Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12 - Random Truth


Jimin pov.

CO?!

To są chyba jakieś żarty! Dlatego on się z nią spotyka!? Wczoraj się ze mną całował, a dzisiaj już ma dziewczynę?! No chyba mnie coś zaraz trafi. Co za schab! Jak on tak może, co on sobie w ogóle wyobraża. Ona nie dosięga mi nawet do pięt.

Yghhhhhh! Zaraz kogoś tutaj rozniosę.

Zignorowałem osobę, która przekazała mi tą głupią wiadomość i zdenerwowany poszedłem pod klasę, zastając tam małą, puszczalską Jennie z wianuszkiem wszystkich zainteresowanych jej wybujałą historyjką. Myślałem, że Jungkook ma klasę, ale najwyraźniej się pomyliłem...

-Hej Jimin, ja i mój nowy chłopak idziemy dzisiaj na randkę. Znasz Jungkooka, prawda?

-Nie interesuje mnie z kim się spotykasz lafiryndo. Zresztą tak się składa, że znam Jungkooka i nie sądzę, że upadł, tak nisko, by się zacząć z tobą spotykać. – Odpowiedziałem arogancko, zachowując zewnętrzny spokój, ale w środku chciałem się na nią rzucić i powyrywać jej w końcu te przesuszone kłaki i tym razem, nawet oszust i kłamca Jungkook by mnie nie powstrzymał.

-Jest na siłowni. Możesz się go spytać. – Odpowiedziała, ale nie była już tak pewna siebie, jak na początku.

-A wiesz co? Pójdę i się zapytam. – Powiedziałem pewny siebie, ale w głębi wiedziałem, że nie idę tam sprawdzić faktu, czy Jeon spotyka się z małą szmatą, ale po to, by mu wygarnąć, jakim nędznym podrywaczem jest.

Wszedłem szybkim krokiem do szkolnej siłowni, przeznaczonej dla sportowców. Na samym końcu zauważyłem tylko jedną osobę – Jungkooka. Chłopak podnosił jakąś ciężką sztangę, mocno napinające się mięśnie, które widziałem coraz wyraźniej, gdy zbliżałem się do niego... Ale nie tym razem. Nie dam się zwieść i wpuścić w cholerne maliny. Nie ma takiej opcji.

Stanąłem koło tego czegoś, na którym ćwiczył Jungkook i skrzyżowałem ręce na piersi. Chłopak, kiedy mnie zobaczył od razu się uśmiechnął i odłożył sztangę wstając z tego... Urządzenia?

-Hej mały, jak się spało.

-Jakoś. – Mój ton głosu był zimny, jak lód. Miałem w końcu powody, żeby tak brzmieć.

-Coś się stało? Dlaczego nie jesteś na lekcji, tylko przyszedłeś do mnie. Stęskniłeś się? – Zapytał, a ja w odpowiedzi prychnąłem.

-Co ty sobie w ogóle wyobrażasz, co? Myślisz, że możesz sobie mnie bezczelnie całować jednego dnia, a następnego obracać już jakąś lafiryndę?! Myślałem, że masz lepszy gust, bo Jennie wcale dupy nie urywa. Ja jestem...

-No co jesteś? – Podszedł bardzo blisko mnie, przez co, aż się zaciąłem, a to mi się raczej nie zdarza.

-Jestem od niej sto razy ładniejszy i słodszy! I mam lepsze ciało i jestem mądrzejszy!

-Jesteś. – Odpowiedział. Nędzny podrywacz.

-To dobrze, że zdajesz sobie z tego sprawę, więc nie mam pojęcia dlaczego ona jest twoją dziewczyną.

-No tak, ale o co ci właściwie chodzi, bo dalej nie rozumiem. – No co za głąb.

-Bo mi się podobasz pacanie! - ...O cholera... To nie tak miał być.... Nie, nie, nie...

Jungkook złapał za moje biodra i w ten sposób spowodował, że wpadłem na niego. Czarnowłosy od razu zassał się na mojej szyi, a ja niestety wydałem z siebie cichy jęk przyjemności... Nie, dosyć.

Odepchnąłem Jungkooka z całej siły, przez co chłopak się potknął i runął na plecy, obijając się o jedną z metalowych maszyn. Mój uśmiech triumfu widniał na mojej twarzy, lecz po dłuższej chwili, w której chłopak nadal się nie ruszał uśmiech zszedł mi z ust, a zamiast niego wstąpiła panika.

-Jungkook? Jungkookie?! O Matko Kookie! – Zacząłem panikować. Upadłem na kolana, po moich policzkach zaczęły spływać gorące łzy. Starałem się jakoś go obudzić, lecz moje czyny poszły na marne, bo chłopak ani drgnął.

Spanikowany, zapłakany i już zasmarkany szybko wyjąłem telefon i wybrałem numer Tae. Streściłem mu co się stało. Po krótkiej chwili do siłowni wbiegł mój przyjaciel wraz z Hoseokiem i Yoongim.

-Jimin! Co się stało?

-Ja... Ja nie chciałem. Przepraszam, błagam pomóżcie mu, to moja wina.

-Jimin spokojnie. – Taehyung zaczął mnie uspakajać, głaszcząc po głowie i szeptając mi do ucha obietnice, że wszystko będzie dobrze.

-Zabierzemy go do gabinetu pielęgniarskiego. Nie widzę jakiś zewnętrznych obrażeń.

-Chodźmy, szybko.

Siedziałem roztrzęsiony na krzesełku przed gabinetem pielęgniarskim, wraz z moimi przyjaciółmi, bo chyba mogę ich wszystkich tak nazwać, gdy drzwi się otworzyły i z gabinetu wyszedł Jin, chłopak Yoongiego.

Zerwałem się z miejsca i najszybciej znalazłem się koło niego.

-I co z Jungkookiem? – Zapytałem, mając ogromne wyrzuty sumienia.

-Spokojnie Jimin, nic mu nie jest. Nie ma żadnych obrażeń. Musi jeszcze trochę poleżeć i dzisiaj już nie wróci na lekcje. Poprzedzając twoje pytanie Jimin – tak, możesz do niego wejść, tylko proszę byś nie krzyczał, bo Jeonowi pęknie głowa. – Pokiwałem energicznie głową i niepewnie wszedłem po cichu do gabinetu, zamykając za sobą drzwi.

Podszedłem do kozetki, na której leżał Jungkook. Chłopak najwidoczniej spał.

-Jungkookie? – Szepnąłem, by się upewnić, ale chyba faktycznie zasnął.

-Kooki, wiem, że mnie teraz nie słyszysz, ale chciałbym cię bardzo przeprosić... Ja naprawdę nie chciałem ci zrobić krzywdy i... - Spuściłem głowę, ponieważ z moich oczu znów zaczęły spływać łzy, ale gdy poczułem, jak ktoś, a raczej Jungkook łapie moją pulchną dłoń od razu spojrzałem w tamtym kierunku.

- Anioł? – Powiedział cicho, patrząc mi w oczy.

-Jungkook... Nic ci nie jest? Ja... - Przerwałem, kiedy zobaczyłem jak Jeon próbuje się podnieść

-Jungkook nie podnoś się, powinieneś leżeć. – Mimo moich słów czarnowłosy wstał z kozetki.

-Nic mi nie będzie Jiminnie.

-No, to skoro tak, to ja już pójdę. Pewnie twoja dziewczyna chce cię odwiedzić... - Z nieukrywanym smutkiem odwróciłem się od Jungkooka, z zamiarem wyjścia, ale chłopak zatrzymał mnie szybko i wtulił w swój ciepły tors. Po krótkiej chwili objąłem go rękami, odwzajemniając uścisk.

-Jimin ja nie mam żadnej dziewczyny. – Odsunąłem się tak, by widzieć jego twarz, ale nadal pozostałem w uścisku. Czarnowłosy zaczął jedną ręką ścierać łzy z moich spuchniętych od płaczu policzków.

-Ale Jennie mówi wszystkim, że się spotykacie. – Nie rozumiem, o co tu chodzi.

-Załatwię to, ale Jimin uwierz mi, że to nie jest prawda.

-Okay, ale nie gniewasz się na mnie, za to co przeze mnie?

-Oczywiście, że nie. Ja też bym się zdenerwował, jak ktoś by mi powiedział, że się z kimś spotykasz... - Spojrzałem na jego twarz ogromnymi oczami.

-Co? Dlaczego? – Zapytałem, sam nie będąc pewnym tego, co chciałbym usłyszeć w tym momencie.

-Bo ty też mi się podobasz... Bardzo... 


**************

Podobało się? 

Mam nadzieję ♥

Miłego♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro