Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|| 4 || (te prawidłowe xd)

Per. Torda

Em... Trochę tu Matt nabrudził, jezu i kto to teraz będzie sprzątał? A w sumie, nikt. He he. No to teraz trzeba jeszcze załatwić Edda i może później się pobawimy. Hmmm, tylko jak zrobić tak żeby on tu przyjechał. Przecież zabronił kontaktować się ze mną... A już wiem.
***
- Um, halo Edd?- mówiłem lekkim, pełnym spokoju głosem.
- ... - usłyszałem głęboki wdech i potem głos- Tak, Tord?- mówił lekko nerwowo.
- Bo ten, ummm, Matt tu jest a jego auto się zepsuło. Mógłbyś przyjechać po niego?- ciekawe czy się nabierze...
- O, tak! Oczywiście za parę minut powinienem tam być- czyli jest jeszcze bardziej głupszy niż myślałem.
- Dobra, to czekamy, pa!-powiedziałem z lekkim uśmiechem na twarzy, poczym się rozłączyłem. Odłożyłem telefon na stół i zacząłm się psychopatycznie śmiać.
- Oj, Edd... Już niedługo zobaczysz Matta, już niedługo...- no czyli za parę minut zobacze mojego starego przyjaciela.
***
Kiedy przeglądałem coś na telefonie, usłyszałem dzwonek so drzwi. Zapewne to Edd. Odłożyłem telefon na mały stolik i podszedłem do drzwi. Gdy je otworzyłem, zobaczyłem czekoladowłosego. Miał mały nerwowy uśmiech i postawę mówiącą, że sie boi. No wsumie to dobrze...
- Hej- powiedziałem z szerokim uśmiechem.
- Hej, to co z Mattem?- zapewne bardzo nie chciał być tu. No ale zostanie tu na trochę dłużej...
- A, no tak! Słuchaj ja ide po niego a ty się rozgość, usiąć se na kanapie czy coś- otworzyłem szerzej drzwi na znak żeby wszedł.
- Dzięki- chyba przestał się tak bać lub denerwować.
Czekoladowłosy wszedł do salonu i usiadł na kanapie. Ja poszedłem po kij, i wróciłem z nim do salonu. Edd na początku nie zauważył tego, ale po paru chwilach zorientował się co mam zamiar zrobić.
- T-tord?-chyba zaczął się bardzo bać.
- Tak?-zapytałem z niezwykłym spokojem.
- C-co masz zamiar zrobić?-odsuwał się odemnie. Poczułem się trochę urażony.
- Zabić cie- nie dając odpowiedzieć mu, z całej siły walnąłem go w głowę. Po tym zemdlał, a więc miałem czas żeby przenieść go do piwnicy. Prawdę mówiąc, jest trochę ciężki. Nie chce być nie miły, ale jest gruby. I jeszcze trudno się schodzi po schodach bo zasłania mi je. No ale wkońcu, dałem rade zejść na dół. Teraz tylko jaki pokuj mu wybrać? No niech będzie ten najgorszy. Kiedy już on siedział na krześle, mogłem zacząć związywać mu ręce, nogi i ciało tak aby jak się obudzi nie mógł się wydostać. No dobra, teraz tylko muszę zrobić coś z tymi samochodami.
- Tylko nie tęskń~-poklepałem go po policzku, zaśmiałem się i wyszedłem. Postanowiłem, że pierwszy przeparkuje samochód Matta i potem Edda. Po tym jak już skączyłem tą jakże ciekawą czynność, poszedłem do piwnicy sprawdzić czy nasza śpiąca królewna już się obudziła. Oooo jak miło. Już nie śpi.
- Jak się spało?- powiedziałem stając naprzeciwko mojej ofiary.
- Wypuść mnie!-zaczął się rzucać i wyrywać.
- Wiesz... Jednak wolał bym nie-powiedziałem z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Tord! Błagam cie!- krzyczał i dalej wyrywał się. Heh myśli, że ucieknie. Śmieszne. Nie zwracając uwagi na to co mówi, podszedłem do stołu z moimi zabawkami. Hmmm, teraz którą użyć? O, już wiem! Szlifiarka będzie idealna. Ze szlifiarką w ręce podeszłem do Edda.
- Wiesz zawsze myślałem, że ten twój uśmiech był taki trochę dziwny... Brakowało mi czegoś tam i już wiem czego. Trzeba cie trochę podszlifować!- mówiąc to cieszyłem się jak jakieś małe dziecko które właśnie dostało lizaka.
- J-jaja se robisz, p-prawda?- Widzę, że mu się głos łamie. Czyżby miał zamiar płakać?
- No wiesz, powiedziałbym że nie... Ale rodzice uczyli mnie żeby nie kłamać- po tym uśmiechnąłem się i przejechałem szlifiarką po jego twarzy. Usłyszałem głośny krzyk i poczułem ciepłą ciecz na mojej twarzy i rękach. Kiedy otworzyłem oczy zobaczyłem zmasakrowaną twarz mojego starego przyjaciela.
- No wiesz, jeszcze parę razy muszę tak zrobić, bo mi tu czegoś brakuje- mówiłem patrząc w coś co przypominało oczy.
Dwa razy jeszcze tak zrobiłem, ale już za trzecim razem nie było słychać rzadnego krzyku.
- Oh Edd, nie będzie mi cie brakować- powiedziałem rzucając szlifiarkę na ziemie i wyszłem z pomieszczenia. Od razu poszedłem się umyć, bo nie chce łaźić brudny. Kiedy zdjąłem wszystkie ubrania, wszedłem pod prysznic. Poczułem na skórze spadanie małych, odświerzających kropelek wody. Przeszedł mnie mały dreszcz, przyjemny dreszcz. Kiedy popatrzyłem w dół, zauważyłem jak krew i woda łączą się razem. Stałem tak jeszcze z dwie minuty i potem zakręciłem wodę i wszedłem spod prysznica. Owinołem ręcznik wokół pasa i poszedłem do pokoju po jakieś ubrania. Oczywiście była to czerwona bluza, czarne spodnie z dziurami na kolanach i czerwone trapmki. Po włożeniu mego stroju, położyłem się na łóżku. Teraz muszę się zastanowić kogo teraz zabić? Już wiem, zabije tę sucz, Anie.[1. Tak to ty owcako. 2. To nie jest jej prawdziwe imię, i nie podałabym bo wiecie RODO XD] Nadal się dziwie, że z nią byłem. Po pierwsze jestem gejem i nie wiem jak to się stało, a po drugie ona jest strasznie wkurzająca. Chciała tylko mój hajs, nic więcej. Suka jebana. No ale to jutro dziś muszę odpocząć.

_______________________________________
Bosz. 834 słów. Jezu pierwszy raz tyle napisałam ;_;

I co, śpicie? 😁😪

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro