale na szczęście nie skomentował tego.
-Znalazłem coś w Kansas, myślę że może być to sprawa dla nas.- powiedział Sam wstając i kierując się do samochodu. Mi nie było to dane bo blondyn złapał mnie za ramię.
-Chcesz coś powiedzieć?- zapytał unosząc brwi do góry i czekał na moją odpowiedź, no cóż nie doczekał się jej. Gdy odchodziłam dodał poruszając znacząco brwi na co zarumieniłam się.
-Aż tak ślepy nie jestem.
Kansas, kostnica
Okazało się że ciało zmarłego jest pokryte śladami macek.
-Mówi pan że to robota ośmiornicy? - zapytał Sam.
-Sądząc po średnicy obrzęku, to enteroctopus dofleini.- rzekł doktor z nutą fascynacji w głosie.
-A wersja dla tych, którzy opuścili lekcję o enteroctopusie?-zapytał Dean.
-Czyli ośmiornica olbrzymia.- wyprzedziłam doktora i uśmiechnęłam się złośliwie do blondyna dodając ciszej żeby tylko bracia usłyszeli. - Widać że ty inaczej wykorzystywałeś lekcje biologii .- Sam na te słowa zaśmiał się, a blondyn zrobił urażoną minę.
Bezpośrednią przyczyną śmierci jest duża utrata krwi z rany na szyi. Udało nam się spławić doktora i zostaliśmy sami. Przystąpiłam do działania a chłopcy czatowali. Gdy skończyła się wizja.
-To na prawdę była gigantyczna ośmiornica.- powiedziałam to zaskoczona tym faktem, czegoś takiego jeszcze nie widziałam.
-Czyli wampirośnica.- rzekł Dean.
-To na pewno ma związek z magią.- dopowiedziałam.
Postanowiliśmy odwiedzić żonę zmarłego mężczyzny, może od niej dowiemy się czegoś przydatnego.
Dom żony zmarłego
-Wiemy że to kiepski moment pani Harper ale musimy zadać kilka pytań. - mówił Sam łagodnym tonem. Kobieta pokiwała głową na zgodę.
-Przychodzi pani do głowy kto mógłby skrzywdzić pani męża? - zapytałam, a kobieta zaprzeczyła.
-A wie pani co dokładnie stało się tego dnia?- zapytał Dean.
-Zapytajcie Stacey. Była tu w nocy jego śmierci.- powiedziała to tak jakby posądzała ją o romans z mężem, wyjaśniła też że to niania ich córki. Podziękowaliśmy za poświęcony czas i wyszliśmy.
-Myślicie że żona wezwała tego potwora żeby zemścić się na mężu za romans.- rzekł blondyn.
-Jak dla mnie to mało praktyczne.- dodał Sam.
- Faktycznie, ale trzeba odwiedzić jeszcze nianię.- podsumowałam.
Chłopcy kłócili się kto ma to zrobić więc zdecydowałam że będę to ja żeby było sprawiedliwie, a oni przeszukają dom pani Harper gdy jej nie będzie.
Dom niani
-Jak opisałabyś swoje relacje ze zmarłym?
-Normalne, właściwie to więcej czasu spędzałam z Debrą, panią Harper.- odpowiedziała niania.
-Podobno byłaś tej nocy gdy zginął Brian.- pokiwała głową na tak. -Co tam robiłaś?
-Opiekowałam się ich córką, Kelly.
Dowiedziałam się że tego dnia dziewczynka miała przyjęcie urodzinowe w Plucky's. Czyli Magiczna Menażeria Pluckiego Pennywhistle'a -sieć pizzeri dla dzieci. Kelly nie była zadowolona z urodzin, gdyż jej ojciec pojawił się na 5 min, później wrócił do pracy, mamy nie było w ogóle, a któreś z dzieciaków stwierdziło że rodzice jej nie kochają. Niania ją pocieszała. Nie zauważyła aby coś dziwnego działo się w domu, z wyjątkiem tego że Kelly mówiła że w szafie mieszka potwór.
Gdy wyszłam z domu zadzwoniłam do Sama i podzieliłam się informacjami.
-Jest wściekła bo tata wymknął się z jej urodzin, nie dziwie się jej.
-Pomyślała złe życzenie zdmuchując świeczki?- zapytał Sam.
-Nie wiem, trzeba z nią porozmawiać.
- Akurat bawi się przed domem.
-Podejdziesz do niej nie będąc branym za porywacza ?- zażartowałam.
- Spróbuje.-zaśmiał się.
Miejsce w którym w nocy zabito kolejnego mężczyznę
Dostałam telefon że znaleziono kolejną ofiarę. Mężczyzna prawdopodobnie schował się za płotem i coś przebiło go przez ten płot, na miejscu zbrodni były też ślady kopyt. Można pomyśleć że załatwił go jednorożec. Rozmawiałam z policjantem gdy zauważyłam niedaleko płaczącą kobietę. Policjant powiedział że to żona ofiary, która musiała zabrać 8-letniego syna ze szkoły i powiedzieć mu że tata nie żyje. Podziękowałam i podeszłam do kobiety.
-Przepraszam, mogę zadać kilka pytań?- kobieta pokiwała głową na tak.
-Czy wczoraj pani syn miał urodziny?
-Billy? Nie, ale ojciec zabrał go wczoraj na przyjęcie urodzinowe koleżanki w Plucky's. -opowiedziała.
Podziękowałam i odchodząc zadzwoniłam do Sama. Powiedziałam mu, że dziecko ofiary było wczoraj w Plucky's.
-Spokojnie Sammy pojadę tam z tobą. - powiedziałam gdy szatyn nie był skłonny pojechać tam i brzmiał jakby czegoś się obawiał, a gdy dopytałam go czy ma jakąś fobie dziwnym tonem twierdził że nie.- Tylko przekaż Dean'owi żeby porozmawiał z Billym, synem tego zmarłego mężczyzny.
Restauracja Plucky's
Weszłam do restauracji, rozejrzałam się do okoła by znaleźć brązową czuprynę. Znalazłam go gdy kończył rozmawiać z jakimś mężczyzną.
-Hej i jak ugryzł cię, któryś pajac?- zaśmiałam się drwiąco.
-Bardzo śmieszne. -powiedział to z skrzywioną miną.
- Nie martw się przy mnie włos z głowy ci nie spadnie. Pamiętaj jak coś krwawi to można to zabić.- uśmiechnęłam się i poklepałam go po ramieniu.
-Jest tu ściana, na której dzieci wieszają swoje lęki i zgadnij czy ich prac brakuje.
-Kelly i Billego?
-Bingo. Mam przyjechać tu jeszcze później bo woźny twierdzi że ma istotne informacje.
-Okej to wracajmy do motelu może Dean ma jeszcze coś.
Motel
Sam siedzi na laptopie, a ja szukam czegoś pomocnego w swoich książkach. Znowu zapatrzyłam się na szatyna gdy na moment chciałam tylko na niego spojrzeć.
-Gdzie Dean się podziewa?!- zapytał zirytowany i spojrzał na mnie znad laptopa, szybko wróciłam do czytania i zarumieniłam się.
-Wszystko dobrze?- zapytał z przejęciem.
-Yyy .... tak, tak.
Nagle do pokoju wszedł blondyn trzymając w ręku rysunek Billego, na którym był narysowany jednorożec przebijający mężczyznę, no i teraz jest jasne jak umarł.
-Więc teraz jednorożec są złe?- zapytał Dean.
-Najwidoczniej.- odrzekł Sammy.
-Ale jak się zmaterializował?
-Sądze że wykorzystano do tego jakiś czar, może czar przyzwania ale żeby to zrobić trzeba mieć akurat w tym przypadku jest to rysunek i rzecz osobistą osoby, na którą chce się nasłać wyimaginowanego stwora. Potrzebny też jest ołtarzyk. Może to nawet sprawka jakiejś wiedźmy.
-Więc jedźmy przeszukać restaurację, może uda nam się tam coś znaleźć.-zaproponował Sam.
Plucky's, wieczór
Podjechaliśmy pod budynek. Na miejscu zastaliśmy policyjne radiowozy. Sam poszedł porozmawiać z kierowniczką, a ja z Deanem poszliśmy obejrzeć ciało, które wynoszoną z budynku.
-Wygląda na robotę rekina.- rzekł z obrzydzeniem blondyn podnosząc na moment materiał pod którym leży ciało.
-I to naprawdę gigantycznego.- dodałam krzywiąc się bo ciało jest okropnie poszarpane. Po chwili dołączył do nas Sam.
-Kierowniczka znalazła ciało w basenie z kulkami, wszędzie była krew.
-Gliny mają jakąś teorię?- zapytałam.
-Winią maszynę czyszczącą kulki.- odpowiedział Sam.
Postanowiliśmy że przeszukamy Plucky's gdy po tym jak policja i inni opuścili budynek.
Podeszłam do tablicy z rysunkami dzieci w budynku, zauważyłam że kolejnego brakuje.
-Chłopcy patrzcie, kolejnego obrazka brakuje.
-Zakład że ten dzieciak bał się rekinów.- rzekł Dean z głupkowatym uśmiechem.
-Jedynym wyjaśnieniem śmierci tego woźnego jest to że musiał coś wiedzieć dlatego ktoś się go pozbył.- dodał Sam.
Przeszukaliśmy resztę pomieszczeń ale nic istotnego nie znaleźliśmy dlatego postanowiliśmy wrócić do pokoju motelowego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro