Rozdział 12 Strażnik grobowca Seta
Raimei stała z lornetką obserwując ruiny, które były jeszcze kawałek przed nimi. Byli w tym miejscu już dobre parę godzin i słońce zdążyło dać im się we znaki. Żadne z Servampów nie dało rady wytrzymać w swojej ludzkiej formie na rozgrzanej piaszczyznie dłużej niż parę minut, więc to raczej Mahiru, Mikuni i Tsurugi odpowiadali za ich transport.
— I co znalazłaś coś teściowo..?
— Wal się Mikuni — Blondyn zachichotał wyciągając drugą lornetkę zaraz gwizdając z entuzjazmem widząc zniszczone ruiny otoczone wodą — na moje oko to muszą być te ruiny o których mówił Shuhei. Jeśli pod nimi są katakumby to by oznaczało, że jesteśmy niedaleko świątyni Klepoatry.
— A stamtąd wejdziemy do biblioteki - Alicein dokończył za nią stukając się zamyślony po podbródku — powinniśmy się pośpieszyć to jeszcze dzisiaj znajdziemy tamto miejsce.
— Dziwi mnie bardziej, że Mutsuko wspominała coś o kąpieli. Ona nigdy nie chce mi powiedzieć wszystkiego dokładnie. Ta współpraca jest naprawdę chujowa - Osaka westchnęła zmęczona widząc ile czeka ich jeszcze drogi przez te przeklętą patelnie, że aż żałowała, iż nie skorzystała z propozycji chłopców by zostać w zimnym Tokio. Ale nie chciała być zamknięta w czterech ściana, gdy reszta nadstawia karku. Jej rozmyślalnia przerwał dzwoniący telefon i zdenerwowana złapała za aparat widząc nadawcę jako Lizzy. Odebrała szybko przedmiot do ucha — czego?
— OSAKA KURWA! GDY MÓWIŁAŚ O OPIECE NAD TĄ SWOJĄ PODKLASĄ TO NIE WSPOMINAŁAŚ, ŻE JEJ ALTER EGO BYŁO MORDECĄ I KANIBALEM W JEDNYM! — Że co kurwa..? - dzisiaj chciał na Yoru urządzić imprezę z piłą mechaniczą czaisz?! NIE YORU TO NA PEWNO NIE BYŁO DLA SIDA!
— Hola. Hola jaki kanibal? Skąd Watari ma piłę mechaniczą?
— Jestem Jenks głupia dziewko! Nie żaden Watari!
— Wiem, że nie da się kogoś pierdolnąć z daleKa, więc Lizzy czyń honory — Mikuni przysłuchiwał się sytuacji z boku obserwując nadzwyczaj spokojną niebieskowłosą. Nie wiedział o co chodzi, ale słysząc o pile jak i Watarim od razu było wiadome, że ten cały Jenks coś odwalił. Żeńskie Lenistwo słysząc wrzaski huki i tym podobne dźwięki westchnęła zdając sobie sprawę, że nie tylko Foster dała mu po gębie, ale także Licht musiał tam mieć swój udział, bo chłopak obraził dziewczynę jakimś bluzgiem. Odważnie. Raimei potarła zmęczona oczy — i uspokój go jakoś z resztą, gdy tylko znajdziemy Willmona powinno się wszystko uspokoić.
— Mam nadzieję.. — Rudowłosa rozlaczyła się i wampirzyca spojrzała w prawo na czekającego Aliceina w sprawie nowych wiadomości — pośpieszmy się zanim reszta zabije Watariego albo co gorsza on zabije ich.
Blondyn zaśmiał się pod nosem wyobrażając sobie jak grupa ludzi i wampirów próbuje okiełznać Oshimę. Wiedząc, że w grupie jest Foster, Todoroki i Faustus to nawet mu współczuł. Dwójka wróciła do reszty grupy pośpieszając ich by w drodze słuchać dalej niezadowolonego Kuro w sprawie palącego słońca.
Po dobrych paru godzinach oraz zachodzącym już słońcu grupa pojawiła się wreszcie przy ruinach i wampiry mogły wrócić do swoich ludzkich ciał. Mahiru podszedł do białego kawłka kolumny delikatnie pukając w niego dłonią.
— Niesamowite, że te ruiny mimo czasu tak się trzymają.
— To wyobraź sobie jak musieli się namachać by to zbudować — Mikuni uśmiechnął się także podziwając sterty konstrukcji, która przy zachodzącym słońcu zapierała dech.
— Znalazłem!
Wszyscy odwrócili głowy w stronę Jeje, który z nawigacją stał przy wodzie próbując namierzyć jedno z ciał. Kuro podszedł do wody i się skrzywił.
— Na poważnie on jest w tej wodzie..?
— Nie bądź głupi bracie! Zresztą Mutsuko wspominała o kąpieli, więc na pewno tam musi być, gdzieś tam w dole.
— Kuro lubi wodę jak się tam kąpie naga siooo.. — Hoshi nie dokończył dostając z sierpowego od czerwonej Raimei i wylądował w wodzie.
— Zamiast pieprzyć głupoty bierz się do roboty!
— No pieprzenie też tam było.
— Yoda kurwa!
— No już, już siostrzyczko nie denerwuj się — Servamp stanął na wodzie uderzając butem o tafle przez co każdy zobaczył jak na wodzie pojawiła się jasna niebieska poświata wyglądająca jak bąbel.
— Co to jest ? — Nastolatek uniósł zdziwiony brew widząc pierwszy raz coś takiego. Żeńskie Lenistwo weszło na przedmiot, który w odczuciu przypominał chodzenie po gębokiej warstwie śniegu czy też chmury. SleepyAsh schylił się dotykając rzeczy, która o zgrozo wcale nie była taka ciepła wręcz przeciwnie. To było lodowate!
— Zależy od temperatury wody bracie — Niska Zazdrość widząc minę męskiego Lenistwa wzruszył ramionami i popatrzył na stojących na brzegu chłopców — śmiało! Chyba nie chcemy spędzić tutaj reszty dnia! To bańka. Dzięki niej zanurzymy się w wodzie mając dalej powietrze.
Tsurugi z Mahiru popatrzyli po sobie niepewnie, zaś Mikuni już wskoczył na dzieło swojego drugiego Servampa. Shirota nigdy nie był do końca pewny pomysłów Hoshiego. Wampir zawsze miał głupie pomysły za plecami, ale jest z nimi Osaka to wampir się będzie chamować. Zwłaszcza było widać to po jej sierpowym. Ale Mahiru jak Mahiru to Kamyia czuł się bardziej zagrożony. Dotąd bał się tego, że zaczyna coraz bardziej dogadywać się z wampirem, a on rzuca w jego stronę coraz bardziej niewybredne żarty.
— Idziecie czy mam wysłać specjalne zaproszenie..? — Jeje chciał jak najszybciej się stąd wynieść, a guzdrający się chłopcy to ostatnia rzecz na jaką ma dzisiaj aktualnie ochotę. Brązowowłosy pomruczał coś sobie pod nosem w stylu "pierdol się" co niebieskowłosa skwitowała krótkim uśmiechem i wszedł na maź, która wydała się teraz całkiem przyjemna.
Czarnowłosy jednak dalej nie był przekonany, co do tego tym bardziej, że jest tam jeszcze Alicein. Zrezygnowana Zazdrość wrócił się po bańce na ląd i bez słowa przerzucił sobie Kamyię przez ramię ignorując jego krzyki by postawił go na ziemi.
— Yoda ruszaj się, bo on mi się zaraz wyrwie..
Jeje powiedział to takim tonem, że raczej nikt by mu się nie sprzeciwił. Jednym słowem wampir chyba ma okres. W parę chwil zanurzyli się w wodzie i z ust czarnowłosego wyrwał się zrezygnowany jęk. Teraz już na pewno stąd nie ucieknie. Raimei podeszła do ściany bańki obserwując toń. Powoli ciemność ustępowała kolorowej faunie i folrze. Gdzie pływały różnego rodzaju jak i koloru ryby. Niebieskowłosy zamienił się w czarnego kota kurczowo trzymając jej włosów. Nienawidził zimnej wody, a ta bańka nie wygladała na bardzo wytrzymałą. Przynajmniej dla niego.
Wreszcie oczom wszystkich ukazała się wielka budowla, która wygladała jakby była zbudowana ze złota.
— Kuro wyrwiesz mi włosy. Rozluźnij się. Ta bańka nie pęknie.. — Jasne. Skoro wampir mógł zajść w ciąże to ta bańka tym bardziej może pęknąć.
— Zobaczysz, że pęknie i się potopimy albo tobie i dziecku zaszkodzi, bo czytałem, że... — Widząc minę swojej żony od razu zbladł. Cholera wiedziała czy chodziło o artykuł czy o to, że nie wierzy w magię Hoshiego — nic nie mówiłem!
— Tylko wrócimy spalę każdą gazetę w naszym mieszkaniu — Shirota już otwierał usta by coś dodać, ale kobieta go uprzedziła — jedno słowo Shirota, a twoje podręczniki też skończą jako opał do kiełbasek.
Blondyn zaśmiał się pod nosem widząc zniesmaczone miny obu chłopców. No cóż tym razem musiał się zgodzić z Osaką. Kobieta ma z nimi przejścia przez dziewięć bram piekielnych - nawet mu jej odrobinę żal.
— Patrzcie rekinek! — Cała grupa odwróciła głowę w stronę niskiego wampira, który pokazywał palcem na jakiś cień czający się w rogu. Tsurugi zmrużył oczy przyglądając się rogowi w którym owe stworzenie powinno być.
— Hoshi... To nie jest rekin! Przyśpiesz natychmiast!
— Co...?
W tej samej chwili coś uderzyło w przedmiot i niebieskowłosa odbiła się od ściany lądując całą siłą na zdziwionym Yodcie. Jeje Wyciągnął bronie przed siebie rozglądając za napastnikiem, którego jego kompan pomylił z rekinem.
— Jeje zaczekaj jeśli strzelisz z broni to bańka!
Czarnowłosy nie dokończył, bo coś złotego ruszyło w ich stronę przypominając kobietę skrzyżowaną z ptakiem. Servamp nawet nie zdążył strzelić, a stworzenie przeleciało środkiem przez bańkę.
— Jesteście cali?! — Mikuni uniósł głowę wpatrując się w resztę towarzyszy.
—Chyba tak.. Co to do cholery jasnej było..?
Zapadła cisza by zaraz po tym wszyscy usłyszeli syk balonu z którego ulatywało powietrze. Tsurugi przełknąjąc nerwowo ślinę spojrzał w dół widząc jak naprzedmiotcie niczym na szkle zaczynają pojawiać się rysy, a zrenice niskiego Servampa zmniejszyły się.
— O kurwa..
Żeńskie Lenistwo zdążyło tylko złapać Kuro, który był dalej w kociej formie jak i za kołnierz starszego brata, gdy pękająca bańka poprosty wywaliła ich w toń.
______
Kuro czuł jak ktoś nim lekko potrząsa i zmuszając się do otwarcia oczu zobaczył pierw zamazany obraz by zaraz po tym zostać odwróconym na bok przez co wypluł obrzydliwą słoną wodę zalegającą w jego płucach.
— Co za ulga. Myślałam, że się utopiłeś.. — Popatrzył znowu przed siebie widząc niebieskowłosą siedząca na piętach, której dalej z włosów skapywała woda.
— Mówiłem, że się potopimy. — Servamp podniósł się do pozycji siedzącej dalej próbując pozbyć się nieprzyjemnej soli z ust, co mu niezbyt dobrze szło — gdzie jesteśmy..?
— Bańka wyrzuciła nas na budynek i uderzyłeś głową o ścianę — Tak właśnie się zastanawiał czemu on nic nie pamięta i do tego ma wrażenie jakby jego głowa miała pęknąć na dwoje — Hoshi nie mógł wytworzyć drugiej bańki, więc mieliśmy mało czasu by cię przetransportować tutaj.
— Mam nadzieję, że to nie on mi robił metodę usta usta.. — Wampirzyca zachichotała słysząc na powrót znudzony ton niebieskowłosego. Naprawdę przez dłuższą chwilę miała pietra, że męskie Lenistwo się utopiło i to z jej winy, bo się nie dość iż uparła na ten wyjazd to jeszcze w odruchu jak go złapała to przez nią uderzył o te nieszczęsną ścianę. Twarz wampira momentalnie przybrała zmartwiony wyraz — a ty jak się czujesz.. w końcu woda..
— Kuro nic nam nie jest. Zresztą skoro w tym stanie udało mi się ciebie z Yodą tutaj przetransportować i zrobić ci jeszcze usta-usta to na pewno nie jest ze mną tak źle — Sleepy Ash słysząc zrezygnowany głos dziewczyny uśmiechnął się lekko. W sumie miała sporo racji w tym co mówi.
— A właściwie... gdzie jest Hoshi..?
— W ciągu paru minut zadałeś mi więcej pytań niż przez całą naszą znajomość. Poszedł się kawałek rozejrzeć, bo mieliśmy nadzieję, że chłopców wyrzuciło gdzieś niedaleko. Dasz radę wstać..?
Niebieskowłosy pomrugał parę razy jakby próbował sobie przyswoić to pytanie po czym podparł się ręką chcąc podnieść. Po paru próbach mu się udało, ale w głowie dalej mu dzwoniło. Pewnie gdyby był człowiekiem to by tego nie przeżył. Jak tylko się podniósł dopiero wtedy przyjrzał się pomieszczeniu w którym się znaleźli. Miejsce było piaskowego koloru, a na ścianach były namalowane różnego rodzaju hieroglify oraz malowidła. Co ciekawsze mimo lekkiego chłodu fauna rozwijała się tutaj bardzo dobrze i wszędzie wyrastały palmy przez co można się było poczuć jak w całkiem ładnym kurorcie. Oczywiście, jeśli ktoś lubił skamieliny.
— Dotąd się zastanawiam, co to za stworzenie było w wodzie.
— Ja aktualnie bym się o to nie martwił tylko znajdźmy resztę. Oczywiście o ile się nie potopili.
— Uwielbiam twój optymizm kochanie — Kuro słysząc ironię żony uśmiechnął się lekko powoli idąc już za Raimei. Owszem wątpił by ich Pan się utopił. Mahiru bardzo się zmienił przez te wszystkie lata i już ze spokojnym sumieniem mogli mu zaufać, że nie zabije się na prostej drodze.
Idąc przez długie korytarze sceneria coraz bardziej się zmieniała, a piękne złotawe kamienie zamieniały się na bure i robiło się coraz ciemniej dodając temu miejscu upiornej scenerii. Osaka wyciągnęła dłoń przed siebie używając odrobiny magii by oświetlić im wąską drogę. Niebieskowłosy chciał jej zapytać czy używanie mocy jej nie zaszkodzi, ale przypominając sobie bazyliszkowy wzrok jakim go uraczyła w bańce wolał się powstrzymać. W ciszy pokonywali coraz to większy dystans i niebieskowłosa niepewnie rozglądała się po korytarzu. To możliwe, że Hoshi by zaszedł tak daleko? Wreszcie po dłuższej chwili wyszli na bardziej szeroki korytarz i Servamp odetchnął z ulgą — nienawidził ciasnoty tak samo jak głębokiej wody.
Zaraz po tym z drugiego końca korytarza usłyszeli kroki i popatrzyli przed siebie poznając doskonale biały cylinder.
— O obudziłeś się braciszku. To dobrze — Niski wampir uśmiechnął się szeroko widząc męskie Lenistwo w bardzo dobrym stanie. Zwłaszcza jego znudzona mina dawała pewien rodzaj ulgi. Sam miał przez chwilę pietra, że nie zdążyli. Po tym spojrzał na żeńskie Lenistwo - szukając chłopców znalazłem coś ciekawego. Chodźcie zobaczyć!
To dlatego tak długo go nie było? Oba wampiry na siebie spojrzały po czym ruszyły za Yodą przez dalszą część korytarza niepewnie się rozglądając. To miejsce przyprawiało o dreszcze przypominając grobowiec. Co gorsza Kuro odnosił wrażenie, że jak się nie pośpieszą to to miejsce będzie także ich miejscem spoczynku. Pokonali wskazany dystans przez niskiego wampira w trzydzieści minut by na końcu zobaczyć wielkie masywne drzwi.
— Próbowałem je otworzyć, ale nie chciały nawet drgnąć.
Raimei zmrużyła oczy patrząc na wyżłobienia w drzwiach ukazujące jakąś ceremonię. Co gorsza ta ceremonia przypominała mumifikację i nerwowo przełknęła ślinę widząc wśród postaci jednego z głównych Bożków. Gęba Seta nigdy nie zachwycała, ale tutaj była naprawdę przerażająca.
— Pomyślałem, że może w dwójkę uda nam się je otworzyć.
— Jesteś pewien, że chcesz tam zaglądać..? — Sleepy Ash niepewnie pokazał na jeden z rysunków, gdzie ciało było już mumifikowane w trumnie — dla mnie te obrazki nie wyglądają ani trochę zachęcająco.
— Nie mamy zbytniego wyboru. Nie ma tutaj innego wyjścia niż to — Wampir niedbale machnął ręką w drugi korytarz, którego wcześniej dwójka nie zauważyła — tam w pewnej chwili był ślepy zaułek i kolce. Dobrze, że latać umiem inaczej mógłbym sobie z lekka dupę naciąć. Nawet leżało tam parę kościotrupów strasznie drętwe towarzystwo.
— Dobra chuj popchnijcie te drzwi — Niebieskowłosa przewróciła oczami wiedząc, że to dopiero by był początek opowieści niskiego wampira na temat trupów. Pewnego razu jeszcze w starej agencji opowiedział jej całą rozprawkę o tym jak jedno ciało powoli sobie gniło. Nie chciała słuchać o tym kolejny raz, bo dotąd ma w głowie jak podczas jego opowieści, któremu przysłuchiwały się dwie sekretarki momentalnie zaczęły rzygać. Właśnie rzygać.. Żeńskie Lenistwo wyciągnęło grzebać w kieszeni i jej twarz w tej samej chwili zmarkotniała, gdy nie poczuła dobrze jej znanej buteleczki — kurwa..
— Co jest..? — Obaj chłopcy uprzednio otwierając drzwi odwrócili głowy w stronę Osaki, która teraz grzebała po wszystkich kieszeniach w poszukiwaniu daru życia jaki codziennie piła by nie wymiotować przy każdej możliwej okazji.
— Nie ma.. Cholera jasna nie mam tego..
— Czego..?
— Tego obrzydliwego napoju od Akiry. Był w chuj niesmaczny, ale chociaż działał — To ta misja już zapowiadała się bardzo nieciekawie. Jeśli Raimei im tutaj zacznie odczuwać mdłości parę metrów pod wodą to cholera wie, co oni zrobią.
— To musimy się śpieszyć i znaleźć chłopców oraz tego pieprzonego Willmona — A mówił by została w domu. Nie. Musiała się uprzeć. Ona nie powinna zamieniać się w kota, a osła.
— Przerażasz mnie bracie, kiedy wydzielasz taką aurę. Najczęściej wtedy dostawałem w łeb od siostrzyczki.
Osaka westchnęła doskonale wiedząc o czym myśli niebieskowłosy i powinna się z nim zgodzić. Ale kto wiedział, że zaatakuje ich jakaś hybryda? Następnym razem weźmie sobie zapas buteleczek by być przygotowana na takie sytuację. Zaraz po tym uśmiechnęła się do wampira przepraszająco i chcąc nie chcąc Servamp nie miał, co się boczyć. Muszą jak najszybciej się stąd wydostać — a czas nie jest ich sprzymierzeńcem.
Trójka wampirów przeszła przez drzwi i stało się parę dziwnych rzeczy. Hoshi, który właściwie zawsze porusza się odrobinę w powietrzu nagle wywalił się na ziemię, a magia Raimei zgasła. Zdziwiona kobieta spróbowała wykrzesać z siebie jeszcze odrobinę magii, ale moc zasyczała zupełnie jakby Była przez coś blokowana.
— Co jest do cholery?
Kuro poczuł się inaczej co także mu się ani trochę nie spodobało. Zupełnie jakby jego siła została sprowadzona do minimum. Dla pewności próbował odbić się od ziemi bez skutecznie.
— Coś musi blokować naszą siłę — Czy to jedna z barier, która chroni ciało?
— To by oznaczało, że jesteśmy na dobrym tropie.
— No nie wiem czy jest się z czego cieszyć — Niebieskowłosy niepewnie rozglądał się po przyciemnionym korytarzu w którym nagle zaczęły się po kolei zapalać się pochodnie. Męskie Lenistwo w odruchu złapało Osakę za ramię pociągając za siebie. Teraz cała trójka nie może używać magii, więc jego żona jest najbardziej narażona na jakikolwiek zagrożenie. -— nie podoba mi się to..
Nagle za wampirami walnęły drzwi zamykając ich w środku. Raimei podbiegła do metalowych wrót, ale drzwi nie chciały nawet drgnąć.
— Tędy nie wrócimy..
Chłopcy popatrzyli po sobie. Coś w tym miejscu było nie tak. Nie mając wyboru ruszyli przed siebie oglądając masę zamkniętych drzwi przyblokowanych drewnianymi belkami. Cholera wie do czego wcześniej służyły i chyba żadne z nich nie chciało się o tym przekonywać. Servampy pokonały odrobinę trasy stając na skrzyżowaniu, które prowadziło w dalszą drogę.
— Widzicie to..? — Palec Yody wskazał do tyłu, gdzie wszystkie drzwi co jakiś czas się ruszały z hukiem jakby coś uderzało w nie. Żeńskie Lenistwo odrobinę się wysunęło wpatrując zmrużonymi oczami w korytarz. W pewnej chwili wywaliło jedne z drzwi z których wyskoczył wielki czarny byk, którego czerwone iskrzące się oczy spojrzały w ich stronę.
— O kurwa... — Te wzory na drzwiach pokazujące mumifikację Bożka jak i mroczne pomieszczenia. Oni wcale nie byli w pałacu Kleopatry to był grobowiec Seta, a bez mocy nie mają szans z jego rozwścieczonym strażnikiem — spieprzajmy stąd! To strażnik grobowca Seta!
Nie musiała dwa razy powtarzać. Trójka wampirów rzuciła się do ucieczki przed siebie słysząc zresztą za sobą wściekłe stworzenie, które niebezpiecznie się zbliżało. Czarnowłosy wyciągnął jedną z broni, którą trzymał w kieszeni właśnie na takie wypadki i w biegu wycelował w zwierzę. Kule odbijały się od zwierzęcia zupełnie go nie raniąc.
— Yoda nie zastrzelisz nieśmiertelnego ducha do cholery!
— Trzeba wszystkiego spróbować..
— Tylko bardziej go rozzłościłeś — A mówił by kurwa zostać w domu! Teraz goni ich jakiś zmutowane byczysko! — ostatni raz zgadzam się na tak głupi plan Osaka!
— To zajebiście Kuro mówisz mi to nie pierwszy i podejrzewam nie ostatni raz!
Servampy wypadły na kolejnym zakręcie dobiegając do drewnianych drzwi, które nawet nie chciały drgnąć. Ślepy zaułek. Wampirzyca zaczęła się nerwowo rozglądać szukając innej drogi ucieczki by w pewnej chwili zobaczyć dźwignię w połowie powrotnej drogi. Cholera jasna! Nie zastanawiając się nad tym, co będzie jak byk dobiegnie niebieskowłosa ruszyła przed siebie wpatrując w wystającą machinę, która musiała służyć za otwarcie tamtych pieprzonych drzwi. Męskie Lenistwo widząc, co wyprawia Raimei przeklął pod nosem także zauważając dźwignię. W tej samej chwili za zakrętu wypadł strażnik, a Sleepy Ash zbladł.
— Hoshi odwróć uwagę tego czegoś! — Zostawił zdezorientowanego Servampa przy drzwiach biegnąc już w stronę dziewczyny, która siłowała się z dźwignią. A co on ma kurwa zrobić zatańczyć i striptiz zrobić czy jak? Dopiero mówili, że kule gówno mu zrobią. Yoda nerwowo rozglądał się po korytarzu zauważając czerwoną płachtę w jakieś wzory na suficie. Musiała być dużo warta. Trochę szkoda, że skończy jako okrycie na byka. Czarnowłosy strzelił cztery razy zrywając płachtę, która spadła na stworzenie.
Byk któremu nagle zasłoniło oczy zaczął się rzucać po korytarzu uderzając po ścianach. Kuro dopadł do dźwigni pomagając Osace ją pociągnąć. Przedmiot drgnął w dół i drzwi za wampirem zaczęły się otwierać. Sleepy Ash w tej samej chwili złapał niebieskowłosą za rękę ruszając już biegiem w stronę otwartych wrót. Zwłaszcza widząc, że byk zrzucił już z siebie płachtę wkurwiony do granic możliwości. Hoshi nie mając już pomysłu strzelał po ścianach rozpraszając tym stworzenie. W biegu wolną dłonią niebieskowłosy złapał za kołnierz zdziwionego Yodę wyciągając do wrót.
— Zamykajmy to! — Cała trójka używając przy tym wszystkich sił jakie mieli popchnęli drzwi, które z hukiem się zamknęły. Usłyszeli jeszcze walnięcie we wrota i wszyscy troje odskoczyli od drzwi widząc mały wystający byczy róg, który zaraz zniknął w drewnie, a kopyta stulały już w odwrotną stronę. Strażnik poszedł sobie. Wampiry odetchnęły z ulgą i żeńskie Lenistwo opadło na kolana czując jak jeszcze lekko drży. To było jedno z najstraszniejszych rzeczy jakie przeżyła w ostatnim czasie.
— Nic ci nie jest Rai..? — Uniosła głowę widząc pochylającego się nad nią zmartwionego Kuro. Czy nic jej nie jest? Prawie zostali rozgromieni przez wielkiego opasłego byka.
— Ch.. Chyba tak — Servamp wyciągnął w jej stronę dłoń pomagając wstać i gdy tylko stanęła na swoich nogach wampir przyciągnął ją do siebie.
— Zrób tak jeszcze raz, a przyprawisz mnie o zawał serca i cię będę nawiedzał — Kobieta zachichotała pod nosem doskonale wiedząc o czym mówi wampir. Ale przecież nie mieli wyboru. Stworzenie by ich zmiotło, gdyby nie dźwignia.
— Raczej ciężko o zawał skoro jesteś nieśmiertelny.
— Ej spójrzcie — Wampiry słysząc Yodę odwróciły głowy rozglądając się po Sali. Pomieszczenie różniło się od tego w którym się obudzili jak i korytarzem.
Ściany dalej były ciemne, ale malowidła i zapalone pochodnie odrobinę ocieplały to miejsce. Przy wszystkich ścianach stały figury różnych Bożków włącznie z szakalami, a na samym środku pomieszczenia leżała wielki kamienny grobowiec z figurą leżącego Seta.
— Czy my właśnie wleźliśmy.
— Do grobowca Seta? Tak. — Kiedy tylko Osaka dokończyła zdanie zobaczyła jak z jej dłoni wychodzi niebieskie światło niczym świetliki i z ciałem czarnowłosego działo się to samo. Świetliki powoli stawały gęsiego zbliżając się coraz bardziej do środka Sali, gdzie musiało być zmumifikowane ciało. Mutsuko wspominała, że jako strażnicy wydzielają pewien rodzaj magii dzięki, któremu powinni znaleźć ciało Willmona. — tam musi być ciało jednego z Willmonów.
— Czy ty właśnie chcesz powiedzieć, że mamy ruszyć te wielką płytę z nagrobka by zobaczyć jakiegoś zmumifikowanego Bożka i przy okazji może tam sobie leżeć, któryś z Willmonów..?
— Dokładnie tak Kuro.
Niebieskowłosy popatrzył z powrotem na drzwi za którymi na pewno, gdzieś hasał sobie byczek, którego miał cichą nadzieję nigdy więcej nie spotkać i wrócił wzrokiem na nagrobek przełykając nerwowo ślinę. Skoro z tyłu było coś takiego Bóg jeden raczy wiedzieć, co jest ukryte przed nimi w grobowcu. Nawet martwi Willmoni sprawiają problemy takie same jak żywi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro