Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

■42■

Lara spakowała ostatnią potrzebną rzecz do plecaka. Była gotowa, wyposażyła się w wszelkie niezbędne rzeczy, które mogą ułatwić jej odnalezienie Heder. Pragnęła by blondynka cierpiała za to co zrobiła, ale Lara wiedziała że ona nie była jedyną winną w tej sprawie osobą. To nadal po części była wina Negan'a. Gdyby nie jego egoizm, Heder niczego by nie zrobiła bo była by już dawno martwa. Ciemnowłosa wciąż o tym myślała i nie mogła zapomnieć. Choć ostatniej nocy tamten koszmar i krótka rozmowa z jej bratem sprawiły, że czuła się okropnie i chciała mu wybaczyć by go nie stracić, to zrozumiała że jeśli mu daruje to ponownie popełni błąd. Taki jak zawsze, czyli chowanie się za cieniem brata bo tam uważała że jest bezpieczniej, ale to było tylko złudzeniem bo myślała że gdy tylko odsunie się od niego zostanie sama, ale tak się nie stało. Przecież nie jest sama, ma dwóch kochających ją synów, przyjaciela oraz gburowatego współlokatora, z którym ma wiele wspólnego.

Kobieta zasunęła plecak. Zerknęła na komodę gdzie na nocnej szafce leży odtwarzacz mp 3. Założyła plecak na ramię i podeszła do mebla. Wzięła do ręki urządzenie po czym schowała je do kieszeni kurtki.

-Spory ten plecak.

Lara odwróciła się. W progu drzwi stał Daryl.

-Odnalezienie Heder może potrwać pare dni. Wzięłam kilka przydatnych rzeczy.

-Wystarczyłby tylko prowiant i broń. Mam wrażenie że masz tam rzeczy, które przydadzą się do czegoś innego niż przetrwanie w lesie.

-Masz rację.- przyznała bez żadnego oporu. Po co miała kłamać. Nie miała zamiaru tak po prostu zabić Heder. Chciała by cierpiała więc spakowała kilka przyrządów, którymi ją trochę potorturuje.- Będziesz kazać mi to zostawić?

-Nie. To twoja sprawa więc nie będę się wtrącać.

-Serio? A tak niedawno mieszałeś się w moje sprawy choć ci nie pozwoliłam. Skąd ta nagła zmiana zdania?- zapytała z delikatnym złośliwym uśmiechem na ustach.- Spokojnie, tylko się z tobą droczę.- dodała żartobliwym tonem gdy widziała jak kusznik męczył się nad odpowiedzią.

Mężczyzna skinął lekko głową nieporadnie odwzajemniając uśmiech.

-Chodźmy załatwić sukę.

□■□■□■□■□■□■□

Przed podróżą pożegnała się z synami. Jack próbował namówić ją by pozwoliła mu iść z nią, ale to było zbyt niebezpieczne. Nie mogła narażać życia swoich dzieci. Obiecała im że wróci za pare dni. Ta rozłąka była dla nich trudna. Mimo że byli tylko dziećmi, to czuli że coś może złego się wydarzyć i nie chcieli by ich mama odeszła na zawsze, szczególnie po tym jak prawie została zabita. Ale Lara nie potrafiła odpuścić zemsty na Heder. Bała się powrotu blondynki, była uparta więc mogła wrócić i znowu spróbować skrzywdzić ją albo kogoś z jej bliskich.

-Jesteś pewna że tego właśnie chcesz?

Lara i Daryl szli przez las. Kierowali się w stronę miejsca gdzie Heder próbowała zabić ciemnowłosą. Wybrali się na piechotę bo tak łatwiej było trzymać się tropu blondynki.

-Heder musi umrzeć. Nic ani nikt mi tego z głowy nie wybije.

-I co to zmieni?

-Będę mogła spokojniej spać, nie będę obawiać się że wróci i odbierze mi coś ważnego. Nie mogę pozwolić by kolejny raz się tak stało.- kolejna strata mogła by doprowadzić ją do szaleństwa. Musiała zawalczyć o własne szczęście, nikt inny nie zadba o to, ona musi to zrobić. Brent chciał by była szczęśliwa, żeby w końcu skupiła się na sobie i pomyślała czego chce od życia. Otworzył jej oczy i był tym który na kierunkował ją by walczyła o to co słuszne i dobre dla niej oraz dla innych, by przestała być sługusem własnego brata.

-A co odebrała ci za pierwszym razem?- w chwili gdy Lara zatrzymała się w miejscu Daryl zdał sobie sprawę, że nie powinien był o to pytać choć nie raz się nad tym zastanawiał. Lara tak bardzo nienawidziła tej kobiety i tego że jej brat przyłożył rękę do tego co zrobiła. Chciał znać odpowiedź by móc lepiej zrozumieć zachowanie ciemnowłosej bo to musiało być coś traumatycznego skoro nigdy wprost o tym nie mówiła.- Nie powinienem o to pytać.- wydukał po chwili.

-To prawda, nie powinieneś.- powiedziała chłodno po czym wznowiła marsz.

Drogę do miejsca gdzie ciemnowłosa prawie umarła spędzili w niezbyt przyjemnej ciszy. Kusznik żałował że odezwał się, zwykle nie był ochoczy do rozmów o problemach czy uczuciach innych osób albo swoich. Unikał tych rzeczy jak ognia, ale poczuł potrzebę zbliżenia się do Lary. Chciał po prostu więcej o niej wiedzieć bo mimo że mieszkali w jednym domu, to niezbyt wiele o sobie wiedzieli. Ale może nie powinien był ją wypytywać, nie był przecież dla niej kimś ważnym albo chociaż istotnym, nie musiała mu wszystkiego mówić. 

Lara przykucnęła nad śladami wyschniętej krwi na trawie. Ta krew należała do niej. Tutaj właśnie miała zginąć, ale ktoś temu zapobiegł. Czuła się dziwnie będąc tu. Zerknęła na brązowowłosego, który pochylił się nad ziemią i coś podniósł. Kąciki jej ust lekko uniosły się ku górze. Ten człowiek uratował jej życie choć wcześniej byli wrogami. Ten człowiek chciał jej pomóc choć nie prosiła go o to. Ten człowiek poszedł za nią by być jej wsparciem choć nie oczekiwała tego od niego. Czemu on to robi? Zastanawiało ją to i to bardzo. Byli sobie obcy, a jednak coś ich łączy. 

-To twoje?- Daryl ustał nad nią wyciągając w jej stronę małe ostrze z zaschniętą krwią.

Lara oprzytomniała i podniosła się z klęczek. Spojrzała na przedmiot i zdała sobie sprawę, że to przecież jej ostrze które zawsze trzyma w obcasie buta tak na wszelki wypadek.

-Zapomniałam że to zgubiłam.- wzięła od niego ostrze i wytarła je w spodnie. Przykucnęła na chwilę by schować ostrze w bucie.

-W ten sposób się wtedy uwolniłaś?- zapytał mężczyzna przywołując sytuacje gdy ją porwali, była związana na krzesełku ale jakimś niewyjaśnionym sposobem się uwolniła. 

-Tak. Nigdy nie wiadomo kiedy przyda się ukryty nóż.

-Trop Heder prowadzi tam.- powiedział Daryl i wskazał kierunek.

-No to ruszajmy. 

Gdy Heder uciekała była ranna więc pozostawiła po sobie ślady krwi. Na szczęście przez te parę dni gdy Lara zdrowiała nie padał deszcz więc trop nie zniknął. Po drodze znaleźli połamany bełt, którym oberwała blondynka. 

Doszli do stacji z małym sklepikiem. Heder musiała zatrzymać się tam na jakiś czas bo w toalecie była również wyschnięta krew i kilka zaplamionych bandaży. 

- W sklepie nie ma nic ciekawego oprócz bandaży. Była tu, ale poszła dalej.- stwierdziła ciemnowłosa gdy wyszła z budynku przed którym stał Daryl. Mężczyzna sprawdził okolicę.

-Poszła dalej. Tam.- wskazał na las za sklepikiem.

-Zaraz. Idąc w tą stronę dotrzemy przecież na Wzgórze.

-Może tam się schroniła.

-Możliwe. Nikt nie wie jak wygląda, nawet Paul. Ale ktoś mógłby coś podejrzewać, że akurat jakaś ranna blondynka chce u nich się ukryć. 

-Jezus był w Alexandrii przez ostatnie kilka dni. Wrócił dopiero wczoraj, może nie wie że przyjęli kogoś nowego.

-Albo Heder minęła Wzgórze i poszła dalej. Tak czy siak sprawdzimy obie możliwości. 

-Na Wzgórze dotrzemy dopiero wieczorem gdy zacznie się ściemniać. 

-Więc nie będziemy robić żadnego postoju.

□■□■□■□■□■□■□

Bramy Wzgórza otworzyły się a oni mogli wejść do środka. Na powitanie wyszedł im Paul. Długowłosy był zaskoczony ich wizytą bo dopiero co wczoraj się widzieli, ale przeczuwał że ich przybycie jest z jakiegoś poważniejszego powodu niż zwykłe przyjacielskie odwiedziny. 

-Miło was widzieć. Co was tu sprowadza bo coś czuje że nie tęsknota za moim towarzystwem. A może jednak?- zapytał z uśmiechem. Lara również się uśmiechnęła i miała ochotę powiedzieć że właśnie z tego powodu tu jest, ale to byłoby kłamstwem, a nie lubiła okłamywać Paula.

-Szukamy Heder.- wyznała wprost Lara.

-Trop prowadzi tutaj.- dodał kusznik.

-Myślicie że tu jest?- zapytał z zakłopotaniem długowłosy. Raczej takiej odpowiedzi się nie spodziewał.

-Czy ostatnio zjawił się tu ktoś nowy?

-Nic mi o tym nie wiadomo. Lepiej zapytać o to Maggie.- Paul ruszył w kierunku budynku. Lara i Daryl podążyli za nim.

Maggie siedziała na fotelu przed biurkiem w pomieszczeniu, które niegdyś Gregory uważał za swoje biuro.

Krótkowłosa wstała z fotela gdy przyszli do niej pytając się czy przybył ktoś nowy do osady. Ale z opisu jaki podała im Lara, to nikt nie widział kogoś podobnego do Heder.

-Jesteście pewni że trop prowadzi tutaj?- zapytała Maggie.

-Daryl jest przecież dobrym tropicielem. Nie sądzę by się pomylił. Ja też się na tym znam. To raczej nie możliwe by ktoś taki jak Heder wykiwał dwóch ludzi takich jak ja i Daryl. Mam sporo doświadczenia w poszukiwaniu ludzi. Nie jeden próbował ukryć się, ale nikomu nigdy nie udało się uciec przede mną.- stwierdziła Lara. Nie mogli przecież się pomylić. Ślady prowadzą na Wzgórze.

-Nikt nie jest doskonały. Każdy popełnia błędy.- powiedziała Maggie.

-Może coś pominęliśmy.- odezwał się Daryl. 

-Nie, ona musi tu być.- powiedziała stanowczo ciemnowłosa.

-W zasadzie to parę dni temu pojawił się ktoś nowy.- do pomieszczenia wszedł Glenn.- Usłyszałem waszą rozmowę. Ma na imię Sophie, to szatynka i raczej ranna nie była choć mogła to ukrywać.

-Czemu nic o tym nie wiem?- zapytała Maggie.

-Było późno. Zajmowałaś się wtedy Hershel'em. Strażnik ją zauważył za ogrodzeniem. Chciałem ci powiedzieć, ale wcześnie zasnęłaś. Miałem zamiar powiedzieć następnego dnia, ale zapomniałem bo mieliśmy sporo na głowie. Sophie nie wychylała się jakby jej tu wcale nie było więc nikt nie zwracał na nią uwagi. No i nie sądziłem że to może być ważne.

-Heder była w sklepiku na stacji zanim przyszła na Wzgórze. Tam opatrzyła sobie ranę i mogła przefarbować włosy. Dodatkowo podała fałszywe imię. Cwana suka. Wiedziała że nikt nie będzie jej podejrzewać bo nie pasowała do opisu, który wam podałam. Gdzie jest ta cała Sophie?

-Zamieszkała w jednej z przyczep. Pokaże wam.- powiedział Glenn.

-Poczekajcie. Coś dzieje się na zewnątrz.- Maggie zaniepokojona dziwnymi hałasami podeszła do okna. Na zewnątrz jedna z przyczep paliła się, a ludzie próbowali zgasić pożar.

-To tam spała Sophie.- powiedział Glenn.

-Heder tu była i najwyraźniej widziała nas.- oznajmiła Lara.

□■□■□■□■□■□■□

Pożar został zgaszony. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale ślad po Sophie, a raczej Heder zniknął. Uciekła zanim zdążyli się do niej zbliżyć. Prawdopodobnie specjalnie podpaliła przyczepę by odwrócić ich uwagę i mieć więcej czasu na ucieczkę.

-Wymsknęła się nam z rąk. Jak mogłam na to pozwolić?- zapytała Lara przyglądając się w oddali zgliszczom spalonej przyczepy. Miała do siebie pretensje  że tak łatwo pozwoliła by Heder im zwiała i to tuż pod ich nosami. Byli tak blisko, a teraz stracili przewagę. Heder już wie że ją ścigają więc będzie próbowała zatuszować swoje ślady.

-Nie obwiniaj się.- powiedział Paul.- Nie jesteś wstanie wszystkiego kontrolować. Nie przewidzisz przyszłości.

- Za mało ją doceniłam. Jest przebiegłą suką, ale w końcu szczęście jej się skończy.- zacisnęła mocno pięści. Była wściekła, ale na razie musiała się opanować i myśleć trzeźwo.

-I ją zabijesz?- dopytał długowłosy. Zabijanie uważał za ostateczny przymus, wolał wierzyć że dawanie szans jest lepsze niż dosłowne pozbywanie się problematycznych osób. Nie chciał by jego przyjaciółka miała jeszcze więcej krwi na rękach, chciał dla niej jak najlepiej, ale wiedział że ona sama musi wybrać drogę.

-Tak. W końcu po coś ją ścigam. Nie wybaczę jej tego co mi odebrała.

-A Negan'owi?

- O wybaczenie będzie musiał się bardzo mocno postarać. I gdyby nie to że jest moim bratem, pewnie dawno byłby martwy.

-Zabiłabyś każdego kto byłby problemem? To raczej nie rozsądne i źle o tobie świadczy. Myślałem że chcesz stać się lepsza.

-Bo chcę. Ale ci którzy krzywdzą mnie albo moich bliskich nigdy nie zaznają spokoju, a jedynie cierpienie. Jak to mówi powiedzenie, oko za oko, ząb za ząb.- stwierdziła ozięble.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro