Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21 - Invitation To The First ...



Jungkook pov.

W drodze powrotnej znów usiadłem koło Jimina z tą różnicą, że teraz wiedziałem na czym stoję. Skoro dostałem taką szansę od losu to nie zamierzam jej zmarnować.

Jechaliśmy już jakiś czas w naprawdę miłej atmosferze. Dzisiaj od rana jeszcze zwiedzaliśmy i wypełnialiśmy kolejne podpunkty z naszego wycieczkowego programu. Słońce za oknem już zachodziło, a włosy Jimina w nim mieniły się naprawdę pięknie, przez co miałem go ochotę pocałować... Ale nie mogłem.

Ustaliliśmy na razie, że nikt nie musi wiedzieć o tym, co nas łączy. Z jednej strony to było w porządku, ale za to z drugiej doprowadzało mnie do szału, kiedy jakiś odważny znajdzie się i zacznie zagadywać do mojego blondynka.

Byłem zazdrosny... A nawet nie jesteśmy oficjalnie parą, ale ,,kocham cię" do czegoś zobowiązuje, prawda?

W tym momencie w autobusie zrobiło się jakieś nagłe poruszenie. Ktoś postanowił sobie pośmieszkować i zaczął rzucać serowymi chrupkami. Jak można marnować to cudo!

Kiedy Jimin dostał prosto w czoło to nie wiedziałem czy się śmiać, czy już kogoś za to przetrącić, ale widząc minę Jimina postanowiłem jednak opanować te pierwszą rzecz i zacząć działać.

-Nudzi ci się? – Zapytałem dostrzegając winowajcę całego zajścia. Oczywiście nie był to nikt inny, jak ameba Wonho i jego równie idiotyczni kumple. No kto by się spodziewał....

-Tae dawaj tego laczka, bo jak mu zaraz jebnę to matka go w domu nie pozna! – Krzykną nagle siedzący niedaleko Hobi, chyba po tym, jak Tae dostał w oko chrupkiem.

Patrzyłem na to wszystko, wydawało się to być tak nierealne, jak jakaś akcja z filmu science fiction.

Hoseok ściągnął laczka Taehyunga i z całej siły rzucił w sprawców.

-Tylko nie mój Gucci! – Krzyknął przyjaciel mojego Jimina, który patrzył na to wszystko z szeroko otwartymi oczami, tak samo, jak ja.

-Powaliło cię! Gdzie z tym trepem koniu! – Pokrzykiwał Wonho, który wcale nie był zadowolony, kiedy oberwał kapciem prosto w łeb.

-To Gucci ty plebsie! – Odpowiedział mu arogancko Tae, na co się zaśmiałem razem z Jiminem. Normalnie komedia.

Wonho wstał wkurzony i zaczął iść szybko w stronę Taehyunga, na co automatycznie wstało pół drużyny sportowej, włącznie ze mną, bo jestem absolutnie przeciwny wykorzystywaniu swojej siły w stosunku do słabszych, a no i Jimin by mi nie wybaczył, gdybym nie pomógł w obronie jego i w sumie też już mojego przyjaciela. Wonho zatrzymał się nie wiedząc, co ma ze sobą zrobić.

Wyciągnął z za pleców te swoje serowe chrupki i zaczął obsypywać już wszystkich w pobliżu. Nagle cały autobus wyciągnął, co tylko miał i zaczęła się prawdziwa bitwa na jedzenie.

Ukryłem Jimina w swoich ramionach, samemu trochę się chowając, bo jakoś nie uśmiecha mi się dostać bułką z pasztetem w twarz.

Zobaczyłem pomiędzy siedzeniami, że pan Kim wstaje i automatycznie obrywa parówką w czoło. Jego mina z neutralnej zmieniła się nagle w mocno wkurwioną.

Niedobrze...

-CZY JA MAM ZROBIĆ Z WAMI PORZĄDEK!? NIE? WIĘC SPOKÓJ I NA DUPĘ SIAD! – W autokarze zrobiła cisza, jak w kościele, albo jakby pan Kim był dyktatorem prosto z Korei Północnej po czym, po chwili każdy już siedział grzecznie na swoim miejscu i zajmował się tym, czym wcześniej.

Nie wiem, co tu się odwaliło, ale gdy spojrzałem na Jimina, to jego mina mówiła sama za siebie, więc nie było sensu nawet pytać.

Tym razem po mnie i Jimina przyjechała jego mama. Dogadała się z moimi rodzicami, że skoro mój tata nas podwoził, to ona nas odbierze.

Była już późna godzina. Mama blondyna poszła do domu, a ja zostałem z nim wreszcie sam na sam.

-To ja już pójdę... - Blondyn powiedział te słowa i ewidentnie niechętnie zaczął odchodzić.

Złapałem go za rękę, bo cały dzień myślałem, jak go o to zapytać, a teraz jest idealna okazja.

-Jimin...

-Tak? – Zapytał odwracając się do mnie.

-Co robisz jutro?

-Ymmm jutro jest wolne, więc pewnie spotkam się z Tae, a później chyba nic, a co?

-Bo... Może chciałbyś gdzieś ze mną wyjść? – Błagam zgódź się noooo.

-W sensie? Zapraszasz mnie na...

-Na randkę, tak. Więc?

-A gdzie chcesz mnie zabrać?

-Niespodzianka. – Odpowiedziałem i puściłem mu oczko.

-No okay, umówię się z tobą Jungkook. – Tak!

-Przyjdę po ciebie wieczorem, mały. – Powiedziałem i jeszcze ucałowałem jego dłoń, której przez ten cały czas nie wypuściłem.

Patrzyłem jeszcze jak mniejszy wchodzi do domu i jeszcze raz się odwraca, machając mi z uroczym uśmiechem, by już kilka sekund później zniknąć za drzwiami.

Szczerząc się, jak głupi udałem się do mojego domu, już obmyślając sobie plan w głowie, gdzie zabiorę Jimina na naszą pierwszą prawdziwą randkę.

Jimin pov.

Od rana chodziłem cały podekscytowany po domu. Czekałam zniecierpliwiony na Tae, któremu miałem zamiar się wygadać ze wszystkiego i w dodatku zasięgnąć od niego kilka bardzo osobistych wskazówek, mam nadzieję, że mi pomoże.

Siedziałem w kuchni pijąc swoją ulubioną herbatkę, kiedy mój przyjaciel wszedł z uśmiechem do pomieszczenia.

-Tae! – Krzyknąłem i zostawiając wszystko pociągnąłem go za rękę, wbiegając po schodach i zatrzaskując drzwi mojego pokoju, by nikt nas nie usłyszał.

-Wooo Jimin, gdzie ci się tak śpieszy? - Zapytał siadając na moim wielkim łóżku.

Usiadłem zaraz koło niego, chcąc mieć już to za sobą.

-Musisz mi pomóc Tae!

-W czym, nigdy się tak nie zachowywałeś, zakochałeś się? – Chłopak zaśmiał się ze swoich słów, ale kiedy zobaczył, że mi wcale nie jest do śmiechu, aż zmienił pozycję, by mieć na mnie lepszy widok.

-Gadaj Jimin, co się stało. – Powiedział poważnie, na co kiwnąłem tylko głową, psychicznie przygotowując się do mojego wyznania.

-Zaprosił mnie na randkę!

-Co? Kto?

-No jak to kto Tae! O rany i w co ja mam się ubrać i muszę zrobić makijaż i matko, ale się denerwuj, ale w końcu powiedziałem mu, że go kocham i on mnie też kocha i ja... - Widząc zdezorientowanego Taehyunga przerwałem swój monolog.

-No co? – Zapytałem.

-Jimin... Ale jak to masz chłopaka i mi nawet słowa nie pisnąłeś!

-Ciiii, bo mama usłyszy.

-Kto to jest?! – Chłopak zaczął krzyczeć szeptem.

-To ty nie wiesz?

-Tak się składa, że nie wiem kto skradł serce mojego najlepszego przyjaciela, bo mój przyjaciel ma gdzieś powiedzenie mi w odpowiednim czasie, że się do jasnej ciasnej zakochał i to jeszcze z wzajemnością. – Popatrzył na mnie wymownie, a ja właśnie uświadomiłem sobie ten fakt, że nic nie powiedziałem Taehyungowi.

-TaeTae przepraszam. Ty mówisz mi często o swoim związku i naprawdę lubię cię wtedy słuchać, ale z tą różnicą, że my jeszcze nie jesteśmy razem, może to dlatego.

-Dobra wybaczam ci, a teraz powiedz mi w końcu do kogo tak wzdychasz, bo zaraz nie wytrzymam.

-Jungkook.

-CO?!


*****************

Mam nadzieję, że się podobało♥

Jak myślicie, gdzie Jungkook zabierze Jimina?♥

Miłego♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro