7.
Nie chętnie wstałam i otarłam łzy z twarzy. Harry niespodziewanie złapał mnie za rękę. Ścisnęłam ją. Wiem, że to, co teraz robię jest złe, ale musiałam tak zrobić. Czułam, że w tej chwili tego potrzebuje...
-Melly... Powiesz mi co się dzieje?-chłopak przystanął i zaczął mówić patrząc mi prosto w oczy.
-Harry, ja nie mogę... Bardzo bym chciała to z siebie wyrzucić, ale kiedyś sobie obiecałam, a staram się dotrzymywać obietnic-powiedziałam odwracając wzrok.
Harry złapał moją twarz w dłonie i zmusił mnie do patrzenia na niego.
-Kochanie powiedz mi... Będzie ci lepiej-powiedział i zbliżył się do moich warg-obiecuję-lekko je musnął.
Spragniona tego pocałunku zaczęłam nachalnie wpijać się w jego usta. Ten pocałunek był inny niż moje dotychczasowe. Ten był taki romantyczny, że niemal od razu poddałam się jego urokowi.
Poczułam jak kąciki jego ust unoszą się w górę, a zaraz po tym słodkie wargi zniknęły z moich.
-Teraz mi powiesz?-popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem.
-Mam stresującą sytuację w domu, a żeby o niej zapomnieć starałam się być zimną suką i szkolną gwiazdunią. Zrozum ja kiedyś taka nie byłam...-rozpłakałam się jak małe dziecko.
Brunet szybko to zauważył i przysunął mnie do swojej piersi.
****
Dawno mnie nie było, ale krótki rozdzialik jest!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro