1.
- Rose wstawaj - poczułam jak ktoś mnie szturcha.
- Odejdź kimkolwiek jesteś- warknęłam odwracając się w drugą stronę.
- Rosalie nie wygłupiaj się, spóźnimy się do szkoły - jęknął Harry potrząsając mną lekko.
- Spadaj małpiszonie - powiedziałam siadając, zrzuciłam z siebie kołdrę i poszłam do łazienki gdzie umyłam zęby i rozczesałam włosy, po czym wróciłam do pokoju.
- Masz seksowną piżamkę - powiedział Harry i zaczął się śmiać, no tak zarówno bluzka jak i spodenki miały wszędzie namalowane małe, gumowe kaczuszki.
- A chcesz żeby twoje zdjęcie jak boisz się Mikołaja, gdy miałeś 10 lat obiegło internet?- zapytałam zakładając ręce na piersi, natychmiast skończył chichotać.
- Rosie nie zrobisz mi tego - powiedział błagalnie.
- To się przymknij - odpowiedziałam wchodząc do garderoby, zdjęłam piżamę i krążyłam między półkami z wieszakami w samej bieliźnie, w końcu zdecydowałam się na zwiewną, błękitną sukienkę i do tego sandałki. Szybko się przebrałam i wróciłam do Styles'a, który rozłożony na moim łóżku przeglądał coś w moim telefonie. - Podobno ci się do szkoły śpieszyło - powiedziałam chowając kosmetyki do torebki.
- Nudziło mi się - powiedział wstając, zeszliśmy po schodach do salonu gdzie przy stole siedziała mama i jadła śniadanie.
- Dzieci zjecie ze mną?- zapytała mama.
- Powinniśmy zdążyć - powiedział Harry siadając obok mnie.
Zjadłam jajecznicę i tosty popijając je kawą, po 20 minutach jechaliśmy do szkoły. Na miejscu byliśmy równo z dzwonkiem, szybko wzięliśmy książki z szafki i pobiegliśmy do sali matematyki.
- No proszę panna Grey i pan Styles znowu spóźnieni - powiedziała pani McFly.- Jaki jest powód waszego spóźnienia?
- Zaspaliśmy - odpowiedziałam.
- Oboje?- rozszerzyła oczy, a klasa zachichotała.
- Uczyliśmy się do późna.
- Tak to się teraz nazywa - pokręciła głową i machnęła na nas ręką wracając do wypisywania i tłumaczenia jakiś wzorów.- No dobrze do zadania pierwszego poproszę Rosalie - oznajmiła. Westchnęłam i zabierając książkę poszłam do tablicy, wzięłam marker i szybko przeczytałam zadanie. Wypisałam wzór i zaczęłam rozwiązywać zadanie, nawet dobrze nie zaczęłam, a matematyczka odesłała mnie do ławki bo źle przepisałam wzór.- Rosalie zostań po lekcji chciałabym z tobą porozmawiać - oznajmiła i wzięła do tablicy kogoś innego, westchnęłam i wpatrywałam się w tablice co było dla mnie kompletną czarną magią.
- Zostać z tobą?- zapytał Harry gdy zabrzmiał dzwonek, pokiwałam głową i oboje zostaliśmy w sali.
- Rosalie twoje oceny nie wyglądają dobrze, masz 4 trójki i 3 czwórki, konsultowałam się z innymi nauczycielami i wiem, że z innych przedmiotów masz same 5, dlatego bardzo bym chciała żebyś się poprawiła, Harry mógłbyś pomóc Rose?
- Oczywiście proszę pani - odpowiedział uśmiechając się do mnie.
- Świetnie.
- Dobrze pani McFly, dowidzenia.
Wyszliśmy z klasy, reszta lekcji minęła w miarę szybko.
- Mała widzimy się dzisiaj u mnie o 4 - powiedział Harry gdy staliśmy w grupce na parkingu.
- Miałyśmy iść dzisiaj na zakupy - powiedziała Eleanor.
- Przełożycie to na inny dzień, bo my mamy dzisiaj korki z matmy.
- Harry będzie cię uczył?- zapytał rozbawiony Niall.
- Musze się podciągnąć w nauce.
- Złe ocenki nasz prymusek ma?
- Liam nie śmiej się ze mnie - warknęłam.
- Źle jest?
- Nie aż tak jak może brzmieć, dobra kto mnie odwiezie do domu?- zapytałam.
- Zatrudnij szofera.
- Liam, mój prywatny szofer musi jechać odebrać mamę z pracy, co dla mnie równa się z brakiem dojazdu do domu - powiedziałam wskazując głową na Styles'a.
- No dobra odwiozę cię - powiedział udając litość Niall i szeroko się uśmiechnął.
- Jeszcze raz sory mała i do zobaczenia u mnie - powiedział Harry całując mnie w policzek i pobiegł do swojego samochodu.
Razem z Niall'em i Summer wsiedliśmy do samochodu Horan'a i odwieźli mnie do domu. Weszłam do pustego budynku i poszłam zrobić sobie coś do jedzenia, po czym zapakowałam wszystko co mi potrzebne do korepetycji z Harrym i zabrałam kluczyki do samochodu taty. Jakieś 15 minut później zaparkowałam pod domem Styles'a, zamknęłam samochód i weszłam do domu bez pukania.
- Rose skarbie, Harry wspomniał, że przyjedziesz, jest u siebie w pokoju, jesteś głodna albo chcesz coś do picia?- zapytała Anne widząc mnie w kuchni.
- Nie dziękuję, zjadłam kanapkę w domu, to ja idę do Harry'ego - powiedziałam i wbiegłam na piętro.
- Gotowa na najbliższe godziny koszmaru?- zapytał Styles gdy położyłam swoje rzeczy na jego łóżku.
- Nie, ale zaczynajmy - powiedziałam, Harry zaczął mi cierpliwie tłumaczyć o co chodzi w poszczególnych zadaniach i poprawiał gdy źle jakieś rozwiązywałam.
- Ile ci wyszło?- zapytał gdy skończył robić obliczenia.
- Poczekaj chwilkę - odpowiedziałam.- 17.
- Dobrze, to co może ostatnie na dzisiaj? Przerobiliśmy całą dzisiejszą lekcję - oznajmił.
- Ostatnie - odpowiedziałam i przeczytałam treść zadania i zaczęłam rozwiązywać.- 2.
- Bardzo dobrze - uśmiechnął się.- Pymusku ogarnęłaś dzisiejszy materiał! Jestem z ciebie dumny mała.
- Mam dość - powiedziałam kładąc się na łóżku.
- Ja też, głodna?
- Jeszcze jak - uśmiechnęłam się i oboje zeszliśmy do kuchni gdzie siedziała Anne, Niall i Bobby.
- Skończyliście?- zapytał Niall.
- Tak, w końcu - powiedziałam siadając na krześle.
- Szybko wam to poszło, zaledwie dwie godziny.
- Mamo musimy iść jutro do szkoły?- zapytał Harry.- Nie mamy jutro żadnych ważnych lekcji, dodatkowo jest piątek, a w sobotę mieliśmy jechać do Londynu złożyć papiery na uczelnie, tata i Michael są w Londynie na sprawie, zaopiekowali by się nami- zapewnił.
- No dobrze - uśmiechnęła się Anne.- Tylko wy jedziecie?
- Tak, reszta ma w innych terminach.
- Rose zadzwonię do twojej mamy, a wy zadzwońcie do Michael'a i Des'a, pojedziecie dzisiaj czy jutro?
- Chyba dzisiaj.
Po kolacji Harry spakował rzeczy na zmianę i pojechaliśmy do mnie aby zrobić to samo, koło 7 wyjechaliśmy w drogę do Londynu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro