Chapter 16🍀
Wleciał kolejny ^^
Do zoba w następnym i zapraszam do czytania! 💖
~~~^^~~~
Obudziła się przez irytujące odgłosy ze zwoju leżącego na komodzie.
-Co sekundę tylko puf i puf...- warknęła podnosząc się szybko do siadu i drapiąc po głowie. -Mangekyo Sharingan.- warknęła i zaraz znalazła się przed Uchihą. -Czego?- syknęła i zaraz ziewnęła.
-A nie pomyślałaś, że będę się musiał gdzieś załatwiać?- prychnął od razu, a ona jakby się wybudziła z letargu.
-Huh? Zapomniałam. Przepraszam, ale nie ma tutaj kibelka. Wiadro ci wystarczy?- uśmiechnęła się wrednie, stając luźno na jednej nodze i opierając rękę o biodro.
Sasuke tylko zgrzytnął zębami, a czarnowłosa prawie, że wybuchła śmiechem.
-Tylko nie próbuj żadnych sztuczek. Katane zostawisz tutaj i musisz jeszcze chwile poczekać. Zaraz wracam siusiumajtku.- oznajmiła i wróciła do swojego pokoju. Wzięła do ręki strzykawkę pełną substancji powstrzymującej przebieg czakry i wróciła do swojego wymiaru.
-Daj mi rękę.- powiedziała odbezpieczając igłę i upuszczając trochę środka, który znajdował się w środku strzykawki. Tak dla bezpieczeństwa, by nie było w biec powietrza. Czarnowłosy z małym skrzywieniem ust wyciągnął w jej stronę kończynę, do której żył zaraz wpłynęła ciecz.
Sasuke odłożył katane na jedno ze wzniesień i z wyczekiwaniem czekał aż Sumire wykona Kamui, co za chwilę się stało i znaleźli się w małym korytarzu w środku jej mieszkania.
-Mam zakaz na jakiekolwiek wypuszczanie cię, ale jak już jesteś na wolności...- zaznaczyła ostatnie słowo. - Najlepiej by było, gdybyś poza załatwieniem swoich potrzeb na ten moment, wziął też prysznic, bo nie chce wąchać smrodu spoconego ciała. Na dodatek twojego.- zakończyła wywód i wskazując na drzwi od łazienki głową, sama poszła do pokoju, w którym spała. Słysząc zamykanie drzwi i przekręcanie w nich zamka mogła być spokojna. Drzwi można było zamknąć tylko od środka, a zamek był głośny, więc na spokojnie usłyszy, gdy Sasuke będzie wychodzić.
Obleciała wzrokiem pomieszczenie i ziewnęła. Zmęczenie z wczorajszego dnia do końca jeszcze nie uleciało. W końcu położyła się o godzinie drugiej w nocy, a zwój (albo raczej Sasuke) obudził ją już o siódmej. Pięć godzin po tak intensywnym dniu stanowczo jej nie wystarczało, ale nic nie mogła na to poradzić. Podeszła do łóżka i z szafki nocnej obok niego wyjęła rulon, który kładąc na pościeli odpieczętowała. Ściągnęła z siebie wczorajsze kimono i zamiast niego ubrała zwykle czarne dresy i białą bluzkę z krótkimi rękawami. Rozpuściła włosy z koka i rozczesała je, następnie związując w luźnego warkocza. Czując ogromną ulgę na głowie, poczuła także ciśnienie na dole, ale musiała poczekać, aż ten dupek skończy się myć.
Przestąpiła z nogi na nogę i zaścieliła łóżko, po czym przeszła do kuchni, która oddzielona od pokoju była tylko wyspą kuchenną. Mieszkanie było małe, ale idealnie dla niej. W końcu była sama i za niedługo (albo i długo, jeżeli nie uda jej się przekonać Tsunade do krótszego odpoczynku) będzie wyruszać na misję. Pewnie zrezygnuje z ANBU, będąc zwykłym joninem. Rozleniwiła się przez ten czas podróży, a raczej poszukiwań Sasuke i już nie chciała wykonywać tych najgorszych misji.
Otworzyła lodówkę, ale nie widząc nic, co by ją zadowoliła, wyjęła z szafki obok niej dwie zupki ramen na szybko, w końcu, komu by się chciało rano zjeść zrobiony przez siebie?
Wystawiła wodę na gaz podpalając go i podeszła do zlewu, zaczynając myć naczynia z wczoraj, z czym uporała się dość szybko. Nawet czajnik nie zdążył wydać pierwszych oznak gotowania się wody. Wytarła dobrze dwa kubki i wsypała do nich herbaty. Oparła się tyłem o blat wysepki i czekała aż Uchiha wyjdzie z łazienki, a woda zacznie wrzeć. W końcu doczekała się cichego gwizdu i wyłaczyła od razu ogień, wlewając gorąca ciecz do kubków i otwartych wcześniej zupek. Wyciągnęła dwie pary pałeczek i jedną razem z jednym kubkiem i talerze przesunęła na drugą stronę wysepki, a drugą zostawiła na miejscu i usiadła na wysokim taborecie. Rozdzieliła pałeczki i gdy już chciała zamieszać ramen, zamek w drzwiach od łazienki przekręcił się.
Natychmiast podniosła się z miejsca i mijając czarnowłosego w przejściu i znów mówiąc by niczego nie kombinował, weszła do środka małego pomieszczenia. Kiedy już załatwiła szybko swoje potrzeby i umyła się, wróciła do kuchni i usiadła na swoim miejscu, zaczynając jeść.
-Chyba powinieneś już wracać.- powiedziała odstawiając naczynia spowrotem do zlewu, a następnie odwracając się do niego przodem z aktywowanym Mangekyo Sharinganem.
Kiedy przez dłuższy czas nie słyszała odzewu ze strony nastolatka, chciała już użyć Kamui, ale powstrzymał ją kilkoma słowami.
-Jak ja mu teraz spojrzę w twarz?
Uchiha siedział w tej samej pozycji, wgapiajac się w blat przed sobą, a zdziwiona Sumire aż uniosła brwi do góry.
-Że Naruto? Z nim nie będzie proble...
-Bratu.- dopowiedział dla wyrównania. Uchihe zatkało.
-Wątpie, że Itachi kiedykolwiek wróci do wioski. Ktoś, kto przez tak długi okres czasu jest samotnikiem podróżującym z wioski do wioski, będzie chciał osiedlić się, w którejś na zawsze, będzie miał z tym problem. Oczywiście możesz go szukać, ale zajmie ci to sporo czasu. Ja szukając ciebie zmarnowałam za dużo mojego cennego życia.- mruknęła myjąc naczynia.
-W takim razie, po co mnie szukałaś?- zmarszczył brwi.
-Dla Naruto.- spojrzała na niego przez ramię i zakręciła wodę z kranu. -Czas żebyś wrócił do mojego wymiaru. Itachi, gdy dowie się, że prawda wyszła najaw, na pewno się z tobą skontaktuje.- zapewniła i wciągnęła go Kamui.
-Nie lubię takich rozmów.- burknęła pod nosem i wyszła z kuchni do pokoju, by położyć się na łóżku, na brzuchu. Zamknęła oczy oddychając miarowo, próbując zasnąć, lecz znów usłyszała "puf". Zacisnęła zirytowana mocno szczękę i podniosła się z łóżka. Wzięła do ręki zwój i przeczytała, po czym przekręciła oczyma. Rozcięła skórę na palcu wskazującym i zaczęła pisać na pergaminie.
"W dupie ci się poprzewracało. Nie wypuszczę cię już więcej razy bez zgody Tsunade. Będziesz musiał wykombinować jakiś kibel, bo zamierzam dziś trochę pospać."
Zakończyła i zwinęła zwój, wysyłając tym samym wiadomość. Był to dość przydatny podarunek od czerwonowłosego Kazekage. Aż uśmiechnęła się na jego wspomnienie. Niestety uśmiech zszedł szybko słysząc co chwilę dźwięki że strony prezentu. Wzięła go znowu w dłonie i nawet nie czytając tego, co napisał czarnowłosy, odpisała:
"Jeśli upuścisz za dużo krwi to umrzesz przez osłabienie organizmu."
Zwinęła na nowo zwój i już z czystym sumieniem, dzięki uprzedzeniu czarnookiego o śmierci, włożyła do uszu stopery, wyciągnięte chwilę wcześniej z szafki nocnej i położyła się w końcu do łóżka.
~•~
Wstała przez mocne potrząsanie jej ramieniem. Od razu przetarła zaspane oczy i wyjęła zatyczki z uszu.
Widząc Yamato lekki uśmiech pojawił się na jej twarzy.
-Coś się stało?- mruknęła jeszcze zaspana i zeszła z łóżka kierując się do kuchni.
-Próbowałem cię obudzić już jakieś dziesięć minut. Chyba naprawdę byłaś mocno zmęczona.- westchnął. -Ale nic! Tsunade-sama wzywa cię do siebie w sprawie Sasuke.- dodał po chwili siadając na oknie i patrząc jak Sumire od razu odwraca się w jego stronę z czajnikiem w ręku i zdziwieniem na twarzy.
-Która jest godzina?- zagadnęła odkładając niedawno zakupioną rzecz na swoje miejsce.
-Huh... już około osiemnastej.- odpowiedział. -Coś się stało?- zmarszczył brwi widząc jak kolory z twarzy czarnowłosej odpływają w siną dal.
-Zaraz wracam. Poczekaj chwile.- wymamrotała i aktywując Mangekyo Sharingana wciągnęła się Kamui w swój wymiar.
-Myślisz, że ile będę tak na ciebie czekać?- warknął sharinganowiec. -Jak już mam tu być przetrzymywany, to chociaż o mnie pamiętaj. I o moich potrzebach.- dodał z wyrzutem prychając i opierając dłonie na biodrach.
-Trochę mi się przysnęło...
-Właśnie widzę.- wskazał ruchem głowy na jej włosy, a dziewczyna tylko przekręciła oczyma.
-To czego teraz ci potrzeba? Toaleta, picie? Za chwilę będę szła do Hokage w twojej sprawie, więc musisz się streszczać.- burknęła, a Sasuke z zaskoczenia uniósł wysoko brwi. -I co się dziwisz? Chcesz chodzić normalnie po ulicach, to ktoś musi się wstawić za ciebie.- zacisnęła usta w wąską kreskę i przeniosła ich do swojego mieszkania, gdzie czekał na nią Yamato, który od razu gotowy do ataku wyjął kunaia.
-Spokojnie Sensei.- uniosła dłoń w górę, a Uchiha skierował się do toalety, z której po chwili wyszedł i dostał szklankę wody do picia. Po kilku sekundach nie było już w niej nic.
-Sumire... jesteś pewna, że możesz go tak wypuszczać?- zapytał brunet skanując uważnym spojrzeniem młodego Uchihe.
-Raczej tak. W końcu nie będzie się pod siebie załatwiać, nie?- parsknęła. -Mam go przetransportować w innym wymiarze, czy sam ma iść? Przydałoby mu się rozprostować kości, które przez samo chodzenie aż skrzypią.- zażartowała. -Tak jak twoje Yamato, staruchu.- uśmiechnęła się dodając ostatnie zdanie i od razu dostała ostrzegawcze westchnięcie.
-Wystraszy tylko mieszkańców.- odpowiedział, a czarnowłosa wzruszyła ramionami i przeniosła Uchihe spowrotem do środka Kamui.
-Zadowolony?- spytała, a ten w odpowiedzi skinął głową na tak.
~•~
-Tsunade-sama!- wykrzyknęła wpadając do jej biura przez okno jak torpeda, a za nią wskoczył Yamato, jednak witając się z głową wioski, tak jak należy.
-Musisz w końcu przestać tak robić.- zwrócił uwagę czarnowłosej, która tylko z uśmiechem wpatrywała się w blondynkę.
-Umiem już go wyprowadzać na spacery.- pochwaliła się, a Senju zgromiła ją wzrokiem.
-Miałaś go nigdzie nie wypuszczać.- powiedziała ostrym tonem.
-A co, miał mi się zesikać w wymiarze?- prychnęła poważniejąc. -W jakiej konkretnie sprawie mnie wezwałaś Tsunade-sama?- zapytała, a profesjonalizm aż z niej wyciekał. I mimo iż była ubrana w zwykłe, cywilne ciuchy, to od razu można było rozpoznać w niej ninje.
-Właśnie chciałam poruszyć sprawę Danzou. Przemyślałam, co ostatnio mi zaproponowałaś i mogę się zgodzić. I tak zostałby stracony za swoje przewinienia. - oświadczyła wpisując coś do papierów trzymanych przed sobą na biurku.
-A...
-Co jeszcze?- burknęła. Natłok tych wszystkich pliczków wprawiał ją w zdenerwowanie.
-A przemyślała może Tsunade-sama, czy Sasuke mógłby być pod moim nadzorem i normalnie chodzić po wiosce? W końcu codzienne używanie Kamui z tak błachych powodów także męczy, a mój wzrok może powoli się... psuć.- usprawiedliła swoją prośbę. Blondynka skwasiła się na myśl o wolnym czarnowłosym i przez chwilę pozostała cicho.
-Tylko wtedy, gdy będziecie związani pieczęcią. Uchiha będzie mógł cię opuszczać na co najmniej piętnaście metrów, a w jego żyłach nadal będzie substancja wstrzymująca przepływ czakry. A... no i bym zapomniała. Nie może posiadać żadnej broni.- westchnęła masując sobie skronie. Z tego wszystkiego aż rozbolała ją głowa. -A jeżeli ma wyjść to teraz, przy mnie. Yamato, wezwij Ibukiego. Nałoży na nich pieczęć. - zakomendowała i spojrzała się na nastolatke, która tylko z małym uśmiechem zaczęła znikać w Kamui.
-Przeklęta smarkula...- westchnęła odchylając się do tyłu i opierając plecami o oparcie krzesła, z wyczekiwaniem wpatrując się w miejsce, gdzie przed chwilą stała czarnowłosa ANBU.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro