~3~
~Toki~
- Auć - powiedziałam wstając spomiędzy ściany i łóżka
- Co się tutaj dzieje? - zapytała Rayla wchodząc do pokoju i wyciągając miecze
- Spokojnie - powiedział Mitashi - Próbowaliśmy ją tylko obudzić
- Ma mocny sen - potwierdziła Luna
Rayla schowała miecze i razem z Callumem weszli spokojnie do pokoju.
Totalnie nic się nie zmienili. No może poza tym, że są starsi i inaczej uczesani. Ale ubrania dalej mają te same i widać że są to te same osoby które oglądałam w serialu i o których pisałam w fanfiction.
- Chciałaś coś podobno wytłumaczyć - powiedział Callum
- No tak... Więc chodzi o to że nie jestem z tego świata.
- Że co proszę?
- Nie wiem w jaki dokładnie sposób to się stało, ale jesteśmy w świecie wymyślonym przez Aarona Ehasza i Justina Richmonda z mojego świata.
- Możesz to jakoś udowodnić? - zapytał mnie Callum
- Mogę wytłumaczyć o co chodzi ale nie mam na swoje poparcie żadnych dowodów.
- Spróbujmy Ci uwierzyć
Usiadłam na łóżku i mówiłam dalej.
- W naszym świecie nie ma magii ani magicznych stworzeń, ale ludzie sobie to wyobrażają. Tworzą historie i bajki o nieistniejących postaciach w których jest magia, albo magiczne zwierzęta, albo jedno i drugie albo nawet nie ma żadnego z tych. Wasza bajka nazywa się "Smoczy Książę", ale z podobnych że nie jest też na przykład "Jak wytresować Smoka", albo "Naruto".
- Po co wam to? - zapytał Mitashi
- Wy też macie tutaj wymyślone historie w książkach których ty nie czytasz
- Skąd wiesz że nie czytam? Może czytam ale to ukrywam?
- Bo ja wymyśliłam Ciebie i Lunę i jeszcze dwie pozostałe osoby z waszej drużyny.
- Jak mają na imię? - zapytał Callum
- Nie zdążyłam sobie tego wyobrazić zanim się tutaj dostałam, ale wiem że to chłopak i dziewczyna, i że chłopak ma charakter którego nie polubię.
- Jak to się stało że się tutaj dostałaś? - zapytała Rayla
- Wrócę do miejsca w którym Mitashi mi przerwał. - spojrzałam na niego wymownie - Ehasz i Richmond wymyślili wasz świat i waszą historię do momentu kiedy Rayla, Callum i Ezran zanieśli Zyma do Burzowej Iglicy a królowa się obudziła. Bardzo mi się spodobała ta historia, więc chciałam napisać ciąg dalszy czyli to jak Callum łączy się z pozostałymi arkanami, jak biorą ślub i jak oboje parę razy prawie umierają - na mojej twarzy prawdopodobnie pojawił się rumieniec - i tak aż do momentu kiedy zabijają Virrena i Claudię i rodzą się wam bliźniaki. W tym momencie skończyłam pierwszą moją książkę i zaczęłam pisać drugą o Lunie i Mitashim, ale nie miałam na nią żadnego pomysłu, więc pomyślałam że ciekawie by było, gdybym ja sama pojawiła się w tej historii. Potem poszłam spać, a obudziłam się będąc już tutaj. Wszystko dokładnie tak jak sobie wyobraziłam.
- A dlaczego masz na pasku broszę naszej drużyny? - zapytała mnie Luna
- Nie wiem. Wyobraziłam sobie tylko że to będzie coś ważnego dla gwiazd.
- Gwiazd? - zapytał Mitashi
- Tak się nazywa wasza drużyna, prawda?
- Tak zostaliście nazwani w spisie Aaravosa - powiedział Callum - Chcesz nam powiedzieć, że powinnaś należeć do jednej z drużyn Strażników Pokoju?
- Tak sobie wyobraziłam, ale po tym jak już tutaj trafiłam, to nie wiem czy mam na to jakiś wpływ.
- Powiedzmy że byśmy Cię przydzielili. Skąd mamy mieć pewność, że nie jesteś naszym wrogiem? - zapytała Rayla - pojawiasz się znikąd, wiesz o nas wszystko i uważasz że Ty stworzyłaś nasz świat...
- Nie ja tylko... - chciałam sprostować ale Rayla mi przerwała
- Nieważne kto. Wiesz jak absurdalnie to brzmi?
Szczerze to mogłam się spodziewać takiej reakcji. Co sobie myślałam mówiąc że ja wymyśliłam tą historię? Tylko tak mogli zareagować.
- Jesteście w niebezpieczeństwie - jedynie powiedziałam
- Niby dlaczego? - zapytał mnie Callum
- Tak sobie wyobraziłam, żeby było ciekawie. Nie wiem tylko gdzie, kiedy ani jak...
- Narazie tutaj zostaniesz - powiedziała Rayla - musimy to przemyśleć...
Rayla, Callum i Luna wyszli z sali, i tylko Mitashi został razem ze mną
- Mitashi! - krzyknęła Luna
- Przepraszam - szepnął chłopak i zostawił mnie samą.
~Mitashi~
- Powinniśmy to skonsultować z Zymem albo Aaravosem - powiedział tata do mamy
- Racja. Dopóki nie podejmiemy co do niej decyzji zostanie sama w tamtym pokoju.
- A co jeżeli decyzja będzie negatywna? - zapytałem wtrącając się w rozmowę
- Wtedy dziewczyna zostanie w pokoju. Stamtąd nie ucieknie.
- Nie możecie jej więzić tylko dlatego, że uważa że jest z innego świata! Jest człowiekiem! Nawet nie zna magii!
- Rodzaje magii są różne. Jeżeli będzie chciała zmieniać świat, to może użyć chociażby Czarnej Magii - odpowiedziała mi mama kładąc mi rękę na ramieniu - Doskonałe wiesz, że bez odpowiedniej licencji jest to zabronione.
Strąciłem jej rękę i się zatrzymałem
- Myślałem że jesteście inni niż reszta zabójców
Odwróciłem się, pobiegłem do swojego pokoju, i zamknąłem drzwi.
Może zachowałem się dziecinnie, i nie jak Strażnik, ale nie powinno się tak nikogo traktować.
Toki nie wygląda na złą osobę. Według mnie mówi prawdę, i niezależnie od decyzji będę chciał ją uwolnić.
Położyłem się na łóżku, zamknąłem oczy i wszedłem do korytarza drzwi. Tak jak mnie uczył tata. Szybko znalazłem Toki, bo o dziwo była blisko początku korytarza.
Toki siedziała na łóżku z podkulonymi z kolanami oparta o ścianę. Po jej policzkach płynęły łzy.
- Nie płacz - powiedziałem, ale mnie nie usłyszała
Tata mówił, że tylko magowie księżyca będą mogli mnie usłyszeć, więc to nie dziwne. Mimo to chciałbym pocieszyć dziewczynę.
Nie zasłużyła na więzienie
Bez zgody nie mogę wchodzić do strzeżonych pokoi. Nie bez przepustki.
Poszedłem do kuchni, wziąłem ciastko z księżycowych jagód i kuchenną przepustkę.
Działa ona jak zwolnienie zaklęcia pozwalające otworzyć strzeżony pokój.
Drugą opcją byłaby zgoda taty, który rzucił zaklęcie, ale teraz by się nie zgodził skoro nie mam już z Toki nic do załatwienia.
Wszedłem do pokoju. Toki nadal siedziała i płakała, ale kiedy wszedłem podniosła głowę i na mnie spojrzała.
Usiadłem obok niej i dałem jej ciastko.
- Dziękuję - powiedziała i spuściła nogi na podłogę
- Nie płacz więcej proszę - powiedziałem ocierając jej policzki z łez rękawem - Obiecuję że stąd wyjdziesz
- Ale twoi rodzice mi nie ufają...
- Poszli teraz po radę do Króla i Aaravosa. Oni chcą jedynie dobrze dla naszego świata.
- Mimo to boli kiedy nie ufa Ci ktoś kto był dla Ciebie ideałem...
Kolejna łza spłynęła jej po policzku i znowu ją otarłem.
- Nie płacz. To nie twoja wina...
- Tak, wiem - powiedziała ocierając resztę łez i się uśmiechnęła - Nie będę płakać, dziękuję za ciastko!
- Muszę już iść, żeby mnie nikt nie zauważył. Papa, Toki.
- Papa, Mitashi
Wyszedłem i zamknąłem za sobą drzwi.
***
W pokoju jeszcze raz sprawdziłem co robi dziewczyna.
Siedziała na łóżku i śpiewała. Nie wiem w jakim języku, ale o dziwo wszystko rozumiałem
***
People will judge for no reason at all
Yeah they might try
To say your dream's dumb, don't listen
They may lock down on me and count me out
I'm going my own way
They may look down on me and count me out
I'm a hero, I've got music
Hero too, I am a hero too
My heart is set and I won't back down
Hero too, strength doesn't make a hero
True heroes stand up for what they believe
Yeah I'll be
Hero too, I am a hero too
My heart is set and I won't back down
Hero too, strength doesn't make a hero
True heroes stand up for what they believe
So wait and see
I have met so many heroes in my life
Gave me the strength and courage to survive
Gave me the power to smile everyday
Now it's my turn to be the one to make you smile
***
Śpiewała naprawdę pięknie. Szkoda, że nie usłyszałem całej piosenki. Nie wiem dlaczego ale uśmiechnąłem się, a po moim policzku spłynęła łza.
Ta dziewczyna nie ma prawa być nikim złym...
____________________
2:18 do końca
Ludzie będą oceniać bez powodu.
Tak, mogą próbować powiedzieć,
że twój sen jest głupi, ale nie słuchaj.
Mogą patrzeć na mnie z góry i wykluczać mnie.
Idę własną drogą.
Mogą patrzeć na mnie z góry i wykluczać mnie.
Jestem bohaterem, mam muzykę!
Bohater, ja też jestem bohaterem.
Moje serce jest gotowe i nie wycofam się.
Bohater, siła nie czyni bohatera.
Prawdziwi bohaterowie stają w obronie tego, w co wierzą.
Tak, będę!
Bohater, ja też jestem bohaterem.
Moje serce jest gotowe i nie wycofam się.
Bohater, siła nie czyni bohatera.
Prawdziwi bohaterowie stają w obronie tego, w co wierzą,
więc poczekaj i zobacz.
W swoim życiu spotkałem tak wielu bohaterów.
Dali mi siłę i odwagę do przetrwania.
Dali mi moc uśmiechania się każdego dnia.
Teraz moja kolej, aby być tym, który sprawi, że się uśmiechniesz!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro