6.
Spojrzałam na Zayn'a zdziwiona, szybko wyjaśnił, że jego kuzyn wtedy bierze ślub i leci na tydzień z rodziną do Kanady.
- Ok, mama albo ja zrobimy jutro przelew.- powiedziałam przecierając oczy rękami.
- Dobra, teraz co robimy?- zapytał Louis i spojrzał sugestywnie w stronę lodówki.
- Jak chcesz jeść to idź i sobie zrób a jak chcesz piwo to nawet o tym nie myśl, jutro szkoła a ty byłeś już wczoraj pijany.- powiedziałam wyłączając laptop.- Możemy pograć na X-boks’ie, Lou zostawiłeś ostatnio swoje gry.- powiedziałam wskazując na szafkę przy ścianie, szybko tam poszedł i zaczął ich szukać.
- Szukałem ich przez tydzień.- wymamrotał i włączył sprzęt. - W co gramy?
Chłopaki grali a my patrzyłyśmy na to marudząc. Mniej więcej po godzinie zaczęłam się bawić telefonem co spotkało się z oburzeniem Lou i Niall'a.
- Nie dostaniesz go do jutra, kara za nie interesowanie się nami.- powiedział Louis i schował urządzenie do swojej kieszeni, nawet nie chcąc słuchać moich tłumaczeń.- Kiedy idziecie kupować sukienki na bal?
- W przyszłym tygodniu, a wasze garnitury?
- Już są kupione.- odpowiedział Niall nie odrywając wzroku od telewizora.
- Z kim w końcu idziesz?- zapytała Perrie.- Bo wiesz nawet się nie pochwaliłaś.
- Z Dylanem.
- Idziesz z największym ciachem w szkole.
- Leci na ciebie, a ty nic sobie z tego nie robisz.- oburzyła się Summer.
- Nie będę mu robić złudnych nadziei, nie jest w moim typie. Zgodziłam się z nim iść bo jako pierwszy mnie zaprosił.- wzruszyłam ramionami.- Nie wypada odmówić.
- Masz rację.
Chwilę później razem z dziewczynami poszłam do kuchni i postanowiłyśmy zrobić cos do jedzenia, nawet Abigail pomagała, była miła i cholernie dobrze udawała osobę, którą nie jest.
- Hej dziewczynki.- powiedziała mama wchodząc do kuchni.
- Dzień dobry.- przywitały się.
- Mamo to jest Abigail dziewczyna Harry'ego.- przedstawiłam Abigail.
- Miło mi panią poznać.
- Ciebie też kochanie.
- Mamo jak tam przygotowania?- zapytałam wyciągając talerze z szafki.
- Dobrze, Anne pytała czy możesz jutro do niej przyjechać.
- Jasne, a o co chodzi?
- Pojedziesz z nią wybrać kwiaty, obie nie mogłyśmy nic wybrać.
- Jasne, a suknia?
- No jutro macie się też rozejrzeć, ja nie mogę w tym tygodniu nigdzie jechać z nią, bo mam dzienne zmiany. Summer, Anne nie ma nic przeciwko temu, żebyś z nimi jechała.- zapewniła mama uśmiechając się.
- Dobrze, Summer pojedziemy od razu po szkole?
- Tak, im szybciej tym lepiej.- oznajmiła wycierając ręce i zaniosłyśmy wszystko do salonu.
Po zjedzeniu Summer została u mnie a reszta pojechała do domu, posprzątałyśmy i poszłyśmy do mojego pokoju.
- To co, jutro rozejrzymy się za sukienkami na bal?
- Tak, to dobry pomysł.
- Już nie mogę się doczekać jutrzejszego popołudnia, jestem ciekawa jak będziesz wyglądać w sukni ślubnej.
- Ale wiesz, że ja żartowałam z tym przymierzaniem?- zachichotałam.
- Ale ja nie. Choćbym miała cię zmusić to jakąś przymierzysz.
- Nie będę się kłócić, bo i tak postawisz na swoim.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro