Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23.

Po wczorajszych zakupach z chłopakami byłam tam wykończona, że zasnęłam w samochodzie, obudziłam się w swoim łóżku, byłam przebrana w czyjąś koszulkę co mnie zdezorientowało. Szybko się przebrałam i doprowadziłam do porządku, po czym zeszłam do salonu. Na kanapie siedział Niall trzymając w ramionach małego Theo, a Harry siedział obok niego i był wpatrzony w chłopczyka. Uśmiechnęłam się szeroko i usiadłam obok Styles'a co go wystraszyło.

- Długo już się nim opiekujecie? - zapytałam zabierając niemowlaka.

- Zaledwie 10 minut.

- Ok, możecie zająć się sobą, bo to mi płacą za opiekę nad nim - oznajmiłam siadając wygodnej.

- Ale ja też chcę! - oburzył się Harry.

- Idźcie sobie i znowu zamknijcie się w pokoju Niall'a jak przez ostatni tydzień - warknęłam wkurzona.

Spojrzeli na siebie i nic nie mówiąc weszli na piętro zostawiając mnie samą. Gdy Theo zasnął, poszłam zrobić sobie śniadanie zostawiając go w wózku i z posiłkiem wróciłam do salonu. Denerwowało mnie zachowanie chłopaków i wiedziałam, że albo coś kombinują albo po prostu mnie obgadują. Po południu Des wrócił z kancelarii i zjadł przygotowany przeze mnie obiad, po czym zamknął się w swoim gabinecie. Westchnęłam i nakarmiłam Theo, a później kołysałam go aż znów zasnął. Przeglądając Facebook'a i życzenia od znajomych przypomniałam sobie, że mam dzisiaj urodziny. Prychnęłam wiedząc, że moi znajomi o nich zapomnieli, z zamyślenia wyrwał mnie Des wchodzący do salonu z dwoma pudełeczkami.

- Wszystkiego najlepszego Rose - powiedział przytulając mnie i podał mi jedno z pudełek - mam nadzieję, że ci się spodoba.

W środku pudełeczka była piękna złota bransoletka, dziękowałam mu chyba przez dobre 20 minut.

- A to od twoich rodziców, twój tata kazał mi to przekazać.

W drugim pudełeczku znalazłam komplet złotej biżuterii, w której mieniły się drobniutkie szmaragdy.

- Zadzwonią wieczorem, bo teraz lecą do Włoch, mają wylądować koło 20 tamtejszego czasu.

Podziękowałam jeszcze raz po czym wróciłam do opieki nad Theo. Mary i Jake zabrali go kilka minut po 17, zrobiłam dla siebie kolację i wróciłam do swojego pokoju. Po zjedzeniu przebrałam się w czarne spodnie i koszulę w kolorowe wzorki, wychodząc z pokoju założyłam sandałki i wyszłam z mieszkania. Włóczyłam się ulicami Londynu ciągle wisząc na telefonie i dziękowałam za życzenia, złożyli mi je wszyscy najbliżsi oprócz moich znajomych. Jak się dowiedziałam dziewczyny są od kilku minut w samolocie do Francji, a chłopcy pojechali na mecz drużyny z Manchesteru. Zatrzymałam się w jakiejś kawiarni zamawiając kawę i jakieś ciasto i czekałam na zamówienie wpatrując się w Tamizę za oknem. Chwile po tym jak dostałam swoje zamówienie zadzwonili rodzice, rozmawialiśmy bardzo długo, mama bardzo żałowała, że nie mogą spędzić tego dnia ze mną nie mniej niż tata i byli bardzo zawiedzeni postawą moich przyjaciół. Siedziałam w kawiarni pół godziny i wróciłam do mieszkania, gdy weszłam do salonu stanęłam jak wmurowana.

O co tutaj chodzi?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: