Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7 - Misunderstanding



Jimin pov.

-CO?!

Nie, nie, nie to jest chyba jakiś chory żart Tae, błagam powiedz, że to jest cholerny żart!

Park Jimin dał się przelecieć, słyszeliście? Komu udało się go rozdziewiczyć? A może dawał potajemnie każdemu ze sportowej? Widzieliście, jak się miział z tym nowym, przystojnym Jungkookiem? Ja słyszałam, że to Wonho go przeleciał... A ja podsłuchałam, jak mówili, że to Jungkook, a to wszystko było zakładem...

Łzy zbierały się w moich oczach, na te wszystkie szepty, które doskonale słyszałem, stojąc na korytarzu.

Jungkook mi to zrobił? Rozpuścił plotki? Jak on mógł? A ja, jak idiota zaczynałem mu ufać... A to wszystko boli jeszcze bardziej, bo chyba Jungkook w szybkim czasie stał się kimś... Osobą do której zacząłem żywić uczucia. Teraz, jeżeli to wszystko prawda mogę je sobie wyrzucić do kosza, tak jak moją dumę... I serce...

-Dobrze cię pieprzył? Ze mną też chcesz? – Za moimi plecami rozbrzmiał tak bardzo znajomy, i tak bardzo znienawidzony głos.

Wonho

Powstrzymałem łzy, odetchnąłem i odwróciłem się z podniesioną głową.

-Z nikim się nie pieprzyłem! Co ty sobie w ogóle wyobrażasz chuju! Myślisz, że się ciebie boje i twoich plotek, chcesz zwrócić moją uwagę i zemścić się, za to, że nigdy nawet na ciebie nie spojrzałem? Jesteś głupi, jeśli myślisz, że cokolwiek to zmieni. – Gdy zdenerwowany moimi słowami zaczął iść w moją stronę zacząłem cofać się do tyłu, dopóki nie natrafiłem na szkolną szafkę. Wzrokiem jeszcze próbowałem znaleźć jakąkolwiek kamerę na korytarzu, ale jak na złość żadnej w tej części nie było.

Byłem w pułapce, a nikt nie jest z obecnych na tyle silny, by postawić się Wonho.

-I co suczko, boisz się? – Szepnął, będąc niebezpiecznie blisko mnie. Z zewnątrz wyglądałem na spokojnego, ale w środku trząsłem się, jak galareta. Już chciałem spróbować zastosować się do lekcji samoobrony, której udzielił mi Jungkook, ale nagle usłyszałem donośny głos i moja przestrzeń osobista została zwrócona.

-On nie, ale ty tak szmato! – Wonho został odciągnięty ode mnie i uderzony z niebywale silnego prawego sierpowego.

Wielkolud upadając zdążył jeszcze się zamachnąć i zaczepić o warz mojego wybawcy, którym okazał się...

-Jungkook...? – Popatrzyłem zaszokowany na chłopaka, któremu ciekła krew z wargi.

Złapaliśmy kontakt wzrokowy. Nie mogłem się ruszyć, chwilowy paraliż kończyn nie chciał ustąpić. Wokół panowało kompletne zamieszanie. Najbliżsi koledzy Jungkooka, w tym Yoongi i Hoseok dyszeli ze zmęczenia, bo oczywiści Wonho, którego jego wierni parobkowie zbierali właśnie z ziemi, nie był sam.

Usłyszałem jakieś krzyki dochodzące z końca korytarza i nagle wszyscy zaczęli znikać. Wygląda na to, że ktoś powiadomił nauczycieli, o całym zajściu.

Przerażony widmem kary w przypływie adrenaliny złapałem Jungkooka za rękę i zacząłem go za sobą ciągnąć.

Wpadłem do jednej z klas, w której zazwyczaj odbywała się biologia i zatrzasnąłem za nami drzwi. Nie wiem, czy mogę mu ufać, ale jestem prawie pewny, że to nie Jungkook opublikował te cholerne zdjęcia. Zresztą chłopak patrzył na mnie z żalem w oczach, czego nie mogłem zrozumieć, bo przecież to ja tu byłem poszkodowany w tej sytuacji.

Zgarnąłem apteczkę, którą nauczycielka biologii schowała w jednej z szafek i podszedłem do Jungkooka, siedzącego na ławce.

Chłopak śledził każdy mój ruch. Warga zaczęła nico puchnąć. Wyciągnąłem wszystkie potrzebne rzeczy z apteczki, by opatrzyć rozcięcie.

-Nie ruszaj się teraz, może zapiec. – Przyłożyłem wacik nasączony środkiem odkażającym. Jungkook się skrzywił z bólu i złapał za mój nadgarstek zatrzymując go.

-Jungkook proszę cię, muszę to zrobić. Pozwól mi. – Westchnął i puścił moją rękę.

Postanowiłem jakoś odwrócić jego uwagę, dlatego wszedłem pomiędzy jego nogi i położyłem ręce Jungkooka na moich biodrach. Chłopak automatycznie przyciągnął mnie bliżej, nie spuszczając wzroku z moich oczu. Przeszywał mnie swoim smutnym wzrokiem, ale musiałem się skupić na robocie.

-Musimy porozmawiać Jungkookie... - Powiedziałem, przyklejając specjalny plaster na rozcięcie, smarując uprzednio maścią.

-To prawda? – Zaskoczony spojrzałem na niego, odkładając wszystkie zużyte waciki obok.

-Co masz na myśli?

-Czy to prawda, że z kimś wczoraj się przespałeś? – Otworzyłem szeroko oczy na jego słowa.

-Jak w ogóle mogłeś tak pomyśleć?! – Chciałem się wyrwać, ale Jeon zeskoczył szybko z ławki i podniósł mnie, sadzając w tym samym miejscu, w którym przed sekundą jeszcze siedział.

-Wiedziałem, że nie jesteś taki... - Zaczął się do mnie przybliżać, kładąc ręce po bokach moich ud.

-Wypchaj się, jesteś taki sam, jak Wonho.

-Ja? Taki, jak Wonho? Ratuje cię przed tym chujem, powstrzymując się żeby go nie rozszarpać, za skrzywdzenie ciebie, ale jestem taki sam, tak?

-Nie wiem Jungkook. Już nic nie wiem... - Miałem mętlik w głowie, bo wszystkie moje argumenty przeciwko Jungkookowi padały, jak ryby bez wody, za to jego czyny mówiły same za siebie.

-Ale ja wiem. Odpowiedz mi tylko jeszcze na jedno pytanie.

-Jakie? – Spuściłem głowę w dół. Było mi tak cholernie przykro, że Jungkook pomyślał o mnie w ten sposób, a ja nawet nie miałem nigdy chłopaka!

-Dlaczego na tych jebanych zdjęciach, jesteś bez tej cholernej koszulki? – Widziałem, że ledwo nad sobą panuje, ale naprawdę się stara nie wybuchnąć.

-Metka od sweterka mnie gryzła, więc poszedłem do łazienki ją odciąć, zanim przyszedłeś i chyba nie zamknąłem drzwi, i ktoś mi zrobił zdjęcia, a potem jeszcze my, znaczy ja w twoich ramionach....

-Popatrz na mnie słońce... - Uchyliłem lekko z wrażenia usta. Chłopak złapał mój podbródek w swoje palce i nakierował moją głowę tak, by nasze oczy się spotkały.

-Zobacz, co dla ciebie mam. – Pomachał mi przed oczami jakimś telefonem.

-Telefon? Taki czarny i brzydki? – Skrzywiłem się, myślałem, że Jungkook ma lepszy gust.

-To telefon Wonho. Skasuj wszystko, resztą już się zająłem z chłopakami i Tae. Powiem ci, że sprytnego masz przyjaciela. – Wziąłem telefon do rąk od Jeona. Nie mogłem uwierzyć, że tak szybko wszystko zniknie i nikt nie będzie miał żadnej kopii.

Mój wzrok spoczął na kuszących ustach Jeona, oblizałem bezwiednie swoje. Jungkook chyba też wyczuł zagęszczającą się atmosferę.

-Jimin...

W tym momencie, kiedy już zamykałem oczy, pragnąć tego, co miało się wydarzyć zadzwonił cholerny dzwonek na lekcje.

Wzdrygnęliśmy się zaskoczeni, a ja właśni uświadomiłem sobie, do czego prawie doszło. Moje policzki oblały się czerwienią, a Jungkook przeczesał swoje włosy, posyłając mi uśmiech, który mogłem ustawić sobie na tapetę i nigdy nie zmieniać.

-To... Widzimy się później? –Zapytał, słysząc jakieś szmery pod klasą.

Zeskoczyłem z ławki, zbierając wszystkie rzeczy. Podszedłem do Jungkooka i słodko cmoknąłem go w policzek.

-Dziękuję. – Powiedziałem, po czym uciekłem zaczerwieniony z klasy.

****************************

Rozpieszczam was dzisiaj, prawda?

Mam nadzieję, że wam się podobało ♥

Miłego♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro