Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~19~

Trzy dni później

~Toki~

Rano dotarliśmy do splotu po czterech dniach wędrówki, która minęła nam bez żadnych dodatkowych przygód. Zostaliśmy ciepło przywitani przez starszego elfa, który opiekował się splotem po czym dwie młodsze elfki zaprowadziły nas do naszych pokoi.

Dostaliśmy dwa pokoje, więc Luna ustaliła że dziewczyny i chłopcy tymczasowo będą spać osobno.

Po południu udaliśmy się na oficjalną rozmowę z opiekunem która przebiegła gładko i pomyślnie. Ogólnie podsumowując pomijając nudne szczegóły zdecydowano, że do splotu nie będą tymczasowo wpuszczani żadni goście, a dodatkowo zostanie wzmocniona obrona.

My natomiast zobowiązaliśmy się wysłać prośbę o wsparcie ochrony do księżycowych elfów po czym wróciliśmy do swoich tymczasowych pokoi.

Ciężko oddać słowami wygląd pokojów które dostaliśmy, ale gdybym miała spróbować to powiedziałabym, że na przeciwko drzwi jest wielkie okno że złoconymi framugami z wyjściem na taras z którego świetnie widać okazałości plaży i oceanu nad którymi położony jest splot. Po prawej stronie pokoju stoi wielkie łóżko z białym ozdobionym muszelkami baldachimem, na którym bez problemu wygodnie położyłoby się co najmniej pięć osób. Po obu stronach łóżka natomiast stoją dwie identyczne niewielkie komody z szufladami, a na lewej ścianie dokładnie naprzeciwko łóżka wisi piękne, zdobione lustro. Wszystko kolorystycznie dopasowane do nadmorskiego klimatu.

Wyjęłam wszystkie czyste i brudne ubrania w ilości całych trzech par i sukienki a tobołek z pozostałymi rzeczami schowałam do jednej z szuflad. Pozostałe dziewczyny zrobiły to samo i wrzuciłyśmy ubrania do sporej miski wypełnionej wodą.

Luna podgrzała wodę do odpowiedniej temperatury, po czym ja zabrałam się za pranie, z czym w miarę szybko się ogarnęłam. Czyste ubrania powiesiłyśmy w wszystkich możliwych miejscach pokoju żeby wyschły.

- Czuję się tutaj z wami trochę jak na wakacjach - powiedziałam - Wiecie, takich trochę mających na celu uratować świat, ale i tak jest fajnie.

- Wiesz że możemy w każdej chwili zginąć, tak? - zapytała jak zwykle sceptycznie nastawiona Eleisa

- Tak, zawsze o tym marzyłam. W sensie nie o tym żeby umrzeć, ale żeby wziąć udział w czymś takim.

- Nie brzmi to zbyt odpowiedzialnie - dołączyła do rozmowy Luna

- Nie musi brzmieć odpowiedzialnie ale to właśnie teraz czuję. Robię to co zawsze chciałam robić, przeżywam własną przygodę! Dosłownie i w przenośni, wiecie o co mi chodzi.

Zapadła niezręczna, znienawidzona przeze mnie całym sercem cisza. Nie wiem czy powiedziałam coś nie tak, coś co uraziło Lunę i Eleisę ale nie siedzę w ich głowach więc pewnie się nie dowiem.

- Wiecie co - powiedziałam próbując przerwać milczenie - skoro mamy dzisiaj czas wolny to weźmiemy chłopaków i zrobimy coś... Ciekawego?

- Na przykład?

- Nie wiem, jesteśmy nad morzem, oceanem czy inną wodą więc może zrobilibyśmy plażowanie? A wieczorem można poopowiadać historie przy ognisku i odpocząć od tego z czym się mierzymy przez ostatnie dwa tygodnie.

- Ale bez ogniska - odparła odpowiedzialna jak zawsze Luna - czarne elfy mogą nas szukać, a nie chciałabym podawać im naszej lokalizacji jak na tacy.

- Ja natomiast odpadam, nie lubię takich zabaw - dodała Eleisa

- Jak chcesz, nie naciskam na siłę.

~Lorten~

- Dajesz stary, to twoja szansa! - naciskał Mitashi dużo bardziej przejęty propozycją dziewczyn na plażowanie niż ja - Skoro nie będzie twojej siostry to możemy to nawet uznać jako podwójną randkę!

- Ciszej! Nie musi od razu cały splot cię słyszeć...

- Wybacz stary... Serio chcesz ominąć taką okazję?

- TAK! Nie umiem jej powiedzieć co czuję, już mnóstwo razy próbowałem się za to zabrać...

- TO JEJ POKAŻ! Akurat zainteresowania masz podobne do mojej siostry, coś wymyślisz.

- Nawet nie wiem czy odwzajemnia moje uczucia.

- I nigdy się nie dowiesz jak nie zaryzykujesz, dawaj chodź z nami. Nawet jak się nie uda to się trochę w końcu pobawimy.

- No dobra, ale jak się nie uda to więcej się na nic takiego nie zgadzam.

~Luna~

- No i gdzie są niby te cymbały? - warknęłam niezbyt uprzejmie do Toki lekko poddenerwowana tym ile czasu już czekamy na chłopaków

- Na pewno przyjdą. Tak mi się przynajmniej wydaje.

- To 'na pewno' czy 'wydaje mi się'? Bo nie wiem jak ty ale ja widzę delikatną różnicę.

- Może pójdziemy się już kąpać w morzu bez nich? Po prostu do nas dołączą, ich strata.

- Lepsze to niż siedzenie na tej kłodzie.

- O patrz! Akurat idą!

- Nie każ mi sie odwracać bo jak to prawda to ich chyba rozszarpię - wycedziłam wstając z pieńka

- Siema! - jak gdyby nigdy nic zawołał mój niedorozwinięty brat bliźniak

- Cześć, co wam zajęło tyle czasu? - zapytała Toki stając na drodze między mną a Mitashim.

- Przekonanie Lortena żeby przyszedł tutaj ze mną.

- Rozumiem, następnym razem się trochę pospieszcie.

- To co, kto ostatni w wodzie ten martwe jajo! - krzyknął niebieski debil i już po chwili wszyscy chlapaliśmy się zimną, słoną wodą.

~Mitashi~

- Mam pomysł - krzyknąłem tak żeby usłyszeli mnie też oddaleni od nas Luna i Lorten - Może chcecie poskakać do wody?

- Masz na myśli takie coś że dwie osoby będą podrzucać w górę trzecią? - zapytała Toki

- Miałem na myśli co innego, ale tak też można.

- To ja chcę pierwsza - powiedziała moja syrenka - W moim świecie już tak niejeden raz skakałam

Przeszliśmy na nieco głębszą wodę żeby skakanie było bezpieczniejsze, po czym razem z Lortenem zrobiliśmy według instrukcji Toki stopień na którym Toki stanęła i wyrzuciliśmy ją równocześnie w górę. Zrobiła przy tym ładne salto i zgrabnie wylądowała na powrót w wodzie.

- Wow - powiedziała kiedy już wypłynęła na powierzchnię - Jeszcze nikt mnie tak nie wyrzucił! Było mega!

- Mój pomysł i tak jest lepszy, i byłoby ciekawiej.

- To na czym polegał twój pomysł?

- Pomyślałem że mógłbym brać was na ręce i zrzucać do wody z wysokości, sama przyznasz że byłoby ciekawiej.

- No niby tak, ale do tego musiałbyś zrzucać nas głębiej, dalej od brzegu żeby nie uderzyć w dno przy skakaniu - sprostowała Luna

- No, to brzmi interesująco - dodał Lorten

- Ja nie umiem pływać - uprzedziła nas Toki

- Serio?

- No, nigdy nie umiałam się nauczyć...

- Nie ma problemu, będę cię zrzucał, i od razu leciał żeby cię wyłowić - zaproponowałem

- Okej. W sensie nie musisz od razu, może przy okazji nauczę się pływać.

- Jak uważasz, w każdym razie nie pozwolę ci utonąć.

- Trzymam za słowo.

~Toki~

Pierwszy sposobem Mitashiego skoczył Lorten. Niemal fizycznie zabolało mnie patrzenie jak wylądował płasko na wodzie. Przypuszczam że jego to bolało porównywalnie do tego gdyby spadł w ten sposób na twardą ziemię.

- Wszystko w porządku? - podeszłam go zapytać kiedy dopłynął do nas, bliżej brzegu.

- Tak, nie przejmuj się.

- I to jest właśnie jeden z powodów dla których ten sposób skakania jest bardziej niebezpieczny niż ten od Toki - uznała Luna - ja nie mam zamiaru z wami skakać.

- Ja też sobie odpuszczę - dodał Lorten

- Czyli wychodzi na to że teraz twoja kolej - zwróciłam się do Mitashiego

- Się rozumie

Patrzyłam jak chłopak wzbija się coraz wyżej i wyżej w powietrze, znacznie wyżej niż można to uznać za bezpieczne a następnie składa skrzydła. Kiedy już był stosunkowo blisko wody, jej powierzchnia dosłownie uwypukliła się sprawiając że w miejscu ładowania elfa zrobiło się o wiele głębiej.

Być może ciężko jest to sobie wyobrazić ale wyglądało to niesamowicie. Powiedziałabym wręcz że potężnie, zupełnie jakby Ocean traktował Mitashiego jak swojego władcę.

- Moja kolej!
_______________
Dalej żyję, pamiętam o pisaniu, dalej mam wenę, piszę, publikuję...

Czekam na nagrodę ^°^

Ps. - jutro opublikuje kolejny rozdział, a w środę opublikuję świąteczny rozdział specjalny :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro