Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Przylot

Hasztag na Twitterze: #summerlove_hs

Lato to dla niektórych czas największych utrapień. Ciągłe upały, pragnienie, którego nie są w stanie zaspokoić, pot spływający po ciele. Dla innych są to zaś dni w roku, na które czekają z utęsknieniem. Plaża, szum morskich fal, ekskluzywne hotele z wszelkimi udogodnieniami oraz drinki z lodem. Najważniejsze jednak dla nich stanowi fakt, że to czas, w którym odrywają się od swojego szarego codziennego życia. Dla każdego z nas to jedno słowo może znaczyć coś innego. Oczywiste jednak jest to, że to właśnie w wakacje rodzą i mają miejsce najlepsze historie.

***

Harry Styles był gwiazdą światowego formatu. Ciągle otaczali go jacyś ludzie. On pragnął jednak zapomnieć o wszystkim i o wszystkich, a zwłaszcza o jednej osobie, wysokiej rudowłosej kobiecie imieniem Giselle. W jego oczach wydawała się być idealna, nie pragnęła od niego niczego. Sądził, wszystko to, co wiązało się ze sławą oraz sukcesem, jaki odniósł, a tym bardziej majątkiem, jaki posiadał. było jej obojętne. Pozory jednak lubią mylić, a większość osób potrafi skutecznie zamydlić oczy, owinąć sobie innych wokół palca. Trudno mu było przejrzeć zamiary Fanning, dostrzec całą prawdę kryjącą się za uśmiechem ust umalowanych zwykle krwistoczerwoną szminką. Gdy jednak w końcu nadszedł ten moment, w którym wszystko stało się dla niego jasne, nie wiedział, jak się z tym wszystkim pogodzić.

Zapragnął lata, podczas którego wszyscy zapomnieliby o jego osobie. Marzył o tym, aby nie zostać znalezionym przez nikogo, o świętym spokoju dla swojej duszy. Harry planował zaszyć się w hotelowym pokoju, który opuszczałby jedynie w celu udania się nad prywatny basen, dostępny tylko dla najbogatszych gości. Zdawał sobie sprawę z tego, że większość klientów w ciągu dnia nie będzie na nim przesiadywała. Nie był to w końcu pierwszy raz, gdy zaszył się nad Lazurowym Wybrzeżem w Ambrose. Brzegiem plaży zamierzał zaś spacerować późnymi wieczorami, kiedy będzie już ona całkowicie lub prawie opustoszała.

Madelaine Stone była młodą kobietą, dziedziczką wielkiego majątku swojego ojca, czego nie można było w niej dostrze. Planowała przeżyć wakacje swojego życia wraz z grupką najlepszych przyjaciółek, które traktowała jak siostry. Chciała to zrobić, zanim zostanie zamknięta w ciasnym gabinecie firmy, a jej dni wypełnią nudne obowiązki. Bóg jednak postanowił inaczej pokierować życiem Madelaine.

Na lotnisku Pax znalazła się sama i nad Lazurowe wybrzeże również dotarła samotnie. Nikt nawet nie wyjaśnił kobiecie, dlaczego tak się stało, ponieważ każda z jej niedoszłych towarzyszek nie odpowiadała na wiadomości oraz nie odbierała telefonu. Wyglądało to tak, jakby wszystkie zapadły się pod ziemię i słuch o nich zaginął. To milczenie było jednak dla Stone jedynie potwierdzeniem tego, co w duchu przypuszczała.

Madelaine miała jednak pewien problem. Polegał on na tym, że dla niej nie było odwrotu od chwili, w której zamknęła drzwi swojego dawnego apartamentu, a właściwie od podpisania papierów związanych z jego sprzedażą. Nie miała dokąd wrócić. Mieszkanie w Los Angeles zajmował już ktoś inny. To w Nowym Jorku, a właściwie całym piętrze, które należało do niej, wciąż trwał remont. Miała więc przed sobą trzydzieści dni wolności, które zamierzała spędzić na samotnym oglądaniu seriali w hotelowym pokoju oraz nad basem, czytając kolejne książki od ukochanych autorów oraz wydawnictw.

Minione wakacje tej dwójki zapowiadały się zupełnie inaczej. Zaplanowali sobie je według innych scenariuszy. Pragnęli więc, aby chociaż reszta z nich potoczyła się po ich myśli. Bóg miał jednak inne zamiary wobec Madelaine oraz Harry'ego, a oni przystali na to, co ich czekało.

***

Madelaine wpatrywała się w słońce, które powoli chowało się za horyzontem. Ściskała barierkę balkonu, obserwując, jak ludzie powoli opuszczali plażę. Uśmiechnęła się na ten widok, ponieważ właśnie na tym jej najbardziej zależało. Na szczęście kobiety wieczorami, a zwłaszcza tymi sobotnimi, turyści udawali się do okolicznych klubów lub zwiedzali miasto, ponieważ w końcu robiło się chłodniej.

Stone wsunęła telefon do tylnej kieszeni szortów, po czym weszła z powrotem do pokoju hotelowego. Nie zamykała drzwi balkonowych, co było z jej strony lekkomyślne, ale kto w końcu mógł ją okraść na dziesiątym, a zarazem najwyższym piętrze hotelu Ambrose, który był jednym z najlepiej chronionych obiektów w okolicy? Poza tym nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, ile posiadała, ponieważ gardziła pieniędzmi. Nie pokazywała po sobie, że stać ją na chociażby ubrania od najlepszych projektantów. Nie różniły się one dla niej wielce od tych, które mogła zakupić w sieciówkach, czy w sklepach z używaną odzieżą. Wolała mniej wydawać na swoje przyjemności, a więcej poświęcić dla innych, ponieważ oni znacznie bardziej potrzebowali tych pieniędzy. To prawdopodobnie stanowiło przyczynę, przez którą znajdowała się sama nad Lazurowym Wybrzeżem, a przynajmniej tak przypuszczała. Wolała jednak to, niż posiadanie grupki fałszywych przyjaciółek.

Madelaine chwyciła sporych rozmiarów lnianą torbę, a w środku niej zastukały o siebie butelki. Opuściła pokój, przybierając na twarz jeden z wyćwiczonych sztucznych uśmiechów. Wiedziała, że nie musiała tego robić względem nieznajomych, ale zdawała sobie sprawę także z tego, że mogła to być jedyna oznaka szczęścia, jaką ujrzą ich oczy danego dnia. Jeśli tym mogła poprawić drugiej osobie humor, to czemu miała się trochę nie poświęcić na tak drobny gest?

Wyszła z hotelu tylnym wyjściem, do którego dostęp mieli jedynie goście, opłacający najdroższe pokoje. Stone korzystała z niego jedynie dla tego, że znajdowało się ono bliżej plaży, a właśnie na tym jej najbardziej zależało. Ciepłe promienie zachodzącego słońca otuliły ciało kobiety. Do nosa zaś dotarł zapach morza. Zaciągnęła się nim. Uwielbiała go równie bardzo jak cichy szum fal. Dlatego też zawsze wybierała zakwaterowanie blisko akwenu. Kochała fakt, że mogła nocą otworzyć okno i zostać ukołysana tym dźwiękiem oraz aromatem do snu. To był jedyny działający na problemy Madelaine z nim. Był to jeden z powodów, dlaczego w Los Angeles jej mieszkanie mieściło się blisko plaży.

Kobieta przymknęła oczy, gdy jej stopy spotkały się z ciepłym piaskiem. Wysunęła je z japonek, po czym włożyła je do kremowej torbie z granatowymi szerokimi pasami. Szła powoli, oczyszczając umysł na tych kilka chwil z negatywnych emocji, które towarzyszyły Madelaine przez ostatnie dni. Gdy doszła mniej więcej na środek plaży, usiadła na piasku. Patrzyła w mieniące się różami i fioletami niebo odbijające się w krystalicznie czystej tafli morza. Uśmiechnęła się szczerze po raz pierwszy od kilku tygodni. Wyjęła z torby jedną z butelek schłodzonego wina o smaku owoców leśnych. Westchnęła, odblokowując telefon. Na wyświetlaczu ukazał się profil francuskiej piękności Francine na instagramie, Najnowsze zdjęcia zostały zrobione na jednej z plaż Florydy. Jeśli się nie myliła, bawili się w Miami. No właśnie, liczba mnoga była w tamtej sytuacji wskazana, ponieważ fotografie prócz Francine przedstawiały jeszcze przyjaciółki oraz byłego chłopaka Stone.

– Obyś się kiedyś w piekle smażyła, Francine. Tego właśnie ci życzę. – Kobieta pociągnęła spory łyk alkoholu z butelki. – Pewnie, gdybyś znała mnie lepiej, stwierdziłabyś, że to wszystko jest moją winą, ale tak się składa, że to właśnie ty zabrałaś mi wszystkie osoby, na których mi zależało. Chociaż może powinnam tobie podziękować, ponieważ pokazałaś mi, z jak fałszywymi mordami się zadaję. – Wyciągnęła z torby jeszcze paczkę papierosów, które zachowywała na właśnie takie chwile. Chwile, w których chciała dać całkowity upust swoim emocjom.

***

Harry spacerował brzegiem morza. Drogę oświetlały mu jedynie gwiazdy i księżyc. Cieszył się otaczającą go ciszą, a także krajobrazem. W krystalicznie czystej wodzie odbijał się biały przyjaciel nocy. Jego światło sprawiało, że mógł podziwiać klify, znajdujące się na końcu plaży. Poza nim oraz niewielkimi latarniami stojącymi w części, w której mieściły się niewielkie budki z jedzeniem i pamiątkami, było kompletnie ciemno. Jasne punkciki można było jedynie zobaczyć w oddali, gdzie znajdowały się hotele oraz budynki mieszkalne, a także różne atrakcje turystyczne, o tamtej porze otwarte już głównie jedynie dla tych starszych wczasowiczów. To właśnie tam tętniło wtedy całe życie, nie przestając tego robić aż do wczesnych godzin porannych. Plaża wydawała się być po zmroku wymarła. Nocą odpoczywała od ludzi, nie licząc kilku samotników, którzy także tego potrzebowali.

Ta melancholijna chwila w życiu Harry'ego nie trwała jednak długo. Wyraźne oraz głośne przekleństwa przedarły się przez cichy szum fal, przerywając mu tym samym proces zapominania o otaczającym go świecie. Zaciągając się morskim powietrzem, rozejrzał się dookoła. Jego oczy zatrzymały się na drobnej dziewczynie, która wydawała się być lekko podpita. Nie zdziwiło to mężczyzny, ponieważ w dłoni trzymała do połowy wypitą butelkę wina, a przynajmniej tak mu się wydawało. Po chwili dostrzegł także jedną pustą, leżącą tuż za nią i kolejną, tym razem pełną, która była oparta o jej nogę. Westchnął cicho, aby nieznajoma nie mogła go usłyszeć. Nie miał w zwyczaju podsłuchiwania innych, ale ciekawość Stylesa, która na pewno kiedyś wpędzi go do piekła albo chociaż w poważne tarapaty, wygrała.

– Nie wierzę. Cóż za paradoks, że dziewczyna, która tak bardzo nienawidzi Francuzów, spędza wakacje na Lazurowym Wybrzeżu – burknął pod nosem zdenerwowany, że taka osoba zakłóca jego spokój. Harry nie zwrócił nawet uwagi na to, iż sam znajdował się w podobnym położeniu. W końcu to właśnie miłość do pięknej Francuzki sprawiła, że chciał zapomnieć o całym świecie, a postanowił tego dokonać właśnie we Francji.

– Z tego, co mi wiadomo, to nie jest twój interes, więc zachowaj łaskawie swoje zdanie dla siebie, palancie. Matka cię nie nauczyła, że nie powinno się podsłuchiwać? – warknęła w stronę mężczyzny Madelaine.

Przyjrzała się osobie stojącej przed nią. Niestety w słabym świetle zobaczyła jedynie wytatuowaną na jego nadgarstku kotwicę i to, że nieznajomy miał na sobie ciemne szorty Nike i zwykłą białą koszulkę. Za to Harry mógł dostrzec znacznie więcej, ale przede wszystkim zwrócił uwagę na młode rysy twarzy nieznajomej. Jego mięśnie napięły się jeszcze bardziej, kiedy uświadomił sobie, że miał przed sobą jakąś gówniarę, która zapewne ledwie skończyła osiemnaście lat, a może i nie. Zastanawiał się, gdzie podziewali się rodzice takich osób jak ona, gdy był odpowiedni okres na wychowanie swoich pociech, stawiając szczególny nacisk na nauczenie ich dobrych manier.

– Może ty masz matkę, ale ja mam mamę. Do tego taką małolatę jak ty, ktoś powinien nauczyć szacunku do starszych, a tym bardziej tych nieznajomych. Zgubiłaś gdzieś rodziców czy może im uciekłaś?

– To nie jest twój interes, mój drogi. To moje życie i mogę spędzać je jak mi się żywnie podoba, a także odzywać się do ludzi, jak tylko moja dusza zapragnie. Tak samo jak wolno mi siedzieć na plaży i pić wino, bo jest ona dla wszystkich, a nie jedynie dla królewiczów takich jak ty – powiedziawszy to, Madelaine upiła spory łyk alkoholu, pokazują mu środkowy palec. Mężczyzna zamrugał. Jeśli oczy go nie myliły to na długim paznokciu miała wymalowaną dłoń, pokazującą właśnie ten wymowny gest.

Harry pokręcił głową, po czym okręcił się na pięcie, postanawiając wrócić do hotelu Ambrose. Zostawił za sobą nieznajomą oraz wszelkie myśli z nią związane, ponieważ nie zamierzał zawracać sobie głowy osobą taką jak ona. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że w rzeczywistości tuż za jego plecami znajdowała się zdruzgotana emocjonalnie młoda kobieta. Styles podczas tej krótkiej wymiany zdań nie zarejestrował najważniejszych szczegółów. Skupił się przede wszystkim na słowach nieznajomej, nie zauważając łez, spływających wzdłuż jej policzków ani też nie słysząc drżenia głosu kobiety. Niestety, ale prawdopodobne było to, że każdy inny człowiek także nie zwróciły na to uwagi, ponieważ bardzo często nie jesteśmy w stanie zobaczyć ludzkiego cierpienia oraz niemego wołania o pomoc.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro