To wszystko zrobił...
A/N: W tym rozdziale dowiecie się co tak naprawdę się wydarzyło. Jeżeli zapomnieliście już fabułę pozostałych rozdziałów, polecam przeczytanie od początku(zajmie wam to z piętnaście minut max) żeby takie wyznanie prawdy było naprawdę efektowne!
***
Jimin i Jungkook zamknęli się we jednym z pokoi w apartamencie Taehyunga. Sam gospodarz siedział z niemrawą miną na oparciu kanapy z kieliszkiem czerwonego wina w ręce. Tuż obok niego siedział poddenerwowany Yoongi, który uparcie trzymał twarz między swoimi dłońmi.
— Hyung, spokojnie — zaczął wreszcie Tae po dłuższej chwili ciszy. — Przecież się tam nie pozabijają.
— Nie o to chodzi... — odszepnął Min powoli unosząc głowę do góry i spotykając zmartwione spojrzenie młodszego. Oczy bruneta migotały od niewylanych łez i stresu a jego usta zaciśnięte były w wąską kreskę. — Mam dość kłamstw.
— C-co? O co chodzi, Hyungie? — Kim zamrugał skołowany i nachylił się w stronę starszego, chcąc go dotknąć, ale Yoongi z zbolałym wyrazem twarzy odsunął się od niego.
— Nie dotykaj mnie. Proszę.
Fotograf odsunął swoją dłoń udając, że takie odrzucanie wcale go nie zabolało. Zamiast tego usiadł obok Mina i spokojnie czekał aż ten zacznie mówić.
Yoongi patrzył na swoje drżące dłonie. Już czas. Nie może juz dłużej uciekać. Nie może juz dłużej udawać. Czas zmierzyć się z demonami przeszłości.
— Wiem kto upublicznił pamiętnik Jungkooka. Wiem kto zrobił zdjęcia gdy miał seks z matematykiem. Wiem kto pobił Namjoona.
Szklanka Taehyunga z hukiem rozbiła się na podłodze. Kocie oczy młodszego były szeroko otwarte.
— C-c-co?! — krzyknął dziwnie piskliwym głosem a Gi jedynie spuścił głowę. — Jak to wiedziałeś? Czemu... czemu nigdy bić nie powiedziałeś?! Hyung!
— Pozwól mi wytłumaczyć, Tae — Yoongi szepnął cicho, pozwalając sobie by jedna samotna łza spłynęła po jego policzku. Jak już wszystko powie to będzie koniec. Już nie będzie mógł być chłopakiem Jimina, bo ten go znienawidzi. Już nie będzie przyjacielem Taehyunga i Jungkooka. Będzie nikim. Będzie sam.
— Ja i Jin kolegowaliśmy się z chłopakami ze starszych klas. — zaczął spokojnym głosem, ukrywając swoje zdenerwowanie — Nasi starsi bracia chodzili do tej samej klasy i tak jakoś wyszło, że znaleźliśmy się w ich kręgu. Wydawali się być tacy... cool, no wiesz. Byli starsi. Upijali się na parkingu za szkołą i palili kiepskie zioło. A ja miałem osiemnaście lat. — Yoongi przestał na moment mówić i zabrał głęboki oddech. — Nie wiem czy pamiętasz ale.. w pewnym momencie ja i Hoseok zaczęliśmy się od siebie oddalać i coraz częściej kłócić.
Tae pokiwał głową a Min odetchnął drżąco.
— Prawda jest taka, że ja i Hoseok byliśmy parą. — Kim zamarł i otworzył usta ale odrazu je zamknął. — I wszystko szło całkiem dobrze do momentu w którym starsze chłopaki nie zaczęły dokuczać Joonowi. Hoseok się pieklił czemu dalej ja i Jin trzymaliśmy się z ludźmi, którzy dręczyli jedynego otwarcie homoseksualnego dzieciaka w naszej szkole, a do tego naszego przyjaciela. Tego.. czego.. Hobi nie wiedział to fakt, że jeden z nich o nas wiedział. I strasznie mu się to nie podobało. Kiedy.. kiedy mu powiedziałem, że ma zostawić Namjoona w spokoju, pobił mnie.
Głos Yoongiego był słaby i zmęczony a na wspomnienie o tamtym zdarzeniu zadrżał i przyciągnął kolana do piersi.
— Powiedział, że to był jedynie przedsmak tego co zrobi mi mój ojciec jeśli się dowie. On.. spróbował.. spróbował mnie d-dotknąć, Tae. Powiedział, że skoro jestem gejem to muszę to lubić...Byłem.. przerażony... — wyszeptał a fotograf patrzył na niego z przerażeniem w oczach. Starł mu jedną z niechcianych łez z policzka. — Potem.. pewnego dnia tamten chłopak wpadł do miejsca gdzie wszyscy byliśmy. Jina nie było. I powiedział, że ma coś nadzwyczajnego. A... a potem... a potem pokazał nam — Gi rozpłakał się na dobre. Drżącymi rękami ciągnął swoje ciemne pukle i głośno pociągnął nosem. — Po-pokazał nam nagranie na którym pan Enwoo pieprzy Jungkooka na biurku.
Yoon znów się rozkleił głośno łkając w swoje dłonie a Taehyung siedział obok niego ze wściekłością wypisaną na twarzy.
— N-nic nie mo-mogłem zrobić! — wypłakał mężczyzna, mocno targające swoje włosy. — Kiedy nam to pokazał, nagranie już było rozesłane do wszystkich i dodane na social media. Wraz ze zdjęciami kartek z pamiętnika Jungkooka.
Cisza, przerywana jedynie głośnym płaczem Yoongiego, była trudna do zniesienia. Gi chciał by Taehyung coś powiedział. By pocieszył go lub nakrzyczał na niego, jednak młodszy tego nie robił. Siedział obok niego zupełnie cicho, z martwym wyrazem twarzy wpatrując się w okno.
— Szybko pobiegłem do Jeongguka. Dałem mu wszystkie swoje oszczędności. Jego ojciec już się dowiedział. Widać to było na jego twarzy, całej opuchniętej. Zabrał te pieniądze i pojechał do Busan, do swojej babci...
— Kto to był. — ostry głos Taehyunga, przerwał paplaninę starszego.
— C-co? — skrzypnął słabo starszy. Taehyung schwycił go mocno za ramie. Bolało.
— Kto. To. Wszystko. Zrobił. — wysyczał fotograf ściskając ramie bruneta jeszcze mocniej. Yoongi odetchnął głęboko.
— To był mój hyung, Taehyungie. To wszystko zrobił Geumjae.
__
Yuuummmmm
Nie wiem za bardzo jak to wszystko skomentować.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro