Grad
Grad bije o blachy,
barwi krwawiące dachy
Powietrze pachnie
ziemią i paliwem
Grzmot huczy za głośno,
więc zamykam okno
Jest tak strasznie cicho,
nie może być ciszej
W czasie apokalipsy
jest pokracznie luźno
Gdy doba jest wolna,
tak cholernie łatwo
wstać łóżka i przeżyć
bez zastanowienia,
analizy istnienia,
tak łatwo jest wierzyć
Jest cudownie-okropnie,
gdy stoję przy oknie
i jestem spokojna
tak bezsensownie
i czekam
jak bezsen bezsłownie
uderzy w odporność,
podniesie oporność,
odpuka grzesznika,
opłuka mechanika
swych własnych losów
Wiem, gdzie jest sposób
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro