Rozdział 1
Wyszedłem z domu do sklepu po przekąski, papierosy i puszki piwa. Po kupieniu potrzebnych mi rzeczy, skierowałem się w stronę domu dłuższą drogą niż zazwyczaj. Nieświadomie kierowałem się do domu mojego chłopaka, choć nie miałem najmniejszej ochoty się z nim zobaczyć. Parę dni temu pokłóciłem się z nim o małą błahostkę, przez co przestaliśmy ze sobą rozmawiać. Szedłem przez pobliski park, po czym usiadłem na ławce naprzeciw nieczynnej fontanny. Wyjąłem puszkę z piwem i zacząłem ją powoli opróżniać. W tym samym czasie wypaliłem parę papierosów. Po kilkunastu minutach wstałem z miejsca na lekko uginających się nogach, mimo, że nie wypiłem zbyt dużo. Było już ciemno na dworze, nawet nie zauważyłem kiedy nastała noc. Zaczęło robić się coraz zimniej, w końcu zaczęła się jesień. Cieszyłem się, że nałożyłem na siebie ciepłą kurtkę, inaczej już dawno temu zamarzłbym na kość. Wyszedłem z parku chwiejnym krokiem dalej idąc w stronę domu, do którego nie chciałem się kierować. W końcu dotarłem pod dom mojego chłopaka ciemną, zimną nocą. Zauważyłem, że z okien nie wydobywało się ciepłe, jasne światło, jak było to w zwyczaju. Stanąłem przed drzwiami i wsłuchiwałem się w głuchą ciszę. Poczułem lekki niepokój, gdyż zwykle z jego domu było słychać wesołe rodzinne rozmowy i śmiech. Wyjąłem telefon z kieszeni kurtki i wybrałem numer do niego. Wcisnąłem przycisk i przyłożyłem telefon do ucha, czekając na jakąkolwiek odpowiedź. Po chwili odpowiedziała mi automatyczna sekretarka. Rozłączyłem się i wpatrywałem w okna jego pokoju. Zawsze, gdy do niego dzwoniłem on od razu odbierał ode mnie telefon. Może tym razem nie odebrał z powodu naszej kłótni, choć nie byłem co do tego taki pewien. Zaniepokojony tym faktem coraz bardziej, ponowiłem próbę dzwonienia, lecz nadal efekt był taki sam. Stałem przed jego domem w zupełnej ciszy, od czasu do czasu słysząc podmuch zimnego wiatru. Jakby nagle to miejsce stało się wymarłe, bez żywej duszy. Miałem ochotę stamtąd odejść, ale jednak moje nogi odmawiały mi posłuszeństwa, a umysł rozkazywał sprawdzić mi jego dom. Po chwili rozmyślania co mam zrobić, postanowiłem zadzwonić dzwonkiem do jego drzwi. Przycisnąłem więc przycisk, a dźwięk dzwonka rozniósł się po cichym, ciemnym i zapewne pustym mieszkaniu takim echem, że dźwięk zdawał się być niemiłosiernie złowieszczy. Przyznam, że zacząłem odczuwać lekki strach, ale dalej stałem przed jego drzwiami, pogrążony w dziwnych i nieprzyjemnych myślach. Rozglądałem się od czasu do czasu po okolicy, ale nikt nie przechodził tą drogą odkąd tutaj dotarłem. Szczerze, to nawet idąc z parku do tego miejsca nie spotkałem ani jednej osoby, co teraz stało się to trochę dziwne i przerażające jednocześnie. Moje nogi zaczęły się lekko trząść, nie chciały się ruszyć nawet o centymetr i stojąc tak, nie wiedziałem co ze sobą począć. W ręce dalej trzymałem torbę z jedzeniem i kilkoma piwami. Po chwili namysłu zdecydowałem się, że wejdę do jego mieszkania mimo, że nie miałem na to największej ochoty. Po pierwsze z tego względu, że byliśmy pokłóceni, a po drugie dlatego, że to miejsce przyprawiało mnie o dreszcze. Wyjąłem zapasowe klucze do domu mojego chłopaka, które dał mi kilka dni wcześniej przed naszą kłótnią. Wyciągnąłem rękę z kluczami w stronę zamka, włożyłem powoli klucz do dziurki i powoli przekręciłem zamek dwukrotnie. Wyjąłem klucze z drzwi i je powoli otworzyłem. Wydobył się z nich straszny, skrzypiący dźwięk, na który dostałem strasznych dreszczy i jeszcze większego lęku. Po chwili postawiłem jedną nogę w środku domu, który wydawał się ciemniejszy niż noc, cichszy niż sama cisza i bardziej przerażający niż horrory w telewizji...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro