Rozdział 15 Najgorsza transakcja życia
Raimei szła przez osiedle i skrzywiła się lekko. Nie była pewna czy dobrze robi zwłaszcza, że nie poinformowała żadnego z chłopców, gdzie idzie. Jedynie na co się zebrała to nastukatnie krótkiego sms'a do Kuro, że musi coś załatwić - co jest idiotyzmem zważywszy na ostatnie dwa ataki.
Lawless jak i Senda obudzili się niedługo po ich przylocie, ale wampirzyce dalej leżały niczym kłody. Rodzeństwo Faustów próbują zlokalizować powód ich śpiączki, ale to może potrwać. Najgorsze są ślady, które nie są zbyt pomocne. Obaj chłopcy zgodzili się, że to był zamaskowany mężczyzna i do tego znał obie strażniczki. Podobno użył na nich jakiegoś przedmiotu.
Osaka próbowała się coś dowiedzieć od Chareda, ale wampir upierał się iż to dopiero początek i duch dobierze im się jeszcze bardziej do tyłków. Urocze podejście do sprawy. Swoją drogą cały czas mówi o ucieczce, a mimo to jest z nimi i nawet próbuje namierzyć swoje martwe rodzeństwo. Niebieskowłosa zacisnęła mocniej dłoń przypominają sobie złote oczy, które z wyższością na nich patrzyły.
Chciał zabić Kuro, zabił Takudę i na jego rozkaz zostały zaatakowane jej obie siostry. To gówno grabi sobie tak, że stanie na głowie i dorwie to cholerstwo chociażby musiała sprzymierzyć się z Someyą do której aktualnie zmierzała. Nie żeby uważała kobietę za wroga, ale jej dziwna miłość powoduje, że całe jej ciało jak i umysł chce spieprzyć na drugą półkulę. Jak ten Watanuki z nią wytrzymuje?
— Mam nadzieję, że Mutsuko wie co robi — Nie podobało jej sie to ani trochę. Z jakiej racji ona ma powiedzieć dziewczynie prawdę i o zgrozo prosić o pomoc? Przecież to Tsubaki powinien ruszyć swoje zacne cztery litery i się tym zająć. A do tego Sakuya będzie miał ciepło. W końcu on o wszystkim wiedział, nie?
Wreszcie stanęła przed uroczym domkiem, który patrząc na obskurną okolicę wyróżniał się zadbanym ogrodkiem. Zabawne. Nie spodziewała się, że ktoś taki jak Shade będzie dbał o roślinność w swoim otoczeniu. Ruszyła przez ogród kamienną scieżką bijąc się z myślami za i przeciw. Daisaki doskonale wiedziała, co robi wysyłając ją. Kurwa, że czarnowłosa nie ma słabości do szczeniaczków.
Rzuciła ostatni raz spojrzeniem na zegarek, który wskazywał dwudziestą trzecią i nerwowo przełknęła ślinę. Miała w duszy nadzieję, że nie robi największego błędu swojego życia. Zapukała dwa razy, a cisza upewniła ją tylko iż nikogo w domu nie ma. Gdy planowała już się wycofać z ulgą, iż może załatwić to innego dnia odwracając się w stronę ogródka poczuła dreszcz na plecach, kiedy drzwi za nią pyknięły otwierając cicho. Szybko obejrzała się do tyłu, ale nikogo nie zauważyła przy wejściu. Co jest kurwa?
W normalnych okolicznościach powinna stąd spieprzać w podskokach, ale coś jej nie pasowało i musiała się upewnić czy z Someyą wszystko dobrze. Wolała nie mieć kogokolwiek na sumieniu. Bardzo powoli ruszyła do wejścia zaglądając do środka od samego początku przywitał ją ciemny salon połączony z czarną kuchnią. No cóż.. Widać kobieta lubi czarny kolor.. Super.. Światła były pogaszone i tylko pudełka po jedzeniu pokazywały, że ktoś tu dzisiaj urzędował. Zaraz po tym kobieta spojrzała w lewo widząc biegnący cień po schodach.
— Someya? — To zaczynało być coraz bardziej podejrzane.
Z duszą na ramieniu podeszła do schodów i spojrzała w górę na pierwsze piętro. Nie powinna się niczego bać skoro tu przyszła, nie? To dlaczego czuje jak jej nogi lekko drżą? Nie chcąc spędzić na dole ani chwili dłużej ruszyła po schodach modląc się w duchu by przeżyć, bo inaczej chłopcy ją zabiją. Co ona gada. Oni już ją zatłuką za szlajanie się samej po nocy. Wgramoliła się na pierwsze piętro by na końcu korytarza znów zobaczyć cień.
Chociażby chciała nie mogła ujrzeć jego twarzy, która była ukryta w cieniu, ale po budowie ciała mogła wywnioskować, że był to chłopak.
— Sakuya? — Postać uchyliła drzwi znikając w środku. Nie wygląda to zbyt dobrze. Watanuki na pewno by tak się nie zachował.
Wampirzyca ruszyła przed siebie łapiąc po drodze miotłę, która stała przy schodach. Nie była pewna, co zastanie w tamtym pokoju zwłaszcza po atakach na dziewczyny oraz chłopców. A jeśli to ten facet?
Ściskając coraz mocniej przedmiot mruczała pod nosem, że robi głupotę i powinna jak najszybciej brać nogi za pas, ale jeśli naprawdę to dom Someyi to kim jest ten obcy koleś? Zawsze Sakuya mówił, że dziewczyna jest sama. Stając pod drzwiami pokoju położyła rękę na klamce jeszcze chwile się wahając. A jebać to! W razie czego strzeli miotłą najwyżej odkupi.
Nacisnęła mocniej klamkę i z całej siły popchnęła do przodu, a przedmiot z hukiem uderzył o ścianę. Raimei zamarła w drzwiach z miotłą otwierając szerzej oczy.
— Co tu się kurwa odpierdala...?
Cholera wie kto był bardziej zdziwiony Osaka czy dwójka wampirów w łóżku. Po paru chwilach milczenia zielonowłosy zapiszczał czerwony niczym kobieta zakrywając się bardziej, a jeszcze bardziej czerwona niebieskowłosa zakryła oczy odwracając się do nich plecami.
— Co ty tutaj robisz?!
— Przymknij się na chwile Watanuki. Jakby Raimei nigdy gołego faceta nie widziała — Zadowolona Shade przekręciła się na łóżku wpatrując w stojącą tyłem dalej dziewczynę — tak w ogóle jak już jesteś to może masz ochotę na trójkąt kociaku, hm?
— Ty tak na poważnie?! — Nie wiadomo kto głośniej krzyknął. Osaka, która z szoku, aż sie odwróciła czy zielonowłosy, który poderwał się z takim samym przerażeniem z pościeli i niebieskowłosa miała kolejny raz okazję zobaczyć wampira jak go Bóg stworzył.
— POCZEKAM NA DOLE!
Nim Sakuya kolejny raz miał zapiszczeć niczym baba żeńskie Lenistwo wyleciało z pokoju chcąc jak najszybciej wymazać te żenującą sytuację z pamięci. Jak nie nakryła Lizzy i Lichta to ich. Tamci chociaż byli po części ubrani!
_______
Kuro grał w skupieniu na konsoli, co jakiś czas przegrywając. Bluzgnął pod nosem przy kolejnej śmierci by wreszcie ze złością odstawić przedmiot na szafkę nocną. Ostatnio miał do niej coraz mniej cierpliwości i nie wiedział czy po prostu za dużo się dzieje, czy może się starzeje. Wampir się starzeć? Dobre sobie.
Wyszedł z sypialni kierując się do kuchni by wziąć sobie coś do przegryzienia i zająć kanapę dopóki nie wróci Mahiru. Traf chciał, że cała trójka z nim mieszkająca poszła coś załatwić,więc pierwszy raz od dłuższego czasu mógł pobyć sam.
Wyciągnął chrupki z szafki, które jakiś czas temu zakupiła sobie niebieskowłosa i usadowił się na kanapie włączając wolną ręką telewizor. Na pewno jak tylko jego żona wróci go opieprzy, że jak zwykle wyjada jej wszystkie smakołyki, ale w końcu jak sama ich nie je to czemu on ma ich nie zjeść? Jedzenie nie powinno się marnować — zwłaszcza słodycze. Przypatrywał się właśnie jak kobieta w telewizji tłucze jakieś mięso, gdy kątem oka zauważył cień na balkonie. Gdy tylko do niego to dotarło szybko okręcił głowę w tamtą stronę, ale balkon jak wcześniej był pusty. Normalnie by się tym nie przejął, ale historię z wcześniejszych lat ukazywały, że raczej rzadko im się coś wydawało. Niebieskowłosy podniósł się z kanapy ruszając w stronę balkonu mając wrażenie, iż pcha się w paszcze lwa — to było niemal pewne.
Wampir wszedł na balkon by także zaraz wyjrzeć za niego. Ulica jak to ulica. Jak zwykle była oświetlona i lekko pusta, bo mieszkanie Mahiru mieściło się w mniej zatłoczonej części miasta, a zważywszy na godzinę to nawet miasto nigdy nie śpiące ma swoje granice. Podrapał się nerwowo po głowie myśląc, że wpada w paranoje i wyciągnął telefon próbując dodzwonić się do Raimei. Zresztą z marnym skutkiem, bo przywitała go skrzynka. Super..
Wiedział, że jej wyjście coś załatwić tak się skończy. No co za kobieta. Westchnął wiedząc, że i tak nigdy nie przemówi dziewczynie do rozsądku. Ale mogłaby pomyśleć o dziecku. I cóż.. Co wybrałeś z tym się męcz.
— Chyba popadam w paranoje jak reszta tego domu.. To życie naprawdę jest męczące.
Servamp okręcił się chcąc wrócić do mieszkania i jego oczy otworzyły się szeroko, kiedy zobaczył w jakim stanie jest salon. Przedmioty zostały pozwalane na ziemię, a telewizor śnieżył będąc na popsutym programie. Kiedy to się kurwa stało?! Przecież by słyszał! Przełknął ślinę ruszając przed siebie przez salon otasowując straty. Nawet gary w kuchni były do jasnej cholery w nieładzie. No gary powinien usłyszeć..
W pewnej chwili podskoczył słysząc szuranie u nich w sypialni. Zupełnie jakby tylko poza mieszkaniem nie było słychać, co się dzieje na zewnątrz. Mając prawie duszę na ramieniu zmusił swoje nogi do ruchu zbliżając się do pomieszczenia. W razie, co może uda mu się to coś złapać.
— Co jest? — Servamp zajrzał do sypialni, ale w wewnątrz nikogo nie było oprócz rozbebeszonego łóżka i wyrwanych szafek.
— No cześć debilu — Wampir prawie podskoczył słysząc głos przy uchu i nie zdążył się odwrócić, gdy coś ciężkiego uderzyło go w głowę, a niebieskowłosy z hukiem upadł na podłogę.
_________
Zakłopotana niebieskowłosa siedziała na dole na kanapie. To wszystko kurwa szło jak nie powinno. Najlepiej jakby w ogóle stąd wyparowała i wykopała tutaj, ktorąś Melancholię. I weź ty teraz spojrzyj tym podklasom w oczy?! Obserwowała salon w którym miała nadzieję siedzi ostatni raz by w pewnej chwili jej wzrok znowu spoczął na fotelu kawałek od niej.
— Ty naprawdę mnie widzisz. A to numer!
Postać siedząca na przeciwko niej była wysokim brunetem o błękitnych oczach. Swoją drogą pierwszy raz widziała taki odcień i spokojnie mógł wyrywać na to kobiety oczywiście o ile by żył.
— To ciebie widziałam jak tutaj weszłam — Musiała przyznać, że widzenie duchów było strasznie kłopotliwe. Zwłaszcza, gdy duchy miały głupie pomysły jak ten przed nią.
— Nie spodziewałem się zobaczyć kogoś, kto oprócz Seiko i tego zielonowłosego barana będzie mnie widzieć — Chłopak uśmiechnął się szeroko wyraźnie nie zrażony tym, że dopiero co nadział ją na krępującą sytuację — jestem Kazuo Yoshida. Brat Someyi.
Czy każdy z jej znajomych ma martwych krewnych i dopiero jej ciąża zaczyna jej to pokazywać?! Brunet widząc minę żeńskiego Lenistwa zaśmiał się bardziej rozkładając na fotelu.
— Oczywiście przyszywanym.
— Wszystkie duchy mają takie głupie pomysły...?
— Och nie — Brunet przekręcił się na fotelu, że był na nim teraz do góry nogami dalej nie spuszczając wzroku z kobiety — po prostu nie lubie Watanukiego.
I dlatego chciałeś bym ja przeżyła traume dzisiejszego wieczoru. Raimei zirytowana przeczesała włosy zaczynając kolejny raz rozglądać po domu. Wcześniej salon wyglądał na mroczniejszy. Jak dużo zmienia zapalone światło.
— No to kociaku. Co cię sprowadza do mojego domu? — Shade pojawiła się w salonie dopinając ostatni guzik w koszuli i usiadła na kanapie, gdzie siedział Kazuo — suń dupe Kazuo też chce usiąść.
— Jestem duchem. Przecież możesz na mnie usiąś...
— Wiesz jakie to okropne uczucie? — Raimei przyglądała się rozmowie obu postaci opierając dłoń o policzek, a mogła teraz spokojnie sobie spać w domu. Nie. Daisaki akurat stwierdziła, że ona jest idealną osobą dla Someyi.
— Czyżbyś tak za mną tęskniła żeś z rozpaczy znalazła mój dom? — Osaka wyprostowała się momentalnie na fotelu czerwona, gdy twarz psychodelicznie uśmiechnętej czarnowłosej znalazła się przy jej twarzy — a może masz ochotę przypomnieć sobie o naszym pocałunku?
Nim Shade się spostrzegła wampirzycy przed nie było zaś biały kot był kawał dalej chowając za szafką od telewizora ostrożnie wystawiając łepek.
— Mam męża do cholery! Przyszłam tutaj w sprawach czysto biznesowych!
— Czysto biznesowych? — Oboje popatrzyli tępo na kobietę, która nie wyczuwając już zagrożenia wróciła do swojej ludzkiej formy, ale nie zmieniając miejsca. Zacisnęła nerwowo wargi. Żeńska Melancholia wspominała żeby powiedzieć jej prawdę na temat stworzyciela, ale ona chyba nie ma odwagi by to powiedzieć na głos.
— Potrzebujemy twojej pomocy.. Shade — Kobieta pomrugała parę razy widząc jak niebieskowłosa zaczyna sie bawić jakimś trokiem od kurtki byle by nie patrzeć w jej oczy. Urocze! — jak wiesz moje siostry jak i chłopców, ktoś zaatkował.
— I pewnie chcecie bym namierzyła tego osobnika? — Someya podparła dłoniami biodra.
— Wiem, że nie chciałaś się mieszać w żadne sprawy związane z nami, ale..
— Spoko. Pomogę.
— Naprawdę? — Oczy żeńskiego Lenistwa otworzyły się szeroko. Co tak łatwo poszło? Mutsuko uprzedzała ją o problemach związanych z współpracą Shade, a ona tak po prostu się zgodziła?
— Ale nie za darmo — Widząc kolejny raz ten psychodeliczny uśmiech to nawet Yoshida zniesmaczony odsunął się na pewną odległość. Już im obojgu nie podobał się ten wyraz twarzy — w zamian za pomoc spędzisz ze mną jeden miły wieczór.
Zapadła cisza w pomieszczeniu i Sakuya, który akurat zszedł zapinając spodnie także zamilkł słysząc słowa Someyi. No baba oszalała. Co ona chce od tej biednej Raimei.
— Nie wolisz nie wiem Hosha? Macie podobne podejście seksualne — Kobieta pokręciła głową i policzki Osaki zrobiły się już tak czerwone, że niedługo wypalą jej twarz. TAMTA DWÓJKA NIE UPRZEDZAŁA JEJ O CZYMŚ TAKIM!
— Spokojnie mówię o normalnym spędzeniu czasu. Nie wiem wyjście, gdzieś chociaż nie powiem uroczy z ciebie kociaczek — Czarnowłosa oblizała się, a przez plecy niebieskowłosej przeszedł dreszcz. Ani trochę jej kurwa nie uspokoiła!
__________
Czerwony dalej na twarzy Sakuya szedł obok Raimei. Dziewczyna od wyjścia z domu Shade wcale się nie odzywała, co mogło oznaczać, że dziewczyna już żałuje, iż się zgodziła.
— Właściwie.. Czemu obaj ze mną idziecie..?
Zaraz obaj...? Watanuki odwrócił głowę w prawo i prawie wrzasnął widząc lecącego bruneta obok. Duch zacmokał zniesmaczony jakby pytanie miało go urazić.
— Prawdziwi dżentelmeni odprowadzają kobiety do domu. — Co kurwa? — zresztą bałbym się zostawić cię z nim sam na sam, bo by cie..
— Zamknij się Kazuo! — Watanuki był już tak czerwony, że włosy zaczynały się z nią gryzć. Brew Osaki uniosła się do góry widząc jak bardzo zakłopotany był dzisiejszą sytuacją. Jej w sumie już przeszło — po prostu atakują ostatnio strażników, a Mahiru powiedział mi, że ty i Kuro..
— Ile mam wam wszystkim powtarzać, że ciąża to nie choroba — Kobieta przerwóciła zmęczona oczami przyśpieszając kroku, a chłopcy musieli prawie biec by ją dogonić — nie musicie się martwić. Ale skoro już tu jesteś Sakuya to będę miała do ciebie prośbę.
— Tak?
— Powiedz Shade prawdę — Zielonowłosy zatrzymał się zdziwiony widząc przeszywające spojrzenie kobiety. Musiał przyznać aktualnie była przerażająca, gdy próbowała go przejrzeć na wskroś — rozmawiałam z Mutsuko i Tsubakim. Wiem o wszystkim.
— Dlaczego ja?! To Tsubaki powinien to zrobić!
Yoshida stał wpatrując się w oba Wampiry wyraźnie skołowany. Wiedział jedno. Ten wampirzy gnój wkręcał w coś Someye, a on nie może na to pozwalać.
— A co ja mam to zrobić? Wierz mi, że wtedy to podczas seksu udusi cię pierwszym lepszym biczem — Sakuya zbladł przy okazji zdając sobie sprawę, że żeńskie Lenistwo mówi o jego seksie bez skrupułów — i nie patrz na mnie jakbym powiedziała coś strasznego. To chyba normalne, że to robicie, nie?
— Raimei! Sakuya, co tu robicie? — Wampiry spojrzały w bok patrząc na biegnącego w ich stronę Mahiru w towarzystwie Shiro.
— Ja..? Załatwiałam najgroszą transakcje życia — Dziewczyna zadrżała na samą myśl uśmiechu czarnowłosej, gdy przystała na jej układ — a co was dwoje robi tak długo poza..
— O co tutaj do cholery chodzi?! — Yoshida zdążył tylko to powiedzieć, a w tym samym momencie drzwi od mieszkania Mahiru otworzyły się z hukiem.
Grupa stojąca na dole zamilkła widząc jak zamaskowana postać wskoczyła na barierkę by zaraz ciszej zeskoczyć na trawę przy nich. Zatrzymał się na chwile spoglądając w ich stronę i zamarł patrząc na pierwszego strażnika. Chwile potem jakby obudził się z transu zdając sobie sprawę, że osób w tym miejscu jest za dużo i rzucił się biegiem w stronę budynków.
— Hej on ucieka! — Kazuo ruszył za postacią znikając za budynkami, a kobieta momentalnie jakby się ocknęła. Oboje z Mahiru jak i Shiro byli za domem. To oznacza, że w mieszkaniu został.
— Szlag by to! Kuro!
Nie czekając na nikogo wbiegła po schodach, a za nią reszta dopiero po chwili załapaując o czym pomyślała dziewczyna. Wampirzyca pojawiła się przy drzwiach nerwowo obserwując salon by na końcu tam, gdzie mają wejście do sypialni zobaczyć leżącego wampira. Poczuła jak coś ciężkiego opadło jej na żoładku i przerażona ruszyła biegiem przez korytarz nawołując imię Servampa. Powinna się spodziewać, że skoro został zaatakowany Lawless to i reszta pierwszej generacji jest na świeczniku. Czemu do cholery jasnej zostawiła go samego w domu. Dopadła do niego widząc rozbitą głowę i spojrzała w bok widząc pogrzebacz, który ostatnio kupił Shirota.
— Kuro słyszysz mnie?! — Potrząsała niebieskowłosym i reszta zdążyła do niej dobiec. Brązowowłosy czuł jak zaczyna drżeć. Wszystkich, co zaatakowało to coś zapadali w śpiączkę. A jeśli Kuro także.. — Mahiru dzwoń po Laylę!
Chłopak nie zdążył nawet wykonać ruchu, kiedy na całą grupę, a w szczególności na Sleepy Asha poleciała woda z wielkiego wiadra, które trzymał Sakuya.
— Co ty odpierdalasz Watanuki?!
— Trzeba było coś zrobić, a na nieprzytomnych najlepiej działa woda i..
W tej samej chwili wszyscy usłyszeli kaszel i odwrócili głowy do tyłu widząc podnoszącego się niebieskowłosego do siadu, który zaraz syknął łapiąc się za rozbitą głowę.
— Łeb mi pęka.. — Zaraz popatrzy w prawo widząc siedzącą przed nim tak samo mokrą Raimei, a dalej stojące resztę osób — co wy tutaj wszyscy robicie?
Osaka nie odpowiadając od razu przytuliła się do lekko skołowanego wampira zaczynając pochlipywać. Zdziwiony wampir objął ją ramionami patrząc pytająco po wszystkich i każdy wyglądał jakby odetchnął z ulgą. No cóż odkąd wampirzyca jest w ciąży jest bardzo emocjonalna..
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro