Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4.

  - Niall! - wykrzyknął loczek, podbiegając z torbą na ramieniu, do blondyna, którego zaraz potem zamknął w mocnym uścisku. - Nawet nie masz pojęcia, jak za tobą tęskniłem. Ogólnie, jak tęskniłem za Londynem i...i... kto to? - spytał, wskazując kiwnięciem głowy na Zayna, który stał, oparty o ścianę, oczekując końca rozgrywającej się przed nim ckliwej scenki. - Znalazłeś sobie chłopaka? - roześmiał się, podchodząc do mulata, z którym następnie się przywitał.

  - Prędzej szofera - mruknął Irlandczyk, po chwili dodając - Jesteśmy głodni, żadne z nas nie jadło śniadania. Pozwolisz więc, że wybierzemy się... gdzieś, nie wiemy jeszcze gdzie, coś zjeść? - loczek skinął głową, mówiąc, że nie chce chłopakom przeszkadzać i dojdzie do swojego mieszkania samodzielnie. - Specjalnie po ciebie przyjechaliśmy, tak jak ci obiecałem, więc uspokój się i chodź z nami albo daj się odwieźć od razu do domu - powiedział, wychodząc razem z Harrym z lotniska. Zayn podążał w milczeniu za nimi.

  - Okej, niech ci będzie - westchnął zrezygnowany loczek, poprawiając swoją torbę na ramieniu - Jednakże nie licz dzisiaj na jakiekolwiek spotkanie. Skoro teraz tego nie załatwię to jestem zmuszony zrobić to później - mruknął na co Niall skinął głową, mówiąc, że całkowicie go rozumie i że nie musi się niczym przejmować. - Jestem tak okropnie zmęczony podróżą - powiedział, wsiadając na tylne siedzenia auta, a następnie zapinając pasy.

  Niall usiadł z przodu, a Zayn za kierownicą. Jak na szofera przystało, oczywiście. Droga minęła im niezwykle szybko. Horan i Styles wymieniali się informacjami i plotkami, a Malik jedynie przewracał oczami i czasem wtrącał swoje trzy grosze. Nie wpasowywał się w towarzystwo tej dwójki, zdecydowanie. Ciemnooki przez całą dziesięciominutową podróż obmyślał plan pozbycia się zielonookiego z jego samochodu, jednakże żadnego pomysłu nie mógł zrealizować, gdyż nie chciał trafić za kratki w tak młodym wieku.

  Gdy brunet opuścił jego samochód ten odetchnął z ulgą. Niall posłał mu pytające spojrzenie, które on natychmiastowo zignorował.

  - Teraz obiecane śniadanie - mruknął z uśmiechem, na co Horan pokręcił głową, wpatrując się tępo w szybę. Coś za coś, taka była umowa. Zayn nie zamierzał zmieniać swoich reguł.

  - Mam nadzieję, że umiesz gotować.

  - Oczywiście, że umiem. Uwielbiam gotować, a zresztą sam się o tym przekonasz za chwilę.

  Niedługo potem Niall siedział już na kuchennym blacie, obserwując bruneta w akcji. Ciemnooki nucił, jakąś piosenkę pod nosem, krojąc warzywa i posyłając przy tym niebieskookiemu ukradkowo spojrzenia. Horan z czasem zaczął czuć się niezręcznie.

  - No więc... - zaczął niepewnie starszy - pamiętasz cokolwiek z dzisiejszej nocy? - spytał, nie przerywając wykonywanej czynności.

  - Pamiętam, że całowaliśmy się w klubowej toalecie, a później mam pustkę - mruknął, wzruszając ramionami. - No i ból tyłka uświadamia mnie, że cokolwiek między nami zaszło było... dość bolesne i brutalne - Zayn jedynie roześmiał się.

  Po chwili na stole stanęły talerze pełne jedzenia. Niall zeskoczył z blatu, siadając naprzeciwko Malika, który tylko patrzył na niego oczekująco. Blondyn uniósł lewą brew do góry, nie wiedząc o co mogło chodzić ciemnookiemu.

  - Mimo wszystko nie wyobrażaj sobie zbyt wiele. Śniadanie potraktuj, jako wdzięczność za wczorajszą noc, której nie pamiętasz, a naszą noc potraktuj jako eksperyment - mruknął, a niebieskooki prychnął cicho, zaczynając jeść.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro