Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter 27🍀

OKEY misie!

Jest nowy rozdział, w końcu!

Pisałam go długo, ale nie bez powodu. w
Szczerze to w ogóle nie wiedziałam jak mam napisać sceny w nim zawarte, ale dziś w końcu przyszła mi na ratunek wena i właśnie zabieram się do pisania kolejnego ^^

Zapraszam do czytania!❤️

👇👇👇

- I co chcesz zrobić teraz, ślepoto? - prychnął pogardliwie się uśmiechając. Sumire zerknęła na niego zaskoczona, a on parsknął krótkim śmiechem. - Co? Nie jestem taki głupi.

- Ruszamy dalej. - burknęła po chwili. I zaczęła iść. Sasuke za to zacisnął usta i dogonił ją łapiąc za nadgarstek i ciągnąc ją ku sobie.

- Z tobą chyba jest coś nie tak. - syknął przybliżając swoją twarz do jej odpowiedniczki.

- Nie wiem o co ci chodzi. - prychnęła w odpowiedzi i spróbowała wyszarpnąć się z jego uścisku, który po tym jeszcze bardziej wzmógł na sile.

- Nie udawaj głupiej! - krzyknął w końcu, a ona przestała się szarpać, zdziwiona jego zachowaniem. - Dobrze wiem, że z twoim wzrokiem jest coś nie tak. - syknął. - A teraz jest to dla nas tylko obciążenie. Jak chcesz tak walczyć? Nie mam zamiaru ryzykować... - zaciął się i puścił jej rękę. Stali tak kilka sekund w ciszy, w tej samej odległości od siebie.

- Gdybym nie dawała sobie rady, to nie próbowałabym szukać Itachiego... - szepnęła. - Nie będę obciążeniem. Jeśli coś mi się stanie to rusz dalej na wschód, a przy granicy z Suną na północ. Może go tak jakoś znajdziesz. Jeśli w ogóle chcesz. A teraz chodźmy i nie traćmy czasu. Tsunade na pewno wysłała za nami nie mały ogon. Im dłużej stoimy w miejscu, tym nasza przewaga maleje. - westchnęła patrząc się w czarne oczy Uchihy. - Za niedługo będziesz też mógł używać swojej czakry. Damy sobie radę. - mruknęła i zaczęła odchodzić. Czarnooki za to pokręcił na boki głową i zaczął za nią iść.

~*~

- Nie chcesz czasem odpocząć? - żądam pytanie poraz pierwszy od trzech godzin. Tak. W ciszy przemierzyli już ponad cztery kilometry, a o dziwo przeszkadzało to tylko czarnookiemu. On sam był już zmęczony, w końcu nie przespali ani jednej minuty. Na dodatek wciąż nie mógł używać czakry.

- Mogłabym. Ale nie chcę. - odrzekła po krótkim namyśle i podążał dalej.

- Znów kłamiesz. Mieszkałem z tobą bardzo długo. Często z tobą rozmawiałem i każda moja wolna chwila była spędzania z tobą. - powiedział od razu, doganiając przy tym Uchihe. - Wiem kiedy kłamiesz, wiem kiedy nie masz siły, kiedy chce ci się spać. - dodał i złapał ją za rękę zatrzymując się. - Odpocznijmy. Chociaż godzinę. - westchnął patrząc się na jej profil. Sumire zacisnęła szczękę i spojrzała mu się w oczy. Stali tak minutę, może dwie, a czarnooka zobaczyła w oczach Sasuke zrezygnowanie.

- Sasuke... Ty się boisz. - wyznała, a sharinganowiec zmarszczył brwi. - Nie patrz się tak na mnie i przyznaj się. Boisz się go zobaczyć. Boisz się tego spotkania i... - Nie zdążyła dokończyć, ponieważ Uchiha zatkał jej usta swoją dłonią.

- Tak. - potwierdził i zaraz ją puścił, cały czas patrząc się w jej zdziwione oczy. Czarnowłosa nie wierzyła własnym uszom. - Boję się. Boję jak cholera, dobra?! - zacisnął swoje dłonie w pięści, a dziewczyna zrobiła mały krok w tył. - Ty... ty nie wiesz jak to jest, że... On, nie widziałem go tyle czasu, pałałem do niego nienawiścią z całego serca! - przeczesał palcami swoje włosy i westchnął kręcąc głową na boki. - Nagle ty... mówisz mi dlaczego wymordował cały mój... nasz klan, ja czuję się winny prób jego zabicia, a później on wysyła nam list, w którym informuje, że niedługo umrze. - skierował swój wzrok na niebo i korony drzew. - Ty, nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak ciężko będzie spojrzeć mu teraz w oczy. Jak ciężko będzie go pożegnać, wiedząc że nienawidziłem go przez połowę mojego życia, kiedy on był niewinny. - końcówkę zdania wyszeptał, a Sumire przygryzła wargę. Nie zdawała sobie sprawy z tak wielkiej ilości uczuć, które tłumił w sobie Uchiha.

- Zróbmy przerwę. - wykrztusiła z siebie w końcu. Nie miała pojęcia, co powiedzieć na wyznanie czarnookiego i postanowiła zostawić to na moment później. Znalazła wzrokiem drzewo, do którego podeszła i usiadła opierając się o jego nierówną i niewygodną korę.

Sasuke chwilę później podążył jej śladem i usadowił się obok towarzyszki. Zamknął oczy i głęboko odetchnął.

- Przepraszam... - powiedzieli naraz po dłuższej chwili, lecz teraz zrobiło się dość... krępująco? Chyba tak to było można nazwać.
- Ja... - pierwsza zaczęła Sumire. - Ja nie wiedziałam, że sprawia ci to taką trudność. Powinnam najpierw z tobą porozmawiać i...
- Przestań. Ruszyłem za tobą nawet po zdjęciu tej głupiej techniki. Ja chyba też chcę go zobaczyć. - mruknął zamykając oczy. - Jedynym zmartwieniem jesteś na razie ty i twój wzrok. - powiedział zwracając oczy ku niej, a o dziwo czarnowłosej zrobiło się... cieplej na sercu. Odchrząknęła cicho, ganiąc się za to uczucie w myślach.
- A co z twoją czakrą? - zapytała, a czarnooki uśmiechnął się lekko.

- Wróciła całkowicie po tym... monologu. - skwasił się na wspomnienie swoich słów sprzed chwili. Nie chciał jej pokazać swoich uczuć, ani tym bardziej wykrzyczeć jej je w twarz.
- Cieszę się. Już się bałam, że codzienne dawki tego świństwa zrobiły ci krzywdę. - mruknęła, ale zaraz rozumiejąc, co przed momentem powiedziała, nie zdołała zastopować rumieńcu wstydu. Obróciła tylko głowę w bok, przeciwny do oblicza Sasuke. Za to Uchiha zaintrygowany jej słowami zmrużył oczy, jakby chcąc prześwietlić ją na wylot.

- Co ty ukrywasz? - zapytał. Czarnowłosa spięła się i już bez rumianych polików obróciła twarz w jego stronę.
-

Ja? A co ja mam do ukrycia? - prychnęła, lecz chyba zbyt nerwowo, co Uchiha od razu wyłapał.

- Już mówiłem... wiem kiedy kłamiesz, więc lepiej od razu powiedz, o czym myślisz. - burknął, jakby znudzony i złapał palcami za jej podbródek, przysuwając ją bliżej swojej. Zdziwiona tym ruchem Uchiha nie zdążyła się wyrwać, a kiedy już zorientowała się w jakiej odległości są jej usta od jego, normalnie ją sparaliżowało. – No, mów. – szepnął. Czarnowłosa z trudem przełknęła ślinę. Z tej odległości jego oczy wydawały jej się jeszcze bardziej ciemniejsze, i jeszcze bardziej... piękne. Ale... nie chciała mu tego powiedzieć. Nie chciała wyjść na jedną z tych, które za nim latają. Spróbowała się odsunąć, na chwilę zamykając oczy. Nie udało jej się, więc na nowo otworzyła ślepia, tylko zapomniała o jednym. Sasuke mógł używać już swojej czakry, co oznaczało, że mógł ją także wciągnąć w genjustu.

Cholera... teraz już na pewno to ze mnie wyciśnie.

Do zoba! ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro