Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19 - Inexplicable It Has Become Evident


Taehyung pov.

-Hobi widziałeś gdzieś Jimina? – Zapytałem swojego chłopaka, siadając koło niego przy ognisku.

-Nie widziałem, Jungkooka zresztą też. A sprawdzałeś w namiocie?

-Tak, nie było ani jednego, ani drugiego.

-A tak w ogóle, to gdzie jest Yoongi? – Zapytał Hobi patrząc na mnie.

-Nie mam pojęcia, ale jak się nie mylę to Yoongi przyjdzie z Jinem, a Jungkook z Jiminem.

-Właśnie miałem pytać. Jimin nie mówił ci nic o Jungkooku?

-W sensie?

-No wiesz, że może go lubi albo, że Jungkook jest przystojny...?

-Hmmm... Właściwie to nie, ale dziwnie reaguje, jak wspomnę czasami o nim, kiedy opowiadam mu coś w szkole.

-Tak się składa, że nasz Jungkookie nasłuchuje każdej informacji o drobnym blondynku, kiedy ktoś jedynie chociażby wspomni jego imię.

-Chyba będę musiał porozmawiać szczerze z Jiminem, ale raczej powiedziałby mi, co nie?

-Myślę, że jak będzie tego potrzebował to się wygada, a teraz... - Hoseok przysunął się do mnie i zaczął smyrać mnie nosem po uchu.

-Może masz kochane ochotę na trochę pieszczot... - Zaczerwieniłem się delikatnie, ale zawsze mogłem zwalić to na ciepło, które biło od ogniska.

-Coś proponujesz...? – Odpowiedziałem równie cicho.

-Choć do namiotu, to się przekonasz. – Wstał, nie czekając na moją odpowiedź. Zaczął mnie ciągnąć za rękę. Niepostrzeżenie przemknęliśmy do miejsca naszego rozbitego legowiska i już mieliśmy tam wejść, ale z ciemności pomiędzy drzewami nieopodal coś zaczęło wydawać dziwne dźwięki i szmery, a może to uderzenia o coś?

-Hobi... Co to? – Spytałem ściskając rękę mojego chłopaka mocniej.

-Nie wiem, ale wydaje się być znajome...

Staliśmy tak dłuższą chwilę, nie ruszając się i nasłuchując, gdy ostatecznie głośny krzyk zakończył pozostałe.

Serce biło mi coraz mocnej. Czułem jak ręka Hoseoka zaczyna się pocić. Coś ewidentnie szło w naszą stronę z ciemności. Już mieliśmy zacząć się drzeć w niebogłosy i uciekać gdzie pieprz rośnie, ale...

-Yoongi!?

-Hoseok?

-Jin?!

-Tae?!

Patrzyliśmy na siebie zaszokowani. Tak właściwie to tylko w trójkę, bo Yoongi wydawał się być raczej niewzruszony podczas zapinania swojego rozporka. Jin za to był czerwony, jak burak, gdy wygładzał swoją pogniecioną koszulkę.

I właśnie wtedy mnie olśniło, co to były za uderzenia i krzyki... A no i dlaczego wydawały się znajome dla Hoseoka.

-Ymmm to ten... Co nie... To może my już pójdziemy. – Wydukałem i zacząłem ciągnąć Hobiego, który stal cały czas w jednym miejscu kiwając anemicznie głową. Ja rozumiem, że być nausznym dosłownie powiedziane świadkiem, kiedy twoi kumple kochają się w nocy, w lesie, ale nie ma co tak stać i się patrzeć.

-Ale...? – W końcu mój czasami zidiociały chłopak się odezwał.

-Hobi chodź już. – Mówiłem, szarpiąc go za rękaw coraz mocniej.

-Spokojnie Tae, on jest w szoku nie dlatego, że w pewnym sensie nas nakryliście, ale dlatego, że sam na to nie wpadł. – Yoongi zaczął się śmiać, na co Hosek uderzył go w ramię.

-Nie prawda, ja ni...

-Och daj spokój Hosek i zamiast dyskutować, zróbmy w końcu to, po co przyszliśmy do tego namiotu. – Tak przerwałem mu w pół słowa, i tak właśnie zdradziłem nasze plany, ale szczerze miałem to gdzieś, bo w końcu nasi przyjaciele właśnie skończyli.

-To my lecimy coś zjeść, choć Jinnie.

-Nie musiałeś być, aż tak bezpośredni. – Powiedział Jin zaczynając odchodzić.

-Kocham cię i nie zamierzam się wstydzić stosunku z tobą, zresztą jakby ktoś to nagrał to.... – Jin strzelił faceplama. No właściwie to ja się nie dziwię dlaczego Hoseok i Yoongi się przyjaźnią, zresztą pewnie Jungkook jest nie lepszy. Jeżeli nasze podejrzenia się sprawdzą, to muszę wyrobić Jiminowi kartę klubową, którą posiadam już ja i Jin.

-Yonnieeee – Jęknął sfrustrowany Jin.

-No to Taehyungie... - Przewróciłem oczami i w końcu wbiłem się namiętnie w usta mojego chłopaka.

Yoongi pov.

-Słońce, nie gniewaj się na mnie. – Powiedziałem prosto do ucha Jina.

-Yoongi... Nie możesz wszystkim rozpowiadać o naszych uniesieniach. – Również szepną, by przypadkiem ktoś tego nie usłyszał. W końcu Jin nie jest uczniem naszej szkoły, a na wycieczce jest jako pielęgniarz i pomocny opiekun, ale chyba tylko mój...

-Chodź. – Powiedziałem wstając.

-Co? Gdzie? – Mimo zadawanych pytań dał się zaciągnąć nad brzeg jeziora, z dala od jakichkolwiek ciekawskich spojrzeń.

Usiedliśmy na chłodnym piasku, stykając się ciałami.

-No, to teraz powiedz mi, o co tak naprawdę chodzi. – Powiedziałem, odwracając głowę w stronę uroczego chłopaka.

-Nic...

-Jinnie, proszę cię. Spójrz na mnie, przecież możesz mi powiedzieć wszystko. – Czarnowłosy westchnął głośno i oparł głowę na moim ramieniu.

-Chyba będę musiał się przeprowadzić do innej dzielnicy z dala od twojego mieszkania i pracy.

-Co? Dlaczego, przecież kochasz swoje mieszkanko.

-Tak, ale właściciel podniósł czynsz, zresztą i tak bym musiał się niedługo wyprowadzić, bo jego córka kończy studia i chce tam mieszkać.

-I gdzie widzisz problem?

-...No jak to gdzie?

-Jin. – Powiedziałem stanowczo, przeciągając chłopaka na moje kolana, na co popatrzył na mnie niezrozumiale.

-Jesteśmy razem już jakiś czas. Kochamy się i naprawdę czuje się szczęśliwy przy tobie. Mam nadzieję, że ty przy mnie też, bo chyba bym się załamał, jakby było inaczej. – Jin przewrócił oczami, uśmiechając się słodko i delikatnie cmokając mnie w kącik ust.

-Do czego zmierzasz mój przyszły mężu? – Zapytał i zachichotał, a ja nie mogłem się na ten widok nie rozczulić.

-Do tego żebyś spakował swoje rzeczy i przeprowadził do mnie.

-Ale jak to? Chcesz bym z tobą zamieszkał?

-Oczywiście, a ty nie chcesz?

-Yonnie... Jasne, że chce. Kocham cię.

-Ja też ciebie kocham. – Złączyłem nasze usta w romantycznym pocałunku, który nie trwał niestety tak długo, jakbym chciał.

Z oddali zaczęły dobiegać jakieś dziwne hałasy. Drobny dzieciak biegł przez polanę z łysą głową i jakimiś rzeczami w rękach. Pokrzykując jakieś dziwne zwroty typu ,,hokus pokus łysa pała zapierdole ci sandała" albo ,,hokus pokus łysy łeb ale z ciebie niezły zjeb".

Nie wnikam

**************

Dzisiaj rozdział z paringami pobocznymi I hope you enjoyed it♥

Miłego i do następnego♥

Ps Mam takie zakwasy, że chodzę, jak kaczka. Zaufajcie mi przezabawny widok hihihi♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro