Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

„Jesteś aż tak zdesperowany, by wzbudzić we mnie zazdrość?"

– Ja nawet nie wiem czy jestem zły czy co – przyznałem chyba milionowy raz, bawiąc się pozostałym piwem w butelce. Aleks opróżnił już chyba trzecie, a ja męczyłem pierwsze, nie będąc pewnym czy mam w ogóle ochotę na alkohol.

– Może jest ci po prostu smutno? To chujowa sytuacja, Janek, i oboje o tym wiemy.

– Nie wiem.

– Ale wiesz, że jak coś to tu jestem, prawda? – Poczułem objęcie, a chłopak oparł się podbródkiem o moje ramię. – I możesz tu zostać tak długo, jak zechcesz, bo lubię, gdy tu jesteś. I nawet jeśli twój stary okazał się chujem to zawsze masz moją rodzinę, a ja się podzielę.

– Myślisz, że powinienem powiedzieć to mojej mamie?

Dopiero teraz sobie uświadomiłem, że to ona powinna być główną zainteresowaną drugą rodziną mojego ojca. Okej, szokiem była dla mnie informacja, że mam siostrę niemal w tym samym wieku i drugą w drodze. Jeszcze większym szokiem były dla mnie pobąkiwania matki o ojcu, który podobno wspominał o całkowitym powrocie do Polski. Niczego nie rozumiałem, bo przecież nie mógł porzucić kobiety, która niedługo miała wydać na świat jego kolejnego potomka. Od pierwszej wiadomości minęło już kilka dni, a ja zdążyłem rozmawiać z Vilde na kamerce. Dziewczyna okazała się rzeczywistością, a ja nie umiałem nienawidzić jej, bo była owocem zdrady. Opowiadała mi o szczęśliwych latach w rodzinie i podsyłała zdjęcia. I faktycznie był na nich mój stary. I jakaś obca kobieta.

– Mogę zrobić to z tobą, ale myślę, że zasługuje na to by wiedzieć. I nie mówię tego dlatego, że nienawidzę twojego ojca do tego stopnia, że opracowałem plan gdzie go zakopać na wypadek upadku ze schodów.

Uwielbiałem go za takie teksty i za obecność w takich sytuacjach. Był ze mną zawsze, gdy go potrzebowałem, nawet jeśli musieliśmy następnego ranka wstać naprawdę wcześnie.

– Jesteś pewien, że nie możemy cię zaadoptować, bym mógł nazywać cię bratem?

– Zawsze możesz nazywać mnie chłopakiem! – rzucił, a moje serce się zatrzymało. – Żartuję, Janek, to taki typowy tekst Piotrka i tak mi się przypomniał sytuacyjnie.

Atmosfera nie została jednak rozrzedzona, a ja nie odetchnąłem z ulgą. Na domiar złego Vilde znowu się odezwała, odpisując na moją wiadomość z popołudnia. Zagaiła o spędzanie piątkowego wieczoru, a ja wysłałem zdjęcie z piwem, do którego oczywiście musiał wcisnąć się Aleks, wychylając się zza mojego ramienia.

– Co napisała? – zapytał, gdy zakrztusiłem się kolejną dawką alkoholu z nowo otwartej butelki, bo Zając stwierdził, że tamto już dawno straciło smak. – Czy jestem twoim chłopakiem? Napisz, że tak! Tak dla jaj!

– Może po prostu chce cię wyrwać, a ty zamykasz sobie furtkę.

– Coś te Olszewskie do mnie lgną.

Uderzyłem go w ramię, a gdy ten próbował mi oddać, mój telefon jak na zawołanie zaczął dzwonić. Westchnąłem widząc numer matki i zawahałem się nad odrzuceniem. Jednak ta nie dawała za wygraną i musiałem odebrać, gdy poprosiła o to w wiadomości.

– Janek, wiesz, że to ostatnia kolacja z tatą, mówiłam ci o tym i czekamy na ciebie.

– O ja pierdolę.

– Jeszcze słowo, Janek.

– Jestem u Aleksa, mamo, uczymy się i nie mam czasu.

– Nawet nie chcę tego słuchać, nie okłamiesz mnie, że uczycie się w piątek. Widzę cię tutaj za dziesięć minut, albo podam ojcu adres Aleksa i po ciebie przyjedzie.

– A niech przyjeżdża – dodał Zając, gdy się rozłączyłem. Podsłuchiwał bezceremonialnie, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Wiedziałem, że jestem na przegranej pozycji i muszę wracać do domu, bo nie chciałem żadnych kłótni. – Jednak wracasz? – zapytał chłopak, gdy sprawdzałem najdogodniejszy dojazd komunikacją miejską.

– A mam inne wyjście?

– Mogę się wprosić? Przynajmniej będzie pewność, że nic się nie odjebie.

– Mogę być szczery, Aleks, prawda? On cię nienawidzi i ja wolę nie wiedzieć jak się zachowa na twój widok.

– Już się nie mogę doczekać. – Zatarł ręce jakby miał dostać nagrodę w postaci podwójnej porcji lodów.

Czułem przerażenie, wchodząc do domu, gdzie kolacja zdążyła już wystygnąć, a mój ojciec nie omieszkał mi tego przypomnieć. Oboje zdziwili się, widząc Aleksa, który z uśmiechem przywitał się, zajmując miejsce obok mnie. Miałem wrażenie, że wypił o jedno piwo za dużo, ale jednocześnie żałowałem, że ja niedopiłem kolejnego. Moja matka starała się utrzymać spokojną atmosferę, a ja czułem noże wiszące w powietrzu pomiędzy moim przyjacielem a ojcem.

– Janek opowiadał, że pracuje pan w Norwegii, prawda? – zagaił, a ja zamarłem, nie chcąc, by wydawał fakt, że wiemy o jego drugiej rodzinie.

– Ktoś musi pracować, by Janek bezkarnie mógł kupować wszystko, czego dusza zapragnie.

– Janek nie jest takim typem, jest naprawdę oszczędny.

– Och tak? Chciałbym to zauważać – rzucił ironicznie.

– Co jak co, ale syn się panu udał. Nie tęskni tam pan za rodziną? Ja to chyba nie umiałbym tak siedzieć samemu tyle kilometrów od domu.

– Dużo pracuję.

– Byłeś tam kiedyś, Janek? – zwrócił się do mnie, unosząc brew. Kopnąłem go pod stołem, a ten bezczelnie pogłaskał mnie po udzie, wciąż wpatrując się i oczekując odpowiedzi.

– Jakoś nie miałem okazji.

– A może skoczymy na weekend, co? Jezu, zawsze chciałem zobaczyć Norwegię. Podobno mają ładne dziewczyny – zażartował.

– Wydaje mi się, że powinniście skupić się na nauce. Zwłaszcza Jan, bo ostatnio jego oceny nie są najlepsze. Nie są nawet dobre.

– No cóż, nie każdy musi być lekarzem. – Wzruszyłem ramionami. Właściwie chyba włączała mi się opcja wyjebania, a patrzenie na Aleksa, robiącego sobie żarty z mojego ojca, poprawiało mi humor. – Ktoś musi pracować w Maku.

– Pamiętaj tylko, że nie lubię zbyt słonych frytek!

– Przyniosę więcej wody – mruknęła mama, wstając od stołu jakby miała dość tego cyrku. – Pomożesz mi z deserem, Janek?

– Jeszcze jem, mamo.

– Pomóż matce, Janek.

– Ja pomogę – zaoferował się Aleks, wstając ze swojego miejsca.

– W takim wypadku ja wolałbym pomóc – przyznałem, nie chcąc zostać przy stole sam na sam z moim ojcem. Miałem ochotę wydrapać mu oczy i wyznać prawdę, że wiem o jego romansach i przyszłym dziecku. Jednak nie umiałem zdobyć się na nic większego, widząc smutek wymalowany na twarzy kobiety. – Wszystko w porządku?

– Nie powinieneś tak się zachowywać, Janek, dobrze o tym wiesz. I nie powinieneś przyprowadzać tutaj Aleksa, bo wiesz jak on działa na ojca. Czy on przypadkiem nie jest pijany?!

– Nie przesadzaj, mamo, jakoś dotychczas sama go uwielbiałaś. Nagle wszystko zaczęło ci przeszkadzać.

– Przeszkadza mi twoje zachowanie. Znikanie, picie po kątach, kłamanie.

– No cóż, to ostatnie chyba jest dziedziczne.

Nie miałem zamiaru ciągnąć tej żałosnej konwersacji, która zmierzała w jednym kierunku. Tym samym kierunku, w którym zmierzały wszystkie inne rozmowy pomiędzy mną a moimi rodzicami.

Grobowa cisza panowała przy stole, gdy wróciłem tam z wodą z cytryną. Spojrzałem na Aleksa, oczekując wyjaśnienia, a on jedynie przewrócił oczami, licząc, że w ten sposób załatwi wszystko. Zdziwiłem się jednak, gdy klepnął w uda, przyznając, że było bardzo miło, ale musi się zwijać. Nie rozumiałem jego zachowania, ale wiedziałem, że związane jest z moim ojcem, który ze spokojem obserwował sytuację, rzucając jedynie krótkie: "Dobrej nocy, Aleksandrze".

– Chyba nie zostawisz mnie z nim tutaj – powiedziałem, odprowadzając Aleksa do korytarza.

– Poradzisz sobie, Janek, najwyżej mu powiedz o Vilmie.

– Vildzie.

– Pewnie rzuci się na ciebie jak Scooby na chrupki, więc uważaj. To chyba drażliwy temat dla niego.

– Co ci mówił, gdy mnie nie było?

– A nie wiem, nie słucham go jakoś specjalnie.

Wiedziałem, że kłamie. I wiedziałem też, że jeśli zostanę na noc, ta noc stanie się piekłem.

– Wrócę rano – krzyknąłem, jak gdyby nigdy nic, upewniając się, że w kieszeni mam klucze.

Nawet nie zdążyłem usłyszeć słowa sprzeciwu, wypychając przyjaciela z domu. Nie komentował, milcząc i analizując coś w głowie.

– Kupisz jakieś piwo, Aleks? – poprosiłem, szturchając go, gdy znaleźliśmy się niedaleko sklepu.

– Nie powinienem cię rozpijać.

– Oho, mamy punkt pierwszy rozmowy z moim starym. Wolisz, bym poszedł tam sam i wpadł, a potem zgarnęłaby mnie policja?

– To chyba tak nie działa – zaśmiał się, pchając przede mną drzwi.

Łamaliśmy prawo, ukrywając się przed policją i popijając alkohol, wygłupiając się w parku. Nie zważałem na dzwoniący telefon i przychodzące SMSy, bo czułem się naprawdę szczęśliwy, nawet jeśli to uczucie miało być złudne i stworzone przez alkohol.

– Piotrek pyta czy mamy jakieś plany na dziś – rzucił Aleks, dopalając papierosa i gasząc go butem. – Zresztą, kurwa, skąd on wie, że jesteś teraz ze mną?

– Może dlatego, że dziwnym trafem jesteś ze mną w każdy piątek?

– A wypraszam sobie, ostatnio byłem z Domi.

– Oho, jeszcze lepiej.

– Pyta o klub.

– Napisz, że bierzemy taksówkę i lecimy. Skoro stary mówi, że przepierdalam kasę, to przepierdolmy jej trochę w miejscu, przez które zszedłby na zawał. – Potarłem ręce z radością.

– Panie Olszewski, panu chyba już wystarczy tego alkoholu.

Dopiero w tamtej chwili dotarło do mnie jak brakowało mi tych zwariowanych osób. Zwłaszcza Piotrka, który palił przed lokalem, popijając już drinka i ucieszył się na nasz widok, opieprzając kuzyna, który nie odpisał mu na ostatnią wiadomość. Duża dawka alkoholu i głośnej muzyki była tym, czego potrzebowałem na odreagowanie. Nawet Aleks bawił się świetnie, wplątując się w tłum na parkiecie i wykrzykując tekst piosenki, która ostatnio podbijała listy przebojów. Przeprosiłem go na chwilę, przyznając, że muszę skorzystać z toalety, a potem dokupić trochę napojów.

– Jak my się dawno nie widzieliśmy. – Piotrek oparł się o bar, gdy czekałem na swoje zamówienie. – Jak tam? Pisałem do ciebie na tinderze, ale chyba mnie olałeś.

– Nie wchodzę tam ostatnio.

– Jakaś nowa miłość?

– Raczej więcej problemów niż chęci na flirty.

– Mój kuzyn ci wystarcza? – zaśmiał się. – Palisz?

Nie spodziewałem się, że to raczej coś innego będzie zajmować moje usta niż słomka czy papieros. Nawet nie wiedziałem kiedy nasze usta się złączyły, a moje ciało zostało przyparte do niewielkiego murku. Ciche pomruki wyrywały się spomiędzy moich spragnionych dotyku ust, a chłopak ściskał moje pośladki, sprawiając, że coraz bardziej zatapiałem się w niego.

– Jesteś aż tak zdesperowany, by wzbudzić we mnie zazdrość? – rzucił Aleks i dopiero wtedy zorientowałem się, że stoi obok. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro