Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15 - I Forgot My "friend"



Jungkook pov.

-...Jimin...Tak, jasne. Zapraszam. – Ocknąłem się z szoku, odsuwając się i przepuszczając blondyna, który mimo tego, że ma na sobie dopasowany dres wygląda pięknie, zresztą jak zawsze. Chyba nigdy się do tego nie przyzwyczaję.

Poprowadziłem Jimina do kuchni, w której kończyłem przygotowywać swoje popisowe danie.

-Zjesz ze mną? – Blondyn wyjrzał z za mojego ramienia, patrząc na, to co przygotowywałem.

-Myślałem, że zamówimy pizzę, ale to wygląda sto razy lepiej, więc z przyjemnością z tobą zjem. – Uśmiechnął się słodko, opierając o blat kuchenny tuż obok mnie.

-Zobaczysz. Jungkook kucharz z gwiazdką i jego popisowe danie. – Powiedziałem, również się uśmiechając i przechodząc do jadalni obok, by postawić talerze na stole.

Odsunąłem krzesło mojemu wyjątkowemu gościowi, na co podziękował mi cicho i po powiedzeniu sobie smacznego zaczęliśmy jeść.

-Mmm Jungkook, to jest naprawdę pyszne. – Blondwłosy pochwalił moje danie, przez co moja pewność siebie wzrosła na tyle, bym pozwolił sobie na delikatne starcie jakiś resztek z kącika jego ust.

Chłopak patrzył na mnie jak zaczarowany, gdy delikatnie gładziłem go po policzku, nadal nie zabierając stamtąd ręki.

-Cieszę się, że ci smakuje... - Gdy atmosfera zaczęła się zagęszczać, mniejszy od razu przerwał kontakt wzrokowy i powrócił do jedzenia.

Westchnąłem cicho zabierając rękę. Szczerze to liczyłem na inny rozwój akcji, ale będę cierpliwy. Nadal wyczuwam pewien rodzaj napięcia pomiędzy nami, którego powinienem spróbować się pozbyć.

Po zjedzonym posiłku posprzątałem, powstrzymując od tego Jimina, który tylko przewrócił oczami i poszedł oglądać zdjęcia, które wisiały na całej ścianie w salonie. Uwinąłem się prędko, od razu kierując do pokoju, w którym czekał na mnie blondwłosy.

-Szybki jesteś. – Stwierdził widząc, jak wchodzę do salonu.

-Nie chciałem, żebyś na mnie długo czekał. – Chłopak pokiwał głową, na znak zrozumienia. Ewidentnie omijał możliwość kontaktu wzrokowego ze mną.

Westchnąłem głośno i postanowiłem jednak poruszyć ten temat. Czułem się trochę niezręcznie, bo właściwie nie wiedziałem czego mogę się spodziewać i jak daleko mogę się posunąć.

-Jimin... - Odważyłem się zagadać, jednocześnie łapiąc za obie dłonie chłopaka., który był zmuszony do odwrócenia się przodem, do mojej osoby.

-Coś się stało?

-Tak właściwie to tak... Jimin wiem, że nadal się gniewasz, za tamto. Nawet jeśli mówisz, że jest inaczej, to ja wiem swoje, więc proszę wyżyj się na mnie teraz i miejmy już to za sobą, bo zaczynam tęsknić za twoim ślicznym i szczerym uśmiechem.

Jimin patrzył na mnie zaskoczony przez kilka sekund, po czym wtulił się we mnie mocno, na co nie mogłem zareagować inaczej, jak tylko zamknąć go w ramionach i złożyć delikatny pocałunek w jego włosach.

-Nie jestem na ciebie zły, naprawdę... Jestem zły na siebie, ale później ci o tym powiem. Obiecuje, że już będzie dobrze, zwłaszcza, kiedy jesteś przy mnie...

-Nawet nie wiesz, jak mi ulżyło... – O ile tak mogę powiedzieć, to kamień spadł mi z serca, które teraz znów wznosiło się ponad chmury, wprost do blondwłosego anioła.

-Przepraszam, że się martwiłeś. Jesteś moim przyjacielem. Zależy mi na tobie. – Przyjacielem, tak? A... Fajnie.

-Mi też zależy. Może zagramy na tej konsoli? Trochę rywalizacji nam nie zaszkodzi.

-W takim razie prowadź Jungkook. Szykuj się na historyczną przegraną! – Humor Jimina wrócił na miejsce, co bardzo mnie cieszyło. Mój może nie w stu procentach, ale też jest dobrze. Słowa mniejszego trochę ostudziły mój zapał...

Graliśmy tak już dłuższy czas. Jimin denerwował się coraz bardziej, a ja śmiałem się z niego tak, że mój brzuch przechodził wycisk, jak na siłowni. Był doprawdy...

-Uroczy. – To już powiedziałem na głos.

-Yghhhh, z tobą nie da się grać! Oszukujesz!

-Ja oszukuje? Oszalałeś chyba. – Odpowiedziałem, będąc nadal nieźle rozbawionym tą całą sytuacją.

-Więc się załóżmy. – No i teraz gada z sensem.

-O co?

-Jak wygram, to podczas całej wycieczki nie odstąpisz mnie na krok, a gdy się zmęczę chodzeniem, to będziesz mnie niósł.

-Jakiej wycieczki?

-No tej, na którą jedziemy jutro rano? Nie żartuj, że zapomniałeś.

-...No dobra zapomniałem... Zróbmy tak, dzisiaj wygrywasz walkowerem, ale następnym razem ci nie odpuszczę, jasne?

-Pfff przestraszyłeś się i tyle, ale niech ci będzie. Spakuj się i wyśpij, bo jutro nie dam ci spokoju. Pójdę już. – Powiedział, wstając z dywanu.

-Odprowadzę cię chociaż do drzwi. – Powiedziałem, robiąc to samo i wychodząc z pokoju, z mniejszym.

Jimin otworzył drzwi, ale zamiast od razu wyjść odwrócił się jeszcze do mnie i stając na palcach złożył słodkiego buziaka na moim policzku, zalewając się delikatnym rumieńcem zaraz po.

-A to, za co? – Zapytałem zadowolony.

-Za wszystko. Matematykę, posiłek, rozmowę i miłe spędzenie czasu. Dobranoc Jungkookie. – Powiedział, już na dobre opuszczając mój dom.

-Dobranoc Jiminnie! – Krzyknąłem jeszcze za nim i upewniając się, że dotarł bezpiecznie do swojego domu zamknąłem drzwi i z uśmiechem poszedłem się spakować.

No i co ja z nim mam. Raz mnie kusi, zwodzi, by po chwili nazwać mnie przyjacielem. Jasne, że chce być jego przyjacielem, nawet jakby mi się nie podobał to chciałbym nim być, bo naprawdę go lubię... Ale to dla mnie za mało. Jimin to jedna wielka zagadka, którą powoli udaje mi się rozpracowywać. Sam fakt, że dał mi się pocałować to już ogromny sukces, więc mimo późniejszej sytuacji... O której powód cholera zapomniałem zapytać... Zrobię to jutro, gdy zostaniemy sami.

Z takim postanowieniem pobiegłem na górę, by spakować wszystkie potrzebne rzeczy. Napisałem jeszcze do rodziców, by kupili mi kilka brakujących elementów, które są niezbędne. Wziąłem prysznic, napisałam krótką wiadomość do mojego... Nie, nie mojego, zagalopowałeś się Jeon... Do Jimina, w której życzyłem mu dobrych snów i z uśmiechem na ustach, ponieważ chłopak mi odpisał poszedłem spać.

-Jungkook, Jungkook!

Zerwałem się do siadu, z przerażeniem w oczach.

-Mama?! Dlaczego mnie straszysz!

-Kochanie musisz wstawać, bo nie zdążysz na zbiórkę. Spakuj ostatnie rzeczy do plecaka i chodź na śniadanie. – Pokiwałem głową, będąc jednocześnie trochę nieprzytomnym. Ogarnąłem się, dopakowałem i zszedłem na śniadanie z myślą, że cały dzień spędzę z tą uroczą blondyną.

Po śniadaniu razem z tatą wyszedłem z domu. Zadeklarował się, że podwiezie mnie na miejsce zbiórki. Gdy wyszliśmy z domu prawie natychmiast tata powiedział do mnie kilka słów, których nie mogłem puścić mimo uszu...

-Jungkook zobacz, twój kolega chyba czeka na taksówkę, bo jego rodziców nie ma. Może zabierzmy go ze sobą?

Podniosłem natychmiast głowę i ujrzałem dwie rzeczy. Mojego Jimina i taksówkę, która prawie parkuję tuż przy nim.

Zostawiłem plecak koło samochodu i pobiegłem w tamtym kierunku. Jimin otwierał już drzwi od taksówki, kiedy zaszedłem mu drogę i delikatnie mówiąc bezczelnie spławiłem taksówkarza.

-Panu już dziękujemy, przepraszamy za pomyłkę.    

******************

Jak wam minął pierwszy tydzień w szkole? Mam nadzieję, że znośnie. ♥

Miłego!♥

Tak, to przez twój komentarz jest dzisiaj rozdział słońce, wiesz, że mówię o tobie ♥

Ps Do wszystkich osób, które zwyczajnie w świecie kradną moje pomysły i stosują je w swoich opowiadaniach NIE RÓBCIE TEGO! Ja naprawdę dużo czytam i dostaje wiele wiadomości związanych z plagiatami. Jest mi przykro z tego powodu, w dodatku zawsze słyszę to samo ,,to było nieświadomie". Osoby plagiatujące, czy też ,,inspirujące się" chyba same w to nie wierzą i ja też nie zamierzam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro