Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Strojnisia

Kochana Strojnisiu!


    Brakuje mi cię.

    Chciałabym móc porozmawiać z Tobą o wszystkim, tak jak kiedyś...

    Na przykład o tym, że Patryk Michalski (ten idiota) powiedział, że mam okres przez 28 dni (cyklu). TOTALNY DEBIL!!! Wyobrażasz to sobie? Basia Rzepka zapytała Błażeja, czemu ostatnio chodzę smutna, a  Patryk akurat stał obok. I skomentował:

    –Ona ma po prostu okres przez wszystkie 28 dni cyklu. Nie warto się tym przejmować! Po prostu pozwólmy jej spokojnie dojrzewać.

    Pewnie cię zatkało, ale niestety nie żartuję. Bardzo bym chciała żartować.

    ZAŁAMKA TOTALNA.

    Ta sytuacja miała miejsce co prawda już wiele tygodni temu, ale ja dalej nie mogę tego przeżyć. Bardzo się na nim wtedy zawiodłam. Wyobrażenie, jakie miałam na jego temat (że jest miły, wrażliwy, empatyczny) legło w gruzach. Rozbiło się jak lustro, na milion małych kawałków. A rozbitego lustra nie da się już nigdy poskładać z powrotem.

    On nie wie, że tak naprawdę chodziłam smutna dlatego, że tęskniłam za Tobą. Nadal tęsknię. Tęsknię tak bardzo, że rozrywa to moją duszę na milion małych kawałków... Znowu to samo porównanie. Nie jestem dobra w metaforach. W ogóle nie jestem zbyt dobra w pisaniu. Ale uznałam, że muszę napisać do Ciebie ten list, żeby poczuć, że znowu z Tobą rozmawiam. Chociaż tak na niby...

    I skoro już rozmawiamy powiem Ci coś szczerze, bo wiem, że z Tobą mogę być szczera. Chociaż Patryk jest ostatnim kretynem to tak naprawdę... Nadal go kocham. Moje serce bije mi strasznie szybko za każdym razem, gdy go widzę.

Wiem, że jest to zupełnie nielogiczne. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Chciałabym, żeby ktoś mi to wytłumaczył. Czy Ty mogłabyś mi to wytłumaczyć? Nigdy wcześniej nie przydarzyło mi się nic takiego i nie mam pojęcia, z czego to wynika. Wiem tylko, że świat jest dziwny i ciężko mi sobie z nim poradzić bez Ciebie.

    Dziś znowu będę płakać. Gdziekolwiek jesteś, mam nadzieję, że Twój świat jest wolny od łez.


***

    24 grudnia 2004


    Był właśnie wieczór wigilijny i Marcela leżała w łóżku z brzuchem wypełnionym pierogami i barszczem. Była już gotowa pożegnać ten dzień i zamknęła oczy, mając zamiar otworzyć je ponownie dopiero w Boże Narodzenie. Nie spodziewała się jednak zdumiewającej niespodzianki, którą przygotował dla niej los.

    Z objęć Morfeusza wyrwał ją gwałtownie głośny dźwięk SMS–a.

    Z prędkością światła złapała za telefon, by odczytać wiadomość.

    Pierwsza myśl brzmiała:

    Czy to Patryk...?

    Wysłała mu życzenia kilka godzin temu, a on przez kilka godzin nie odpisał. Marcela nie wiedziała, czy rozładowała mu się bateria, czy też był zajęty rodziną i po prostu nie miał czasu. Teraz w jej sercu pojawiła się jednak nowa nadzieja - nadzieja na to, że ten SMS jest właśnie od Patryka, który w końcu znalazł chwilę, by napisać jej kilka ciepłych słów.

    Kliknęła na wiadomość i jej oczom ukazała się wiadomość z nieznanego numeru:


    "Wyjrzyj za okno"


    W pierwszej chwili Marcela poczuła żal, że wiadomość nie jest jednak od jej sympatii. W drugiej jednak pojawiła się ekscytacja związana z tym, co może ujrzeć za oknem. Może Patryk postanowił zorganizować dla niej scenę jak z romantycznego filmu i zaśpiewać jej serenadę pod oknem...? Co prawda na pewno nie przebiłby Ushera, ale doceniłaby jego starania.

    Zaintrygowana podeszła do okna.

    To, co zobaczyła, sprawiło, że jej serce zaczęło bić tak szybko, że o mały włos nie dostała zawału.

    I wcale nie był to Patryk.

    Pośród tańczących płatków śniegu, oświetlona przez blask księżyca i świątecznych lampek, latała Strojnisia. Zdumiona Marcela obserwowała, jak jej świnka morska macha anielskimi skrzydłami, a nad jej głową migota aureola. Była bardzo wystrojona. Miała na sobie różową sukienkę i uroczą, kremową kokardę przy prawym uchu.

    Marcela uchyliła okno, czując jak lodowate powietrze uderza ją w twarz.

    –Strojnisia...? – wydukała, z trudem oddychając.

    Świnka roześmiała się w głos.

    –A kogo się spodziewałaś, Marcelka? – przemówiła, ku przerażeniu dziewczyny. –Chyba nie Patryka, co?

    –Ty... Jak... Skąd wiedziałaś?! – wykrztusiła Marcela, za wszelką cenę próbując się uspokoić.

    –Jak to skąd wiedziałam? – obruszyła się Strojnisia. –Głupolku, przecież opisałaś mi ostatnio w liście, co czujesz do Patryka. Wiem, że jest w twojej głowie cały czas.

    –Ale... Ale... – jąkała się Marcela. –Jak mogłaś przeczytać ten list?!

    –Niesamowita jesteś – westchnęła świnka. –Piszesz do mnie list, wysyłasz i dziwisz się, że go przeczytałam?

    –Przecież go nie wysłałam... Gdzie miałabym...

    –To bardzo dziwna sprawa, bo ja go dostałam.

    Dziewczyna była w ciężkim szoku. Ciężko było jej zebrać myśli. Nie, to musi być sen. Takie rzeczy nie dzieją się naprawdę.

    –Co ty tu robisz?! – zapytała w końcu.

    –Ja? Co ja tu robię? – powtórzyła Strojnisia. –Kolejne dziwne pytanie. Przecież ja tu mieszkam.

    –Nie mieszkasz, odkąd...

    –Odkąd udałam się na długą podróż na drugą stronę tęczy? Kochana, to, że ktoś udał się na wycieczkę, nie oznacza od razu, że się wyprowadził.

    –Jaką wycieczkę...

    –Wpuścisz mnie do środka? Zimno mi już strasznie.

    Marcela otworzyła okno szerzej, pozwalając wylądować małemu zwierzakowi na parapecie. Przez tych kilka chwil zdążyło się na nim zgromadzić trochę wody z roztopionych płatków śniegu.

    –Chcesz herbaty? – zapytała Marcela, zamykając okno.

    –Ja nie piję herbaty – powiedziała Strojnisia, nieco zirytowana. –Nie pamiętasz już?

    –Ja nie wiem, co teraz pijesz, a czego nie... – odparła cicho jej właścicielka. –Bardzo się zmieniłaś. Nie wiem już, czego się po tobie spodziewać.

    –Podróże zmieniają każdego, ale zachowajmy jakieś resztki zdrowego rozsądku. Przecież świnki morskie nie piją herbaty.

    –Ani nie gadają – zauważyła Marcela.

    Na tę uwagę Strojnisia znowu zaczęła się śmiać.

    –Taka jesteś oczytana, Marcelka, taka mądra, a nie wiesz podstawowych rzeczy.

    –Jakich podstawowych rzeczy?

    –Będę się zniżać do tłumaczenia ci tego. To za proste.

    –To wytłumacz mi coś skomplikowanego.

    –Co na przykład?

    –Dlaczego jestem zakochana w Patryku.

    Świnka spoważniała trochę i wzięła głęboki oddech.

    –Bardzo wiele ode mnie oczekujesz. Myślisz, że mam odpowiedzi na wszystkie pytania wszechświata. A ja jestem tylko zwykłą świnką morską. Nie wiem za wiele o zakochaniu.

    –Musisz coś wiedzieć...

    –To prawda, coś tam wiem. Ale nie jest to wiedza empiryczna, poparta doświadczeniem... Niestety większość życia spędziłam w zamknięciu i nie poznałam żadnego kawalera, w którym mogłabym się zakochać. A druga strona tęczy jest wolna od kawalerów. Jest za to pełna natki pietruszki i innych łakoci. Więc moja wiedza jest tylko książkowa.

    –Co masz na myśli?

    –Opiera się na książkach, które pożarłam.

    –To znaczy na tych, które przeczytałaś?

    –Nie, na tych, które pożarłam.

    Nastąpiła niezręczna cisza.

    –No przypomnij sobie – odezwała się Strojnisia. –Zdarzyło Ci się położyć książkę koło mojej klatki i mnie wypuścić. A wtedy ja ją zjadałam.

    –To prawda!!! – zawołała nagle Marcela, ze złością przypominając sobie podłe występki swojego zwierzęcia. –Zjadłaś mi aż trzy książki!!!

    –To nie moja wina – wzruszyła łapkami Strojnisia. –Tylko twoja, że nie uczysz się na błędach. Gdybyś uczyła się na błędach, zjadłabym ci tylko jedną książkę.

–Bezczelna jesteś – zauważyła dziewczyna.

    –Ale za to ze zjedzonymi kartkami wchłonęłam wiedzę, którą mogę się z tobą podzielić. Nie jestem pewna, czy sama przeczytałaś je wszystkie. Czasem mam wrażenie, że niektóre książki w Twoim pokoju są dla tylko dla ozdoby.

    Marcela zmarszczyła brwi.

    –A co to były za książki? Ja nie pamiętam...

    –Ja też nie, bo chyba nie dojadałam do końca okładek...

    –Acha.

    –Ale pamiętam za to treść.

    –Słucham.

    –Pierwsza z nich miała podejście naukowe... – zamyśliła się Strojnisia, starając się wytężyć pamięć. –Pisano w niej, że zakochanie ma swoje podłoże w układzie nerwowym. Badania wykazały, że ogromną rolę ogrywają w nim neuroprzekaźniki takie jak dopamina, oksytocyna i endorfiny. Wiążą się z uczuciem przyjemności, euforii, mogą nawet działać jako środki przeciwbólowe. Człowiek bardzo szybko uzależnia się od tych emocji, które stają się jak narkotyk, po którym za wszelką cenę musi sięgać...

    –Dobra, dobra – przerwała jej Marcela. –Rozumiem, że w mózgu zachodzą jakieś tam reakcje chemiczne jak człowiek się zakochuje i tak dalej. Ale DLACZEGO się zakochałam? A konkretniej, dlaczego zakochałam się akurat w Patryku?

    –Tego do końca nie wiem – przyznała świnka. –Ale odpowiedź na to pytanie może się kryć w kolejnej książce, którą sobie przypominam...

    –W jakiej?

    –O takiej dziewczynce mieszkającej na wzgórzu. W tej książce jej kolega z klasy zachował się wobec niej wyjątkowo skandalicznie, a ona się w nim zakochała.

    –Co zrobił?

    –Nazwał ją "Marchewką" – opowiadała Strojnisia. –Bo była RUDA.

    –Aaaa – Marcela natychmiast zrozumiała o jakiej książce mowa. –A ona rozbiła mu tabliczkę do pisania na głowie?

    –Dokładnie tak! – potwierdziła świnka, zadowolona, że jej właścicielka ją rozumie. –Później co prawda próbował odkupić swoje winy i starał się być miły. Nie zmienia to jednak faktu, że bohaterka zakochała się w kimś, kto początkowo zachował się wobec niej wyjątkowo chamsko.

    –Co chcesz przez to powiedzieć? – Marcela była zdezorientowana. –Chcesz powiedzieć, że zakochałam się w Patryku, bo zachowywał się wobec mnie wyjątkowo chamsko?

    –To mogłoby być zbyt daleko idące stwierdzenie – Strojnisia uniosła łapki do góry w obronnym geście. –Ja chcę tylko powiedzieć, że literatura zna takie przypadki. A skoro literatura zna takie przypadki, to bardzo możliwe, że nie jesteś jedyną osobą na świecie, którą to spotkało. Nie mówię, że to logiczne, mówię tylko, że może to stanowić pewne pocieszenie w twojej beznadziejnej sytuacji.

    –Wielkie dzięki, czuję się bardzo pocieszona – rzekła dziewczyna z przekąsem.

    –"Ach, nie mnie jednej, ach, nie mnie jednej, to się zdarzyło, co się zdarzyło..." – zaczęła recytować świnka z uczuciem. –"Ach, czemuż tylko w rozmowie sennej nie pamiętam słowa MIŁOŚĆ..."*

    –Co to? – zapytała Marcela.

    –To słowa z ostatniej książki, którą sobie przypominam. Była pełna rymowanek... A ta wyjątkowo zapadła mi w pamięć.

    –Brzmi znajomo...

    –Bardzo możliwe.

    –Jakbym gdzieś ją już kiedyś słyszała...

    –Słyszała, czy czytała?

    –Słyszała.

    Nastąpiła cisza. Zza okna dochodziły podmuchy wiatru.

    –Strojnisiu... – odezwała się Marcela. –Tak naprawdę nie ma znaczenia, dlaczego się zakochałam w Patryku. Znaczenie ma jedynie to, co ja mam teraz z tym zrobić. Czy mogłabyś mi dać jakąś radę?

    Zwierzątko westchnęło głośno, patrząc na swoją smutną właścicielkę.

    –Znowu zbyt wiele ode mnie oczekujesz. Jak już mówiłam, jestem tylko zwykłą świnką morską.

    –Ale możesz powiedzieć chociaż, co ci się wydaje.

    –Co mi się wydaje? – potworzyła Strojnisia.

    –Tak – Marcela patrzyła a nią wyczekująco.

    –Mnie się wydaje, że powinnaś go olać – oznajmiła świnka.

    –Olać?! – oburzyła się dziewczyna. Nie była to odpowiedź, która ją ucieszyła. –Jak to mam go olać? Przecież mówiłam ci, że ja go KOCHAM! Tego nie da się tak po prostu olać!

    –Przejdzie ci – powiedziała Strojnisia. –Jak już mówiłam, to tylko chemia w mózgu. Trzeba tylko poczekać, aż się wypali. Aż wszystko się uspokoi. Co innego chciałabyś zrobić?

    –Chciałabym być jego dziewczyną... – wyjąkała Marcela, nie mogąc uwierzyć w swoje własne, żałosne słowa.

    –Chciałabyś być dziewczyną kogoś, kto powiedział, że masz okres przez 28 dni? – oburzyła się Strojnisia. –Weź się w garść! Jesteś najfajniejszą dziewczyną, którą poznałam w swoim życiu i masz zamiar godzić się na takie traktowanie?

    –Ja...

    –Jesteś najwspanialszą właścicielką, jaką może sobie wymarzyć świnka morska, Marcelko – mówiła dalej. –I nigdy nie pozwól nikomu wmówić, że jest inaczej.

    Dziewczyna czuła, jak napływają jej łzy do oczu.

    –Naprawdę?

    –Naprawdę.

    Strojnisia spojrzała na zegar wiszący na ścianie i nagle na jej twarzy pojawiło się przerażenie.

    –Muszę się zbierać.

    –Coo? – wydusiła Marcela. –Ale... ale jak to? Przecież mówiłaś, że tutaj jest twój dom.

    –To prawda i mam nadzieję, że zawsze będzie – odpowiedziała świnka. –Ale teraz muszę wyruszyć w kolejną podróż. Nie martw się, niedługo wrócę.    

    –Jak ja sobie bez ciebie poradzę? – płakała Marcela.

    –Jesteś dzielna i poradzisz sobie ze wszystkim. Niestety jednak dziś nadszedł już czas naszego pożegnania. Czy mogłabym prosić cię o otwarcie okna?

    Marcela spełniła prośbę, czując jak mroźne powietrze znowu wlatuje do jej pokoju, a na jej twarzy lądują płatki śniegu.

    –Mogę przytulić się jeszcze na pożegnanie?

    –Oczywiście, że tak, Marcelko. W końcu jestem twoją świnką morską.

    Dziewczyna wzięła zwierzątko na ręce i przytuliła, czując, jak żal rozrywa jej serce.

    –Szerokiej drogi – powiedziała. –Jesteś najfajniejszą świnką morską na świecie, pamiętaj o tym.

    –Pamiętam – odrzekła świnka z uśmiechem.

    Następnie Marcela wypuściła ją z rąk i pozwoliła odlecieć w ciemną dal. Śmiejąc się przez łzy obserwowała, jak jej zwierzątko wykonuje piruety w powietrzu i powoli znika jej z oczu.     

___________________________________

*Agnieszka Osiecka "Ach, nie mnie jednej"

***

Bardzo dziękuję za przeczytanie i życzę Wam wszystkim wesołych świąt!

🤗🎄🐹⭐️⛄️ ❄️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro