Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

dancing

 — Dlaczego mi nie chcesz powiedzieć, kim jest Hoseok? — w głosie Jimina dało się wyczuć zawód pomieszany z ciekawością.

 — Wypiłem wino, czyli nie muszę nic ci mówić, prawda?  — usłyszał błyskawiczną, jakby ułożoną odpowiedź.  — To ty jesteś autorem tych zasad, Jimin  — przypomniał Yoongi, dopijając swój pierwszy z wielu kieliszków tego wieczora.

Przez kilkadziesiąt sekund panowała przyjemna cisza, zakłócana jedynie przez klasykę Mozarta. Yoongi prawdopodobnie potrzebował chwili odpoczynku od rozmowy, a Jimin zrozumiał jego niemy przekaz bez potrzeby dopytywania o szczegóły. Nie marnował za to czasu na bezczynne siedzenie w miejscu, a wykorzystał go, by móc zlustrować wzrokiem swojego towarzysza.

Starszy zamknął oczy. Oparł głowę o wezgłowie kanapy i zaczął jeździć palcami po krawędzi kieliszka. Jimin zaczął swoje obserwacje od włosów. Zniszczone, cienkie kosmyki chłopaka były w tym samym, typowym dla niego nieładzie. Oczy podkreślił jakąś kredką, usta posmarował jakąś wazeliną, a w uszy włożył jakieś kolczyki. Ubrał się w jakąś koszulkę, jakieś znoszone spodnie i jakieś kolorowe skarpetki. To nie miało najmniejszego znaczenia dla Jimina, a właściwie straciło na znaczeniu w momencie, gdy dotarł dopiero do czoła Yoongiego. Nie miało to najmniejszego sensu, ponieważ uczucie déjà vu przyćmiło jego umysł na kilka długich, cennych sekund. Przez moment przestał słyszeć muzykę, przestał także oddychać i przestał wyczuwać czyjąkolwiek obecność w powietrzu. Poczuł się jak w filmie kryminalnym, gdzie główny bohater zdaje sobie sprawę ze swojego przeoczenia, co okazuje się kluczowe do rozwiązania zagadki. Jego przeoczeniem był sam Yoongi, a zagadką ich uczucia.

Jimin otworzył oczy szeroko, wyrwany z chwilowego transu i spojrzał na blondyna. Tkwił w tej samej pozycji, wyglądał tak samo i był tym samym Yoongim, co minutę wcześniej, ale i dwa tygodnie wcześniej, gdy spotkali się po raz pierwszy. Pomimo krótkiego czasu ich znajomości, młodszy nie mógł powiedzieć, że znudziła mu się obecność chłopaka czy przestał mu się podobać jego codzienny, rutynowy wygląd. Wręcz przeciwnie, dotarło do niego, że Yoongi - pomimo braku zmian w swoim wyglądzie - każdego dnia wydawał się Jiminowi inny. W tamtej chwili nie marzył o niczym innym, jak o tym, by nie wracać do domu i do końca wakacji obserwować brak zmian u swojego hyunga.

— Prawda czy wyzwanie? — usłyszał nagle.

— Prawda.

— Na pewno? — Yoongi wyczuł niezdecydowanie w głosie młodszego. Nie czekał jednak na odpowiedź, wiedząc, że to i tak nic nie zmieni. — Dlaczego tak Ci zależy na internecie i telefonie? — zapytał, co sprawiło, że Jimin zamarł. Zupełnie nie spodziewał się tego pytania.

Potrzebował chwili, by móc przemyśleć to, co chce powiedzieć. W powietrzu unosił się zapach nienaruszonej, ale otwartej paczki kabanosów, za oknem co jakiś czas błyskawice przecinały niebo, a pierwsze krople deszczu odbijały się niewinnie od parapetów domu.

— To chyba przynosi mi ulgę. — Zaczął. — Wiem, że to uzależnienie, ale nie umiem nie sięgnąć po telefon dla samej świadomości, że go mam przy sobie. Praktycznie każdy mój znajomy jest non stop aktywny i nie chcę być postrzegany jako ten gorszy, mniej lubiany Jimin tylko dlatego, że oni są ze wszystkim na bieżąco. Lubię też im szybko odpisywać, żeby nikt nie miał do mnie pretensji o ignorowanie go.

— Ale wiesz, że kiedyś ci znajomi odejdą, a liczba waszych wiadomości straci na znaczeniu? — zapytał Yoongi, podnosząc wymownie jedną brew do góry. — To bez sensu. Marnujesz czas na takie głupoty, zamiast korzystać z najlepszych lat życia.

— Wiem. Chciałbym kiedyś wyjść z tego na tyle, by nie mieć manii sprawdzania liczby powiadomień co pół godziny. Nieważne — zakończył młodszy z uśmiechem. — To będzie nudne na trzeźwo, musimy częściej pić — zmienił nagle temat, wyrywając swojemu hyungowi kieliszek i napełniając go alkoholem po same brzegi. To samo zrobił ze swoim. — Pij.

— Łamiesz zasady, to nie jest fair — zachichotał uroczo Yoongi. Jimin zacisnął wargi, by nie skomentować w żaden nieprzyzwoity sposób jego zachowania.

Mimo wcześniejszego protestu, obaj bez wahania wypili wino. Młodszemu to nie wystarczyło i chwilę później trzymał w dłoni całą butelkę alkoholu. Bez ostrzeżenia przyłożył ją do ust i pociągnął kilka łyków z gwinta.

— Nie przesadzaj, dzieciaku — warknął z poirytowaniem blondyn, zabierając od chłopaka wino. — Tobie już wystarczy na dzisiaj, i tak na za dużo ci pozwalam.

— I tak jest nieźle, bo coś mi szumi — zachichotał Jimin. — Prawda czy wyzwanie? Okej, to wyzwanie — wyprzedził jego odpowiedź, wyraźnie rozbawiony.

— Nie ma mowy.

— No dalej, nie bądź taki sztywny. Chcę ci coś kazać zrobić.

— Nie bądź taki sztywny, hyung — poprawił go Yoongi. — Jak dasz mi coś trudnego, to się zemszczę — wymamrotał niewyraźnie. Brzmiał dość dziecinnie.

Za oknem padało coraz mocniej, gdy Jimin nakazał starszemu zatańczyć z nim, a ten kategorycznie zaprotestować bez podjęcia próby. Wybuchła między nimi krótka, ale treściwa kłótnia.

— No dalej, zatańcz ze mną! — zażądał chłopak. — Mamy w tle pięknego, uzdolnionego Mozarta, mamy wino i mamy kabanosy — zaśmiał się lekko.

— Kurwa, masz słabą głowę — wyszeptał Yoongi do siebie, wstając z kanapy. Złapał chłopaka za ręce, pomagając mu przy tym wstać.

Nie sądził, że kontakt fizyczny z tym dzieciakiem tak na niego wpłynie, ale gdy Jimin zaczął kołysać się na boki i kurczowo trzymać dłoni starszego, ciepło rozlało się po całym jego ciele, a chęć zapewnienia mu bezpieczeństwa wygrała nad zdenerwowaniem.

Kręcili się w kółko, zupełnie bez poczucia rytmu i taktu, ale Yoongiemu odpowiadało to na tyle długo, na ile Jimin nie narzekał. Wszystko wydawało mu się w porządku i czuł, że panuje nad sytuacją, dopóki jego towarzysz nie postanowił zmienić tempa ich "tańca". Jego celem było prawdopodobnie wykonanie obrotu, a skończył potykając się o własne nogi i wpadając na Yoongiego, który był zdezorientowany i nie zdążył złapać ich dwójki na tyle szybko, by uniknąć ich zderzenia z podłogą.

— Czy to jakiś żart — wymamrotał Yoongi. Wstawiony Jimin to ostatnie, o czym aktualnie marzył.

— Jak się poznaliśmy, to też na ciebie wpadłem — zaśmiał się delikatnie chłopak. Jego ciepły oddech owiał twarz blondyna i sprawił, że zaparło mu dech w piersiach. Leżał przyciśnięty do podłogi przez nastolatka, który przesadził z alkoholem i nie wiadomo, jakie miał wobec niego plany. — Możesz mnie pocałować?

To zdanie wypłynęło spomiędzy jego warg nagle, nie dając starszemu czasu na wymyślenie błyskotliwej riposty. Zanim zdążył chociażby pokiwać głową na "nie", ich usta dzieliło niespełna kilka centymetrów.

Jimin wyglądał na zdecydowanego, jakby wyczekiwał tego momentu od dawna. Yoongi musiał zareagować, by potem nie wypominać sobie niczego i nie obarczać się poczuciem winy.

Jednym, płynnym ruchem zrzucił z siebie oszołomionego zwrotem akcji chłopaka i wstał, strzepując przy tym z ramion niewidzialny kurz.

— Czemu to zrobiłeś? — wyszeptał młodszy, siedząc na podłodze. W jego głosie dało się wyczuć zażenowanie.

— Bo jesteś pijany — uciął Yoongi.

— Nie jestem! Patrz! — Jimin poderwał się na równe nogi i zaczął robić coś na kształt jaskółki. Zanim ponownie stracił równowagę, jego hyung popchnął go na kanapę.

— Idziemy spać.

— Razem?

— Razem, hyung? — poprawił go.

— Myślałem, że czas zwracania na takie głupoty uwagę mamy już za sobą — jęknął Jimin.

— No to się myliłeś — rzucił obojętnie Yoongi. — Uspokój się trochę, bo albo zwracasz się do mnie bez szacunku, albo próbujesz mnie całować. Nie pamiętasz, że to jest tabu?

Z twarzy bruneta zniknął uśmiech na myśl o rozmowie, która doprowadziła do ich kłótni. Poczuł się winny po raz kolejny, ale nie miał ochoty znowu przepraszać.

Yoongi od razu zauważył zmianę nastroju. Westchnął cierpiętniczo.

— Przepraszam, to było niechcący. Możliwe, że nie powinienem tego mówić — dodał. — Idziemy spać, osobno, ty u siebie, a ja u siebie, dobrze? — czuł się, jakby tłumaczył dziecku, dlaczego niebo jest niebieskie.

— Dobrze, ale... — Jimin zawahał się, czy mówienie o tym na głos jest odpowiednie. — Boję się burzy.

— Chcesz, żebym tu został, dopóki nie zaśniesz?

— Tak.

Yoongi zajął miejsce na kanapie, a tuż obok niego usiadł Jimin. Ich ramiona i uda stykały się ze sobą. Młodszy miał wrażenie, jakby jakiś prąd przepływał przez jego ciało dzięki dotykowi blondyna. Czas mijał im w kompletnej, przyjemnej ciszy.

W pewnym momencie Jimin oparł się o ramię Yoongiego i bez słowa wyjaśnienia wtulił się w nie. Starszy zamarł, nie spodziewawszy się takiego obrotu sprawy. Było klimatycznie na swój sposób. Obaj starali się ciszej oddychać, by nie zepsuć tej chwili. Oprócz deszczu i muzyki, słyszeli bicie swoich serc.

Yoongi czuł się winny. Wiedział, że nie powinien pozwalać komukolwiek na takie zbliżenie, ale sposób bycia i wygląd tego dzieciaka topiły każdą jego barierę, budowaną skrupulatnie przez ostatni rok. Zero uczuć. W tamtym momencie nic nie obchodziły go własne przyrzeczenia i obietnice, dlatego kiedy młodszy poprawił się na nim, ten złapał go za rękę i położył na swoich kolanach.

Z ust Jimina uciekło ciche, pełne wdzięczności westchnienie. Poczuł się wyjątkowo, mając przywolenie od swojego hyunga na taki kontakt fizyczny.

Ani błyskawice, ani deszcz nie stanowiły dla niego problemu, gdy zasypiał na kolanach Min Yoongiego.

A/n: miałam dodać w środę, ale halo, day6 mnie motywuje

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro