Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

sleepover

[A/n: o b o w i ą z k o w o na rozdział]

— A co myślisz o tej?

Jimin ziewnął przeciągle, schodząc jeden stopień niżej. Stał na schodach od pięciu minut, dosłownie nic nie robiąc. Wynikało to że zmęczenia pomieszanego ze wstydem. Dochodziła siedemnasta, a on dopiero wstał i nie uśmiechała mu się konfrontacja z dziadkami, którzy prawdopodobnie nie byli zadowoleni z tego, jak zmarnował większość dnia.

— Dzień dobry — przywitał się, gdy wreszcie dotarł na sam dół, a stamtąd do salonu. — Co robicie?

Próbował jak najdelikatniej wybadać, w jakim nastroju jest babcia i dziadek. Odetchnął z ulgą, gdy zobaczył uśmiechy staruszków.

— Szukamy jakiegoś domu na obrzeżach miasta.

— Domu? — zdziwił się. Zajął miejsce na fotelu naprzeciw nich. — Przecież tu jest wasz dom — dodał.

— No, może przesadziłam. Kawalerki.

— Nie rozumiem — mruknął. Ekran jego telefonu zapalił się, informując o nowej wiadomości. Odblokował go jednym ruchem i przeczytał szybko treść sms-a.

— Od dawna chcieliśmy się stąd wynieść, a jeśli nie zrobimy tego teraz, to nie zdecydujemy się nigdy — wyjaśnił dziadek, nie odkrywając wzroku od gazety, w której zakreślał najciekawsze oferty sprzedaży.

Jimin przetarł twarz ze zmęczenia. Nie był zadowolony z decyzji swoich dziadków, bo oznaczało to, że za rok nie przyjedzie tu na wakacje, czyli nie spotka więcej Yoongiego.

— Chyba powinieneś wiedzieć, Jiminnie, że najpóźniej wyjedziemy stąd za dwa tygodnie — wymamrotała niewyraźnie babcia.

— Słucham? Dlaczego tak szybko? — zapytał.

Szybszy wyjazd dziadków oznaczał dla niego skrócenie wakacji, czyli pozostawało mu coraz mniej czasu z jego hyungiem. Na samą myśl o powrocie do domu robiło mu się słabo, a nie sądził, by Yoongiemu uśmiechało się prowadzenie relacji na odległość i odwiedzanie go w mieście co drugi weekend.

— We wrześniu przyjedzie do miasta wielu studentów jak ty i będą szukali sobie miejsca do mieszkania, więc ceny też pewnie wzrosną.

— Przecież jeszcze macie czas! — zapewnił. — Mogę się dołożyć, ale nie wyprowadzajcie się tak szybko.

— Znaleźliśmy jakiś mały domek kilkanaście kilometrów stąd i chcemy jechać go obejrzeć wieczorem - oznajmiła babcia, ignorując jego wcześniejsze słowa. — Chcesz jechać z nami?

Chłopak pokręcił przecząco głową. Miał już inne plany.

— Yoongi-hyung napisał właśnie do mnie, żebym u niego nocował, więc chyba się zgodzę.

— Nie przesadzaj, Jimin, ledwo go znasz — tym razem babcia wyraziła dezaprobatę. — Ile rozmawiacie? Miesiąc? Przecież nic o nim nie wiesz.

Jimin poczuł, jakby ktoś wbił szpilkę w okolice jego serca. Bolały go takie oskarżenia, bo nie był w stanie wyprowadzić nikogo z błędu i dowieść swojej racji. Zawsze miał z tym problem.

Nie odnosił wrażenia, że nie zna Yoongiego. Faktycznie, ich znajomość trwała krótko, ale nikt nie miał prawa kwestionować jej stopnia zażyłości. To Jimin ją tworzył, to on ją kontrolował i wiedział, na ile może sobie w niej pozwolić. Nic go tak nie irytowało jak wtrącanie się innych ludzi w coś, co ich nawet nie dotyczyło. Według niego nie mieli prawa komentować rzeczy, o których nic nie wiedzieli, a tym bardziej nie powinni wiedzieć.

— Myślę, że jestem wystarczająco dojrzały, żeby sam decydować o tym, gdzie i u kogo będę spędzał noc — powiedział poważnym tonem, nie ukrywając urazy. Poczucie dumy wywołało u niego dreszcze.

— Jimin...

— Babciu, wrócę przed dziesiątą — zapowiedział jeszcze, po czym wstał z fotela i ruszył w stronę domku Yoongiego.

Za każdym razem, gdy przechodził przez ścieżkę, droga dłużyła mu się coraz bardziej. Zdawał sobie sprawę, że to niedosyt i tęsknota za to odpowiadały, ale z czasem stało się to męczące i nie wyobrażał sobie, żeby nie zobaczyć swojego hyunga w ciągu kilkunastu następnych sekund, nie, kiedy napięcie uniemożliwiało mu normalne funkcjonowanie.

— Nareszcie — usłyszał znajomy głos, jeszcze zanim Yoongi zdążył otworzyć drzwi. Przywitał go uśmiechem.

— Hej, hyung — westchnął rozczulony na jego widok.

— Jezu, tęskniłem za tobą — przyznał starszy, łapiąc go za rękę i wciągając do środka mieszkania.

— Widzieliśmy się najwyżej dwanaście godzin temu — przypomniał rudzielec ze śmiechem, będąc zbyt zawstydzonym, by przyznać, że też za nim tęsknił.

— Mam nadzieję, że dzisiaj nie wyjdziesz ode mnie tak szybko? — zapytał tamten, zagryzając wargi w oczekiwaniu. — Hoseok wysłał mi tytuły dobrych filmów i mam ciastka — dodał, jakby chciał zachęcić Jimina do nocowania u niego.

— Jak załatwisz jeszcze wino, to się zastanowię — młodszy udawał niezdecydowanego, mimo że w środku jego serce po raz setny fikało koziołki.

— Nie ma mowy, nie pozwalam ci pić — zaprotestował Yoongi, podchodząc do niego powoli.

— A kim jesteś, żeby mi zabronić? — Jimin zachichotał jak dziecko, kiedy poczuł dwie ręce oplatające ciasno jego talię. Był najszczęśliwszy na świecie.

— Na pewno chcesz, żebym to powiedział na głos? — wyszeptał blondyn do ucha młodszego. Dreszcze przeszły przez całe ciało chlopaka, gdy ciepły oddech omiótł jego twarz.

— Wystarczy, jak powiesz, że jestem twój — szepnął.

— Jesteś mój. Jesteś moim pięknym chłopcem.

Jimin zadrżał. Nie miał wpływu na własne reakcje, które były niekontrolowanym odruchem na takie słowa.

Yoongi zaprowadził go do kuchni i z dumą pokazał cały zapas jedzenia, który przygotował na ich noc filmową. Większość stanowiły słodycze i słone przekąski, ale Jimin nie mógł narzekać. Doceniał wkład hyunga w zaplanowanie ich czasu i zadbanie o takie rzeczy, jak wybór filmów czy napojów.

— Zaczynamy od Titanica — zapowiedział młodszy około dziewiętnastej, kiedy rozłożyli kanapę i przynieśli koce, pod którymi zajęli miejsce. Ich dłonie pozostawały splecione ze sobą.

— Jiminnie, widziałem to milion razy — westchnął Yoongi.

— To zobaczysz znowu, nie narzekaj.

— A może...

— Przestań gadać! — uciszył go Jimin szeptem, gdy na ekranie pojawił się tytuł filmu.

Pierwszy seans minął im w miarę szybko. Yoongi nie potrafił powstrzymać się przed ziewaniem co kilka minut. Zdecydowanie bardziej ciekawym zajęciem wydało mu się obserwowanie młodszego chłopaka, który z przejęciem śledził każdą scenę filmu, a nawet pozwolił sobie na łzy w kulminacyjnym momencie. Blondyn postrzegał to raczej jako tandetny klasyk, ale wolał nie odbierać Jiminowi przyjemności z oglądania przez swoją opinię.

Drugim filmem, który wybrali, był "Spiderman". Tym razem żaden z nich nie wydawał się szczególnie zainteresowany seansem, dlatego Yoongi wymyślił inny sposób na zapełnienie ich czasu poprzez komentowanie na bieżąco akcji. Jimin co chwilę wybuchał przez niego śmiechem i bez przerwy chichotał.

Ich trzecim wyborem był film o tytule, którego nawet nie pamiętali, bo zamiast oglądać, zajęli się sobą. Oboje położyli się na poduszkach i leżeli w zupełnej, przyjemnej ciszy. Nie mieli potrzeby rozmawiać, po prostu odpoczywali w swoim towarzystwie i cieszyli się sobą. Wreszcie Yoongi wyłączył telewizor i przyciągnął do siebie młodszego chłopaka, wzdychając ciężko.

— Jesteś śpiący?

— Trochę.

Pozostawali wtuleni w siebie przez dłuższy czas. Jedyne, co dało się słyszeć, to ich wymieszane ze sobą oddechy.

— Bardzo współczuję Jacksonowi — wyszeptał Jimin sennie. — On nigdy nie pozna nikogo takiego jak ty, bo nie umie odłożyć telefonu. Naprawdę mi go szkoda.

— Może ktoś będzie w stanie mu pomóc — wymamrotał Yoongi. — Nie myśl o tym teraz. Zasypiasz, Jimin — zauważył, podnosząc się do pozycji siedzącej. — Wziąłeś ze sobą swoją piżamę?

— Cholera, zapomniałem. Przepraszam — mruknął w półśnie młodszy. Przetarł oczy i spojrzał ze smutkiem na chłopaka obok.

— Zaraz ci coś przyniosę, okej? Wracam za chwilę.

Jimin obserwował, jak Yoongi wstaje z kanapy i rusza mozolnie w stronę korytarza. Nie miał pojęcia, jak to możliwe, że już stał się śpiący, skoro wstał kilka godzin wcześniej, ale prawdopodobnie czuł potrzebę odespania poprzednich dni.

— Wziąłem jakąś koszulkę i spodenki, przebierz się, a ja zrobię nam herbatę — oznajmił starszy, gdy na moment pojawił się w progu salonu.

— A może jednak wino? — zaproponował Jimin z uroczym uśmiechem, który miał wyglądać zachęcająco. — Hyung, po jednym kieliszku — jęknął z żalem.

— Pozwolę ci pić, ale nie będę się potem do ciebie odzywał — Yoongi postawił swoje warunki z obojętnym wyrazem twarzy. Jiminowi przypomniało to ich pierwsze dni znajomości, kiedy nie wyobrażał sobie nawet, że skończy w takim punkcie, w jakim był aktualnie.

— Herbata też jest w porządku — przystał i gdy tylko tamten ponownie zniknął, zdjął swoje ubrania i szybko wciągnął na siebie te Yoongiego.

Wyglądał jak nieporadne dziecko. Spodenki starszego idealnie do niego pasowały pod względem wielkości, ale z koszulką było dużo gorzej. Mogłaby być co najmniej rozmiar czy dwa mniejsza i mniej rozciągnięta, wtedy przynajmniej by nie sięgała mu prawie do kolan. Nie przeszkadzało mu to zbytnio, bo zamiast skupiać się na swoim wyglądzie, zajął się zachwycaniem nad zapachem ubrań od Yoongiego.

— Mam herbatę — usłyszał i od razu się wyprostował, gdy starszy wszedł do salonu z dwoma parującymi kubkami. — Wyglądasz tak dobrze, jezu.

Jimin uśmiechnął się nieśmiało na te słowa i poklepał miejsce koło siebie, zachęcając go tym samym do położenia się obok.

— Hyung, muszę ci coś powiedzieć — zaczął niepewnie, kiedy obaj przykryli się kocem. — Rozmawiałem z dziadkami.

— Wiedzą o nas? — zapytał Yoongi, jakby to nie była żadna nadzwyczajna rzecz. Jimin zgromił go wzrokiem.

— Wyprowadzają się stąd.

Zapadła chwilowa cisza. Blondyn przeczesał kosmyki włosów, ale nie wyglądał, jakby zrobiło to na nim jakiekolwiek wrażenie.

— Chcą wyjechać w ciągu następnych dwóch tygodni — ciągnął Jimin, gdy po minucie stracił nadzieję na uzyskanie jakiejkolwiek odpowiedzi. — Wiesz, że muszę wrócić z nimi?

Po raz drugi odpowiedziała mu głucha, męcząca cisza. Przez moment poczuł się zawiedziony, bo liczył na jakiekolwiek słowa otuchy czy wsparcia, a nie otrzymał żadnej z tych rzeczy. Dopiero kiedy starszy przyciągnął go do siebie i oparł brodę o jego głowę, zrozumiał. W jego przekonaniu utwierdziło go drżenie drugiego ciała. Yoongi przeżywał to na swój sposób.

Płakał.

A/n: dziękuję za wszystkie komenatrze pod tamtym rozdziałem na reakcję na moje wątpliwości, loveu jeny

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro