Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

■38■

Jack wrócił już do Alexandrii. Lara bardzo ucieszyła się na jego powrót, wrócił cały i zdrowy, a to było najważniejsze. 

Jedli właśnie kolację. Jack opowiedział jak było w Królestwie. Nie wchodził w szczegóły, pewne fakty pominął bo wolał pozostawić tylko dla siebie. Gdy Lara zapytała o naszyjnik, który miał na szyi brunet odpowiedział że to od kolegi. Kobieta była ciekawa czy zdobył tam nowych znajomych, jako matka chciała wiedzieć czy na pewno było mu tam dobrze. Ale jak to Jack, jego odpowiedzi były niezbyt długie i zdawkowe. Szczególnie nie potrafił powiedzieć o Diego. Wspomniał tylko że dziadek jego kolegi pokazał mu jak struga się z drewna. Ale nie chodziło o to że nie ufał swoim bliskim, po prostu nie chciał o tym mówić bo dziwnie się czuł gdy myślał o Diego. 

Po skończonym posiłku ciemnowłosa została posprzątać, a Daryl jej przy tym towarzyszył. Chciał w końcu porozmawiać o tym kto może prześladować Lare.

-Ostatnio myślałem nad sprawą tego napisu na drzwiach.- odezwał się kusznik. Kobieta zerknęła na niego w między czasie wycierając mokry talerz szmatką. W tym czasie Jack zszedł z góry i chciał wejść do salonu, ale usłyszał ich rozmowę i ukrył się zza ścianą. - Nadal nie wiesz kto to zrobił?

-Nie, ale sądziłam że ten temat jest skończony. 

-Wiem że nie chcesz bym się w to mieszał, ale...

-Już się wmieszałeś. Zgaduje że czegoś się dowiedziałeś.- odłożyła szmatkę na blat gdy skończyła przecierać talerze. Niby powinna być zła na mężczyznę, że mimo wszystko nie posłuchał jej i sam zaczął badać sprawę, ale w rzeczywistości odczuła coś przyjemnego. Sama nie umiała poradzić sobie z tym więc może jednak powinna była zgodzić się na jego pomoc.

-Może to ktoś z Sanktuarium? Dogadał się z kimś w Alexandrii i wykorzystał tę osobę do własnych celów. 

-No nie wiem. Czemu ktoś z Alexandrii miałby to zrobić? Skąd ten pomysł?

-Trzeba rozważyć każdą możliwość.

-W sumie masz rację. Nigdy nie wiadomo kto jest prawdziwym wrogiem. Pogadamy o tym jeszcze jutro? Jakoś nie mam teraz nastroju.

-Jasne.- skinął głową. 

Lara przeszła do salonu po czym wyszła na korytarz. Jack w ostatniej chwili ukrył się za schodami. Chłopak odczekał aż jego mama pójdzie na górę po czym wyszedł z ukrycia i poszedł do kuchni. 

-Co się stało gdy mnie nie było?

Daryl spojrzał na Jack'a, który nagle się pojawił przed nim. 

-Słyszałem waszą rozmowę.- dodał brunet.

-Porozmawiaj o tym z swoją mamą.- kusznik minął go i wyszedł na korytarz, ale Jack poszedł za nim.

-Nic mi nie powie bo będzie uważać że jestem za młody i do tego wścieknie się że was podsłuchiwałem.

-A dlaczego uważasz że ja ci powiem?

-Byłeś u mojego wujka z jakiegoś powodu i pewnie mam o tym nie wie.

-A skąd ty wiesz?

-Tim cię widział. Wystarczyło że przyniosłem mu nową książkę i powiedział mi to co wie choć większość informacji była nic niewarta, oprócz jednej. Więc mów.- Jack skrzyżował ramiona na klatce piersiowej i spojrzał na Daryl'a wyczekująco. Mężczyzna nie spodziewał się po Jack'u takiej manipulacji i szantażu, ale najwyraźniej ten dzieciak wiele w sobie kryje.

Daryl z lekkim oporem powiedział mu o tym że ktoś prześladuje jego mamę oraz po co poszedł do Negan'a.

-Więc ta kobieta jest sprawczynią?- dopytał brunet. Skoro wiedzą kto jest winny, to łatwiej będzie załatwić problem. 

-Możliwe. 

-Czemu nie powiedziałeś mamie o niej? Przecież ją zna.

-Bo dowiedziała by się że byłem u jej brata i poprosiłem go o pomoc.- Lara z pewnością nie byłaby zadowolona gdyby dowiedziała się że za jej plecami Daryl rozmawiał z Negan'em. Więc nie mógł wprost powiedzieć ciemnowłosej o tym kogo podejrzewa, mógł jedynie spróbować naprowadzić ją by sama dowiedziała się prawdy.

-Od paru miesięcy nie odwiedziła go. Myślisz że wujek jest nadal na nią zły?- Jack próbował zrozumieć postępowanie swojej mamy, skoro zdradziła Zbawców to miała do tego powód. Nie chciał zbytnio wtrącać się w te sprawy, jego mama sama powinna pogodzić się z swoim bratem. Ale mimo że był dzieckiem, to nie oznaczało że nie ma prawa być świadomy tego co dookoła niego się dzieje.

-Nie wiem, ale pomógł mi więc coś się zmieniło.

-Jak to rozwiążemy?- zapytał brunet, był pewien że Daryl ma już jakiś plan albo chociaż pomysł. Chciał się przyłączyć i pomóc, tutaj przecież chodzi o jego mamę, nie może czekać bezczynie.

-Ja to rozwiąże. Lepiej trzymaj się z dala.- brązowowłosy nie miał zamiaru mieszać Jack'a w tą sprawę. To było zbyt niebezpieczne, a nie mógł pozwolić by stała mu się krzywda. Daryl minął bruneta czym zakończył ich rozmowę i poszedł na górę.

-Ta jasne, prędzej sztywni zaczną tańczyć.- mruknął pod nosem Jack.

□■□■□■□■□■□■□

Lara wyszła z swojego pokoju. Mimo że było już późno, to nie potrafiła zasnąć. Potrzebowała świeżego powietrza. Zawsze gdy nie mogła spać krótki spacer dobrze jej robił więc tym razem miała nadzieje że też tak będzie. 

-Gdzie idziesz?

Ciemnowłosa zatrzymała się w połowie schodów. Jack stał na górze w piżamie.

-Idę się przejść. Wrócę za kilka minut. Idź spać.- ciemnowłosa zeszła na dół. Założyła buty oraz kurtę w razie gdyby było zbyt zimno na dworze. 

Jack wrócił do pokoju, ale nie zamierzał spać. Poczeka aż jego mama wróci i wtedy się położy. Przecież te kilka minut nie sprawią że lepiej się wyśpi, a fakt że jego mama śpi bezpiecznie w pokoju a nie samotnie chodzi po Alexandrii ułatwi mu zaśnięcie. 

Na zewnątrz nie było zbyt chłodno, a świeże powietrze poprawiło jej nastrój. W czasie gdy szła chodnikiem zaczęła zastanawiać się nad słowami Daryl'a, które powiedział po kolacji. Jedyną osobą która tak bardzo jej nie znosiła była Heder, ale w obozie nad rzeką ani razu nie zrobiła niczego co mogło wskazywać że chce się na niej za coś zemścić. Czy to chodzi o Heder czy kogoś innego? 

Po kilku minutach spaceru postanowiła wrócić. Gdy szła zauważyła ciemną postać, która szybkim krokiem wyszła zza jej domu i zniknęła za kolejnym. Lara pobiegła za dom. Wyjrzała zza ściany. Postać ubrana na czarno wspinała się po murze. Było zbyt ciemno by mogła zobaczyć twarz, ale sylwetka wskazywała że był to mężczyzna. Postać przedostała się na drugą stronę. Lara zawahała się. Czy powinna podążyć za tym nieznajomym? Co robił za jej domem? Czy to on stał za napisem na drzwiach oraz kamieniem z wyzwiskiem? Jeśli odpuści to nie pozna prawdy. 

Lara podbiegła do muru i zaczęła się po nim wspinać. Przedostała się na drugą stronę. Gdy ustała na ziemi zaczęła rozglądać się po okolicy, ale nagle poczuła ostry ból z tyłu głowy. Upadła tracąc przytomność. 

□■□■□■□■□■□■□

Daryl siedział na krzesełku na przeciw metalowych krat, przy których stał Negan. Jak zwykle czarnowłosy nie potrafił odpowiedzieć krótkimi i zwięzłymi słowami na pytania kusznika. Usta mu się nie zamykały przez co wzrastała w Daryl'u irytacja.

-Możesz powiedzieć wprost o co ci chodzi?- brązowowłosy wtrącił się Negan'owi w jego monolog. Ten człowiek chyba nie miał pojęcia co to znaczy cisza.

-Spokojnie kowboju. Po co te nerwy? Udzielam ci przecież odpowiedzi.- uśmiechnął się zawadiacko, ale po spojrzeniu jakie posłał mu Daryl wywrócił oczami i stwierdził że wystarczająco długo się z nim droczył.- Niech ci będzie. Ktoś z nią współpracuje. Pewnie rozkochała w sobie jakiegoś półmózga, który robi wszystko co mu każe. 

-Jak mam ją sprawdzić?

-Nie ją, ani nikogo z Sanktuarium. Oni ci nie pomogą. Musisz sprawdzić swoich tutaj. Dowiedź się kto i gdzie wyjeżdża, po co i o jakiej porze. Popytaj mieszkańców czy zauważyli ostatnio pod wieczór że ktoś gdzieś się wymyka, pogadaj z strażnikami. I postaraj się zrobić to dyskretnie. Lepiej by się ona tego  nie dowiedziała zanim rozwiążesz sprawę.

-A jak ona wygląda?

-Jasne włosy, prawie białe. Szczupła, duży biust, niższa trochę od Lary. Ma jasną i miękką skórę oraz na pośladku...

-Wystarczy.

-Nie chcesz posłuchać więcej? Dopiero się rozkręcałem.- uśmiechnął się lekko co jeszcze bardziej drażniło Daryl'a.- No dobra, widzę że nie masz dziś humoru. Choć chyba nigdy nie widziałem cie uśmiechniętego. Zawsze masz tą ponurą minę, w ogóle wiesz jak się uśmiechać?

-Nie mam czasu na twoje gierki.

-To nie gierki. Powiedź mi, czemu nie powiesz o tym Larze? Ona by wiedziała co robić. Szybko załatwiłaby sprawę. Pojechałaby do Sanktuarium i bez żadnych pytań posłała by Heder kulkę między oczy. I nikt by jej w tym nie przeszkodził. Wszyscy w Sanktuarium wiedzieli że one się nie lubią.

-To czemu sam wcześniej nie pozbyłeś się Heder?

-Jestem prostym facetem. Szkoda było pozbywać się takiej ślicznotki. Nawet gdy zdegradowałem ją, to bzykałem ją nadal. Ale niech to pozostanie między nami. Lara ucięłaby mi za to jaja.

- Kawał fiuta z ciebie.

-Wiem. I szczerze to nie jestem z tego dumny. Nie odpowiedziałeś mi na pytanie, a ja za każdym razem odpowiedziałem na twoje. Czemu nie pójdziesz z tymi informacjami do Lary?

-Bo nie wie że tu jestem, przecież to wiesz.

-To nie jest główny powód.- czarnowłosy przyjrzał się Daryl'owi lekko mrużąc oczy, brązowowłosy spojrzał w bok urywając z nim kontakt wzrokowy i wyglądał na spiętego. Mały złośliwy uśmieszek zawitał na twarzy Negan'a gdy zrozumiał prawdziwy powód.- Boisz się że będzie na ciebie zła, że ją urazisz i nie będzie chciała z tobą gadać. Czy ty lecisz na moją siostrę? 

-Nie.- powiedział szybko.

-Rany! Ona ci się podoba.

-Powiedziałem że nie.- powiedział gniewnym tonem i gwałtownie wstał z krzesełka. 

-Stary, nie oceniam cię.- uniósł lekko do góry dłonie w geście pokoju gdy zauważył jak bardzo Daryl był zdenerwowany. Trafił w czuły punkt. Gdy pierwszy raz Dixon do niego przyszedł był bardzo zaskoczony jego wizytą. To było dziwne że tak bardzo zaangażował się by pomóc Larze choć ona nie prosiła go o pomoc przez co zaczął działać za jej plecami. Na początku myślał że może sytuacja, w której znalazła się jego siostra jest tragiczna, ale nie było aż tak źle więc tym bardziej nie rozumiał czemu Daryl na siłę próbował rozwiązać sprawę Lary. Ale teraz odpowiedź była chyba oczywista. Zależało mu na niej.- Polubiłeś ją. Jest atrakcyjną kobietą, a taki facet jak ty ma pewnie chcicę. Chcesz zamoczyć i...

-Przestań pierdolić.- Daryl szybkim krokiem podszedł do krat i złapał czarnowłosego za przód bluzki i mocno pociągnął przez co uderzył twarzą o metalowe pręty swojej celi. Kusznik nie zluźnił uścisku przez co twarz czarnowłosego w bardziej bolesny sposób została dociśnięta do krat. 

-Załapałem. Przestanę już.- wychrypiał. Po chwili Daryl puścił go i mógł już swobodnie oddychać. Poprawił bluzkę odsuwając się od krat na parę kroków w razie gdyby Daryl znowu postanowił go złapać.- Kurwa, porywczy jesteś. Idealnie pasuje... - urwał uznając że tym razem lepiej się przymknąć. - Zanim wyjdziesz... Mam prośbę.

-Czego chcesz?- zapytał nieprzyjemnym tonem.

-Nie wnikam dlaczego pomagasz Larze. Mniej na nią oko i nie chodzi mi byś ją podglądał... Zaraz skończę.- powiedział gdy zauważył że Daryl poruszył się nerwowo. Czarnowłosy spoważniał by kusznik uznał jego słowa za szczere, a nie jako kolejna drwina.- Przypilnuj mojej siostry. Jest silna, ale ona też czasem potrzebuje kogoś kto ją wesprze nawet jeśli będzie stwierdzić że nie potrzebuje pomocy, ona tylko udaje, na siłę stara się być samowystarczalna. Nie chcę by stała się jej krzywda. Wycierpiała się wystarczająco. Więc... wiesz, ona jest... - nagle coś go tknęło aż nie potrafił dobrać słów. 

-Ważna?

-Tak. Może i nawet najważniejsza.

-Postaram się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro