~5~
~Luna~
Toki zemdlała, a brat od razu do niej podbiegł.
- Co się stało? - zapytał zmartwiony
- Czytałam, że powodem zemdlenia mogą być czynniki takie jak niedotlenienie, stanie długo w pozycji pionowej i duży stres. Jakby na to nie patrzeć była wystawiona na wszystkie te czynniki, ale powinna za chwilę wrócić do siebie.
- Powinienem ją położyć? Czy trzymać?
- Podoba Ci się? - wypaliłam
- Co? Dlaczego... Ja? He he...
Już po jego reakcji na pytanie znam odpowiedź. Braciszek się zakochał!
- Kochasz ją! - zaczęłam go drażnić
- Nieprawda! Ledwo ją znam!
- Ale Ci się podoba...
- Nie, nikt mi się nie podoba
Dziewczyna się obudziła i zobaczyłam jak jej się zaszkliły oczy tak że Mitashi tego nie zauważył.
- Zemdlałam? - zapytała
- Wszystko w porządku?
- Tak, jest dobrze. Nie wiem dlaczego zemdlałam, nigdy mi się to nie stało
Powtórzyłam Toki to, co powiedziałam przed chwilą bratu na co ona pokiwała głową.
- Mogę dostać coś do picia? - zapytała
Czy mi się wydaje, czy oni podobają się sobie nawzajem? Wiem że większość czasu siedzę w książkach, ale ich relacja wygląda ewidentnie jak na wziętą z jakiegoś ludzkiego romansidła.
Podałam Toki swój bukłak z wodą, żeby mogła się napić.
- Chcesz się przejść? - zapytałam gdy mi go oddała - Rodzice pewnie będą jeszcze chcieli tutaj zostać przynajmniej na noc
- Zawsze chciałam zobaczyć szczyt
- Nie ma sprawy
Wstałyśmy i razem poszłyśmy w stronę schodów na górę.
Dziewczyna strasznie dużo mówiła o sobie i o tym jak wygląda jej własny świat. Mówiła to bardzo energicznie, i dużo przy tym gestykulowała przypominając trochę zachowaniem Mitashiego.
- A Ty też chcesz się czymś pochwalić? - zapytała gdy byłyśmy na końcu schodów
- Ja chyba nie. Cały czas siedzę w książkach, i nie mam za bardzo przyjaciół
- Ja mogę być twoją przyjaciółką! - Dziewczyna powiesiła mi się na ramieniu i uśmiechnęła szeroko - Też lubię czytać i się uczyć! Chociaż bardziej lubię sama pisać książki. Jak na przykład ta w której jesteśmy...
Usiadłyśmy na brzegu Iglicy i patrzyłyśmy na niebo. Szkoda że nie jestem bratem, i nie potrafię latać.
- Podoba Ci się Mitashi? - zapytałam się Toki
- Nie - powiedziała rumieniąc się
- Na pewno?
- No dobra. Podoba mi się, ale mu nie mów.
- Dlaczego?
- Tak jakoś. Boję się...
Toki spochmurniała, podkuliła nogi i oparła głowę na kolanach.
- Sama wymyśliłam wasze charaktery i wasz wygląd, i jego stworzyłam na swój Ideał, więc po prostu wiem że Mitashi jest kimś na kim mi zależy. Nigdy nikt mnie nie lubił. Może nie wszyscy uważali że jestem brzydka, ale większość odpychał mój charakter. Boję się że jak Mitashi się dowie o tym, że mi się podoba to zacznę jak zawsze świrować, i nie będzie się chciał nawet ze mną przyjaźnić.
Aż się zdziwiłam tego, jak się Toki przede mną otworzyła. Jeszcze nikt się tak przede mną nie otworzył.
- Obiecuję że nic mu nie powiem, ale on nie jest taki. Skoro uważasz, że sama go wymyśliłaś, to powinnaś wiedzieć że jesteś w jego typie.
- Mój ideał sam by do mnie zagadał. Poniekąd to zrobił, ale jak się obudziłam po tym jak na chwilę zemdlałam, to słyszałam jak mówi, że nikt mu się nie podoba.
- Dlaczego on powinien do Ciebie zagadać?
- Taki jest stereotyp w moim świecie. Chłopak wyznaje dziewczynie miłość, a ona ją odwzajemnia albo daje mu kosza. Ostatnio coraz więcej ludzi to zmienia, a chłopaki trzęsą gaciami że dziewczyna ich odrzuci, ale ja nigdy bym się sama nie odważyła na pierwszy krok.
- Dziwne to jest. Tata mi opowiadał, że to mama go pierwsza pocałowała kiedy ją pocieszał, a potem zagroziła, że jeśli komuś powie to go zabije.
- Widziałam to w serialu.
- No tak.
- A potem na Ambler to Callum pocałował Raylę.
- Dokładnie tak
- Tylko że ja bym tak nie potrafiła.
~Mitashi~
Zobaczyłem że dziewczyny razem wychodzą z legowiska, ale pozwoliłem im iść.
- Hej, Lorten! - zawołałem swojego najlepszego przyjaciela, który jak zwykle rozmawiał ze swoją siostrą
- Hej, chcesz czegoś konkretnego? - zapytał jak zwykle oschle
- Jak tam z Luną? Powiedziałeś jej w końcu?
- Nie
- Na co czekasz? Stary! Jest na Iglicy z Toki, idź zagadaj do niej! Ja zagadam Toki, żebyś się czuł lepiej...
- No dobra. O czym mam z nią rozmawiać?
- Na początek możesz obok niej usiąść, a rozmowa powinna sama przyjść. Oboje ciągle siedzicie w książkach, więc nie powinno być problemu
- Dobrze, chodźmy
Zostawiliśmy Eleisę samą i poszliśmy w kierunku schodów.
- Za chwilę wracamy do Silvergrove! - krzyknął za nami tata - Zawołajcie dziewczyny!
No super, czyli nici z podrywania
Gdy tylko weszliśmy na Szczyt, dziewczyny umilkły i odwróciły się w naszą stronę
- Coś się stało? - zapytała Luna
- Tata kazał Was zawołać, że zaraz wracamy
- Już idziemy - powiedziała Toki
Obie wstały i otrzepały swoje uderzająco podobne ubrania.
- Możemy zjechać bez chodzenia - powiedziała Luna i schody uformowały się w coś co nazwaliśmy z siostrą 'zjeżdżacz'
- Uuu zjeżdżalnia! - powiedziała Toki
- Że co?
- Tak to nazywamy u nas
Luna zjechała pierwsza używając za napęd ziemi, a zaraz za nią Lorten, który musiał najpierw narysować runy.
- To Wy zjeżdżacie na stojąco? - zapytała Toki
- Da się inaczej? - zapytałem formując wodę pod stopami, żeby na niej zjechać
- My mamy metalowe zjeżdżalnie po których ślizgają się ubrania, i zjeżdża się na siedząco
- Niepraktyczne. Po co marnować czas na robienie metalowych 'zjeżdżalni' a potem jeszcze na siadanie na nich?
- Zjeżdżalnie są zabawką dla dzieci. Mniejsza o to. Jak ja mam zjechać?
- Mogę wziąć Cię na ręce. Jesteś lekka
Toki się zarumieniła ale się zgodziła i razem zjechaliśmy na dół, gdzie Luna zmieniła zjeżdżacz z powrotem w schody.
~Toki~
- Zjeżdżalnie są zabawką dla dzieci. Mniejsza o to. Jak ja mam zjechać?
- Mogę wziąć Cię na ręce. Jesteś lekka
Poczułam jak się rumienię, ale się zgodziłam. Razem zjechaliśmy na główny poziom Iglicy, a Luna zmieniła zjeżdżalnie z powrotem w schody.
Mitashi mimo próśb nie chciał mnie odstawić na ziemię i zaniósł mnie aż do legowiska.
Luna za nami się ukradkiem śmiała, a wszyscy w środku legowiska patrzyli na nas jak na kosmitów. Zrobiłam się chyba czerwona jak burak, ale to było nawet urocze.
- Wracamy tak jak przylecieliśmy na szczyt, bez zatrzymywania się - powiedział Callum
- Teraz? - zapytał Mitashi
- Teraz, raz dwa
Wyszliśmy przed legowisko i przeszliśmy po mostku na drugą z części Iglicy, gdzie czekało na nas kilka smoków.
- Ty lecisz z Mitashim - powiedziała Rayla kładąc mi rękę na ramieniu wymijając mnie żeby podejść do Calluma
Przytuliłam go mocno i wystartowaliśmy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro