55.
Czas oczekiwania na wyniki minął cholernie szybko, ostatni tydzień spędziliśmy w Manchesterze, moi rodzice codziennie mnie przepraszali i prosili o wybaczenie, Harry skutecznie wybił mi z głowy dalsze ignorowanie ich. Pogodziłam się z nimi po 4 dniach, tata i Des swoje rozprawy mieli dwa dni temu, a nasza jest dzisiaj, Harry był wniebowzięty gdy się o tym dowiedział i prawie by mnie z tego szczęścia zgniótł przytulając mnie. Niall i Summer z naszą małą pomocą do siebie wrócili i okazują publicznie swoje szczęście na każdym kroku, co do mnie i Harry'ego to nic się między nami nie zmieniło, no może podwyższył się nam poziom stresu. Oboje spędzamy cały czas razem i staramy się nie myśleć o tym co się dzisiaj wydarzy, nie wiem co zrobię gdy Harry będzie ojcem, nie wiem czy odejdę czy zostanę. Nie wiem nic z wyjątkiem tego, że to będzie cholernie boleć.
- Znowu się zawiesiłaś - powiedział Harry. - O czym myślisz?
- O wszystkim, jak wyobrażasz sobie to wszystko?
- Szczerze powiedziawszy to nie wiem, nie wyobrażam sobie siebie w roli ojca w tym wieku. Tym bardziej jeśli to dziecko będę mieć z tą suką.
- Ale wiesz, że będziesz musiał wziąć odpowiedzialność za nie, prawda?
- Oczywiście, nie wyobrażam sobie żeby moje dziecko wychowywało się bez ojca. Rose?
- Tak?
- Zostawisz mnie jeśli to ja będę ojcem? - zapytał z paniką w oczach.
- Nie wiem, miesiąc temu powiedziałabym, że nie. Teraz nie jestem tego pewna, im bliżej rozprawy tym bardziej się boję. Nie wiem co zrobię i jak zniosę wyrok sądu - powiedziałam nie patrząc na niego.
Nic nie odpowiedział, spojrzałam na niego i widziałam ból pomieszany z niepewnością, serce mnie bolało gdy patrzyłam na to jak cierpi.
- Rozumiem - powiedział i szybko starł spływającą po jego policzku łzę.
- Harry - szepnęłam podchodząc do niego i usiadłam mu na kolanach. - Proszę nie płacz, przepraszam za sprawiany ci ból, tak bardzo cie przepraszam - mówiłam przytulając go. - Cokolwiek się dzisiaj stanie pamiętaj, że cholernie mocno cię kocham.
Pokiwał głową i jeszcze mocniej się we mnie wtulił, siedzieliśmy tak jeszcze chwilę puki do sypialni nie weszła Anne oznajmiając, że za godzinę musimy wyjeżdżać. Odsunęliśmy się od siebie i poszliśmy do garderoby Harry'ego, zdjęłam z wieszaka czarną sukienkę, którą wczoraj kupiłam i założyłam ją na siebie po czym ubrałam czarne szpilki i poprawiłam makijaż.
- Mam ubrać marynarkę czy nie? - zapytał Harry zapinając spinki do mankietów swojej białej koszuli.
- Ubierz - odpowiedziałam zakładając swój biały żakiet.
- Zapniesz? - poprosił pokazując prawy mankiet, podeszłam i zapięłam spinkę, ręce mu się strzęsły więc chwyciłam je w swoje i obie ucałowałam.
- Będzie dobrze - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy. - Nie ważne co ogłosi sąd będzie dobrze, może nie od razu ale po jakimś czasie na pewno.
- Dziękuję- powiedział i pocałował mnie.
- Musimy iść - powiedziałam odrywając się od niego. Pokiwał głową i trzymając się za ręce zeszliśmy do salonu gdzie czekali już wszyscy. Przesiedzieliśmy w ciszy przez jakieś 10 minut po czym pojechaliśmy do sądu, tam poczekaliśmy chwilę i weszliśmy na sale rozpraw.
- Mam tutaj kopertę z wynikami- powiedział sędzia kilka minut po rozpoczęciu rozprawy. - Zaraz ją otworzę i okaże się kto jest ojcem.
Podczas gdy sędzia otwierał kopertę złapałam Summer za rękę i wpatrywałam się w mojego chłopaka.
- Badania wykonane z próbek DNA dziecka jak i potencjalnych ojców, dostarczonych przez panią Abigail White dnia 22 lutego o godzinie 18:48 potwierdzają ojcostwo w 99,9% pana Harry'ego Styles'a.
Zmieniłam zdanie, jeszcze tylko jeden rozdział i epilog...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro