Rozdział 3.
Zayn, idąc za Niallem nie mógł powstrzymać swojego donośnego śmiechu. Pingwini chód chłopaka był naprawdę przezabawny. Horan, co chwila odwracał się w stronę swojego towarzysza, cisnąc w niego piorunami. Nie rozumiał, czemu Malik śmiał się z jego cierpienia.
— Od zawsze wiedziałem, że jesteś dupkiem, ale że aż kurwa takim? — warknął w momencie, w którym się zatrzymali, blondyn. — Ciekawe czy będziesz się tak śmiał, gdy cała szkoła dowie się, co robiłeś we wtorkową nocą z chłopakiem z młodszej klasy — mruknął z nikłym uśmiechem, powodując, że mulat natychmiastowo zamilkł. Pod tym względem Irlandczyk miał nad nim przewagę.
— Bez takich, blondi — powiedział, siadając na krześle. Niall wzruszył jedynie ramionami, zajmując miejsce obok bruneta. Nie obyło się oczywiście bez syczenia, przepełnionego bólem i zirytowaniem. — Gdzie ten twój przyjaciel? Henry? — spytał, wywołując krótki chichot ze strony niebieskookiego.
— Harry — poprawił go, przypominając sobie chwile, w których Styles o mało nie pozabijał ludzi, przekręcających jego imię. Potrafiło w takich sytuacjach zrobić się groźnie.
Mulat skinął głową, rozglądając się wokół. Szukał znajomych twarzy bądź też kogoś wartego jego uwagi. Niestety prócz kobiet po osiemdziesiątce nikogo innego nie zauważył. Zdany był więc jedynie na towarzystwo, siedzącego obok Irlandczyka.
— Głodny jestem — mruknął Horan, patrząc na zegarek — Niedługo powinien się zjawić — dopowiedział, odrywając wzrok od mniejszej, czarnej wskazówki. — Ale błagam, nie chlapnij przy nim niczego głupiego. Może i się przyjaźnimy, ale on o pewnych rzeczach nie powinien wiedzieć, więc nie zdradzaj mu dużo z naszej wspólnej nocy — dodał pod nosem, wpatrując się tępo w tłum, chcąc wypatrzeć loczka, którego wciąż nie było.
— Nie ma czym się chwalić — odpowiedział pewnie Malik, zakładając nogę na nogę — Co nie zmienia faktu, że powinieneś zachować milczenie, wiesz? Jedna noc nie zmieniła mnie w stu procentowego homosia czy biseksualistę. Także nie wyobrażaj sobie zbyt dużo pod tą blond czupryną. Potraktuj nas jako... — zaczął, jednak Horan wtrącił mu się w zdanie.
— Jako nocną przygodę, wiem. Niczego sobie nie wyobrażałem, Zayn, nie pochlebiaj sobie. Z resztą nie mam zamiaru mówić każdemu naokoło, co robiłem z tym słynnym, hetero Zaynem Malikiem w łóżku. Po pierwsze nikogo to nie obchodzi, a po drugie... tak jak sam mówiłeś, nie ma czym się chwalić — mówił obojętnie, powoli wstając z krzesła — Nie zamierzam zdradzić nikomu, że eksperymentujesz z mężczyznami w gejowskich klubach, to nie moja sprawa — wzruszył ramionami, idąc przed siebie. Nawet nie obejrzał się czy mulat za nim podąża.
Niall nie był taki, nie szukał sensacji, aby zaraz rozpowiedzieć ją każdemu naokoło. Sprawy łóżkowe Zayna czy kogokolwiek innego, obchodziły go równie mocno, co remont sąsiadów, mieszkających naprzeciwko. Z resztą o czym Horan miałby mówić, skoro on z tej nocy nic nie pamiętał?
• • •
od poniedziałku znów do szkółki, juhu
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro