Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌸 brokat 🌸

Drobinki ciemnofioletowego brokatu przylgnęły do jego palców. Bezskutecznie próbował strzepnąć je z rąk, również wytarcie ich o spodnie niewiele dało. Dłonie chłopaka nadal zdobił brokat.

Rozejrzał się dookoła, próbując odszukać wzrokiem osobę wyglądającą na tak niepoczytalną, że sabotuje sklep, w którym pracuje, rozsypując na półce z jego ulubionymi kukurydzianymi płatkami te przeklęte kolorowe drobinki. Nie mogąc wychwycić wzrokiem w tłumie żadnej sprzedawczyni, doszedł do wniosku, że sprawcą tego niecnego przedsięwzięcia musiał być któryś z klientów, najpewniej w przedziale wiekowym trzech do ośmiu lat. Tak, to na pewno było jakieś dziecko, a on nienawidził tych małych, brudnych bestii tak bardzo, jak ciepłego mleka do płatków i smażonych pomidorów z jajecznicą.

Sięgnął po paczkę, starając się zignorować hałdy brokatu, które dołączyły do swoich braci sprawiając, że wyglądał tak, jakby na ręce miał założoną świecącą, fioletową rękawiczkę z wyjątkowo przejrzystego materiału.

W ostatnim akcie desperackiej próby oczyszczenia się wytarł dłonie o tylnie kieszenie spodni, w tym samym momencie słysząc pełen podziwu gwizd.

- Takiego tyłka nie trzeba już ozdabiać brokatem.

Chłopak drgnął, odruchowo podnosząc wzrok, aby odnaleźć właściciela głosu, który wygłosił ten komentarz. Napotykając niewzruszone oblicze chłopaka stojącego za nim, poczuł, jak jego obsypane piegami policzki różowieją.

- Wal się - wydusił w odpowiedzi, gwałtownym gestem poprawiając koszyk, w którym leżały felerne płatki. Z nadzieją na szybkie zgubienie bezczelnego chłopaka ruszył w stronę działu z kosmetykami, licząc, że to najszybsza droga do kas.

- Skoro wpadłeś już w moją pułapkę, to mógłbyś się chociaż przywitać - zawołał za nim właściciel tubki z fioletowym brokatem. - Mam go jeszcze trochę - dodał, wykonując gwałtowny ruch do przodu, i sprawiając tym samym, że rude kosmyki włosów miłośnika płatków kukurydzianych pokryła połyskująca purpurowa mgiełka.

Zdecydowany przeciwnik brokatu przetarł twarz dłonią, nieświadomie zostawiając na niej fioletowe smugi. Wbił gniewne spojrzenie w stojącego przed nim chłopaka. Szczęśliwie jego zęby były dość twarde, bo moc, z jaką je zacisnął, mogłaby skruszyć niejedno delikatniejsze szkliwo.

- Dlaczego obsypałeś mnie tym brokatem? - zapytał, wyraźnie akcentując każde słowo.

Beztroski uśmiech posiadacza różowej bluzy, ekstrawaganckiej fryzury i pustej już tubki brokatu pogłębił się.

- Chciałem mieć powód do zaproszenia cię na randkę w ramach przeprosin - odpowiedział tonem, którym dyskutuje się o muzyce z najładniejszą dziewczyną w klubie.

Rudzielec zaśmiał się z niedowierzaniem.

- Jesteś nienormalny - stwierdził, kręcąc głową. Wprawił tym drobinki brokatu ze swoich włosów w ruch, co nie umknęło uwadze jego oprawcy.

- Zrób tak jeszcze raz - poprosił, wsuwając dłonie w kieszeń bluzy. - Brokatowy deszcz. Wiedziałem, że jesteś dobrym wyborem.

- Słucham? Czym jestem? - obruszył się rudowłosy. - To twoja strategia pozyskiwania nowych znajomych?

Chłopak przygryzł wargę, obrzucając swojego rozmówcę uważnym spojrzeniem.

- Tak wyrywam panienki, ale najwyraźniej los uznał cię za jedną z nich - odparł, wzruszając ramionami. - Możemy wyjść z tej chemii? Uznaję ją tylko w formie kolorowych tabletek i białego proszku.

Jego towarzysz prychnął pod nosem, ruszając jego śladem wzdłuż sklepowych półek.

- Gej narkoman - wymruczał ze złością, mając nadzieję, że nie usłyszy go właściciel najdziwniejszej fryzury, jaką kiedykolwiek widział.

Chłopak odwrócił się, uśmiechając złośliwie.

- Skąd wiedziałeś? - zapytał, przekrzywiając głowę na bok. - Wyglądasz na słodziaka, a zachowujesz się jak drugi Schopenhauer, wiesz? - dodał, siadając na murku naprzeciwko sklepu, z którego wyszli.

Rudowłosy przysiadł obok niego, wykrzywiając wargi z urazą.

- Możesz zachować swoje komentarze dla siebie?

- Czyli McDonald ci odpowiada? - zapytał go były posiadacz brokatu.

- Słucham? - zdziwił się aktualny posiadacz fioletowych drobinek. - Nigdzie z tobą nie idę - zawołał spanikowany. Nie był pewien czy chłopak mówił do siebie, do niego czy może do słuchawki Bluetooth, której wcześniej nie zauważył.

- Okej - ucieszył się chłopak, wprawiając rudowłosego w autentyczne osłupienie. - Weźmiemy zestaw dla dwojga.

- Nie sprzedają tam zestawu dla dwojga - zauważył nieco bełkotliwym głosem.

Chłopak przeciągnął się ze swoim nieodłącznym uśmiechem.

- To nasza pierwsza małżeńska kłótnia. - Klepnął swojego towarzysza po udzie.

- Nie jesteśmy małżeństwem! - Speszony zepchnął jego dłoń ze swojej nogi.

- Wyjdziesz za mnie? - zapytał posiadacz różowej bluzy, próbując ponownie dotknąć jego nogi, tym razem celując w okolicę kolana.

Rudowłosy oblał się rumieńcem, z rozmachem uderzając w natrętną rękę.

Niewzruszony chłopak przesunął się na murku tak, że półleżał, jednocześnie będąc zmuszonym do ułożenia swoich kończyn na brokatowym rudzielcu.

- Dobrze, skarbie - zgodził się, kiwając głową. - Nie musisz ubierać białego garnituru, a zestaw dla dwojga weźmiemy w kinie. Jakie filmy lubisz najbardziej?

Rudowłosy przygryzł policzek od wewnątrz, zdając sobie sprawę z tego, że chłopak nie da mu spokoju i musi zagłębić się w jego słowną grę.

- Nie wiem - odpowiedział z westchnieniem. - Może horrory?

Towarzysz obsypanego brokatem chłopaka wydał z siebie pomruk godny kota z nadwagą wygrzewającego się przy kominku.

- W końcu zaczynasz mówić sensownie, skarbie - stwierdził z aprobatą.

- Nie nazywaj mnie tak - żachnął się odbiorca jego słów. - Ludzie to słyszą.

- Wolisz, żebyśmy trzymali nasz związek w tajemnicy? - zapytał miłośnik brokatu, a szczególnie tego zdobiącego rudowłosego.

Obiekt jego zauroczenia przetarł twarz dłońmi, tym razem pozbywając się części brokatu.

- My nie jesteśmy w żadnym związku - wytłumaczył, powoli dobierając słowa.

- Nie bój się, nikomu nie powiem - zapewnił go chłopak, siadając na murku tak, żeby jego nogi mogły swobodnie zwisać w dół.

- Jesteś nienormalny - powtórzył posiadacz brokatu na twarzy, włosach, dłoniach i pośladkach. - Lecz się.

- Na miłość do ciebie nie ma lekarstwa - odparł chłopak, przeczesując palcami pofarbowane na intensywnie różowy kolor włosy.

- Ale ja ciebie nie kocham. Nie ma między nami żadnej miłości.

Pomimo tego, że miał świadomość, iż chłopak tylko sobie z niego żartuje, poczuł autentyczny smutek widząc, jak dotychczas szeroki uśmiech znika z twarzy jego towarzysza.

- Nie rań mnie, stokrotko - mruknął chłopak tak zawiedzionym głosem, że rudzielec miał ochotę na powrót nakierować jego dłoń na swoje udo. - Lubisz stokrotki?

- Lubię.

Różowowłosy podniósł wzrok napotykając spojrzenie piegowatego marudera. Ponownie na jego ustach zagościł ten bezczelny, choć uroczy uśmieszek, którego - tym razem - rudzielec nie próbował nie odwzajemniać.

- To ci je zerwę, dam i poproszę, żebyś je zasuszył i nosił zawsze ze sobą.

- Romantyk się znalazł - prychnął chłopak z twarzą ozdobioną piegami i włosami lśniącymi od brokatu, wbijając spojrzenie w buty swojego nowego znajomego. Większą uwagę od niskich, czarnych trampek zwracały na siebie białe skarpetki z wyraźnym, czarnym napisem „suck my dick". - Gej narkoman.

- Bliżej mi do romantyka niż sentymentalisty, ale tak - zgodził się z nim różowowłosy - masz rację.

- W czym mam rację? - zapytał chłopak ponownie, gubiąc się w rozumowaniu posiadacza najbardziej wulgarnych skarpetek, jakie kiedykolwiek widział.

- A lubisz róże?

Skonsternowany zmarszczył brwi.

- W czym mam rację?

Różowowłosy wyraźnie się ożywił, ukazując w uśmiechu wszystkie zęby.

- Czerwone? Ja za nimi nie przepadam, wolę białe albo jasnoróżowe.

- Ech... - jęknął zrezygnowany. - Ja lubię te... herbaciane.

Miłośnik brokatu poklepał go po nodze w wyrazie aprobaty.

- Jesteś uroczy. Kupię ci takie herbaciane róże i obsypię je brokatem, jak ciebie w sklepie.

- Lubię brokat, wiesz?

- Wiem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro