excuses
— Wejdź do środka. Twoi rodzice patrzą — Yoongi spoważniał w ciągu kilku sekund i patrzył teraz na niego, jakby był zły lub zirytowany.
— Nigdzie nie pójdę, nie z tobą — powiedział głośno Jimin, prawie krzycząc. Dusił się łzami. — Jak mogłeś?
— Chodź — powtórzył dosadnie starszy, spoglądając mu przez ramię i widząc, jak dwójka zdezorientowanych osób zaczyna się wspinać po schodach. Miał mało czasu.
— Jiminnie? — odezwała się jego matka, marszcząc brwi w niezrozumieniu. — Co się stało?
— Nic — odparł drżąco. Przymknął na moment powieki, spod których wypłynęły kolejne łzy. — Nic, mamo, idź sobie — dodał, wiedząc, że sprawia jej tym ból.
Yoongi przypomniał mu o swojej obecności po raz kolejny: — Wejdź do tego cholernego domu i nie odstawiaj przedstawienia.
Jimin spojrzał na niego z żalem. Było widać, że cierpi i to, czego się dowiedział kilkanaście minut wcześniej sprawiło mu dużo bólu.
— Idę do siebie — wyszeptał. W tym samym momencie poczuł mocny ucisk na ramieniu i siłą został wciągnięty do wnętrza mieszkania Yoongiego.
— Uspokój się — zażądał starszy, jakby to było coś prostego. — Przestań płakać, Jimin, wszystko ci wyjaśnię.
— Co mi wyjaśnisz? — zaśmiał się z pogardą chłopak, nie panując nad emocjami. Miał ochotę uderzyć Yoongiego. — To, że masz dziewczynę czy może to, dlaczego bierzesz z nią ślub, robiąc mi w tym samym czasie nadzieję?
Yoongi westchnął przeciągle i poprowadził Jimina do salonu. Kazał mu zająć miejsce na kanapie, a on posłusznie wykonał jego rozkaz z powodu wyczerpania i zmęczenia tą sytuacją. Nie miał siły protestować.
— Byłem taki głupi, że chciałem cię poznać — powiedział, nie spuszczając wzroku z blondyna. — Mówiłeś mi o tym, jaką stratą czasu są telefony, a to ty marnowałeś mój czas!
— Jimin, błagam, przestań — Yoongi chodził po całym pokoju, nerwowo tupiąc. — Za chwilę ci wszystko wyjaśnię, obiecuję, ale...
— Nie chcę twoich obietnic! — wrzasnął tamten.
— Nic od ciebie nie chcę. Żałuję, że cię poznałem, jesteś gorszy od Jacksona i całej reszty! Jesteś najgorszy!
Yoongi w ciszy słuchał obelg skierowanych w stronę jego osoby. Wiedział, że są uzasadnione i sam zachowałby się w podobny sposób, ale mimo to odczuwał ból, że wypływały z ust właśnie Jimina.
— Myślałem, że jesteś inny. Nigdy nikt mi czegoś takiego nie zrobił — wyszeptał Jimin. Zaczynał się męczyć. Jego wściekłość zamieniała się w żal.
— Powinienem ci powiedzieć o wszystkim wcześniej, ale nie przemyślałem tego — Yoongi przybliżył się do chłopaka i klęknął między jego nogami. — Już nie płacz, wszystko ci wyjaśnię — poprosił łagodnie. Efekt był zupełnie inny, bo Jiminem wstrząsnęła kolejna fala łez. — Nie mam żadnej dziewczyny, ślubu też nie będzie.
— Nie kłam, wiem wszystko — młodszy próbował unormować swój oddech, ale nic nie szło po jego myśli.
— Hyejin mi pomaga. Nikt prócz Hoseoka o tym nie wie, bo nikogo nie polubiłem od dawna. Spokojnie, nie jestem ani w niej zakochany, ani zauroczony, ani ona we mnie. Przyjaźnimy się — powiedział na jednym wydechu Yoongi.
— Nie rozumiem.
— Nic dziwnego, skoro dowiedziałeś się o tym tak nagle. Ile wiesz?
— Wiem, że masz narzeczoną, planujesz z nią ślub, że jesteście ze sobą długo i że twoja matka nalega na szybkie założenie rodziny — wyliczył Jimin szybko. Yoongi złapał go za rękę i delikatnie splótł ich palce. — I że były plotki o tobie i Hoseoku, i że jesteś starszy ode mnie o 5 lat, a nie 3, jak myślałem.
— To źle?
— Jeszcze nie wiem.
— Czyli twoi dziadkowie powiedzieli ci o tym, że mam dziewczynę i ty im w to automatycznie uwierzyłeś? — zapytał Yoongi, ściskając co jakiś czas dłoń chłopaka. Jimin przestawał płakać.
— Jakie to ma teraz znaczenie, skoro nie zaprzeczyłeś od razu, jak zrozumiałeś, o co chodzi? — zarzucił młodszy.
— Bo za tobą stali twoi rodzice i wiem, że nie chciałbyś wyciągać tego przed nimi — odpowiedział spokojnie Yoongi, wolną ręką przeczesując włosy.
Zapadła chwilowa cisza, w czasie której Jimin próbował się uspokoić, a Yoongi zbierał myśli. Nie wiedział, na ile może sobie pozwolić w swoich wyjaśnieniach.
— Moja matka zaczęła podejrzewać, że wolę chłopców, kiedy miałem 14 lat — zaczął, opuszczając wzrok na kanapę. — Pochodzę z nietolerancyjnej rodziny i aż do ukończenia 17 lat wypominano mi to. W każdej kłótni, w czasie wszystkich zjazdów rodzinnych i jakichś imprez narzekano i na Hoseoka, i na moją możliwie odmienną orientację. Nie mylili się, ale byłem i jestem zbyt dumny, że pójść do nich i powiedzieć "faktycznie, nie myliliście się, jestem gejem", więc poprosiłem moją przyjaciółkę, żeby mi pomogła. Pokazałem się z nią raz, potem drugi, przyjeżdżaliśmy tu co jakiś czas i teraz wszyscy uważają, że się pobieramy, co jest kłamstwem. Kilka dni temu zadzwoniłem do niej i powiedziałem, że poznałem kogoś i chcę skończyć nasz układ.
— Jak zareagowała? — zapytał Jimin.
— Cieszyła się. Jak mówiłem, jest moją przyjaciółką i nie robiłem nic wbrew niej. Muszę jeszcze powiedzieć o tym rodzinie, a potem wszystko się ułoży. Wierzysz mi? — Yoongi podniósł wzrok na chłopaka.
— Nie — wymamrotał młodszy, ściskając ich palce. — To wydaje mi się zbyt absurdalne i czuję się, jakbym był w filmie. Skąd mam wiedzieć, czy tego nie wymyśliłeś?
— Nie chciałoby mi się — Yoongi wzruszył ramionami. — Chyba musisz być dla mnie trochę ważny, skoro ci to powiedziałem, a znamy się kilka tygodni?
— Wiesz, że niedługo wyjeżdżam?
— To nie ma znaczenia. Chcesz u mnie zostać na noc czy wolisz wrócić do rodziców? — zmienił nagle temat Yoongi.
— Nie chcę ich widzieć — przyznał Jimin, puszczając ręce Yoongiego i wycierając twarz rękawem. Chciał pozbyć się śladów swojej słabości jak najszybciej. — Wrócę do domu, to za dużo, żebym zostawał — postanowił.
— Już to robiłeś — przypomniał starszy, przybliżając się do niego i przykładając dłoń do jego policzka. Delikatnie starł kciukiem ostatnie łzy.
— Wtedy to było niechcący, bo sam zasypiałem. Nie patrz na mnie w takim stanie! — jęknął, odwracając głowę. — Jestem żałosny.
Zanim Yoongi mógł zaprotestować, po pokoju rozległ się dzwonek telefonu młodszego.
—To moja mama — westchnął.
— Daj — poprosił tamten i zabrał od Jimina telefon. — Dobry wieczór, pani Park — przywitał się, przybrawszy poważny wyraz twarzy. — Tak, wszystko w porządku, zostanie u mnie na noc. Pokłócił się z kimś i chciał ze mną porozmawiać, dlatego płakał, tak.
Jimin wyłączył się i przestał słuchać tego, co mówił Yoongi jego mamie. Był zmęczony, nadal smutny i zawiedziony sobą. Jedyne, o czym marzył, to sen.
— Jest dobrze — usłyszał starszego.
— Hyung, dlaczego nie powiedziałeś mi o tej sytuacji od razu, tylko czekałeś, aż sam się dowiem? — zapytał rudzielec, wstając z miejsca i stając koło pianina.
— Chciałem, ale nie potrafiłem znaleźć odpowiedniego momentu, zresztą to by brzmiało absurdalnie. Co bym miał powiedzieć? "Lubię cię, ale wszyscy dookoła myślą, że mam dziewczynę, także nie przejmuj się, jak ktoś ci to powie"? — Yoongi oblizał suche wargi. Cały stres, który zdążył nagromadzić w sobie w ciągu ostatnich minut, powoli zaczynał go opuszczać.
— Dobrze — skomentował Jimin, wyciągając rękę po telefon i zauważając, że znów stracił połączenie z internetem. — Idę na chwilę na dwór.
Nie czekając na żadną odpowiedź, ruszył w stronę wyjścia. Gdy znalazł się na zewnątrz, odetchnął z ulgą. Poczuł się dużo lepiej, gdy owiało go ciepłe, lipcowe powietrze. Zajął miejsce na drewnianych schodkach i skierował swój wzrok w stronę praktycznie jedynego źródła światła, które wypływało z kuchni jego dziadków. Zauważył swoich rodziców, siedzących przy stole razem z babcią. Wszyscy się śmiali i rozmawiali ze sobą. Dało się wyczuć przyjemną atmosferę między nimi.
Jimin nie chciał rozmawiać ani z matką, ani z ojcem. Nawet raz, od kiedy go tu zostawili, nie pomyślał, że za nimi tęskni. Nie zależało mu na nich i nie czuł potrzeby mienia kontaktu z nimi. Jego żal trwał już kilka lat i wiedział, że nie zniknie tak szybko.
Myślał nad słowami dziadka. Zdawał sobie sprawę, że ma rację, ale nie potrafił przyznać tego na głos. Jackson go nie potrzebował, a on jego. Jeżeli by mu zależało na ich przyjaźni, sam z siebie by dzwonił, a nie odpowiadał na jego wiadomości półsłówkami. Jimin obwiniał tylko siebie za to. Przy Yoongim był sobą, a znajomi z miasta sprawiali, że czuł potrzebę zmiany, by móc im dorównać poziomem.
Nie chciał wracać do domu. Gdy to do niego dotarło, uśmiechnął się. Wiedział, czego chce. Wolał, by wakacje trwały wieczność, on mógł z każdym dniem poznawać Yoongiego coraz lepiej i jak najdłużej pozostawać taką osobą, jaką był naprawdę. Powrót tam to ostatnie, o czym marzył, a jeszcze kilka tygodni temu nie wyobrażał sobie, by tak mówić. Cieszył się z tego, co zrozumiał i chciał się tym z kimś podzielić. Mimo to wiedział, że gdyby przyszło mu się pożegnać z Jacksonem, czułby pustkę.
— Wszystko w porządku? — usłyszał znajomy głos. Yoongi postanowił sprawdzić, jak czuje się ten dzieciak.
— Tak, staram się ułożyć sobie wszystko — wyznał, posyłając w stronę starszego ciepły, delikatny uśmiech. — Wiesz, hyung, naprawdę przepraszam za dzisiaj. I za to, że tak zareagowałem, i za mój płacz. Nic nas jeszcze nie łączy, żebym musiał tak reagować, ale po prostu poczułem się oszukany — wyjaśnił szeptem.
— Miałeś prawo się zdenerwować — zaprzeczył Yoongi, zawieszając wzrok na linii drzew przed nimi. — Sam nie wiem, co bym zrobił, gdybym się czegoś takiego dowiedział o tobie. I hej, dzieciaku, płakanie jest dobre, bo pokazujesz swoje emocje, więc więcej tego nie odbieraj jako coś złego, okej? Jesteś lepszą osobą, niż ci się wydaje, a ocenianie siebie przez pryzmat zachowań innych osób to najgorsza krzywda, jaką sobie sam wyrządzasz, więc przestań.
Jimin zapłakał w duchu. Nie chciał wspominać o tym na głos, ale podobne słowa wypowiedział jego dziadek, kiedy twierdził, że zna Yoongiego i ten go nie wyśmieje. Znów miał rację.
— Czego teraz potrzebujesz? — odezwał się znów starszy, patrząc na ledwo widoczną twarz chłopaka. Pierwsze, co chciał odpowiedzieć, to "przytulenia", ale zrezygnował. Wystarczyło mu emocji jak na jeden dzień. Przez chwilę walczył ze sobą, co wybrać, ale uzależnienie wzięło górę.
— Zmieniałeś znów hasło dostępu? — zapytał, krzyżując swoje spojrzenie z tym Yoongiego. Nawet przy tak słabym oświetleniu był w stanie odnotować zawód, który pojawił się na twarzy blondyna.
— Tak. Wisi na lodówce — westchnął starszy, a w jego głosie nie dało się wyczuć żadnych emocji. Jimin wiedział, że zepsuł ten moment.
Uświadomiły go w tym słowa Yoongiego i fakt, że sekundę później poderwał się z miejsca i zniknął we wnętrzu domu, pozostawiając go samego.
A/n: spadłam ze schodów, tonę w pracy domowej i jestem pomiędzy "kocham koncept summertime" a "nienawidzę go, czemu to dodaję", a co u Was?
Ps ten rozdział to taka typowa cisza przed burzą, bo potem się szybko rozkręci i mam już napisane kilka w przód, także kiedy chcecie następny? (◡‿⊙✿)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro