Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5 - The beginnings


Hoseok pov.

Przyjechałem na imprezę z Jungkookiem i Yoongim. Ten pierwszy, zaraz po wejściu zniknął mi z oczu, więc wzruszyłem tylko ramionami i poszedłem z Yoongim. Siedziałem z moimi kumplami popijając piwo i gadając głównie o sporcie, kiedy koło mnie zjawił się Jimin. Tak w sumie Jungkook coś o nim ostatnio wspominał... Hmmm. Chyba będę musiał pogadać z Jungkookiem na pewien temat.

-Hoseok, Jungkook cię potrzebuje. – Powiedział, próbując przekrzyczeć przy tym ten cały hałas.

-Jeon, a gdzie on jest? – Zapytałem zaniepokojony. Mam nadzieję tylko, że się w coś nie władował.

-Na górze, czeka na ciebie. Chodź szybko.

-Skoro tak. – Szepnąłem jeszcze szybko Yoongiemu, o co chodzi, na co chłopak pokiwał głową ze zrozumieniem i poszedłem za Jiminem. Yoongi i tak miał wszystko w dupie, bo ciągle z kimś pisał na telefonie. Tak swoją drogą, to co Jimin w ogóle tutaj robi? Przecież on i Tae nigdy nie przychodzili w takie miejsca... Ej... Skoro on przyszedł po mnie, bo Jungkook coś chce, to znaczy, że spędzali czas razem? Jungkook... Lubi chłopców, a w dodatku Jimin, który go akceptuje i z własnej woli spędza z nim czas... Przecież ten chłopak jest bardziej niedostępny, niż Biały Dom z prezydentem w środku! Jeżeli Jimin i Jungkook ze sobą kręcą, to to znaczy, że w szkole będzie burza. Jeden z najprzystojniejszych chłopaków i jeden z najsłodszych razem. Oczywiście to ja jestem najprzystojniejszy, a Tae najsłodszy, tylko, że ja... Jestem tchórzem, bo boje się, że chłopak, który mi się podoba w chuj czasu... Zresztą o czym ja mówię. Cześć mu nie powiem, jak jest z kimś na korytarzu, a mnie na rozmyślania wzięło.

Wszedłem do pokoju, który wskazał mi Jimin, mówiąc, że Jungkook pewnie poszedł do toalety i zaraz wróci.

Po chwili drzwi trzasnęły i dało się usłyszeć, przekręcanie zamka. No dobra, o co tu chodzi...

-Jungkook o co... Tae?

-Ymm cześć Hoseok. – Powiedział, próbując otworzyć drzwi.

-Zamknięte? – Zapytałem, podchodząc do chłopaka. Może i to głupie, ale moja pewność siebie znacznie wzrosła, a skoro los, no albo nie los, bo coś już zacząłem podejrzewać. W każdym razie zdarzyło się tak i teraz jestem w jednym pokoju, w dodatku zamkniętym z TaeTae sam na sam. Czego chcieć więcej?

-Na to wygląda, ale jak my teraz stąd wyjdziemy? – Zapytał, a ja poczułem wibracje w kieszeni.

Wyciągnąłem telefon i odczytałem wiadomość od Jungkooka...

>Nie spierdol tego Hobi. Wierzę w ciebie. Yoongi uwolni was za jakiś czas.

A więc to tak... No skoro Jungkook tak mówi, a chyba udało mu się chociaż trochę poderwać szkolną divę, to powinienem zastosować się do jego wskazówek.

-Nie martw się. Napisałem do Yongiego, powinien nas uwolnić, jak odczyta wiadomość.

-No skoro tak...

-To ten... Może usiądziemy? – No i jak powinienem zacząć, od czego? Ja pierdole, dlaczego to musi być takie trudne. Hoseok jesteś facetem, to tak się zachowuj...

-Okay. – Powiedział, siadając na brzegu łóżka.

Yoongi pov.

Jungkook zniknął na początku, Hoseok niedługo potem, a ja siedziałem w jednym miejscu, nawet nic nie pijąc, bo przyjechałem autem. Pisałem od dłuższego czasu z takim Jinem. Poznałem go na czacie i okazało się, że też mieszka w Seulu i to całkiem niedaleko mnie. Dobrze nam się pisało, a nawet wysyłaliśmy sobie fotki. Jeśli Jin wyglądał tak na żywo, to ja jestem w niebie. Właściwie czemu miałbym się o tym nie przekonać? Odblokowałem szybko telefon i uruchomiłem aplikacje czatu. Wystukałem wiadomość i z niecierpliwością czekałem na odpowiedź.

<Chcesz się spotkać?

>Jestem wolny, chętnie. Gdzie się spotkamy?

<Pamiętasz tą kawiarnie całodobową, o której ci mówiłem?

>Już wychodzę.

W sumie, co mi zależy. Chłopak wydaje się być w porządku, dlatego z kluczem, który dostałem od Jungkooka i Jimina udałem się pod pokój, gdzie zamknięci byli nasi znajomi. Nie wiedziałem ile zamierzają tam siedzieć, ale mam to gdzieś.

Jestem umówiony.

Wsunąłem klucz przez szparę pod drzwiami i zadowolony wyszedłem z budynku, wsiadając do samochodu i kierując się pod znany mi adres.

Gdy wszedłem do kawiarni było pusto. Pewnie Jin zaraz się zjawi. Podeszła do mnie młoda dziewczyna, ubrana w uniform, dla kelnerki.

-Coś podać? – Zapytała, ściskając mały notes w dłoniach.

-Czekam na kogoś i....- W tym momencie do kawiarni wszedł czarnowłosy chłopak o anielskiej twarzy i ładnych, zaróżowionych ustach.

Przestałem zwracać uwagę na dziewczynę, stojącą koło mnie i podszedłem do chłopaka, znanego mi ze zdjęć.

-Yoongi?

-Tak, a ty Jin. – Podaliśmy sobie dłonie. Jin ma delikatne dłonie...

-Zgadza się.

-Usiądźmy. – Powiedziałem po dłuższej chwili wpatrywania się w siebie nawzajem.

Odsunąłem Jinowi krzesło, zaraz siadając na swoim, znajdującym się naprzeciwko.

-Zamawiamy coś?

-Hmmm poproszę mrożona herbatę z hibiskusa. – Popatrzyłem na chłopaka zdziwiony. Nie znam nikogo, kto lubi moją ulubioną mrożoną herbatę.

-Ja poproszę to samo. – Dziewczyna, która prawie zmiażdżyła swój notes zapisała coś w nim, po czym szybko uciekła za ladę.

Rozmawiało nam się naprawdę dobrze. Jin coraz bardziej mi się podobał. Był bystry, oczytany, przystojny, zabawny i z tego co mi powiedział zawodowo zajmował się gotowaniem.

Ideał.

Poprosiłem rachunek, bo trochę się zasiedzieliśmy. Chłopak co prawda miał jutro na drugą zmianę, ale musiał porządnie odpocząć.

Dostałem rachunek, na którym był napisany numer telefonu. Westchnąłem odliczając kwotę, której nawet nie dałem zobaczyć mojemu towarzyszowi. Dorzuciłem też napiwek, bo jednak trochę mi jej żal. Wstałem, zostawiając wszystko na stoliku, włącznie z paragonem, na którym widniał numer. Wiem, że to może być krzywdzące dla dziewczyny, ale nie chce, by robiła sobie nadzieję, tam, gdzie jej nie ma.

Złapałem Jina za rękę, splatając nasze palce i pociągnąłem go z uśmiechem na ustach w stroną wyjścia. Czarnowłosy delikatnie się zarumienił na ten gest, ale nie zabrał ręki, wręcz przeciwnie. Odwzajemnił mój uścisk z lekkim, wstydliwym uśmiechem.

-No, to...

-Podwiozę cię, okay? – Zanim chłopak zdążył dokończyć, wyskoczyłem z propozycją. Nie mogę pozwolić na to, by chodził sam po nocy.

Jako dżentelmen otworzyłem drzwi Jinowi i zaraz sam usiadłem za kierownicą. Chłopak powiedział, gdzie mam jechać. Tak naprawdę mieszkał jakieś dwie przecznice od mojego mieszkania, co mnie ucieszyło, bo mamy do siebie naprawdę blisko.

Zatrzymałem się pod budynkiem, w którym mieszkał Jin. Patrzyliśmy na siebie chwilę po czym chłopak powiedział...

-No to... Cześć Yoongi, dzięki za miły wieczór, a właściwie noc. – Zaśmiał się cicho, a ja wraz z nim.

Nie zastanawiałem się długo, bo gdy chłopak chciał już wyjść, pociągnąłem go za rękę i od razu pocałowałem. Jin odwzajemnił moją pieszczotę z lekkim mruknięciem. W samochodzie było słychać tylko nasze mieszające się oddechy i głośne mlaśnięcia.

-Zadzwonię. – Powiedziałem, gdy po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie

-Musisz. – Odpowiedział.

Puścił mi oczko i uciekł do domu. Przeczesałem ręką włosy, szczerząc się jak nienormalny i nadal nie dowierzając. W takim stanie odjechałem.


*******************

Wybaczcie, że nie było przez dłuższy, niż zwykle czas rozdziału, ale zrobiłam sobie krótkie wakacje. Naładowałam swoją wenę i powracam!

Mam nadzieją, że rozdział z paringami pobocznymi wam się spodobał.

Miłego♥

Ps Czy u was też jest 31 stopni? Nie polecam, ale dobrze, że mam klimatyzację xDDD



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro