Rozdział 40 Czego się spodziewać?
Mahiru trzymając się za obolałą głowę rozglądał się po salonie, który mimo wszystko był czysty. Powinien wiedzieć, że to wszystko zasługa dziewczyn, bo on nawet nie miał siły wcześniej podnieść się z łóżka. Swoją drogą spał u siebie w sypialni to gdzie spała Shiro?
— Jak główka Sieroto? — Skrzywił się słysząc głos Popiołu, który teraz brzmiał jak upierdliwy komar bzyczący w jego i tak obolałej głowie — mówiłem ci wczoraj byś z lekka przyhamował.
Popatrzył na Kuro, który siedział na kanapie lekko spiety, co jakiś czas patrzący na komórkę. Tsurugi wytłumaczył mu, gdzie poszła Raimei z Hoshi'm i mówiąc szczerze sam był przerażony tym faktem. Usłyszeli otwieranie drzwi i cała trójka spojrzała na wejście w którym stanęła wcześniej wspomniana w towarzystwie wampira. Oboje byli bardzo bladzi, więc Sleepy Ash szybko zerwał się z kanapy ignorując już ból głowy.
— Co się stało..? — Właściwie Kamyia nawet nie zauważył, kiedy niebieskowłosy się koło nich pojawił. Od tak stał pierw przy kanapie by zaraz obserwować swoją żonę z każdej strony jakby miało się coś z nią stać — Mutsuko nic ci nie zrobiła..?
Hoshi nerwowo przełknął ślinę zastanawiając się jak mają im powiedzieć to co przed chwilą widzieli — przez co właściwie zaczęli tu gnać na złamanie karku.
— M.. M... Mahiru pakuj się. Musimy ukryć cię w agencji — Shirota słysząc jąkający się głos żeńskiego Lenistwa niepewnie popatrzył w jej stronę wyraźnie zdezorientowany — słyszysz mnie do cholery? Pakuj się! Musimy cię stąd zabrać zanim policja się tu zjawi!
— Jaka policja..?
W tej samej chwili zaczął wydzwaniać telefon wampirzycy i kobieta szybko złapała za aparat widząc na wyświetlaczu imię podklasy Tsubakiego. Wiedziała o co prosiła Sakuyę i Shade przez co teraz bała się odebrać. Była tak zdenerwowana widokiem zdjęć Suzuhary na dworze, że przypadkiem kliknęła od razu głośnomówiący.
— Osaka macie dobre pięć minut zanim zjawią się u was przed blokiem — Głos Someyi był wrażenie podirytowany, co zadziałało na brązowowłosego jak kubeł zimnej wody i szybko pognał do sypialni łapiąc jakiekolwiek rzeczy oraz wrzucając do torby — wiedziałam, że kiedyś do tego dojdą, ale nie spodziewałam się, że tak szybko.
— Coś musiało osłabić naszą magię.. Nie wierzę, że to zdarzyło się przypadkiem — Nerwowo obserwowała jak nastolatek wyrzucał torby z sypialni na hol jakby miał wynieść cały dom — wiem, że za dużo od ciebie wymagam, ale twoja magia mogła by do tego dojść.
— Uważaj o ile mnie prosisz, bo mogę chcieć większą zapłatę niż kolejny wieczorek — Dziewczyna skrzywiła się na myśl przypominając sobie ostatni ich wspólny wieczór. Zwłaszcza, że ucierpiało wtedy jej mieszkanie.
— Cóż... Nie wiem co ci odpowiedzieć na te słowa.
Usłyszała złośliwy chichot by zaraz kobieta po drugiej stronie się rozłączyła. Może się cieszyć, że wampiry mieszkają teraz w rezydencji. Zawsze mogłaby w razie wypadku zacząć krzyczeć. Czarnowłosy odwrócił się do drzwi mrużąc oczy. Z tego, co słyszy z podwórka syreny są już niedaleko. Jasna cholera naprawdę? Chcą wyciągnąć stąd Shirotę jak jakiegoś mordercę?
— Tsurugi zabierz stąd Mahiru — Lider wygłodniałych psów spojrzał pytająco na kobietę, ale zaraz kiwnął głową łapiąc od razu za dwa bagaże — ja z chłopcami odwrócę ich uwagę. Zostawcie te bagaże potem z Kuro je stąd weźmiemy. Raczej wątpię byśmy szybko tutaj wrócili.
— Idą po schodach — Kuro skrzywił się na wiadomość, że oni mają potem stąd zabrać rzeczy. Będą musieli powyginać by to zabrać i... — już są.
Usłyszeli uporczywe dzwonienie dzwonka i walenie w drzwi. Niebieskowłosa ostatni raz spojrzała na sypialnie, gdzie zniknęła dwójka chłopców by wyjść oknem. Zmusiła się by przybrać najbardziej znudzoną minę na jaką ją stać i ruszyła do drzwi. Jednak wcale nie musiała ich otwierać, bo zostały dosłownie wyważone przez jednego z członków policji. Yoda chciał już wyciągnąć broń, ale dłoń Sleepy Ash'a na jego ramieniu zmusiła go do spojrzenia na wampira, który kręcił ledwo widocznie głową. Cóż... Tamci na pewno tego nie zobaczą, bo czuć od nich ludzi.
— Zdążyliśmy wymienić drzwi.. — Żeńskie Lenistwo jęknęła zrezygnowana patrząc na zniszczony mebel po czym uniosła wzrok na zdezorientowaną grupę policyjną. Z tego co słyszeli powinien tu być tylko brązowowłosy nastolatek, a widzą trójkę nastolatków i żaden z nich nie jest na pewno Shirotą — mogę wiedzieć z jakiego powodu napada na nas oddział specjalny..?
Zaraz po tym teatralne odwróciła głowę do tyłu patrząc na dwójkę chłopców.
— Przyznać się, który coś odjebał?
— Czy tutaj mieszka Mahiru Shirota? — Oddział się rozstąpił i z końca wyszedł dość wysoki mężczyzna, który mógł być wzrostu Męskiego Lenistwa. Kobieta zmrużyła oczy mając w duchu nadzieję, że chłopcy są już daleko.
— Mieszkał — Zdezorientowany człowiek uniósł brew — aktualnie wraz z mężem wynajmujemy ten lokal, ale też się dzisiaj wprowadzamy.
Popatrzył do tyłu widząc torby by zaraz spojrzeć na chłopców. Zazdrość obserwował jego oddział z wyraźnym niezadowoleniem, więc to tym bardziej podejrzane.
— A z jakiego powodu się wyprowadzacie?
— Bo moja żona jest w ciąży — Ku zdziwieniu Raimei Kuro odezwał się pierwszy raz odkąd wpadła policja i nawet wymówka mu wychodziła — ma wystarczająco dużo stresu w pracy i upierdliwych sąsiadów, a patrząc na to teraz to jeszcze dodatkowo policja? To już szczyt wszystkiego.
Powiedział to tak naturalnie, że nawet ona by mu uwierzyła gdyby nie znała prawdy. Mężczyzna przyglądał się wampirowi podejrzliwie wyraźnie nie zadowolony, że główny cel dał drapaka. Zaraz po tym przeczesał włosy i popatrzył na stojących w drzwiach towarzyszy.
— Anastasjo proszę sprawdź te mieszkanie zanim wyjdziemy. Nie chcę by nasza napaść na to miejsce poszła na marne.
Nie wiadomo co bardziej poruszyło wampiry imię, które usłyszeli czy jak z tłumu wyszła czerwonowłosa kobieta, którą żeńskie Lenistwo od razu rozpoznała. Willmon rozejrzała się po korytarzu zatrzymując spojrzenie na stojących w korytarzu osobach i jak gdyby nigdy nic uśmiechnęła się lekko.
— To zajmie tylko parę minut. Chcemy się upewnić czy na pewno go nie ukrywacie.
Minęła stojącą najbliżej Raimei by zaraz to samo zrobić z chłopcami i pierw zajrzała do salonu połączonego z kuchnią. W pomieszczeniu dalej grał telewizor, a rozwalone talerze jak i ubrania leżały na kanapie. Chwilę później tak samo obejrzała sypialnie nastolatka, gdzie panował podobny chaos oraz ich sypialnie. Mało tego nie oszczędziła nawet toalety. Osaka stała dalej na swoim miejscu, co jakiś czas oglądając się na chłopców. Nie zapowiadało się by kobieta miała się na nich rzucić albo cokolwiek w tym stylu.
Wreszcie po jakimś czasie wyłoniła się z ostatniego pokoju i uśmiechnęła się do dowodzącego sekcją.
— Czysto.
— Czyli naprawdę przyszliśmy tutaj na marne..? — Dowódca jęknął zrezygnowany, jednak musiał coś powiedzieć stojącym — jeśli ten dzieciak się z wami skontaktuje proszę zgłosić się na ten numer.
Nie czekając na odpowiedź wcisnął dalej zszokowanej niebieskowłosej wizytówkę po czym po prostu popedzil swoich współpracowników, którzy zaczęli wychodzić z domu i tylko Anastasja zatrzymała się przy framudze patrząc na stojącą dalej zmrożoną trójkę.
— Zabawne. Odnoszę wrażenie.. Czy my czasem już rześmy, kiedyś nie spotkali?
— Anastasjo ruszaj się musimy jechać na drugą interwencję!
Kobieta westchnęła niepocieszona i nie czekając na odpowiedz ruszyła szybko po schodach zostawiając ich z rozwalonymi drzwiami. Pierwszy ocknął się Hoshi słysząc jak samochody odpalają poza domem i rzucił się do okna widząc odjeżdżających agentów .
— Nie powinniśmy ich zatrzymać?! Tam jest jedna z Willmonów!
Żeńskie Lenistwo spojrzało na Kuro i wampir odwzajemnił spojrzenie nawet nie ruszając się z miejsca o cal. Owszem powinni, ale widać czerwonowłosa wcale ich nie pamięta. Co gorsze teraz jak mają się do niej zbliżyć, gdy jest jedną z członków oddziału specjalnego?
______________
Elise podrzucała w dłoni monetę patrząc na nią jak unosi i opada nie tylko za pomocą uderzenia jej drobnych małych dłoni oraz jej magii. Pieniążek od pstryknięcia był coraz wyżej prawie, że sięgając sufitu by na górze zostać zatrzymanym przez jej magię i spadał powolutku w dół. Sytuacja rozwijała się coraz szybciej i już mają dwójkę Willmonów.
Mutsuko i Tsubaki są po ich stronie, a nie zanosi się na jakieś mordobicie. Mogłaby nawet przymknąć oko na plan najstarszej siostry, która chce z małego dzieciaka zrobić swojego Pana. To mimo wszystko całkiem zmyślne. Wychowany Eve będzie od nich całkowicie zależny — powinna się czegoś takiego spodziewać po Daisaki.
Uśmiechnęła się lekko doskonale też zdając sobie sprawę, że ten plan miał drugie dno. Usłyszała za sobą otwieranie drzwi i powoli odwróciła głowę widząc wchodzącego do pomieszczenia Hugh'a.
Niski wampir pokonał w milczeniu pokój i usiadł na przeciwko kobiety wpatrując się w unoszącą monetę. Obaw rosło ku jego nieszczęściu coraz więcej i odnosił wrażenie, że to jeszcze nie koniec. Można powiedzieć, iż przy tym co się dzieje była wojna z Tsubakim to był pryszcz.
— Martwi mnie to, że pozwalamy naszemu rodzeństwu wychowywać to dziecko.
Stevens spojrzała na czarnowłosego zaraz chwytając przedmiot kolejny raz w dłonie. Chłopak wypowiedział te słowa, które na samym początku tłukły się także po jej głowie.
— Spokojnie. Wątpię by miała gorzej niż tam, gdzie była wcześniej.
Brew męskiej Pychy uniosła się do góry, gdy zobaczył szeroki uśmiech na twarzy wampirzycy. Wyglądała na naprawdę spokojną. Bardziej niż oni wszyscy razem wzięci. Miał się już nawet odezwać w tej sprawie, lecz coś zaczęło pukać w okno. Stevens spojrzała w tamtą stronę i to samo zrobił czarnowłosy.
Parę kroków od nich za szklanymi drzwiami stał wysoki zielonowłosy wampir. Żeńska Pycha zeskoczyła ze swojego siedzenia podchodząc do drzwi by zaraz je rozchylić.
— I macie coś Law?
— Przeszukaliśmy wiele miejsc i jak na razie natrafiliśmy na człowieka, który twierdzi, że wie coś na temat tego ducha — Hugh zeskoczył że swojego miejsca podchodząc także do drzwi — jednak powiedział, że jak już ma z kimkolwiek rozmawiać to ma być to strażnik.
— Stra.... żnik..? — Servampy powtórzyły równo zaraz patrząc na siebie. Owszem mogło być możliwe, że ktoś o nich wiedział. Ale aż taki zbieg okoliczności?
Podklasa wzruszyła ramionami wyraźnie nie zdziwiona tą sytuacją. Law był pierwszym wampirem, którego stworzyła Stevens i tak jak każdy z pierwszych tworów posiadał unikalną umiejętność — potrafił przyciągać do siebie metale. Jednym słowem mógłbyć bardzo niebezpiecznym przeciwnikiem.
— Powinniśmy porozmawiać z resztą zanim cokolwiek postanowimy — Niski wampir pomachał lekko dłonią przy twarzy kobiety — to równie dobrze może być przekręt.
Żeńska Pycha pokonała zgodnie głową i spojrzała kolejny raz na zielonowłosego, który wyglądał jakby zaraz miał usnąć na stojąco. Widać on się wcale nie przejmuje wojną jaka może wybuchnąć jak tak dalej pójdzie.
— Dobra Law — Stevens westchnęła poprawiając dłonią grzywkę, która lekko opadła jej na oko — porozmawiamy z resztą i wtedy zdecydujemy kogo wysłać.
Wampir odwrócił się chcąc już wyjść przez okno po czym nagle zastygł jakby sobie o czymś przypomniał oglądając się przez ramię. Wtedy Hugh już wiedział skąd zna te znudzoną minę. Jego najstarszy brat ma taką samą.
— A właśnie. Widziałem radiowozy pod domem Raimei. Nie wiem jak to możliwe, ale ona zawsze ściąga na siebie problemy.
Servampy Pychy popatrzyły po sobie zdziwione i Czarnowłosa zmrużyła niezadowolona oczy.
— Nie mogłeś od tego zacząć?!
_______________
Presciute właśnie planował by wyjść z pokoju popijając swojego drinka przez słomkę, kiedy walnęły drzwi uderzając smoka centralnie w twarz czego wynikiem było nie dość, że rozbicie alkoholu to słomka wyleciała mu do gardła.
— Presciute, gdzie Tobias albo Chared?! — Raimei spojrzała na smoka, który robił się coraz bardziej siny kaszląc próbując wypluć przedmiot stojący mu w gardle.
— Emm. Siostro on się chyba dusi.
Osaka otasowała blondyna wzrokiem jeszcze raz widząc na nim multum napoju plus rozbitą na ziemi szklankę i nie wiele się więcej zastanawiając strzeliła z ręki chłopaka prosto w klatkę piersiową. Presciute kaszlnął kolejny raz i z jego gardła wypadła długa słomka, która go o mało zresztą nie zabiła.
— Ładnie to tak prawie zabić smoka..? — Chłopak oparł się o kobietę, która miała coraz bardziej zniecierpliwioną minę i zresztą nie tylko ona — Co to za miny..?
— Napadła nas policja.
— W tej policji jest Anastasja.
— Serio masz takie pojemne gardło by zmieścić tak długą słomkę?!
Właściwie cała trójka odpowiedziała to jakbym w jednym momencie i dopiero jak Yoda wspomniał o słomce każdy spojrzał na niego niczym na skończonego idiotę.
— No co..?
W tej samej chwili z korytarza wyszedł zaczytany Willmon wyraźnie ignorując stojącą czwórkę wpatrując się cały czas w swój telefon. Był już prawie przy wyjściu, gdy usłyszał za sobą sztuczny kaszel i odrywając wzrok od ekranu popatrzył na stojące wampiry i smoka.
— A wy otwieracie jakie stowarzyszenie katolickie i przyjmujecie fetyszystów, że tak stoicie?
— A te okulary mają ci dodać inteligencji czy jesteś pierwszym na ziemi ślepym wampirem? — Presciute wycelował oskarżycielsko słomką w stronę czarnowłosego.
— Nie twoja sprawa gejowska jaszczurko.
— Jak mnie nazwałeś nietolerancyjny bananie?!
Teraz to trójka Servampów obserwowała wymianie zdań pomiędzy blondynem, a Tobiasem dowiadując się o coraz nowszych formach obrazy. Może i trwało by to dłużej, gdyby zdenerwowana niebieskowłosa nie podeszła do stojącej już na przeciwko siebie dwójki wchodząc pomiędzy nich by ich rozdzielić.
— Amory zostawcie sobie na później gołąbeczki — Zignorowała oburzony wdech obu postaci i spojrzała na Willmona — znaleźliśmy Anastasje.
Twarz wampira od razu się rozpromieniła jakby dziewczyna powiedziała mu co najmniej o tym, że w raz ze swoim mężem przynieśli mu parę miliardów yenów.
— Świetnie! Gdzie jest jej ciało?!
— Pracuje w jednostce specjalnej, która podejrzewa Mahiru o zabójstwo Suzuhary.
Tobias zamilkł na chwilę otwierając szerzej oczy po czym westchnął załamany.
— Czego ja innego mogłem się spodziewać po waszej upośledzonej grupie..?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro