VII
Wtorek zleciał bardzo szybko niż zawsze, ponieważ mieliśmy zwolnienia. Nie poszłam też na ostatnią lekcję za namową Aimee, a Laura nie chciała zostać sama, więc poszła z nami. Jutro środa, co oznacza wyjazd na calutkie trzy dni i odpoczynek od codziennej rutyny.
Właśnie teraz weszłam do domu i jak zwykle rzuciłam plecak na schody, gdy kierowałam się do kuchni. Nie zauważyłam Zandry ani obiadu, więc stwierdziłam, że pojechała na zakupy albo pojechała się zobaczyć ze swoją najlepszą przyjaciółką. Nie stojąc dłużej, podeszłam do szafki, która znajdowała się nad zlewem i wyciągnęłam z niej popcorn, który po chwili wylądował w mikrofali. Z szafki obok wyciągnęłam szklankę i nalałam do niej coli. Gdy mikrofala zaczęła pikać, mogłam z niej wyciągnąć popcorn, który sekundę później wylądował w misce. Chwyciłam jeszcze szklankę z napojem i skierowałam się w stronę kanapy. Włączyłam telewizor, a po chwili położyłam się z popcornem na sofie i zaczęłam przełączać kanały. Ostatecznie wybrałam program z muzyką. Pisząc, co jakiś czas z dziewczynami, również zajadałam się popcornem.
Leżąc już jakiś czas i słuchając nadal piosenek, usłyszałam otwierające się drzwi. Nie zerknęłam kto to, iż byłam zbyt leniwa.
- To było mocne! - usłyszałam męski głos, dobiegający z korytarza.
- Słabe. Jakby chciał, to kupiłby sobie lepszy. - tym razem usłyszałam inny głos, również męski.
- Czuję popcorn. - odparł ktoś i już po chwili pewien brunet gapił się na mnie z góry. - O, nasza słodka Mery. - powiedział Erick, szczerząc się do mnie. Już po chwili resztka mojego popcornu w misce powoli zniknęła.
- Nie mów na mnie Mery. - burknęłam w jego stronę i skierowałam swój wzrok w stronę telewizora, pogłaśniając go.
- No dobrze, już nie będę. - odpowiedział piskliwym głosem. - I posuń się. - wepchnął się w miejsce obok moich nóg.
Erick wraz ze mną zalegał na kanapie, co mi się nie podobało, gdyż chciałam mieć święty spokój. Resztę chłopaków słyszałam natomiast z kuchni. Siedziałam w ciszy z brunetem, który co jakiś czas chrupał popcorn. Na moje nieszczęście reszta paczki dołączyła po chwili do nas.
- Co tam, Mery. Jak w szkole? - zapytał mnie Carol, uśmiechając się cwanie.
- Normalnie. - odparłam, nie spoglądając nawet w jego stronę.
- Boże, jak ja dawno w niej nie byłem. - mruknął bardziej do siebie.
- Słyszałem, że gdzieś wyjeżdżasz. - zapytał mnie blond włosy, szturchając w ramię, gdyż siedział na oparciu sofy, koło mojej głowy.
- Tak, wyjeżdżam. - odparłam, chcąc zakończyć z nim pogawędkę. Akurat za Carolem nie przepadałam. Był cwany i aż za bardzo żartobliwy. Jednym słowy, wkurzał mnie jego charakter.
Nie mając już ochoty z nimi siedzieć minuty dłużej, wstałam i zabrałam szklankę oraz pustą miskę, zanosząc to wszystko do kuchni. Zostawiłam towarzystwo i pomaszerowałam do swojego pokoju, zamykając drzwi. Pomyślałam, że się spakuję na jutro, aby nie grzebać się z tym w nocy. Aby iść po torbę, musiałam znów zejść na dół i wejść do pokoju siostry, gdyż ona ma różnego rodzaju walizki.
Wesoła kompania zalegała na kanapie, oglądając coś w telewizji i śmiejąc się na cały głos. Gdy znalazłam niezbyt dużą torbę, wyszłam z pokoju i pognałam z nią znów na górę. Zaczęłam się pakować.
Włożyłam do niej trzy bluzki z krótkim rękawem, dwa sweterki i trzy pary spodenek. Do tego schowałam bieliznę i kosmetyczkę z potrzebnymi rzeczami oraz ładowarkę.
•
Cholerny budzik zaczął pikać, co oznaczało, że pora, abym wstała. Na szczęście dzisiaj dzień wyjazdu, a nie szkoła. Te rozmyślanie polepszyło mi humor. Wstałam i migiem ubrałam się w luźne, krótkie ubrania i z walizką w dłoni, zbiegłam na dół. W kuchni zastałam moją siostrę, która z uśmiechem kładła dla mnie śniadanie na blacie. Przywitałam się z nią i już sekundę później jadłam uszykowane śniadanie. Miałam dobry czas, więc mogłam zwolnić nieco swoje ruchy. Po odłożeniu talerza do zlewu oraz szklanki, pomaszerowałam do łazienki, spięłam włosy w luźnego koka i po chwili zaczęłam szczotkować swoje zęby. W pewnej chwili poczułam wibrację w tylnej kieszeni, a gdy wyjęłam telefon, na wyświetlaczu ukazała mi się twarz Aimee.
- Co? - zapytałam, bełkocząc.
- Jedziesz szkolnym busem? - zapytała mnie.
- No tak, a co? - nie rozumiałam, czemu mnie o to pyta. Aimee nie jeździła z nami, gdyż podwozili ją jej rodzice albo szła pieszo, bo daleko do naszej szkoły nie miała.
Po chwili się rozłączyła, mówiąc tylko, że jedzie autem. Po jakiś ośmiu minutach wyszłam z łazienki, chwyciłam walizkę i pożegnałam się z siostrą, a następnie pomaszerowałam do drzwi. Gdy je otworzyłam po drugiej stronie stał Erick i na mój widok szeroko się uśmiechnął. Zdążyłam zauważyć, że dzisiaj był nawet ogarnięty. Miał elegancko uczesane włosy, widać było też, że musiał zgolić swój zarost. Było czuć od niego również piękny zapach męskich perfum, które zresztą uwielbiam.
- Co się tak gapisz, młoda? - zapytał z cwaniackim uśmieszkiem wymalowanym na twarzy.
- Zejdziesz mi z drogi? Muszę wyjść na autobus. Z resztą, co ty tu robisz o tej porze? - odparłam, chcąc go ominąć.
- Chyba się spóźniłaś, bo właśnie odjechał. - gdy na niego spojrzałam, myślałam, że żartuje. Kiwnął głową przed siebie, a po wychyleniu się dostrzegłam żółty bus, który akurat skręcał w uliczkę. Super - pomyślałam. No i czym ja tam dotrę?
Spojrzałam na telefon i byłam zdziwiona, że już ta godzina. Zostało mi jakieś dwanaście minut. Erick patrzył na mnie z dziwnym wyrazem twarzy, a po chwili postanowił się odezwać.
- Podwieźć cię?
Nie miałam ochoty z nim jechać, ale czy miałam inne wyjście?
- No. - odparłam z niechęcią w głosie i już po chwili maszerowaliśmy do jego auta.
Wsiadłam do sportowego, srebrnego bmw i zapięłam pasy. W tym czasie brunet chował moją walizkę do bagażnika.
- Możemy już jechać? Mam dziesięć minut. - poganiałam go, bo martwiłam się, że nie zdążę i odjadą beze mnie.
- Spokojnie, Mer. Zdążymy. - zaśmiał się, zapinając pas i już po chwili wyruszyliśmy. Zastanawiało mnie to skąd oni biorą kasę na takie auta, ubrania i gadżety skoro nie pracują.
- No i gdzie wyjeżdżasz? - zapytał mnie, gdy staliśmy, czekając aż pojawi się zielone światło na sygnalizacji.
- Po co ci to wiedzieć? - zapytałam, gapiąc się przed siebie. Nie lubię z nim i resztą rozmawiać, bo to koledzy mojego brata, a po drugie są nie do zniesienia.
- Wyluzuj. Tylko pytam. - powiedział spokojnym tonem.
Na szczęście jechaliśmy szybko, więc dotarłam na czas. Odpięłam pasy i wygramoliłam się z jego auta, a następnie podeszłam do bagażnika, gdzie brunet przekazał mi walizkę.
- Dzięki, Erick. - podziękowałam mu, zerkając ukradkiem. Miał założone okulary przeciwsłoneczne i dostrzegłam na jego twarzy uśmiech.
- Wow, po raz pierwszy zwracasz się do mnie imieniem i jesteś miła. Nowość. Mam nadzieje, że tak ci pozostanie. - powiedział, a mi w pierwszej chwili zachciało się śmiać.
- Nie sądzę. - spojrzałam na niego zdziwiona i już sekundę później maszerowałam w stronę budynku. Otwierając drzwi, dostrzegłam sporo stojących osób wraz z walizkami.
- No gdzieś ty była? - zapytała mnie z wyrzutem Aimee. - No i czym ty się wozisz? - dodała po chwili.
- Autobus mi zwiał, to Erick mnie podrzucił, bo innego wyboru nie miałam. - odparłam, chcąc zakończyć ten temat.
Po pięciu minutach doszło do nas trzech opiekunów, którzy zaczęli sprawdzać obecność i potem mogliśmy śmiało iść do autobusu, aby pojechać nad jeziorko. Podróż nie trwała długo, a może trwała, lecz byłam z dziewczynami za bardzo zajęta rozmową. Gdy wjechaliśmy w las, a bus się zatrzymał, mogliśmy wysiąść. Gdy stanęłam na ziemi wraz z walizką, pierwsze co rzuciło mi się w oczy to małe, drewniane domki, piękne jeziorko i las. To będzie udany wyjazd - pomyślałam.
Szliśmy kawałek z opiekunami, aby dotrzeć do miejsca, gdzie będziemy mogli rozbić nasze namioty. Laura wzięła swój, ponieważ ja i Aimee nie mamy, a Laura często wyjeżdża z rodzicami na takie typu wypady pod namiot. Pierwsze dwie godziny poszły na rozstawianie namiotu. Każdy męczył się z ich rozstawianiem, nawet my. Po dłuższym męczeniu się, w końcu go złożyłyśmy i mogłyśmy urządzać wnętrze. Rozstawiłyśmy wszystko, ustaliłyśmy kto w jakim miejscu śpi, ponieważ namiot był duży i mogłyśmy w końcu trochę pozwiedzać teren, więc też tak zrobiłyśmy.
•••
Witam!
Rozdziału dawno nie było, ale mam nadzieję, że jesteście.
Do następnego! 🌹
AMC
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro