Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter 13🍀

Kruczowłosa zapukała do drzwi i odczekała moment, by po usłyszeniu głośnego i przepełnionego irytacją: "Proszę!"; od razu przestąpić próg.

-Hokage-sama.- skłoniła się lekko i nie widząc nigdzie różowowłosego niebezpieczeństwa, wróciła do swojej normalnej formy.-Wróciłam.- oświadczyła z małym uśmiechem.

Blondynka aż wstała, a krzesło na którym siedziała upadło z głośnym trzaskiem na podłogę. Do pomieszczenia od razu wbiegła osoba, której Uchiha tak zaciekle unikała i miała zamiar robić to do ogłoszenia, że Sasuke nie jest niebezpieczny. No ale... nie poszło po jej myśli.
Patrzyła jak Sakura staje przy swojej nauczycielce i pyta o to, co się wydarzyło.
-Odpowiedź stoi przed tobą, Sakura.- odpowiedziała od razu.

Gdy zielonooka zwróciła swoją uwagę na Sumire, jej ślepia się zaszkliły i już chciała do niej podejść, przytulić oraz wypytać o najważniejsze: co z jej ukochanym?; ale zanim zrobiła jakikolwiek ruch, powstrzymała ją od tego dłoń sanninki na jej ramieniu.

-Sakura, proszę cię o opuszczenie tego pomieszczenia. To sprawa, która nie jest przeznaczona dla ciebie.- powiedziała brązowooka.
-A-ale...- spróbowała coś powiedzieć. Głos ugrzązł jej w gardle i nic nie przeciskało jej się przez usta. Nie mogła nawet zapytać...
-Sakura, musisz wyjść.- powtórzyła Tsunade i chwilę później Haruno nie było już w biurze Hokage.

Kiedy blondynka chciała poprosić o raport, czerwonooka podniosła rękę do góry, prosząc w ten sposób o ciszę. Złożyła kilka pieczęci. Pokój stał się dźwiękoszczelny.
-Tsunade-sama, proszę pozwolić złapać się w genjutsu. Tam wszystko opowiem, ponieważ wszystko tutaj może mieć uszy... i oczy.- powiedziała, a kobieta kiwnęła głową na zgodę. Zaraz po tym zobaczyła przed sobą polane, której trawa zabarwiała się na czarno.

-Zacznij już.- rozkazała. Miała męczący dzień, dwóch shinobi zginęło na ważnej misji, dom w centrum Liścia się spalił i tylko przybycie Uchihy poprawiało jej nastrój oraz napawało lekkim optymizmem.-Powiedz tylko najpierw, czy znalazłaś Sasuke?
-Gdybym go nie znalazła, to by mnie tu nie było. Nawet ze mną jest, tylko w innym wymiarze. Inaczej by mnie zabił, a pamiętając pani obietnice sprzed wyruszenia w drogę, wolałam tego uniknąć.- parsknęła krótkim śmiechem.
-O wszystkie szczegóły z nim związane wypytam później. Teraz jeszcze, wytłumacz mi, co było tak ważne, że musisz mi to mówić w genjutsu? Czemu aż tak nie chcesz, by ktoś słyszał naszą rozmowę?- zapytała marszcząc brwi.
-Proszę usiąść.- czarnowłosa wskazała ruchem głowy na czerwone krzesło, które już chwilę później zajmowała Senju. Sama użytkowniczka sharingana usiadła na trawie w siadzie skrzyżnym.

-Zacznę od wybicia mojego klanu. Sprawa została całkowicie przelana na barki Itachiego...
-Jaki ma związek z tym wszystkim wybicie klanu Uchiha?- przerwała jej.
-Wszystko po kolei. Inaczej pani nie zrozumie...- westchnęła cicho i zaczęła znów mówić.-Wracając, sprawa w całości teraz jest zwalona na Itachiego, ale on jest winny tylko w mniejszej połowie.
-Chcesz powiedzieć, że zabicie tylu osób to mniejsza połowa?- Hokage uniosła się, prychając.-To co mówisz jest niedorzeczne...
-Niech mnie Hokage wysłucha.- syknęła trochę zirytowana Sumire. Nie lubiła, gdy ktoś jej przerywał.-Klan Uchiha miał zamiar wywołać wojnę domową z ukrycia spiskując przeciw feudalnym i radzie starszych. Były Hokage, Sarutobi chciał to wszystko rozwiązać rozmową, ale nie Danzou, który jest w to wszystko zamieszany od początku do końca. On chciał zdusić bunt poprzez rzeź. Powiedział on Itachiemu, że jeżeli nie on wszystkich zamorduje, to zrobi to ktoś inny, nie oszczędzając jego brata, czyli Sasuke. Musiał się zgodzić, nie było innego wyjscia, jeśli chciał, by ten dupek żył. Jednak winę musiał wziąć na siebie. Sasuke nie wie o tym wszystkim, szukając zemsty w formie zlikwidowania swojego brata. Danzou nadal działa wraz z ANBU podziemia. Wszystko uszło mu na sucho. A tak nie powinno być, Tsunade-sama.- zakończyła streszczając się jak najbardziej mogła, wstając i wypuszczając głośno powietrze.-Itachi nie jest bez winy, ale pragnął tylko dobra brata. Nawet gdyby on tego nie zrobił... zrobiłby to ktoś inny. Ktoś kto na pewno wybiłby wszystkich, tak by nikt nie dowiedział się, że za kurtyną skał ten oszukany... niepełnosprawny, były ninja.- dodała jeszcze po chwili.-Wiem, że teraz on próbuje dostać się jakoś do twojego biura. Chcę zapobiec temu, co miałam ci do powiedzenia, ale już po ptakach. Wszystko wyjaśniłam.- Sumire przerwała genjutsu. Słyszała natarczywe pukanie w drzwi i spojrzała na blondynkę.

-Mówiłam.- prychnęła. Tsunade zacisnęła mocno szczękę. Z trudem przyswoiła fakt, że Danzou, który cały czas próbował jej jakoś doradzić w sprawie wioski, był winny tej masakry.
-Sumire, idź po ANBU.- rozkazała brązowooka. Musiała jej zaufać w tej sprawie. Czarnowłosa uśmiechnęła się i zdjęła barierę, poczym wyskoczyła przez okno w odpowiednim momencie. Nawet nie sekundę później drzwi otworzyły się z hukiem, a ciemnooki ujrzał Tsunade przeglądającą papiery.

Nie mogła dać po sobie poznać, że coś się tu działo. Nawet jeśli on doskonale o tym wiedział. Za chwilę zjawią się oddziały ANBU i nareszcie wszystko będzie wyjaśnione.

~~~^^~~~

Ohayo!
Tak bardzo przepraszam, że wczoraj nie dodałam rozdziału  > . <

Cały dzień o nim pamiętałam, mówiąc sobie: "tylko nie zapomnij głupia babo!", ale jednak zapomniałam  ;-;

Do zoba w następnym!💖
(Chyba zacznę ustawiać sobie jakieś przypomnienia :/ )

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro