Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter 25🍀

OKEY misie!
Dawno mnie nie było, ale w końcu znalazł się pomysł na ten rozdział i w końcu go napisałam ^^

Zapraszam do czytania! ❤️

Wyszła z łazienki zrelaksowana, ale też zmęczona. Jednak nie położyła się od razu na swoje miejsce, widząc pochylonego przy wysepce Sasuke. Zmarszczyła brwi widząc w jego zaciśniętej, mokrej dłoni kartkę i podeszła trochę bliżej.

- Hej... coś się stało? - zagadnęła kładąc na jego barku rękę i trochę się schylając. Lecz kiedy poczuła jego drżące ciało oraz jak nabiera powietrza, wolała nie pytać. Tylko przez ułamek sekundy biła się z myślami, co zrobić, ale po momencie po prostu przytuliła go. I dopiero po chwili czarnowłosy sam zrozumiał co się dzieje i wtulił się bardziej w brzuch Uchihy, a ta zaczęła głaskać go po włosach. Nie wiedziała, co się stało, ale na wyjaśnienia przyjdzie pora. Westchnęła cicho i wyjrzała za okno, cóż... mimo że wszystko jej się rozmazywało miała wrażenie iż jest naprawdę piękna noc.

- Więc... powiesz mi o co chodzi? - zapytała kilka minut później i chciała się trochę odsunąć, ale silny uiścisk Uchihy jej na to nie pozwolił.
- Poczekaj... jeszcze chwile. - mruknął łapiąc głęboko powietrze w płuca.
- Niech będzie... - szepnęła i przeczesała jego włosy kilka razy. Po kilku minutach ciemnowłosy odsunął się i wziął drżący oddech. Popatrzył się na lewą rękę, w której trzymał list i podał go Sumire, która zmarszczyła brwi i wzięła w dłoń wiadomość próbując cokolwiek przeczytać.

Jednak po kilku sekundach, po przeczytaniu pisma, te wypadło jej z ręki, a ona sama poczuła, jakby dostała z pięści w twarz.

– To od... Itachiego. Pożegnał się z nami. – mruknął już spokojniejszy nastolatek patrząc się w okno. Wiadomość o zbliżającym się końcu jego brata strasznie nim wstrząsnęła. Przecież chciał z nim jeszcze porozmawiać, a on...

– Co za idiota... – westchnęła i usiadła na krześle obok Uchihy. – Żeby żegnać się listownie. – prychnęła i zaraz wstała na równe nogi. Podeszła szybko do szafy i wyjęła z niej zwoje z ciuchami na misję, które zapieczetowała w jednym małym. Wzięła też swoje ubranie Shinobi i zaraz zniknęła z nim w łazience, szybko się przebrała i zrobiła koka z włosów. Kiedy wyszła spotkała się z ciekawym spojrzeniem Sasuke.
– Mogę wiedzieć, co ty robisz? – zapytał ściągając ze sobą brwi.
– Odnalazłam ciebie i spotkałam go po drodze. To znaczy, że łatwiej było go znaleźć niż ciebie. Pakuj się. Idziesz ze mną na misję. – oświadczyła zapinając kamizelkę, a następnie uzupełniła zapas broni.
– Hokag...
– Mam nad tobą całkowitą kontrolę. – funkęła. – Nie widzę żebyś był gotowy, a ja za minutę wychodzę do wieży.

Sasuke spojrzał się na nią zdziwiony oraz zmartwiony. Kto normalny, który został jakkolwiek przez niego skrzywdzony chciałby mu pomóc? Nie. Ona mu nie pomagała. Sama też chciała pożegnać Itachiego. Coś ukuło jego serce, ale nie dał tego po sobie poznać i już chciał się zacząć pakować, ale... Było jedno ale.

– Nie mogę używać czakry. – burknął.
– Zapomniałam. Dawaj wszystko co chcesz wziąć. – machnęła na niego głową i rozwinęła jeden pusty zwój. Czarnooki nie dał jej zbyt wielu rzeczy, bo tylko ubrania i jakieś zapasowe buty, więc po niecałej minucie byli zapakowani.

– Wychodzimy.
– Muszę ubrać buty.
– Ruszaj dupe, ja nie mam całej nocy. – warknęła. Była zdenerwowana na jego zachowanie, którym wszystko opóźniał, a na dodatek bała się, że Tsunade nie da jej i jemu pozwolenia na opuszczenie wioski.

~°~

– Sumire, co cię...
– Idę na misję. To nie jest misja zlecona. Jest to moja osobista pobudka. – oznajmiła przerywając Senju.
– Nie ma mowy. – kobieta oparła się o oparcie krzesła. – Już raz ci pozwoliłam. Straciliśmy przez to jednego z lepszych ANBU i nie było cię dłużej niż zakładałam. Nie chcę powtórki z rozrywki, bo jeszcze w ogóle nie wrócisz. Na dodatek jest z tobą Sasuke... Wykluczone. – oznajmiła głosem nie znoszącym sprzeciwu.
– Nie pytam się o pozwolenie. Po prostu powiedamiam o moich czynach. – odrzekła z grobową miną. Przypomniała sobie bardzo podobną sytuację z przeszłości...

Za to Sasuke stał z boku i obserwując to co się działo w tym pomieszczeniu, zrozumiał jakim cudem udało jej się go znaleźć.
– Będziesz uciekinierką. – Hokage zacisnęła usta w wąską kreskę i wstała na nogi. – Nie zezwalam na opuszczenie przez ciebie wioski. – uderzyła pięścią w biurko, które zawołało w ciszy o ratunek.
– Będziesz zmuszona mnie puścić. Nie zamierzam zrezygnować ze swojego planu. – warknęła.
– Zatrzymamy cię zanim postawisz jeden krok za bramę wioski. – powiadomiła ją i usiadła spowrotem na swoim miejscu.
– Sama wiesz, że nie zdołacie. – uśmiechnęła się krzywo, wiedząc że przez pogorszenie się jej stanu widzenia może jej się nie udać.
– Naruto nam pomoże. – tym razem to Senju się wyszczerzyła, a Sumire zacisnęła dłonie w pięści.

– Nie obchodzi mnie to. – stwierdziła po chwili. – Jako ANBU nauczyłam się krzywdzić bliskich. – wyjawiła, a Uchiha poczuł się w pewnym stopniu winny tego, co się właśnie działo.

– Nie musimy nigdzie...
– Zamilknij. – zwróciła się do niego czarnowłosa i przyłożyła dłoń do znamienia na swoim nadgarstku.
– Nie zrobisz tego. – rzekła Tsunade znów wstając z krzesła, szybciej niż przed momentem. – Nie odważysz się. Ibiki poczuje, że złamałaś pieczęć i oficjalnie zostaniesz uznana za zdrajczynie. – wypowiedziała na jednym wydechu, a czarnowłosa uniosła prawy kącik ust ku górze.
– Zakład, że to zrobię, Tsunade-sama?

Kto się tego spodziewał?
Hihi
Do zobaczenia w następnym!❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro