35.
Po śniadaniu, wróciłam do domu gdzie przebrałam się, przepakowałam walizkę i spędziłam dzień z rodzicami. Pomimo, że widywałam się kilka razy z tatą, bardzo mi ich brakowało.
- Pójdziemy na zakupy? - zapytała mama, gdy siedziałam na sofie pisząc z Harry'm.
- Tata też pójdzie?
- Ktoś będzie musiał robić za muła noszącego wasze torby - odpowiedział wpatrując się w telewizor.
- Ja sobie tragarza załatwię - powiedziałam uśmiechnięta.
- Dobra, napisz mu, że za 20 minut będziemy pod ich domem - powiedziała mama wchodząc po schodach na piętro.
Me: Jadę z mamą i tatą na zakupy, za 20 minut będziemy pod waszym domem, możesz zapytać Niall'a czy chce z mami jechać ;D
Wredota ♥: Po co pytać skoro wiesz, że pojedzie ;)
Me: Fakt, nie śpieszcie się, mama pewnie jeszcze będzie chciała zajrzeć do Anne czyli zostanie tam godzinę, aż w końcu dojdą do wniosku, że wszyscy pojedziemy ;)
Wredota ♥: Też racja, spakowałaś się już?
Me: Tak, zaraz po tym jak przyjechałam, a ty?
Wredota ♥: No, tak jakby jestem w rozsypce...
Me: Po co pytałam, wiedziałam, że tak odpiszesz, rozumiem, że mam ci z tym pomóc.
Wredota ♥: Liczyłem, że to zaproponujesz ;P
Me: Po zakupach...
Wredota ♥: Jesteś najlepsza! ♥
Me: Nie podlizuj już się, pomożesz mi znaleźć coś na dzisiejszą kolację?
Wredota ♥: Pomogę ;)
Me: Widzimy się za jakieś 10 minut, mamie dość szybko zeszło przebranie się :)
Wredota ♥: Czekam ♥
Po niecałych 15 minutach byliśmy pod domem Niall'a i Harry'ego, tak jak przewidywałam, po godzinie rozmowy Anne i Bobby dali się namówić na wspólne zakupy. Zdecydowaliśmy, że ja, Niall i Harry pojedziemy jednym samochodem, a nasi rodzice drugim.
- Co ich napadło na zakupy? - zapytał Niall.
- Nie wiem, mamę przeraziło to jak mało ubrań zabieram do Nicei.
- Którą walizkę wzięłaś?
- Tą największą jaką mamy.
- To według niej jest mało? - zapytał zdziwiony Harry.
- Najwidoczniej tak - uśmiechnęłam się.
- Masz jeszcze jedną przymiarkę sukni dla druhny?
- Tak Niall, dwa dni po naszym przyjeździe - odpowiedziałam.
- Jaki kolor mają?
- Wpasowujemy się w kolorystykę wesela.
- Różowe? - zapytał przerażony Niall.
- Tak - powiedziałam niezadowolona.
- Kto jest druhną honorową?
- Ja - odpowiedziałam.
- Czyli idę z tobą do ołtarza! - krzyknął zadowolony Niall.
- Na twoim miejscu, bym się tak nie cieszył - powiedział groźnie Harry.
- Oj daj spokój - powiedziałam klepiąc go po udzie, a on splótł nasze dłonie. - Niall jak tam Summer? - zmieniłam temat.
- Dobrze, nawet bardzo dobrze - uśmiechnął się.
- Umówiłeś się z nią w końcu?
- Nie, chce to zrobić jak będziemy w Nicei.
- Ja was nie rozumiem! Lepicie się do siebie, po pijaku, to prawie za każdym razem mało brakuje, by któreś z was zgwałciło tego drugiego. Uwierz mi, to nie jest miły widok, gdy próbujemy was jakoś ogarnąć gdy jesteście zalani, a wy się się patrzycie na siebie pedofilskim wzrokiem - powiedział Harry.
- No co ja na to poradzę, że mi się podoba i lecę na nią, jak ćma do ognia?
- Zacznij działać! Mamy wam zrobić pranie mózgu, jak ty mi? - zapytał Harry spoglądając w lusterko.
- Harry ma racje, wiem co Summer do ciebie czuje i wiem też, że nie będzie czekać wiecznie, także spinaj dupę i zacznij działać, bo ktoś sprzątnie ci ją z przed nosa, jeśli się nie pospieszysz - powiedziałam spoglądając na niego.
- Wiem - odpowiedział przygnębiony.
- Ej, nie powiedzieliśmy tego, po to żebyś był przybity, tylko żeby cię zachęcić do działania, to samo zrobiłeś ze mną i zobacz co z tego wyszło, jestem uwiązany z tą marudą - powiedział Harry, dźgając mnie w żebra.
- Patrz na drogę, a nie na mnie - upomniałam go.
- Już mam wszystko zaplanowane, ale pomożecie mi w kilku rzeczach gdy będziemy na miejscu - powiedział uśmiechając się lekko.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro