Rozdział 39 Pierwszy krok
Kuro obudziło mocne uderzanie w drzwi wejściowe, więc niechętnie uchylił jedno oko. Od razu się skrzywił czując jak jego głowa prawie, że pęka na dwoje i z powrotem je zamknął. Mało pamiętał z wczorajszego wieczora oprócz Presciuta wciskającego mu jakąś butelkę w rękę. Pierw jedną, potem drugą, później.. Cóż później już nic nie pamiętał. Nie otwierając oczu podźwignął się kawałek na łóżku zaraz czując jak cały świat mu tańczy i nawet nie musiał otwierać oczu by czuć się jak na karuzeli. Przyłożył rękę do ust mając wrażenie, że zaraz zwymiotuje wczorajszą kolacje, kiedy doszły do niego głosy z przed pokoju.
— To aż takie ważne Tsurugi, że pojawiłeś się tutaj z samego rana? — Od razu rozpoznał głos swojej żony, która musiała krzątać się już po salonie — niestety Mahiru, ani Kuro nie pojawią się dzisiaj w agencji. Podejrzewam, że za bardzo będzie ich męczyć dzisiejszy kac. Usiądź ja zaraz wrócę.
Kac..? Nie zdążył o niczym więcej pomyśleć, kiedy drzwi od sypialni się uchylił w których stanęła Raimei trzymając w dłoni jakiś kubek i pastylkę w dłoniach patrząc w stronę wampira.
— I jak tam żyjesz? Wymiotowałeś pół nocy — Tak? On za cholerę nic nie pamięta! — właściwie robiliście to z Mahiru na zmianę. Wcale nie potrzeba ducha by was wykończyć. Wystarczy Presciute.
Ruszyła w stronę jego części łóżka wyciągając przed siebie szklany kubek z napojem. Przy bliższych oględzinach poznał w tym wodę i aspirynę.
— Widzę czoło już lepiej też wygląda — Widząc, że Sleepy Ash robi mało zorientowaną minę westchnęła przeczesując włosy — potknąłeś się o własne nogi i uderzyłeś twarzą w muszle klozetową. Boję się zadzwonić do Lizzy co z Lichtem skoro Shirota wpadł i stłukł nasz stolik do kawy.
Niebieskowłosy aż przełknął nerwowo ślinę, jednak jego żona wyglądała na niezbyt wzruszoną by zaraz po tym zachichotać.
— Spokojnie Kuro to całkiem normalne, gdy się upijesz. Lepiej jeszcze poleż, bo nie wyglądasz za dobrze.
— Faktycznie nie wyglądasz za dobrze — Oba wampiry odwróciły głowy patrząc na stojącego Kamyię w przejściu by zaraz czarnowłosy lekko się zaśmiał — przypomina mi się jak Osaka tak popłynęła. Ile cię wtedy nie było? Dwa tygodnie?
— Nie ma co wspominać — Kobieta wzruszyła ramionami, jednak skrzywiła się lekko — nigdy więcej się tak nie napije.
— Powinny do broni zapisanych na zabijanie wampirów dodać alkohol.. — Męskie Lenistwo mruknął by zaraz połknąć aspirynę i popić ją wodą
— No nie wiem czy to by przeszło Kuro — Lider wygłodniałych psów podrapał się po głowie — swoją drogą Rai mam nie za dobre wieści. Nie wiem za ile wpadnie tutaj doprowadzony do szewskiej pasji Tsuyuki, więc wolałem się tutaj pojawić pierwszy i przybliżyć ci sprawę. Zanim ten okularnik postanowi cię rozszarpać albo kogoś w okolicy.
— Hoshi zatopił mu kolejne biuro? — Ostatnio Servamp wreszcie wrócił do pełnej sprawności i znowu potrafi pokazać brązowowłosemu jak bardzo go lubi. Niestety Shuhei nie podziela takiego rodzaju miłości.
— Chodzi o Mutsuko — Lenistwa popatrzyły na niego pytająco — urządziła sobie małą masakrę w tej biednej dzielnicy, co sama patologia tam się wychowuje. Nie patrz tak na mnie Osaka to, że Yoru wyszła na ludzi nie znaczy, iż każdy stamtąd wychodzi. To jak gra w totka. Raczej dziewięćdziesiąt procent populacji płynie na dnie w upoju alkoholowym albo ćpa.
— A mówiła o jakimś powodzie takiego zachowania?
— Nie wiem nie widziałem jej. Zresztą nikt nie widział nikogo od nich odkąd dostaliśmy cynk od jednej z podklas Pych. Dosłownie jakby zapomnieli o pakcie.
Wampirzyca podrapała się po podbródku zamyślona. Daisaki tak po prostu nie złamała by paktu. Nie teraz, a pierw by ich wszystkich posłał w diabły.
— Zajrzę tam dzisiaj — Kuro skrzywił się słysząc głos swojej żony — tylko muszę poczekać na Shiro jak wróci z zajęć. Wiesz. Ktoś się musi zająć chłopcami.
— Zaraz.. Chcesz iść tam sama?! — Sleepy Ash uniósł głos czego zaraz po żałował, kiedy w jego głowę uderzyło tysiące bolesnych igiełek i złapał się za głowę.
— Ty się i tak nie nadajesz do życia dzisiaj Kuro — Wampirzyca wzruszyła ramionami by zarz spojrzeć na chłopaka — chociaż... Wiem! Tsurugi zostań z chłopcami to teraz tam pójdę.
— Słucham..? — Lider wygłodniałych psów pierw zamrugał po czym jakby do niego doszło, co mówi wampirzyca i zaczął nerwowo machać rękami — Kuro ma rację! Mutsuko zeżarła ileś osób i tak po prostu chcesz sobie sama tam pójść?! Co herbatę ci zaproponuje czy jak?!
Wszyscy zaraz usłyszeli krzątanie po korytarzu by do sypialni zajrzał niski wampir, któremu nagle cylinder zjechał niżej na twarz i musiał go poprawić.
— Widzę, że nie tylko ja przyszedłem sprawdzić jak się czuje kacowy klub.
— Kacowy... Klub..? — Cholera wiedziała, kto powtórzył to bardziej nieogarnięcie. Kuro, który teraz już naprawdę nie rozumiał wizyt z samego rana czy Kamyia jeszcze bardziej zdziwiony widokiem Hoshi'ego.
— Idealnie wczułeś się w czas braciszku — I tym razem to Yoda zrobił głupawo dziwną minę widząc uśmiechnięta od ucha do ucha Osakę, która zaraz klepnela go po plecach — zrobimy sobie małą wycieczkę do Daisaki. Na "HERBATKĘ".
Spojrzał na dwójkę chłopców przy czym męskie Lenistwo machnął tylko zrezygnowany ręką. Nic nie przekona żeńskiego Lenistwa do zmiany zdania. Nawet pieprzone widmo śmierci.
____________________________
Shiro wyszła z klasy poprawiając ramiączko torebki, kiedy usłyszała cichy szept jakiś nastolatek z przed siebie. Uniosła wzrok widząc dwie uczennice. Jedna miała płomiennie rude włosy, zaś druga kruczoczarne.
— I znaleźli ją..?
— Co ty. Podobno to dość stara sprawa. Minęło od niej parę miesięcy. Najdziwniejsze, że nikt właściwie o niej nie pamiętał. Zupełnie jakby dziewczyna rozpłynęła się w powietrzu.
Białowłosa miała już odejść w swoją stronę, gdy ostatnie słowa spowodowały, że jej ciało zamarzło w miejscu nie dając się ruszyć choćby chciała.
— Tak biedna Suzuhara. Podobno przyjaźniła się z Mahiru i według taty to jego widzieli z nią ostatniego dnia — Planowała się odwrócić, ale nie potrafiła tego zrobić jakby nogi jej wzrosły w ziemię — powiedział, że będą wznawiać śledztwo. Tylko nikomu jeszcze o tym nie mów.
Kim do jasnej cholery jest ta Suzuhara..? Nagle zamarła pierw łącząc fakty. Suzuhara przyjaźniła się z Mahiru, a gdy ona go pierwszy raz spotkała twierdził, że zabił człowieka. A potem Kuro...
„Mahiru chociaż będzie miał dziewczynę, co ma głowę na karku i nie zginie."
Prawie podskoczyła, kiedy poczuła jak ręka opada na jej ramię i szybko uniosła głowę przed siebie widząc uśmiechniętego szeroko Sakuyę.
— Cześć Shiro. Co słychać..?
— Em... Myślę, że dobrze — Nie była pewna tego, co się właśnie działo i zżerało ją od środka by się dowiedzieć czy się nie myli. A jeśli się okaże, że to prawda i śledztwo się rozwinie to brązowowłosy będzie miał kłopoty.
— To świetnie! — Poklepał ją znowu po ramionach, aż okulary przeciwsłoneczne spadły jej na nos — kończysz już lekcje, prawda? Chodź odprowadzę cię do domu!
Akiseru chciała się zbuntować wiedząc jak to się skończy, gdy dowie się o tym Someya. Niby była pewna, że wampirzyca jej nie ruszy ze względu na Osakę, ale i tak zbytnio wolała się nie spoufalać z zielonowłosym. Nim coś powiedziała została złapana za rękę i pociągnięta do wyjścia że szkoły. Jak tylko zniknęli za rogiem zza krzeseł wyszła Shade ruszając w kompletnie inną stronę. Mogła mieć tylko nadzieję, że Watanuki rzeczywiście odprowadzi ją do agencji starając się by białowłosa nie znalazła po drodze żadnych wywieszek w sprawie byłej miłości Shiroty oraz by nie załapała, gdzie tak naprawdę idą. A teraz?
A teraz ona musi znaleźć powód dla którego to śledztwo ruszyło i ojciec tamtej nastolatki na pewno wie o wiele więcej niż te rozgadane smarkule.
I mimo, że nie chciała i tak wkroczyła w te historie swoimi buciorami. Oby to wszystko było tego warte.
_______________________
Raimei szła z Hoshim przez długi chodnik mijając spieszących się wszędzie ludzi. Mimo, że wampir był spokojny kobieta widziała jego ręce wciśnięte w kieszenie, gdzie musiał mieć dłonie na broniach.
— Myślisz, że napadanie na nas po środku miasta..?
— Ostatnio już nic mnie nie zdziwi siostrzyczko — Oglądał się niepewnie po ludziach jakby w którymś w nich miał zobaczyć zagrożenie. Mimo, że dalej to był ten sam skretyniały Yoda coś się w nim zmieniło po ostatniej walce — zresztą teraz nie powinnaś się nadwyrężać i..
— Nie wierzę. Ty też..?
— Muszę dbać o swojego pierwszego siostrzeńca, prawda? — Widząc jego szeroki szczery uśmiech nie miała serca się na niego dąsać, a tym bardziej sprzeczać. Chciał dla niej jak najlepiej jakby to miało spłacić chociaż odrobinę jego dług wobec niej.
— Skąd wy jesteście aż tak pewni, że to będzie chłopiec..?
— Sama to wiesz. Pimpek powiedział, że założyłaś się z Kuro o to — Dziewczyna słysząc o smoku skrzywiła się lekko i tak gad miał szczęście, że go nie zatłukła. Chociaż lepiej, iż ich upił w domu niż na mieście — swoją drogą czemu idziemy do Mutsuko?
— Tsurugi powiedział mi, że złamała umowę i zabiła wielu ludzi — Czarnowłosy momentalnie podniósł głowę by spojrzeć na kobietę, która mówiąc to była bardzo spokojna jakby informowała go o dzisiejszej pogodzie — Chce znać powód dla którego to zrobiła.
— Rozumiem — Zobaczyła jak kolejny raz się uśmiechnął i odetchnęła lekko.
— Pewnie jakbym Ci powiedziała, że idziemy do diabła też byś że mną poszedł, co?
— Za tobą siostrzyczko nawet na koniec świata.
Oboje wybuchnęli śmiechem dochodząc już pod hotel, gdzie teraz mieszkały Melancholie i ich podklasy. Kobieta znając piętro weszła z wampirem do środka zaraz stając w windzie by ruszyć na ostatnie pięćdziesiąte piętro. Jak tylko dojechali na górę wyjrzeli z windy widząc przyciemniony korytarz.
— Ciemno tutaj jak...
— Zgadzam się.
Z pomieszczenia po prawo wyszedł Berukia że szczoteczką do zębów w buzi. Zatrzymał się patrząc na dwójkę strażników z idiotyczną miną pocierając zaraz oczy jakby byli marą.
— Daruj sobie Berukia. Szukamy Mutsuko i pewnie wiesz nawet dlaczego.
Wampir jak na zawołanie szybko zniknął w drzwiach i oba Servampy uniosły pytająco brwi. Przecież widzą tego idiotę ciągle odkąd spoufalił się z Anzu. A zachowuje się jakby pierwszy raz przekroczyli próg. Popatrzyli zaraz po sobie, gdy otworzyły się kolejne drzwi z których wyjrzała osoba, której szukali. Widać są tutaj połączone korytarze i wampir musiał ją zawołać jakoś inaczej. Daisaki także była w piżamie i niezbyt wyglądało by cieszyła się z porannej wizyty.
— Czego chcesz ode mnie.. — Spojrzała niżej widząc także niskiego wampira i skrzywiła się jeszcze bardziej. Tylko tego destrukcjnego kretyna tutaj brakowało — Znaczy czego chcecie idioci z samego rana?
— Część patologii z Tokio, zeżarte dusze. Mówi Ci to coś? — Niebieskowłosa stukała butem o ziemię wpatrując się zdenerwowana w Mutsuko doskonale wiedząc, że jak będzie grzecznie mówić nic z niej nie wyciągnie
— Ach.. O tym mówisz — Przewróciła znudzona oczami po czym odwróciła się do nich napięcie pokazując ręką — chodźcie za mną to wam pokaże.
Servampy znowu na siebie pytająco spojrzały, ale ruszyły za kobietą przez korytarz mijając wiele drzwi. Hoshi przysunął się bardziej do Osaki na wypadek jakby ich najstarsza siostra coś planowała. Zbyt wiele lat zna czarnowłosą by o nic ją nie podejrzewać. Podeszli do jednych z ostatnich drzwi za których słychać było telewizor. Po tonie można było wywnioskować, że to bajki dla dzieci. Mutsuko popchnęła drzwi wchodząc do środka.
— Sora mamy gości.
Oczy obu wampirów otworzyły się szeroko, kiedy w otoczeniu wampirów zobaczyli siedząca ludzką dziewczynkę. LUDZKĄ DZIEWCZYNKĘ! Dziecko pierw pomrugało zainteresowane nowymi przybyszami po czym uśmiechnęła się szeroko ukazując nie pełne uzębienie, a na twarzy miała jeszcze wiele siniaków.
— O co tutaj do cholery chodzi Mutsuko..? — Żeńskie Lenistwo prychnęła patrząc to na siostrę to na resztę.
— Och to proste. Robię to co ty. Ratuje dzieci — Servampy ściągnęli brwi niezbyt rozumiejąc o czym mówi kobieta i wampirzyca westchnęła zrezygnowana — zresztą ta mała jest całkiem posłuszna. Skoro mam w przyszłości mieć jakiegokolwiek Eve wychowam sobie ją jak mi się podoba.
— Zdurniałaś do reszty? — Tym razem to wcale nie powiedziała Raimei, a Hoshi, który chyba był w szoku widząc coś takiego — ukradłaś dziecko!
— Nie ukradłam dziecka idioto. A co ja się będę tłumaczyć — Sora podniosła się z poduszki i podeszła do Daisaki łapiąc ją za rękaw by zaraz się bardziej za nią schować.
Osaka w milczeniu obserwowała dziecko, które wyraźnie wyglądało jakby nie chciało iść od wampirów. Popatrzyła zaraz po tym po innych w pomieszczeniu by zatrzymać na chwilę się na Tsubakim, który teraz słuchał wymiany zdań pomiędzy Hoshim, a Daisaki. Czarnowłosy owszem zachowywał się często jak kretyn, ale nigdy nie wpadł by na to by ukraść dziecko. To chyba była jego jedyna decyzja na zdrowy rozsądek. Hoshi i zdrowy rozsądek. To się kupy nie trzyma.
— Dobra wystarczy — Melancholia jak i Zazdrość spojrzeli na Lenistwo, która wyraźnie nie chciała już słuchać iż warczących na siebie zwłaszcza, że dziewczynka wyglądała na przerażoną — idziemy Hoshi. Muszę wymyśleć... wymyśleć jakąś bajkę dla Tsuyuki'ego. Nie wiem żerte rusałki czy inny chuj.
— Nie musisz robić za mojego prawnika.
— Pamiętaj, że wychowanie dziecka nie może być kaprysem — Odwróciła się ignorując tekst o prawniku i wychodząc z pomieszczenia słysząc za sobą jeszcze pomrukiwanie wampirzycy.
Yoda posłusznie za nią poszedł, a kiedy winda ruszyła całkowicie się zrelaksował by zaraz zacząć się głośno śmiać i Osaka spojrzała w jego stronę pytająco.
— Jeszcze nie widziałem by tak zażarcie czegoś broniła.
— Ty ją podpuszczałeś...
— Oczywiście, że tak! — Wampir uśmiechnął się szeroko wyraźnie zadowolony z siebie — A może zrobiła go sobie z Tsubakim po cichu i po prostu nie chcieli się pokazywać z nią na mieście?
— Yoda.. Jesteś jebnięty..
— Czemu nie? Pasują do siebie.
Mimo wszystko uśmiechnęła się tak samo szeroko jak wampir. Może i Daisaki zabiła tych ludzi zrobiła to dla ochrony dziecka, więc nie był to do końca kaprys. Mogła być z niej dumna, bo to był pierwszy krok czarnowłosej do zmiany swojego zachowania.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro