
„Nie użyjemy gumek?"
Ta noc nie należała do najlepszych, a ja przekręcałem się z boku na bok, co chwila patrząc na godzinę i licząc, ile snu mi zostało, gdybym usnął właśnie w tym momencie. Obiecałem sobie, że położę się wcześniej, ale około drugiej czułem, że to naprawdę zła decyzja. W końcu zrezygnowałem z prób zmuszenia się do snu i wszedłem na Facebooka, odświeżając go co chwilę i zauważając bez przerwy te same posty, bo przecież w niedzielną noc o tej porze każdy normalny człowiek już spał. Nawet Aleks nie oznaczał nikogo pod memami, na Twitterze żegnając się ze światem i wspominając, że nie wie jakim cudem obudzi się jutro o siódmej. Zielona kropka zniknęła z jego nazwiska, a odpowiednia aplikacja nie wyświetlała nawet jego ostatniej aktywności. W mojej głowie jednak był zupełnie żywy, gdy mój mózg przetwarzał wydarzenia ostatnich dni. Pocałowałem go. Ja go, kurwa, zwyczajnie pocałowałem. Chociaż chwila, przecież potem on pocałował mnie. Nienawidziłem go za takie zachowania, sugerujące, że coś może być na rzeczy, gdy przecież pojechaliśmy nad jezioro, by odpocząć od dziewczyn i dram z nimi. Aleks wspominał wcześniej, że trochę tęskni za Tinderem i podbojami, ale jednocześnie nie jest w stanie wiązać się z kimś i zwyczajnie bawiłby się kolejnymi dziewczynami. Czyli jest hetero, a przecież faceci hetero nie całują innych facetów. W szczególności nie swoich przyjaciół, bo do jasnej kurwy, nie byliśmy dziewczynami, którym wypada tak robić, bo przecież to takie szalone i alkohol pomaga w zabawie. Wieczorem byliśmy kompletnie trzeźwi, a on tak po prostu pocałował mnie, dodając, że teraz jesteśmy kwita. Kwita po czym? Po moim żałosnym wyskoku, którego miał nie pamiętać? Nie byłem w stanie leżeć obok niego, gdy obudziłem się naprawdę wcześnie i patrzyłem na niego, rozwalonego jak u siebie i śpiącego twardym snem. Uciekłem, a potem okazało się, że moja decyzja była jeszcze gorsza, niż zostanie w domu. Wracaliśmy do Warszawy w nieprzyjemnej ciszy, a ja modliłem się, by droga wreszcie minęła i wycieczka dobiegła końca. Aleks zdawał się nie pamiętać wieczoru, ale podświadomie czułem, że zachowuje się tak, by nie było mi głupio. Nie miałem pojęcia, co strzeliło mi do głowy, by w ogóle musnąć jego usta, bo przecież nigdy nie uważałem się za geja. Liczyłem, że to jedynie wódka, ale przyjemne ciepło w podbrzuszu pojawiło się kolejny raz, gdy niespodziewanie pocałował mnie, a reszta hamburgera wypadła z mojej dłoni. Zwiałem wtedy niczym tchórz, przepraszając jak małe dziecko, bo nie miałem pojęcia jak się zachować. Aleks nie poruszył tego tematu, wysyłając jedynie kilka zabawnych obrazków, jakby temat w ogóle nie istniał.
Moje palce automatycznie zaczęły wpisywać "Jak wygląda gej" w google, gdy przeszedłem w tryb incognito. Okej, taka fraza była naprawdę idiotyczna, ale potrzebowałem punktu zaczepienia. Pomimo kilku niezadowalających wyników, reszta okazała się całkiem normalna. Wpisy na temat zdrowia będąc osobą homoseksualną i artykuły o ujawnionych gwiazdach dawały mi poczucie, że to może naprawdę nic takiego, ale potem przypomniał mi się ojciec, który podczas jednej z kolacji naprawdę zjechał osoby o odmiennej orientacji, dodając, że dobrze, że on nie ma takich problemów. Opowiadał, że prędzej czy później każdy z nich umiera na hiv i co powiedziałaby rodzina, gdyby hipotetycznie dowiedzieli się, że ja wolę w dupę. W proponowanych wyskoczył mi test na geja, co równało się testowi "jakim kawałkiem pizzy jesteś", ale zacząłem rozwiązywać go i zawahałem się przy "Czy fantazjowałeś kiedyś o chłopaku?", ostatecznie zaznaczając tak. Kilka wstydliwych pytań później na moim ekranie wyskoczyło zdjęcie Eltona Johna i gratulacje, że gramy w jednej drużynie.
– Pojebane – mruknąłem sam do siebie ze zdenerwowaniem, wyłączając stronę i odkładając telefon.
Czułem się, jakbym dopiero co zmartwychwstał, gdy budzik rano wypełnił pokój. Miałem ochotę olać, ale wchodząca do pokoju matka, gdy kolejna drzemka się skończyła, pokazała mi, że nie mam szans na małe wagary.
– Jesteś spóźniony, ubierasz się, na dole masz kanapkę, podrzucę cię do szkoły.
– Dzień dobry, mamo – mruknąłem, kuląc się, gdy kołdra została zerwana z mojego ciała i odrzucona na koniec łóżka.
– Wstawaj, Janek, ja nie będę się powtarzać.
Byłem równie nieprzytomny, zajmując miejsce pasażera. Włożyłem słuchawki w uszy, by nie musieć spowiadać się z zarwanej nocy, a kobieta bez słowa zawiozła mnie pod samą szkołę, żegnając się dopiero, gdy zamierzałem wysiąść. Od razu zauważyłem Aleksa, więc zwolniłem kroku, nie chcąc spotkać się z nim w szatni. Co było nieco żałosne, zważając na fakt, że przecież spotkamy się w klasie. Dopiero tam olśniło mnie, że miałem do wyboru miejsce obok Niny, która nadal mnie nienawidziła a Aleksem, z którym, zaznaczę to raz jeszcze, całowałem się. W tym momencie wolałem pierwszą opcję i odetchnąłem z ulgą, widząc, że ławka przed nim jest pusta, a nastolatka usiadła z tyłu z nową koleżanką, z którą zżyła się po rozstaniu ze mną. Kiedyś się z niej wyśmiewała, a teraz chichotała jak mała dziewczynka, gdy coś sobie opowiadały.
– Hejo, Janek. – Aleks uśmiechnął się, przychodząc chwilę przed dzwonkiem. – Ale dzisiaj zimno, o ja pierdolę.
– Nooo – mruknąłem, udając, że powtarzam materiał.
– Wszystko okej? Gdzie masz księżniczkę?
– Siedzi gdzieś z tyłu. – Ruchem ręki wskazałem na odpowiednie miejsce.
– Ah, rzeczywiście. Myślisz, że jej kiedyś przejdzie?
– Nie mam pojęcia.
– Ale na pewno wszystko okej?
– Tak, nie wyspałem się trochę i matka mnie obudziła wkurwiona.
– Ugh, najgorzej. U mnie Dominika się rozchorowała i drama z rana.
Dziękowałem Bogu za nauczyciela, która właśnie wszedł. Rozwiązywałem zadania, próbując się na czymś skupić i czułem, jak trudne to jest. Miałem wrażenie, że po Aleksie wszystko spłynęło, a on znowu zamknął temat wraz z tygodniem. Pierwszy raz od jakiegoś czasu zatęskniłem za Niną, z którą zawsze mogłem o wszystkim pogadać. Ona świetnie bawiła się na przerwach z nowymi znajomymi, a ja uciekałem prędko, by tylko Aleksander nie zechciał ze mną gadać.
– Możemy pogadać? – zebrałem się wreszcie w sobie i wykorzystałem okazję, gdy Nina nie była ze swoimi psiapsiółkami.
– Chyba cię pojebało.
– Serio, Nina. Powinniśmy zrobić to już dawno.
– Spoko, daj mi spokój. – Próbowała zabrać swój plecak z parapetu i odejść.
– Daj mi wyjaśnić, Nina. Tęsknię za moją świnką. – Kurwa, nie wierzę, że to wyszło z moich ust. Ogar, Janek.
– Trochę za późno. – Skrzyżowała ręce, a to w tej chwili był dobry znak.
– Chcesz się urwać i iść pogadać?
– Spoko, i tak nie zrobiłam zadań.
W ciszy zabieraliśmy nasze kurtki, wychodząc na zewnątrz. Przeraźliwy chłód dał o sobie znać, a ja przyznałem, że mam wolną chatę do południa i moglibyśmy posiedzieć w ciszy. Nina wzruszyła ramionami, zgadzając się, a ja zaproponowałem jeszcze jakieś jedzenie, które moglibyśmy zamówić na dowóz już teraz i cieszyć się nim, gdy dotrzemy na miejsce. Wykonałem szybki telefon, nawet nie musząc się zastanawiać, czego potrzebujemy i zagaiłem o weekend, chcąc przerwać nieprzyjemną ciszę.
– A twój? – magiczne pytanie wywołało we mnie zdenerwowanie.
– Miałem mały męski wypad i trochę żałuję, bo było zimno i w ogóle mega zmarzłem. No i nie ma to jak w domu.
– Z Aleksem?
– Mhm.
– Chyba jesteście blisko, co?
Nawet nie masz pojęcia jak blisko.
– No trochę. Pomagał mi przejść przez to... wszystko.
– Ładnie nazywasz rzucenie mnie z dnia na dzień bez powodu i wybranie Aleksa.
– Nie rzuciłem cię dla niego, no przestań.
– Ale rzuciłeś z dnia na dzień i bez powodu.
– Bo byłem głupi.
– A teraz nie jesteś?
– Nie, dlatego odważyłem się wreszcie poprosić cię o rozmowę i chciałbym cię przeprosić. Zachowałem się jak palant i nie wiem, co mi strzeliło do głowy.
– Czy ciebie coś łączy z Aleksem?
– Oczywiście, że nie! Oszalałaś?!
– Nie wiem, okej? Ludzie tak śmieszkowali!
– Aha, czyli wierzysz bardziej im niż mi?
– Jezu, nie wiem, Janek! Nawet na dobrą sprawę ze mną nie zerwałeś, tylko po prostu olałeś, zmieniając wszędzie statusy. No okej, wysłałeś tego głupiego smsa, ale still, okej?
– Jestem idiotą – powtórzyłem. – Wybaczysz mi kiedyś?
– Zastanowię się po tej pizzy, za ile będzie?
– Właściwie to niedługo. – Spojrzałem na telefon, porównując czas wykonania połączenia a ten teraźniejszy. Odszukałem w plecaku klucz i wpuściłem nastolatkę do środka, przyznając, że dawno jej tu nie było. Zaproponowałem wodę, modląc się, by niezdrowe jedzenie wreszcie zostało dostarczone, a my nie musielibyśmy siedzieć w nieprzyjemnej ciszy.
– Więc co nowego? – zagaiłem idiotycznie, siadając po drugiej części stołu.
– Zocha mnie wkurwia i mam ochotę wcisnąć ją do okna życia. Jak twoi rodzice?
– Często o ciebie pytali i chyba za tobą tęsknią.
– Kochani – zaśmiała się.
Pizza z podwójnym serem to coś, czego naprawdę potrzebowałem. Miałem wrażenie, że nasza przyjaźń wróciła do starych czasów, co w jakimś stopniu mnie cieszyło. Naprawdę tęskniłem za Niną, która zawsze była dużą częścią mojego życia i wreszcie miałem kogoś, z kim mogłem gadać o głupich serialach i kto nie śmiał się, że wkręciłem się w Glee. Przenieśliśmy się do pokoju, rozmawiając o nowym sezonie naszego serialu i przyznawaliśmy, że oglądanie samemu nie jest takie super.
– Nina? – zapytałem, siadając na łóżku i czekając aż Netflix włączy się na telewizorze. Dziewczyna wybierała z torebki ulubione żelki, zajmując fotel.
– Hm?
– Ale już się nie gniewasz, prawda?
– Nie wiem.
– Jest jeszcze coś, co mógłbym zrobić?
Jej uśmiech wydał mi się podejrzany, gdy odrzuciła słodycze na biurko i wolnym krokiem podeszła do mnie, siadając mi na kolanach, zarzucając sobie moje ręce na pośladki.
– Nie wiem, ty mi powiedz – szepnęła. Moje serce przyspieszyło, a umysł krzyczał głośne kurwa.
Okej, Janek, ogarnij się. To tylko obmacywanki.
Jednak tak nie było, a ona wpiła się w moje wargi, spomiędzy których wyrwało się krótkie oh, a dłonie automatycznie sunęły wyżej, wprost pod jej sweter.
– Musisz najpierw przyciągnąć do wewnątrz – mruknęła z irytacją, gdy męczyłem się z jej stanikiem.
– Pojebane to. No nareszcie – dodałem, gdy udało mi się pokonać zabezpieczenia.
Moja górna część ubioru prędko spotkała się z jej na podłodze, a ja nie umiałem spojrzeć nigdzie niżej niż jej oczy, więc udawałem, że wiem, co robię i całowałem ją, trzymając ręce nadal na jej plecach. Rzuciła mnie na łóżko, składając delikatne pocałunki na całym torsie, by wreszcie dotrzeć do guzika w spodniach. Okej, Janek, to takie trochę porno, ale nie musisz nic robić. I dasz radę.
– Nina – szepnąłem, dodając dwa do dwóch, gdy zsunęła mi spodnie. Podniosłem się i spojrzałem na nastolatkę. – Ale nie będziesz tego żałować?
– Skoro nie żałowałam pierwszego razu to nie będę żałować drugiego.
– Okej.
Czułem jej usta w okolicach mojego penisa i, o ja pierdole, ja naprawdę byłem twardy. I to przy niej.
– Ej, Nina?
– Ja pierdole, co? – była widocznie zdenerwowana, a ja nie mogłem nie zadać tego pytania.
– To to nie jest twój pierwszy raz?
– Niespodzianka, spóźniłeś się trochę.
– Umm, okej.
Nie miałem pojęcia jak się zachowywać, bo uwaga: ona mi obciągała i, o kurwa, to było naprawdę dobre. Znaczy, nie to żebym narzekał na seks ze sobą, bo też byłem dobry, ale to było takie inne. Był jeszcze Piotrek i tamten raz był niezapomniany, Nina była delikatna i robiła to nieco inaczej, ale było okej. Albo próbowałem sobie tak wmówić, zamieniając myśli z wielkim "nie dojdź jeszcze, bo to frajerskie". Dziękowałem Bogu, gdy się oderwała i zrzuciła z siebie spodnie. Całowaliśmy się, postanawiając odrzucić na bok wszelkie niepewności i dać ponieść się chwili.
– Nie użyjemy gumek?
– A masz?
– No nie.
– To masz odpowiedź. – Wzruszyła ramionami.
Wejście w nią było najdziwniejszym uczuciem na świecie i dziękowałem sobie za każde obejrzane porno. Przekląłem, wytrzymując zaledwie kilka minut, a ona uśmiechnęła się z wyższością, pytając czy mi się podobało, gdy położyłem się obok i byłem rozdarty pomiędzy poczuciem spełnienia, a dziwną niepewnością.
– Chyba nie żałujesz, co? – zapytała w końcu, siadając nago na łóżku, gdy ogarnęła cały syf.
– No coś ty, z tobą? – Wymusiłem uśmiech, podając jej koszulkę. Dość cycków jak na jeden dzień.
– Między nami jest okej? – upewniła się.
– Jasne, mała. – Pocałowałem ją, podnosząc się i wcześniej naciągając na siebie bokserki, bo czułem się nieswojo, będąc przy niej bez ubrań.
– To spoko, muszę lecieć po Zochę, nie chcesz się przejść?
– Daj mi się ogarnąć i mogę iść z tobą. I wiesz co?
– Hm?
– Kocham cię, Ninka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro