Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

epilogue

Jimin nigdy nie wiedział, czym jest szczęście, dopóki nie zaczął zasypiać obok osoby, którą kochał.

dwa lata później

— Hyung! Chodź tutaj!

Jimin starł wierzchem dłoni krople potu formujące się na jego czole i jeszcze raz odświeżył kartę przeglądarki na laptopie. Oderwał na moment wzrok od komputera i spojrzał na swojego chłopaka, wchodzącego teraz do ich sypialni.

— Masz już odpowiedź?

Yoongi ruszył mozolnie w stronę łóżka, szurając przy tym po podłodze, i opadł na nie obok młodszego, w międzyczasie swobodnie zarzucając rękę na jego ramiona i zmuszając tym samym do położenia się.

— Nie, internet dzisiaj to jakiś żart — jęknął tamten, przeczesując palcami kosmyki włosów w akcie frustracji. — Nie mam na nic siły, przysięgam, jeszcze wczoraj mogłem zrobić wszystko, a teraz najchętniej poszedłbym spać.

— No to chodźmy... — mruknął blondyn, wtuliwszy twarz w brzuch Jimina. — Powinienem zaprosić do nas wreszcie Hoseoka, obiecałem mu, że będziemy świętować te jego zaręczyny.

— Zadzwonisz po niego jutro, dobrze? Ja też chcę się zobaczyć z Taehyungiem.

Yoongi podniósł się do pozycji siedzącej i obdarzył swojego chłopaka długim spojrzeniem, nachylił się nad nim, a potem pocałował szybko i krótko.

— Nie pytaj, czułem potrzebę.

Jimin uśmiechnął się delikatnie i pogłaskał go po włosach. Minęło kilkanaście miesięcy, od kiedy postanowił nie wracać do domu i z perspektywy czasu wiedział, że nigdy nie mógł podjąć lepszej decyzji. Nie utrzymywał żadnego kontaktu z rodzicami i starymi przyjaciółmi, chociaż nie miał sobie nic do zarzucenia: dzwonił do nich przez pierwsze pół roku, a potem uznał, że nie będzie się narzucać, skoro oni tego nie chcą. Regularnie starał się odwiedzać dziadków, dostał się też na studia, a Yoongi zdobył posadę nauczyciela muzyki i zaczął dawać prywatne lekcje gry na pianinie w tym samym mieście. Wciąż mieszkali w ich domku w lesie.

Jimin nigdy nie wiedział, czym jest szczęście, dopóki nie zaczął się budzić koło osoby, którą kochał.

— Hyung, załadowało się! — wykrzyknął nagle, zrzucając z siebie sennego chłopaka. — Czytaj, ja nie dam rady.

Przez ponad trzy miesiące czekał na odpowiedź z wydawnictwa, czy zdecydują się wydać jego pierwszą książkę. Yoongi przez cały okres, kiedy on pisał, wspierał go i starał się zrozumieć, że nie zawsze miał dla niego czas. Często widział Jimina, który wstawał w środku nocy, męczony przez nagły napływ weny i widział Jimina, potrafiącego wypić pięć kubków kawy dziennie, żeby tylko nie zasnąć na uczelni przez brak snu w nocy.

— Zamknij oczy — nakazał i nachylił się nad laptopem. Przebiegł szybko wzrokiem po ekranie, czytając treść wiadomości. — Witają cię serdecznie, dziękują za cierpliwość, bla bla, mieli dużo na głowie i...

Urwał nagle, kiedy przeczytał kolejne zdanie.

— No co napisali? — zapytał Jimin zniecierpliwiony, otwierając oczy i spoglądając na starszego. Uśmiechał się jak dziecko. — Hyung?

— Wydadzą to — wymamrotał nieobecny.

Jimin przeczytał kilka razy otrzymaną wiadomość. Nie docierało do niego to, co się działo.

— Boże, to nie jest możliwe — powiedział głośno.

— Jestem z ciebie cholernie dumny, Jiminnie — oznajmił Yoongi i faktycznie, dało się wyczuć dumę w jego głosie. — To będzie najlepsza książka pod słońcem, wiesz?

Przyciągnął do siebie chłopaka i ucałował czubek jego głowy. Oczy młodszego zaszły łzami. Wreszcie mu się udało spełnić największe marzenie.

Jimin nigdy nie wiedział, czym jest szczęście, dopóki nie zaczął pić kawy każdego poranka z osobą, którą kochał.

Ich związek zdążył się diametralnie zmienić w ciągu dwóch lat. Nie mieli dla siebie tyle czasu, co kiedyś przez pracę, naukę, korepetycje i tysiąc innych spraw, do tego wieczorami byli zmęczeni i nie zawsze dawali radę wykrzesać z siebie na tyle energii, by chociażby porozmawiać. Wtedy jedynie kładli się razem spać i to musiało im wystarczyć.

Jimin zdążył się ustabilizować emocjonalnie i z płaczliwego, potrzebującego ciągłych zapewnień nastolatka stał się młodym mężczyzną, któremu zależało na swojej przyszłości. Mimo to i on, i Yoongi nie szczędzili sobie czułości i wszystkie zaległości, które im się zdążyły nagromadzić w ciągu tygodnia, nadrabiali w weekend.

Do kosmetycznych zmian należało to, że Yoongi zaczął palić. Jego chłopak za każdym razem, gdy widział go z papierosem, narzekał, że to toksyczne, a Yoongi jedynie się śmiał i tłumaczył stresem.

Poza tym Taehyung, teraz już narzeczony Hoseoka, trafił na tę samą uczelnię, co on i nawet miał kilka przedmiotów z Jiminem, więc zdążyli się zaprzyjaźnić. Często odwiedzali się nawzajem i można powiedzieć, że stali się paczką przyjaciół.

Jimin nigdy nie wiedział, czym jest szczęście, dopóki nie zaczął dzielić się swoimi troskami i zmartwieniami z osobą, którą kochał.

— Powinniśmy adoptować dziecko — wypalił nagle Yoongi, przytulając do siebie młodszego.

— Dziecko?

— No dziecko, kota czy coś — dodał dla jasności.

— Przecież ty nie lubisz kotów — zaśmiał się Jimin.

— Skoro mamy być rodziną, to wypadałoby chyba mieć kota, co nie?

— Słucham? — rudzielec odsunął się od niego i zmierzył sceptycznym spojrzeniem. Przyłożył rękę do jego czoła, po czym stwierdził rozbawiony: — Ty chyba masz gorączkę.

— Nie chcesz ze mną być na stałe?

— Hyung, przecież jestem.

— A tak jak Hobi i Tae?

— Jak narzeczeni? — Jimin wstrzymał oddech i, widząc twarz blondyna, wiedział, że nie otrzyma już odpowiedzi.

Był pewien wielu rzeczy: tego, że kocha Yoongiego, że chce z nim spędzić resztę życia i że ten nigdy nie przestanie działać na niego w sposób, którego nigdy nie rozumiał. Działał tak na niego samym spojrzeniem i gestem, pocałunkiem, jednym z miliona, które dzielili.

Jimin nigdy nie wiedział, czym jest szczęście, dopóki nie poznał Yoongiego.




A/n: Jedno wielkie dziękuję, jeju. Nie mam słów, żeby powiedzieć, jak mi smutno z powodu końca sunmertime, a jednocześnie cieszę się, że po ponad roku wreszcie znacie zakończenie. Dziękuję za każdy komentarz, za opinie, za masę wiadomości na pv i na sarahah, kocham Was najmocniej

Dziękuję Julce, bo zmotywowała mnie do pisania dalej, chociaż wtedy nawet nie brałam tego pod uwagę ):

Dziękuję każdemu, jeny, loveu i mam nadzieję, że się nie zawiedliście

Do następnego, buziak ♡♡♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro