36.
Zakupy ciągnęły się w nieskończoność, dopiero gdy oznajmiłam, że jest 6, mama i Anne z własnej woli wyszły ze sklepów lamentując, że nie zdąża wyszykować się na kolacje. Razem z tatą, Bobby'm i chłopakami, śmialiśmy się z nich przez całą drogę na parking. Nasi rodzice pojechali do domu Anne i Bobby'ego, a ja z chłopakami podjechaliśmy po Summer, zahaczając o dom chłopaków po ich ubrania i pojechaliśmy do mojego domu.
- Rose pożyczysz mi te kremowe szpilki? - zapytała Summer, gdy zaczęłyśmy się szykować.
- Które?
- Te - pokazała mi parę butów.
- Jasne, ja lecę pod prysznic - oznajmiłam biorąc bieliznę ze sobą do łazienki. Zdjęłam ubrania i weszłam do kabiny, szybko umyłam włosy i całe ciało, osuszyłam się i ubrałam bieliznę, następnie susząc ręcznikiem włosy weszłam do pokoju.
Niall
Dziewczyny przygotowywały się podczas gdy my siedzieliśmy w pokoju, w którym zazwyczaj spałem i rozmawialiśmy. Na jakieś 20 minut przed wyjazdem przebraliśmy się w białe koszule i spodnie od garniturów. Zeszliśmy do salonu, a dziewczyny pojawiły się chwilę później. Rose od razu usadziła się na kolanach Harry'ego, a Summer zajęła miejsce obok mnie.
- Jednak założyliście spodnie od garniturów - zachichotała Rose.
- Gdyby mama się nie uparła, w życiu bym ich nie założył - westchnął Harry.
- Mój przystojny chłopak - skomplementowała go Grey całując w usta, na co oboje z Summer przewróciliśmy oczami.
- Anne każe nam już jechać do restauracji - powiedziałem, odczytując od niej wiadomość.
- No to ruszać dupy - powiedział Harry i wstał zaraz po tym jak Rose zeszła z jego kolan.
Wsiedliśmy do samochodu Styles'a i pojechaliśmy w stronę restauracji, zaparkowaliśmy na parkingu kawałek dalej, przez ten odcinek drogi Rose i Summer szły obejmując się rękami w tali, razem z Harry'm cicho chichotaliśmy przez całą drogę, po wejściu do restauracji i podaniu nazwisk kelnerka zaprowadziła nas do stolika gdzie siedzieli już rodzice Summer. Przywitaliśmy sie z nimi i każdy zajął swoje miejsce, niedługo potem przyjechali państwo Grey i tata z Anne. Kolacja minęła w bardzo przyjemniej atmosferze, nasi rodzice wznieśli toast za nas i naszą dalszą naukę, po czym podano jedzenie. Po posiłku starsi zajęli się rozmową na różne tematy, a my poszliśmy na taras.
- Summer jesteś już spakowana? - zapytała Rose, siedząc na jednym z wiklinowych foteli.
- Tak, a wy?
- Ja też, tak jak Niall, tylko Harry jest w rozsypce, gdy tylko pojedziemy do domu muszę tego gamonia spakować - westchnęła i podziękowała kelnerce za przyniesione desery lodowe.
- Czyli jak zwykle - zachichotała Summer.
- Ej nie obgadywać mnie gdy jestem w pobliżu! - oburzył się Harry.
- Nie denerwuj się słońce - powiedziała uśmiechając się do niego Rose.
Rozmawialiśmy jeszcze bardzo długo, rodzice oznajmili, że się zbieramy dopiero koło 11, cała nasza czwórka pojechała do naszego domu i po przebraniu się, siedzieliśmy w pokoju Harry'ego, on i Rose pakowali jego ubrania, a ja i Summer siedzieliśmy na łóżku i się przyglądaliśmy.
- Harry do cholery nie denerwuj mnie - warknęła Rose wyciągając rzucone do walizki koszule. - Jak nie będziesz robił tego o co cie proszę to wywalę wszystko i będziesz sam wszystko pakował i składał - zagroziła chłopakowi.
- Nerwusku nie denerwuj się - powiedział przytulając ją do siebie, nie zwracając uwagi na to, że próbowała się z tego uścisku wyrwać. - Za bardzo mnie kochasz żeby mnie z tym samego zostawić, wiesz jak nienawidzę się pakować.
- Chciałbyś - prychnęła wyszarpując się. - Skoro tego nie lubisz to doceń to, że ci pomagam.
- Doceniam to kochanie - powiedział podchodząc do niej. - Już będę grzeczny - obiecał i pocałował ją w czoło, przez co delikatnie się uśmiechnęła i wtuliła w jego klatkę piersiową.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro