i do what i do
Nikomu nie podobał się pomysł promocji w dwóch grupach.
I było raczej jasne, że tego tak nie zostawią, bo w końcu byli zespołem - siedmioma członkami, którzy występowali razem, mieszkali razem, ćwiczyli razem, jedli razem i żyli razem, jak jeden organizm. Nawet, jeśli mieli się czasami dość, nigdy nie przeszła im przez głowę myśl, że mieliby promować piosenki BTS w dwóch oddzielnych grupach.
Dlatego jeszcze tego samego dnia wpakowali się do swojego vana i pojechali do siedziby BigHit, żeby porozmawiać z prezesem i wyperswadować mu ten głupi pomysł z głowy.
Jedyni Taehyung i Jimin siedzieli cicho, nie chcąc się odzywać. Doskonale wiedzieli, że to zasługa ich uczucia - że to przez nich Bang chce podzielić zespół na pół, aby odsunąć ludzi od jakichkolwiek podejrzeń na ich temat. Czuli się okropnie z myślą, że BTS muszą zostać rozdzieli z ich winy.
Reszta natomiast nie szczędziła sobie gardeł przy wymyślaniu przeróżnych przezwisk Sihyuk'owi w każdym możliwym języku, który znali.
- Nie wiem, co on zaczął brać, skoro do łba przychodzą mu takiego pomysły - Yoongi zazgrzytał zębami i zacisnął palce na oparciu fotela. Gotowało się w nim, bo coś takiego, było najgorszą rzeczą, jaką ich szef mógł kiedykolwiek wymyślić.
Bo nie mogli się promować osobno. Nigdy.
- Hyung, uspokój się - powiedział Jungkook, klepiąc starszego po ramieniu, mimo iż on sam wyglądał, jakby tylko po zobaczeniu Banga, chciał się na niego rzucić z pięściami. Koszula mocno opinała jego zarysowane mięśnie, więc każdy wiedzał, że nawet jeśli jego głos był w miarę spokojny, to w środku czaił się nieokiełznany gniew, który chciał znaleźć ujście.
- Kook, tylko go nie zabij - mruknął Hoseok, widząc postawę najmłodszego. Namjoon obrócił się do tyłu z miejsca pasażera i spoglądnął na członków zespołu. Jung miał rację, bo maknae naprawdę wyglądał przerażająco, choć reszta również nie wypadała gorzej od Jeona.
- Jak jedziesz kretynie?! - wrzasnął po chwili Seokjin, który prowadził samochód. Vanem odrobinę zarzuciło w bok, ponieważ Kim musiał umiejętnie ominąć kierowcę w białym Hyundai'u, który wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle - Wszyscy cali? - zapytał już spokojniej po kilku sekundach.
Odpowiedziały mu jakieś pomruki wyrażające potwierdzenie.
Lider znów przejechał wzorkiem po chłopakach.
- Nie wiem, jakie dokładnie Bang będzie miał wyjaśnienia dla nas, ale postarajmy się podejść do tego z głową i racjonalnie przyjąć jego wytłumaczenie. Wiecie, że PD-nim nie robi niczego bezmyślnie, więc musimy być przede wszystkim spokojni. Krzykami i kłótnią niczego nie załatwimy, czy to jest jasne? - dopytał, chyba jako jedyny, podchodząc do tego na chłodno.
Był przedstawicielem ich grupy, człowiekiem od takich poważnych rozmów z prezesem, więc zrozumiałe było dla całej reszty, że trzeba się w jakimś stopniu podporządkować rozumowaniu Namjoona, bo on dobrze wiedział, co robi. Dodatkowo wszyscy z zespołu ufali mu bardziej niż sobie, dlatego wierzyli, że lider zrobi wszystko, co w jego mocy, aby nie rozdzielać Bangtanów. Za żadne skarby świata.
Dotarli do wytwórni po kilkunastu minutach, podczas których Jin tylko dwa razy przekroczył dozwoloną prędkość - po prostu potrzebowali dostać się tam jeszcze przed wyjściem Sihyuka.
Jak huragan wpadli do gabinetu dyrektora.
- PD-nim! - wrzasnęli wszyscy, a przerażony Bang podniósł na nich zdziwione spojrzenie, gdy jeszcze siedział przy biurku, choć powoli zbierał się do opuszczenia agencji.
- Co tu robi..
- Odpowiedz nam! - przerwał mu Hoseok, wpatrując się w mężczyznę z poważnym wyrazem twarzy. Z resztą każdy z nich przeszywał prezesa chłodnym, wyrafinowanym wzrokiem, w którym czaiło się niezrozumienie i niema prośba, aby nie finalizował swojego pomysłu - Dlaczego nas rozdzielasz?
Sihyuk wyglądał, jakby dopiero po dłuższej chwili doszedł do niego sens słów muzyka. Westchnął, po czym usiadł wygodniej w swoim fotelu i również wbił pewne siebie spojrzenie w całą siódemkę.
Minuty dłużyły im się niemiłosiernie, kiedy tak wpatrywali się w siebie nawzajem bez słów, czekając, kto pęknie jako pierwszy.
Zrobił to dyrektor BigHit.
- A czy to nie dziwne? - odparł pytaniem, rozkładając dłonie - Muszę się jakoś pozbyć tego, co myślą o was teraz ludzie. A konkretniej, o waszej dwójce - Tu skierował spojrzenie na stojących po prawej stronie Jimina i Taehyunga - Nie muszę mówić, jaki to zdjęcie wywołało skandal. Wiem, że minął już ponad miesiąc, ale muszę jeszcze bardziej odsunąć wszelkie plotki i podejrzenia. Dobrze wiecie, że planujemy kolejny comeback w sierpniu. Nie chcę żadnych afer przed promocją nowego albumu.
Członkowie zdawali się być porażeni bezuczuciowością słów prezesa.
- Ale jak możesz PD-nim? - zapytał Namjoon tonem mówiącym, jak bardzo czuł się bezsilny wobec obrony zakochanej pary - Jesteśmy BTS, jesteśmy zespołem. Siedmiu członków, nie możesz nas rozdzielić.
Bang przejechał dłonią po włosach.
- Wiem, ale to zrobię - powiedział - Dla dobra BTS i przyszłego comebacku.
Jego głos zdawał się nie przyjmować jakiejkolwiek odmowy. Artyści czuli się, jak gdyby ktoś bezlitośnie oderwał im miano kuloodpornych chłopców i skazał na życie w cieniu reflektorów. Nie mogli tak żyć, bo gorąca estrada była ich jedynym miejscem, gdzie wiedzieli, kim są i czego chcą od świata.
Nie zważając na konsekwencje oraz czytając całej reszcie w myślach, Namjoon powziął ostateczne kroki przed rozdzieleniem zespołu.
- W takim razie my nie będziemy brać w tym udziału.
chciałabym powiedzieć, że w sumie nwm, co tu się odpierdoliło, ale najwyraźniej to chyba ten moment, gdzie postacie zaczynają żyć własnym życiem i chyba im na to pozwolę, i zobaczymy co z tego wyjdzie. imo czekajcie na następny, bo mam już pomysł :))
albo to zasługa black swan, albo tego, że się przez nich nie wyspałam, albo stresu przed biletowego - powodów jest wiele, wybierz jeden xD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro