Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter 29🍀

OKEY misie!

To będzie chyba ten przed ostatni rozdział, więc zamykam głosowanie!

Wszystkie komentarze dodane po opublikowaniu tego rozdziału, nie będą się wliczały w podsumowanie!

A więc, bez zbędnego przedłużania, zapraszam do czytania i do notki poniżej rozdziału! ^^


(ogólnie to wattpad zmienia mi długość jednego akapitu, so it's not my fault👐)

👇👇👇


Odsuwając się od Sasuke nie mogła uwierzyć w to co widzi.

  – To jest... – mruknęła szeptem, a czarnooki zmarszczył brwi, nie rozumiejąc o co chodzi dziewczynie.

 – Co...

 – Kruk... kruk Itachiego. – przerwała mu, a jego oczy zwróciły się w miejsce, w które patrzyła. Faktycznie. Niedaleko nich, na gałęzi jednego z drzew siedział i przypatrywał im się czarny ptak z sharinganem w oczach.

 – Ma coś w dziobie. – zauważył, a ptak odlatując pozostawił po sobie kartkę, która zlatując dotarła pod ich nogi. Sasuke wziął ją w dłoń i już chciał otworzyć liścik, lecz powstrzymała go od tego dłoń czarnowłosej.

 – Przeczytaj na głos. – poprosiła, a ten przytaknął ruchem głowy.

 – Taki miałem zamiar. – oświadczył i dokończył, co zaczął robić.

 – Jestem niedaleko...  – przeczytał szeptem i zacisnął dłoń na papierze, gniotąc go.

 – Będę przy tobie.  – oświadczyła z małym, smutnym uśmiechem Sumire, kładąc mu na barku rękę.

 – To chyba będzie jeszcze trudniejsze niż wyznanie ci miłości. – mruknął zwracając na nieco zarumienioną dziewczynę swój wzrok. – Ale... ruszajmy.  – dokończył, unosząc lekko w górę jeden kącik ust. Sumire przytaknęła i zaraz zamknęła ślepia, próbując wykryć czakre brata Uchihy stojącego obok niej.

– Jest kilometr od nas i się przybliża. Wolno, ale jednak. – wyznała i zaraz po głębokim wdechu czarnowłosego ruszyli na spotkanie niewinnego zbiega.

~°~

Kiedy był w zasięgu ich wzroku, kilka metrów od nich, nogi Sasuke po prostu się zatrzymały, choć bardzo chciał jak najszybciej podejść do brata, to nie mógł. Sumire widząc to, zmartwiona stanęła obok niego, czekając razem z nim na będącego już kilka kroków od nich Itachiego. Zmarszczyła brwi widząc na twarzy umierającego uśmiech. Chyba żaden z nich nie wiedział, co ma powiedzieć, przez co zapanowała gęsta i irytująca dziewczynę atmosfera. W końcu jednak pierwszy głos zabrał starszy z braci, jeszcze bliżej podchodząc.

 – Dawno się nie widzieliśmy, Sasuke. – uśmiechnął się do zmęczonego sytuacją czarnookiego, a następnie przeniósł wzrok na Uchihe. – Dziękuję, że go ze sobą wzięłaś i nakłoniłaś na powrót do Konohy. Wiele bym dał, żeby...

 – Nie mówmy o naszym klanie. – mruknęła Sumire i usiadła na pobliskim, ściętym pniu drzewa. – Powiedz, na co jesteś chory, a może w Kono...

 – Nie pomogą mi. Nie ma na to lekarstwa, jak na wiele innych chorób. Sasuke, ty lepiej też usiądź, bo to co zaraz powiem, nie będzie normalnym pożegnaniem. – westchnął, a sharinganowiec złączył ze sobą brwi w nierozumiejącym przesłania jego brata, grymasie.

 – Postoje. – burknął nie wiedząc, co więcej mógłby powiedzieć.

 – Jak wolisz. – wzruszył ramionami i wyjął ze środka czarnego płaszcza słoik, w którym...

Sasuke jednak usiadł, przełykając słabo ślinę. Sumire za to prawie nie zwróciła alkoholu z imprezy, chociaż mało go wypiła, zdając sobie po wytężeniu wzroku sprawę, co trzyma w ręce najstarszy Uchiha.

 – Dlaczego włożyłeś w słoik oczy? – burknęła kwasząc minę.

 – Są dla któregoś z was, w razie potrzeby. Ja niestety nie będę miał okazji ich użyć. – oświadczył, a dziewczynę zatkało.

 – Co to ma znaczyć? W takim razie, jakimi oczami na nas patrzysz...? – zapytał czarnooki, a Uchiha przymknął na moment powieki.

 – Patrzę na was przez kruka, a to co widzicie teraz, to iluzja oczu. – wyjaśnił wskazując ruchem głowy na siedzacego, na jego ramieniu ptaka. – To jedyne co mogę wam po sobie zostawić, więc przyjmijcie je. Mam nadzieję, że kiedyś się wam przydadzą. – dodał po chwili i rzucił je w kierunku Sumire, która widziała, że coś do niej leci, lecz wiedziała, że nie da rady tego złapać.

 – Sasuke, złap to. – zdążyła tylko powiedzieć spanikowana, a szklany pojemnik był już w dłoni czarnowłosego. Itachi zmarszczył brwi.

 – Widać, jest to odpowiedni moment, w którym wam to daje. – powiedział zdając sobie sprawę z zanikającego pola widzenia dziewczyny.  – Nie forsuj się tak, Sumire.

 – Nie forsuje. – burknęła jak małe dziecko i wstała na lekko trzęsących się nogach. Spojrzała się w bok na Sasuke, który cały czas z niedowierzaniem patrzył się na słój. – To było najobrzydliwsze pożegnanie na świecie. – wyznała nabierając głębszego oddechu. Itachi uśmiechnął się pod nosem. Sasuke także wstał z miejsca.

 – Dziękuję, że w ogóle się z nami spotkałeś. – wyszeptał ze spuszczoną w dół głową, przygryzając przy tym wargę.

 – Nie planowałem tego, ale widząc przez kruka, jak uciekacie z Konohy, chyba nie miałem wyjścia, jak wyjść wam na spotkanie. – wyznał i ruszył do przodu w ich stronę z nadal uniesionymi kącikami ust w górę. – Do zobaczenia po drugiej stronie. – rzekł kładąc dłonie na barkach obu Uchih i nie dając im niczego powiedzieć, po prostu znikł w stadzie kruków.

– Do dupy to pożegnanie. – wyznała a po jej polikach zaczęły spływać łzy w coraz szybszym tempie. Zaraz objęły ją silne ramiona, których właściciel resztkami silnej woli nie pozwalał, by jego smutek był całkowicie widoczny. I zgadzał się ze słowami Sumire podsumowującymi całe te spotkanie.

Jednak moment później zdarzyło się coś, co zwaliło Sumire z nóg, a mianowicie: mdlejący Sasuke, który po prostu na nią upadł. Nie miała innego wyjścia jak po prostu przeczekać czas, w którym czarnowłosy nie kontaktuje i znaleźć jakieś schronienie na noc. Na ciężką noc.

~°~

Kiedy stanęli u bram Konohy, od razu pojawili się przy nich shinobi z ANBU, lecz na samym ich czele stał nie kto inny jak blondyn, który uśmiechał się słabo widząc w jakim stanie jest jego przyjaciółka.

 – Załatwiłem w połowie sprawę z babunią. – odezwał się niespodziewanie, a zdziwiony Sasuke skierował na niego wzrok. – Musicie tylko do niej iść i w całości wytłumaczyć, o co poszło. Tylko... na spokojnie, bo jak do niej mówiłem, oberwałem biurkiem. – skwasił się pocierając tył głowy.

Sumire rozbawiona, krótko parsknęła, lecz zaraz znów na jej twarzy pojawił się grymas.

 – Dzięki, ale po co są tu ci shinobi, młocie? – zapytał podejrzliwie Uchiha, a niebieskooki westchnął ze zrezygnowaniem.

 – Babunia stwierdziła, że to dla środków... ochronnych. – burknął niezadowolony.

 – Może być. Ale jeśli zobaczę choć jeden zły ruch jednego z nich...

 – Spokojnie... nic nam nie zrobią. – szepnęła do niego czarnowłosa, obejmowana szczelnie przez jedne z jego ramion. Przejechała po ANBU wzrokiem, a jej serce uspokoiło swój szaleńczy bieg, gdy zobaczyła kilka znajomych masek i postur wśród reszty zamaskowanych. – Są tam moi starzy znajomi.


👆👆👆

Ilością komentarzy wygrał swiat NARUTO, oraz...

Tobirama Senju jednym głosem z Madarą! ❤️

Niedługo po ostatnim rozdziale Sumire, pojawi się nowe z drugim Hokage, o tytule: "Umysł, technika, ciało"
Z okładką:

Więc serdecznie na nie zapraszam ^^

Do zoba w ostatnim! 💖

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro