||24||
Pov.Yuii
- Ta hej, co chcesz?
- Chcę by Leon już nigdy nie mógł sprzedać dragów dla Tom'a.
- Słucham? Nie.
- Wytłumaczysz może czemu?
- Tom dobrze płaci i nie mało, więc nie stracę dobrego klienta bo ty masz problem.
- Chyba sie nie zrozumieliśmy.
- Też tak myślę.
- A więc jeszce raz, powiedz Leon'owi by już nigdy nie sprzedawał mu dragów.
- A więc naprawdę jesteś taki głupi. Jeszcze raz ci powiem, że kurwa nie stracę tak bardzo dobrego klienta. Nie mam zamiaru powtarzać. Zrozumiałeś?
- Następnym razem już nie wróci jak przyjdzie. To chciałaś usłyszeć?
- Hah.. Nawet po tylu latach jesteś śmieszny. Grozisz mi, że go zabijesz? Ty nawet nie wiesz jak łatwo będzie zabić tego twojego Tom'a. Pozatym grozić tak swojej przyjaciółce? Tsk.
- Nawet go nie dotkniesz. Za bardzo będziesz sie bać do mnie przyjść. Więc tak jak mówiłem Leon nie sprzedaje mu już dragów.
- Haha.. Śmieszny jesteś, naprawdę. Myślisz że, sie ciebie boje? Ty jesteś jeden, a ja mam mnóstwo ludzi, którzy by z łatwością zabili ciebie i jego. A teraz grzecznie zrozumiesz, że nie.
- ... - rozłączyłem się i położyłem telefon na stole.
Wziąłem wdech i wydech.
No dobrze jak ja tego nie zrobie to ktoś inny to zrobi.
~~~
Pov. Tom
Siedziałem na kanapie przeglądając instagrama. Szczerze zadziwia mnie jaki talent mają ludzie.. W senise to jest niesamowite! Eh...
Popatrzyłem się za okno i ujrzałem przepiękne kwiaty. Wstałem przy czym rozciągnąłem się. Podeszłem powoli do okna. Po zbliżeniu się oparłem ręce, a głowę na rękach o parapet. Zacząłem obserwować kwiaty.
Są takie piękne... cudowne. Są takie piękne,a takie wrażliwe.
Patrzyłem sie jeszcze chwilę przez okno po czym lekko potrząsnołem głową. Przyglądałem się otoczeniu obok okna.
Wstałem i rozciągnąłem się. Zacząłem iść do kuchnii. Nie mam co zrobić więc może coś ugotuje? Nie jestem świetnym kucharzem, ale umiem zrobić parę dań.
Oparłem się o ścianę w kuchnii.
Dobra, um.. mogę zrobić naleśniki lub jajecznicę. Hm, chyba usmarze jajecznicę, ponieważ jest z tym mniej roboty.
~~~
Usiadłem przy wyspie i zacząłem jeść.
Nie wyszła mi taka zła. Zaskoczony jestem. Cieszę sie, że Tord ma zmywarkę. Nie chcę mi sie tego zmywać.
Popatrzyłem na talerz po czym usłyszałem otwieranie drzwi. Szybko wstałem i odsunąłem się w drugą stronę kuchnii.
Nagle w progu wyjawiła sie policjantka z bronią wymierzoną w moją stronę.
- Tom? -powiedziała podchodząc coraz bliżej i opuszczając broń.
- Tak - odpowiedziałem nie pewnie gdy rozglądałem sie po pokoju- co sie dzieje?
- Dostaliśmy zgłoszenie że jesteś porwany i podobno są tu też ciała innych porwanych. Wiesz coś o tym?-stanęła trochę dalej.
- Nie..
Obejrzała mnie i popatrzyła na mnie- dobrze. Pojedziesz z nami na komede później.
- Mam go! -usłyszałem z pokoju dalej. Policjantka sie odwróciła i oboje zobaczyliśmy jak Tord był w kajdankach prowadzony do radjowozu.
- Zaraz wracam, nie ruszaj sie z tąd. - Odwróciła sie i wychyliła sie zza ramy by omówić coś z jej partnerem.
Rozglądałem sie po pokoju z paniką. Czułem jak ręce mi sie pocą. Nie mogłem wytrzymać.
Po cichu podszedłem do kuchenki obok której były noże. Wziąłem jeden i popatrzyłem na nadal odwróconą policjantkę. Czułem jak serce mi wali.
Podszedłem do niej i szybkim ruchem wbiłem jej noż w brzuch zakrywając jej usta rękąw tym samym czasie.
Ona powoli opadała na mnie tracąc przytomność.
J..ja zabiłem ją. Własnymi rękami..
Przeciągnąłem troche ciało tak by nie było go widać. Przestawiłem roślinę w miejsce ukrycia ciała tak by bardziej było nie widoczne.
Szybko wbiłem nóż w miejcse uplamione krwią. Po czym oparłem sie o ścianę i zrobiłem minę jakbym nie miał już siły.
Nie czekałem długo by drugi policjant przyszedł. Gdy mnie zobaczył od razu pobiegł w moją stronę.
- Jak to sie stało?! Słyszysz mnie?! Halo?! -co raz patrzył na mnie i na nóż.
- Tak..
- dobra już spokojnie, dzwonię po karetkę. Nic ci nie będzie. - schylił sie by sięgnąć po mikrofalówkę.
Wyciągnąłem nóż z bluzy, zamknąłem oczy i wbiłem mu ostrze w był szyji.
Powoli otorzyłem oczy i ujrzałem go lezącego na ziemi i lekko opierającego sie o mnie. Krwi bylo mnóstwo.. upuściłem nóż i wybiegłem z domu.
Zobaczyłem Torda siedzącego w radjowozie i patrzącego sie na mnie z lekkim strachem.
Podbiegłem do pojazdu i otworzyłem drzwi pasażera.
- Co ci sie stało?!
- Pomóż mi. Błagam.- zaczałem płakać.
- Co sie najpierw stało?! -wysiadł z samochodu.
- O-oni nie żyją.. Ja. Krew. Nóż. N-nie wiem! Spanikowałem, okej?!
- Do środka teraz. -wszedł do domu i później do kuchnii.
Ja cały czas byłem za nim.
- Wow, szybko sie uczysz, haha. - podszedł i nogą przewrócił na drugą strone ciało policjanta, który go zaaresztował.- te kluczyki weź i odkuj mnie.
Podszedłem do ciała schyliłem się i wziąłem klucze.- które to są?
- Te najmniejsze z tąd.
Wybrałem odpowiedni klucz i włożyłem go do zamka. Przekręciłem i kajdanki sie otworzyły, po czym spadły na ziemie.
- Dobrze teraz ty idzesz sie umyć i masz założyć nowe ubrania. Ja za to nas spakuje.
- chwila co? Czemu?
- Idź!
Wszedłem po schodach i po mojego pokoju. Wziąłem czyste ubrania i poszedłem do łazienki umyć się.
~~~
Gdy wyszedłem, wszystko pachniało benzyną. Wyszedłem z pokoju i przy schodach zobaczyłem Torda.
- Czemu tu tak śmierdzi..?
- Nie ważne, masz wziąść te torby i idziemy na dół.
Wziąłem torby i powoli zszedłem po schodach. Wyszedłem z domu i popatrzyłem sie za siebie.
Podszesłem do samochodu Torda, otworzyłem bagażnik. Włożyłem tak torby i zamknałem go. Podszedłem do drzwi pasażera z przodu, otworzyłem je i wsiadłem po czym zamknąłem drzwi.
Patrzyłem sie przez szybę na dom, nagle zauważyłem jak Tord wybiega z budynku oraz dym z okna.
Rogacz szybko rzucił torbami na tylne siedzenia i ruszył.
Zapiołem pasy. Patrzyłem się przed siebie z strachem.
Co będzie dalej? Pójdę do więzienia? Nie Chce..
- Masz paszport?
- W domu tak..? Czemu pytasz?
- Przeprowadzamy się.
~~~
Wychodzę z bolku mając przy zobie wszystkie potrzebne mi rzeczy. Wsiadam do samochodu.
- To jaki kraj ci sie marzy?
- Ameryka?
- No to Ameryka!
- Naprawdę?
- No nie żartuję.
- Wow..
~~~
Jedziemy spokojnie i telefon Torda zaczyna dzwonić.
- Kto to.
Biorę urządzenie, patrze na wyświetlacz.
- Yyy.. Yu..? Yuij? Um Y, u, i, i.
Nie wiem, jak to przeczytać, haj przepraszam.
- Nie odbieraj.
- Okej? Um. - Odkładam telefon, aptrze przez sekundę na Torda potem na drogę.
Teraz zacznie się coś czego sie boje.
😔😔😔😔😔😔😔😔😔😔😔😔😔😔😔😔😔
YeAh- I'm sorry, nie dodałam rozdziału przez dłuuuuuuugi czas. Ale teraz napewno będę dodawać! No.
I wgl-
Podoba wam sie ta książka czy czytacie tylko by przeczytać o ich 👨❤️👨😳🤠
Bo myślałam o tym i no.
Jak coś to nie zawsze będę pisać TomTordy 😌✌
Kocham te emotki lmao
Dobrze, jeszcze raz przepraszam i
Siems ✌
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro